Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~Rozdział 63~~

Izuku Midoriya nie spodziewał się wielu rzeczy, zadziwiały go niekiedy wymysły jego doktorka, innych ludzi - nie ukrywał tego. Jednak nigdy nie sądził, że szok może go aż tak uziemić. Jego niewiedza zaczynała go stopniowo irytować, a złość przejęła smutek, żal i strach. 

Chęć zemsty

Zabij ich!

Deku jak zwykle dopingował go w tej sprawie. Widocznie lubił taką formę rozrywki, od picia, czy spędzania czasu w gronie ludzi, którzy ślepo wierzą w każde słowo, które wypowiesz.

Mimo odpowiedniej motywacji i ustalonych celi, nie potrafił poruszyć się nawet o milimetr. Siedział na swoich ugiętych nogach, przyciskając mocno do siebie przedmiot, który niegdyś należał do Tomury.

Zdziwienie sprawiło, że delikatnie drżał, a jego wzrok wydawał się zbyt odległy, tak jak reszta zmysłów. 

Wymorduj ich wszystkich!

Głos w jego głowie, nagle znalazł się w swojej niematerialnej postaci ducha, znajdując się przed Izuku. Miał taką samą pozę co starsza wersja jego, a w rękach również trzymał podobny przedmiot. 

Braciszku nie odchodź! Wróć do mnie braciszku!

Przedrzeźniał młodego aktora, dramatyzując każdy swój ruch i słowo. Chciał wyprowadzić go z równowagi, aby ten popełnił kolejną krwawą zbrodnię, ale nie miał nawet możliwości się dalej wykazać, ponieważ ramienia zielonookiego dotknęła znana mu i jemu - poparzona dłoń.

- Hacker ma Ci coś ważnego do przekazania.- oznajmił, ignorując stan brata swojego złapanego przywódcy, nie mając zamiaru o niego ani pytać, ani się domyślać.- Powiedział, że naprawdę pilne, kod różowy, czy jakoś tak...- dodał, niezbyt dobrze wiedząc co oznaczają te wszystkie szyfry, którymi Midoriya rozmawiał z przymuszonym członkiem Ligii.

Zielonowłosy zmrużył brwi, wstając na obie nogi i zaczynając zmierzać prosto do głównej siedziby, gdzie to ostatnio widział wspomnianą personę. Był świadom powagi sytuacji i nie miał zamiaru marnować ni grama czasu - może chodzić o wszystko co złe, a czarne scenariusze zalały jego umysł, do którego wciąż nie wróciła młodsza wersja jego, sunąć tuż obok niego, ciekaw najwyraźniej jego reakcji.

Młodemu złoczyńcy nie potrzeba wiele czasu, aby po chwili znalazł się obok starszego z założonymi rękoma, czekając na wyjaśnienia, związane z wypowiedzianym kodem - o ile użytkownikowi kremacji się nic nie pomyliło, czego mimo wszystko nie wykluczał.

- Tylko tyle mogłem zrobić...- odparł cicho młody hacker, pokazując ekran sprzętu, na którym aktualnie pracował. 

Po drugiej stronie siedział źle wyglądający Shigaraki, który osunął się na krześle, a z jego ust kapała krew prosto na niewielkie szkarłatne jeziorko, które z chwili na chwile powiększało się coraz bardziej. Przed nim dwóch oficerów - oboje nieprzytomni. Z obrazu nie da się stwierdzić powodu, takiego stanu rzeczy, jednak co niektórzy potrafiliby wydedukować, że szybko nie wstaną.

- Ostatnie przesłuchanie przed egzekucją, dałem już mu znak, jednak... Nie wiem czy zauważył...- przedstawił sytuacje, choć nie był z siebie zbytnio dumny. Za mało wykonał, nie doszedł tak daleko, jak powinien. Mimo iż nie zawiódł - czuł się, jakby to zrobił, jakby nie udało mu się wypełnić swoich obowiązków.

- ... - Izuku patrzył się na obraz w ciszy, mocno ściskając swoje dłonie w pięści. Wiedział, że ich hacker zrobił o wiele więcej niż wiele innych osób na jego miejscu. Jednak nie potrafił znieść tej irytacji, że to wciąż za mało, wciąż niewystarczająco.

Zabijmy ich.

Głos Deku zagłuszył resztę myśli, sprawiając, że te dwa słowa stały się najlepszą możliwą opcją. Młody aktor nie miał problemu z wydaniem teraz rozkazu, udaniem się tam. To było bardziej niż pewne, że przymuszony członek zdążył już zająć się wszelakimi zabezpieczeniami i kamerami, a nawet ma nad nimi wystarczającą kontrolę. Wszystkie filary pójdą za nim aż na sam dół piekła, zmotywowani, chętni wyżycia się na czymś za ich stratę Magne.

- Znajdź najlepsze miejsce w środku budynku na przedostanie się, przygotuj wszystkie niezbędne środki.- zarządził w stronę rozmówcy, który skinął głową, niemal od razu zabierając się do zadanej mu pracy.- Za pięć minut wszyscy widzimy się w tym miejscu. Ten kto się spóźni zostanie srogo ukarany, ruchy!- te słowa skierował do filarów. Zwykle nie używał groźby, ani takiego tonu, jednak tym razem sytuacja nagliła. Nie mieli zbyt wiele czasu na reakcje.

~~~

-  Gdzie byłeś kiedy Shigaraki został złapany?- zapytał Izuku mgły, która jakby nigdy nic pucowała swoje kieliszki, wydając się niezbyt przejęty tym, że dzieciak, którym miał się opiekować zniknął.

- Wykonywałem polecenie mistrza.- odpowiedział, nie podnosząc nawet wzroku znad naczynia, jakby ten temat nie należał do żadnych z ważniejszych, a raczej podrzędnych, na zabicie nudy. To zirytowało młodego aktora, który tłumiąc za wiele emocji w sobie, nie potrafił się powstrzymać od uderzenia w blat, sprawiając, że ten niebezpiecznie zaskrzypiał.

- Shigraki jest ważniejszy od jakiegokolwiek głupiego zadania AFO!- krzyknął, patrząc groźnie na wciąż niewzruszonego Kurogiriego. Te wszystkie dni, w których traktował go jak rodzicielkę mignęły mu przed oczami, ale w tej chwili nie widział w nim nikogo innego jak tylko nowego wroga, kogoś całkowicie obcego, komu nie może nawet zaufać.

To już nie ta sama osoba, którą znał, nie ta sama, która kazała mu zjeść całe śniadanie, założyć czapkę, gdy wychodził, umyć ręce przed posiłkiem. Kompletnie inna marionetka, bez uczuć, idei, własnego zdania, zdolna jedynie do wykonywania danych mu poleceń, gotowa do porzucenia kogokolwiek, jeśli taka wola mistrza, jego pana.

- Jesteś jego opiekunem, pra-

- Ty jesteś teraz dzieckiem, nad którym mistrz All for One powierzył mi opiekę.- uciął mu, spoglądając prosto w zielone tęczówki, wyglądające na zdeterminowane, złe, chcące zemsty.- Tenko Shimura to tylko narzędzie.- dodał, niezbyt zrażony wzrokiem jakie na niego posyłał Izuku.

Zielonowłosy wpatrywał się w niego, jak na jakiegoś kompletnego idiotę, który nie wie co mówi, co robi, gdzie jest. Nie rozumiał go w tej chwili. Gdzie te wszystkie lata, które z nimi spędził? Gdzie to wszystko zniknęło, gdzie się podziało? Nie wiem, ale to boli, przysparza cierpienie temu, kto przywiązał się najmocniej, kto powierzył tamtemu swoje życie i zdrowie.

Hej... To nie nagła decyzja, już wcześniej mgła odsunęła się od nich. Zrobił to tak niepostrzeżenie, że nie zauważył. Jak mógł tego nie zrobić? Znali się długo, naprawdę szmat czasu. Z tego co wiedział - odkąd Shigaraki skończył pięć lat, mieszkał pod opieką tego Nomu, więc dlaczego? Jak? 

Chwila- 

Dlaczego nie wypowiedział Shigaraki Tomura, dlaczego z jego ust padło Shimura...

- Tenko?- zapytał, a jego głos nie zdradził nic, żadnej myśli, która mogła przelecieć przez jego mózg i zawrócić. Ni grama emocji, pusty - jak lalka barbie. Jednak miał zmrużone brwi, próbował dojrzeć prawdy, dojść do odpowiedniej wiedzy.

Nie wydawało mu się, że taki dobór słów był przypadkowy, Kurogiri zwracał się do niebieskowłosego tylko "pseudonimem", jego zastępczym imieniem. Nigdy tym prawdziwym, porzuconym i wyjętym tylko dla dobra misji, pracy.

- Wraz z dniem pojmania All for One, utracił on swój tytuł "Shigaraki Tomura".

Trzask!

Dźwięk łamiącego się serca, zagłuszyło uderzenie z otwartej dłoni.

Zwężone groźnie oczy, zaszklone, grożące zarówno płaczem, jak i zabójstwem za kolejne słowo, które mogłoby paść z ust uderzonego.

Cisza w pomieszczeniu tak dobijająca, trochę jakby cisza przed czymś większym, ale nikt się nie odezwał. Każdy pozostał w ciszy, nie komentując w żaden sposób tej sytuacji.

- Gotowy?- zielonowłosy zapytał hackera pustym głosem, obracając się w jego stronę, na co ten skinął głową, wkładając słuchawkę do uszu, jakby dając znak, że w każdej chwili, można zaczynać akcje.

Reszta filarów poprawiła swoje ubranie, bronie, czy cokolwiek innego mieli, wiedząc, że kiedy tam dotrą, nie będzie na to czasu.

- Słuchaj...- zaczął Izuku, obracając głowę w stronę Kurogiriego.- Mam do Ciebie szacunek, ale jeszcze jedna taka akcja i nawet AFO Cię nie usprawiedliwi, a tym bardziej nie obroni.- odparł chłodno, ręką dając znak, że powinien zrobić portal, ponieważ czas nagli. Już i tak dużo zeszło mu na tej bezsensownej "kłótni". 

Nie rozumiał co się dzieje z  tajemniczą mgłą, ale nie mógł się też teraz tym zająć, miał ważniejsze sprawy na głowie, ponieważ lada moment i już za późno na ratunek, do czego nie może dopuścić.

~~~

Licznik Słów: 1249

Data napisania: 07.03.2022

Data publikacji: 07.03.2022

Notka:

---

Miejsce na kometnarz, Story Time i wszystko inne==>

>Miłego Dnia/Nocy
- Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro