~~Rozdział 60~~
Dalszą część egzaminu na licencję przełożono na kolejny dzień, zatrzymując kandydatów w ośrodku, w którym wspomniane testy się odbywały, jednocześnie zabraniając osobą postronnym o pozostanie w tym miejscu (pozwalano na opiekuna uczniów, jeśli podano wystarczająco mocny argument), dlatego też Izuku pod pieczą Midnight udał się z powrotem do Akadamika, wiedząc, że zastanie go pusty i cichy, aż do kolejnego dnia, w którym obiecano mu możliwość powrotu kibicowania klasie z trybun.
Zielonowłosy był zanudzony całą podróż, to nie tak, że miał jakikolwiek sposób na zajęcie się sobą, gdy czuł się dosłownie przewiercany oczami nauczycielki UA, choć nie w sposób, w który robiła to większość. Ciekawskie, ale też ciepłe, nie tak bardzo jak wychowawcy, ale wciąż wystarczające żeby uczucie niekomfortu zmieniło się na zwyczajne zanudzenie i wpatrywanie się w okno bez pozwolenia.
Kobieta starała się jakoś zagadać, aby cisza zeszła, jednak nic z jej prób, ponieważ już chwilę po wyjeździe w stronę Liceum, zapadli w (co dziwne) miłą ciszę, która pozwoliła na błądzenie myśli w tylko sobie znanym kierunku.
Wyskocz.
Głos, który słyszał tylko zielonooki ponownie się odezwał, prawie wywołując w nim dreszcze, ale wybrnął z tego, kichając cicho, jakby same ciarki nie były spowodowane nagłym, zimnym tonem, a zwykłą reakcją organizmu przed wspomnianą już wcześniej czynnością psiknięcia.
- Na zdrowie, kochanie.- odparła ciemnowłosa z delikatnym uśmiechem, na co młodszy tylko skinął głową, udając, że rumieniec, który wstąpił na jego poliki nie jest spowodowany strachem, czy zdenerwowaniem, a zwyczajnym wstydem.
Nie wiedział co się z nim teraz dzieje, wiele razy idealnie ignorował Deku, a teraz? Teraz jego gra aktorska mu nie wychodzi. Czyżby coś się stało? Coś zmieniło się w jego życiu? Coś-
Skacz.
Uparty głos nie dał mu nawet dokończyć myśli, ale on postanowił zrobić z tym to co zawsze- zignorować, aż duchowi się znudzi. Zawsze po jakimś czasie odpuszczał, a Midoriya przypuszczał, że stracił zainteresowanie, dzięki czemu mógł dalej wieść normalne życie.
Jednak tym razem Deku był bardziej uparty niż zwykle, nie dawał za wygraną, cały czas powtarzając jedno słowo różnymi synonimami. Skąd miał taką wiedzę? Nie wiem, autorka umywa ręce od odpowiedzi, to nie jest dobre.
Leć!
Ścisnął dłonie w pięści, zachowując kamienną twarz. Nie jest taki głupi, wie do czego dąży głos w jego głowie. Chce jego śmierci, samobójstwa, najlepiej poprzez upadek - Tak jak już kiedyś to zrobił.
Teraz jednak to nie zadziała, nie z jego umiejętnością, nie z jego nowym darem.
Mógłby to zrobić, może Deku skończyłby go nawiedzać, ale nie chciał dać mu satysfakcji z wygranej, co to to nie. Kategorycznie, totalnie nie i tyle w tym temacie. Nie przegra, on nigdy nie przegrywa.
Tomura też "nigdy nie przegrywa"
Coś innego, co chwilowo zamurowało zielonowłosego. Oczywiście, jego brat w życiu nie dał komuś innemu zwycięstwa, ponieważ brał je całe dla siebie, śmiejąc się przy tym głośno, aby dać wszystkim do zrozumienia, że znowu udało mu się zwyciężyć.
Bez przeszkód - tak jak zawsze.
Jednak dlaczego Deku o tym wspomniał? To nie ma sensu, głupie marnowanie jego czasu.
A może - mimo wszystko - coś jest na rzeczy?
- Co masz na myśli?- zapytał młodszego siebie w myślach, ale ten nic nie powiedział. Nigdy nie sądził, że będzie wyczekiwał jego odzewu, a tym bardziej, że tamten zamknie się tak, jak od początku pragnął.
Teraz go to ciekawi. Głos w jego głowie nie zwiastuje nic dobrego, a jego słowa wydają się być zawsze przemyślane, tak samo jak działanie. To niemożliwe, aby po tak długim czasie męczenia go, po prostu-
- Czy wszystko w porządku, kochanie?- zapytała bohaterka, skutecznie wyrywając go z nawału myśli. Zielonooki zamrugał kilka razy, czując jakąś ciecz na swoich polikach, niemal natychmiast podnosząc rękę, aby zetrzeć źródło hańby.
On nie płakał, dlaczego teraz...? To nie trzymało się sensu, to wszystko nie miało żadnej logiki, której się doszukiwał.
Starał się powstrzymać słoną odznakę słabości, teraz z użyciem dwóch dłoni, ale i to nie pomagało. Pokiwał szybko głową, czując wzrok nauczycielki, oczekującej na odpowiedź. Oboje wiedzieli, że to fałsz, a z resztą... Kto by nie?
Kobieta jednak nie naciskała, zachowała ciszę, dobrze myśląc, że to lepszy wybór.
Zielonowłosy i tak nie potrafiłby odpowiedzieć, gdyby zapytała o powód jego płaczu. Sam chciał wiedzieć, ponieważ wszystko było dobrze. Nie został zraniony, nic go nie boli, nikt nie umarł, nikt nie jest zagrożony, a nawet jeśli - nie wie o tym.
Liga jest bezpieczna, obiecali zrobić tylko jedną akcje, która doszła do jego uszu już po kilku dniach. Nikt z nich nie został nawet ranny z tego co słyszał (nie tylko z wiadomości, ale też z ust ich cudownego hackera, który opanował przekazywanie szyfrem informacji).
Nie miał powodu do tego, a jednak... Gdzieś czuł, że coś jest na rzeczy, że ma teraz prawo i powód, aby ronić łzy. Mimo to nie potrafił stwierdzić co wywołało taki stan. Bał się? Tak, ale nie wiedział czego.
To wszystko straciło logikę już na początku.
UA musiało go rozczulić, zniszczyć trochę jego grubego muru, który starał się cały czas budować coraz bardziej, choć ostatnimi czasy wypadł z wprawy. Nie powinien iść do tej placówki, mógł zamiast tego zmanipulować jakimś uczniem i od niego wyciągać informacje. Co go podkusiło? Nic, przegrał walkę na argumenty, który AFO miał pod dostatkiem.
Wziął drżący wdech, decydując się na zmianę. Opuszcza gardę, a to skutkuje przegraną - nauczył się tego od Tomury, który zawsze wykorzystywał jego chwilę nieostrożności i egoistycznej pewności wygranej.
Sam nie potrafił tego zrobić, mimo iż dobrze wyczuwał kiedy najlepiej wyprowadzić atak. Wolał rozrywkę, ryzyko, ale nie zawsze dawało to łatwy dostęp do zwycięstwa, często sobie tym utrudniał już dosyć zawiłą drogę.
~~~
Kolejny dzień nastał szybciej, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Jednak co się dziwić - raczej nikt nie jest budzony o trzeciej nad ranem i wyciągany, aby móc sobie obejrzeć klasę, która zacznie przechodzić drugą część testu na licencję.
Organizatorzy skorzystali z sytuacji, zmuszającej uczestników do pozostania w ośrodku, robiąc kolejny etap o niedogodnej godzinie, jednocześnie sprawdzając uczniów ich umiejętność przystosowania się w niekorzystnych sytuacjach, jak np. Późna godzina.
Zielonowłosy, jak wcześniej usiadł obok kruczowłosego wychowawcy na wpół jeszcze śpiąc, ale wciąż z ciekawością w oczach przyglądając się stadionowi, na który po chwili zostali wypuszczeniu uczniowie.
Zielone oczy przyglądały się, jak formuje się kącik pierwszej pomocy, jak Ochako wyciąga jakieś dziecko spod gruzów, jak Kirishima instruuje starsze państwo, w którą stronę powinni się udać, jednocześnie pytając, czy nie potrzebują pomocy w przedostaniem się tam. Wszystko wyglądało na to, że każdy znalazł sobie jakieś zajęcie, wykonując je mimo zmęczenia.
Niektórzy przysypiają, pilnując rannych, inni są mniej zwinni niż wcześniej, ale raczej nikt jeszcze nie zasnął (chociażby na stojąco).
Nigdzie nie było widać Bakugo, ale (jak Izuku został już poinformowany) zdyskwalifikowano go z dwóch powodów.
Pierwszy - przez jego nagły wybuch, kilkoro uczniów ucierpiało, jak i też trzeba było przerwać kilka minut przed ostatecznym zakończeniem pierwszej części.
Drugi - wciąż się nie obudził po tym nagłym wystrzale. Przeniesiono go do szpitala i mówią, że wyjdzie z tego i nie został zbytnio ranny, aby musieć przechodzić ciężą rehabilitacje.
Zielonowłosy wiedział, że idzie to w dobrą stronę. Sam o to zadbał, pielęgnując to każdego kolejnego dnia, zachęcając blondyna do mocniejszego treningu ciała i dziwactwa. Odpowiednie działanie, przemyślane skutki i możliwe objawy, lecz zadziałało to trochę wcześniej, niż zakładał.
Z jednej strony - znakomicie, z drugiej wręcz fatalnie.
Organizm zdążył się przyzwyczaić do obcego ciała oraz z jego pomocą wykształcić w sobie szybszą regenerację. Mimo to szok zbyt szybkiego, mocniejszego wybuchu, położył go w stan chwilowego uśpienia.
Podejrzewał, że z dwa dni na pewno nie wstanie, więc w tej chwili skupił się na kolejnych ofiarach.
Po to jest w UA - znaleźć, zdobyć zaufanie, pozyskać, zniszczyć.
Nic więcej, nic mniej. Tak, jak planował, tak zrobi. Już nie może tego przeciągać w czasie, ponieważ niedługo się to skończy i znowu poczuje się całkowicie wolny i bezkarny.
Teraz trochę zazdrościł swojemu "bratu". Ten może teraz robić co tylko chce, a mu pozostaje dalej grać szpiega, aby zadbać o swój obiekt badań i przypilnować, aby nie wpadł w szał za szybko.
Nagle coś znowu buchnęło - wejście "złoczyńców" na scenę. Jak zwykle bez ładu, składu i poczucia estetyki, jak to lubił robić Lächeln. Wejść w pięknym stylu i tak odejść, nie przejmując się opinią publiczności.
Todoroki zaatakował w tym samym czasie, co zrobił to samo Inasa, przez co oba ataki ominęły "wroga", na co tamten zaśmiał się prosto w twarze rywalizujących uczniów.
Izuku ścisnął dłoń w pięści, mrużąc na tę dwójkę oczy. Całkowici idioci z nich w tym momencie. Widocznie o coś się kłócą, a rywal wciąż stoi, nie będąc w żaden sposób nawet zadraśnięty. Oczywiście, on sam często bratersko bił się z Ligą podczas walki, gdy jeszcze przeciwnik trzymał się na nogach, ale z porównaniem do nich wiedział kiedy trzeba przerwać, aby pokonać nieprzyjaciela i móc dalej się przedrzeźniać.
- Dwójka herosów wciąż walczy ze sobą, a pomocnicy wroga, rzucają się na przenoszący się punkt medyczny.- zawyrokował zielonowłosy, jakby dyrygował przebiegiem akcji. Jakby na jego słowa, wszyscy wykonali czynności wymienione w jego zdaniu.- Todoroki zauważa to i stara się wyprowadzić atak, jednocześnie Yoarashi używa swojej indywidualności, aby zrobić to samo, ignorując wcześniejszy cios ze strony sojusznika. Ataki wpadają na siebie, sprawiając, że nie docierają do przeciwnika. Kirishima ratuje sytuacje, ale sam zostaje ranny.- to samo co we wcześniejszym przypadku. Wszystko się spełniło, a ciemnooki patrzył z przymrużonymi oczami na swojego ucznia, który wyglądał na trochę bardziej niż znudzonego, ale jednocześnie dobrze bawiącego się w strzelanie w przyszłość.
Zielonooki zamilkł na dłuższą chwilę, podnosząc jedną brew na kolejny nieudany atak. Wydawać się mogło, że kalkuluje sytuacje w głowie, ponieważ po chwili wydawał się nie być zadowolony z czegoś co przepłynęło przez jego myśl.
W rzeczywistości Izuku grał. Od początku znał wynik, od przyjścia "złoczyńcy" i pierwszego ataku, mógł poprawnie wskazać tego, kto nie przejdzie kolejnego etapu.
- Sensei...- zaczął w stronę zmęczonego życiem wychowawcy, nie odwracając wzroku od centrum.- Todoroki i Yoarashi nie mają już szans na zdanie, prawda?- zapytał, tylko dla upewnienia, nie oczekiwał nawet odzewu, dlatego nie zdziwiła go cisza.
Tak jak powiedział - tak się stało. Egzamin się zakończył, po dłuższej chwili rozdano wyniki i po minach jego "znajomych z klasy", mógł stwierdzić kto zdał, a kto nie i będzie musiał poprawiać w tym samym terminie co on.
O ile do tego dojdzie.
~~~
Licznik Słów: 1659
Data napisania: 26.02.2022
Data publikacji: 26.02.2022
Notka:
Nie chciało mi się kończyć tego rozdziału, dlatego słów jest więcej niż wcześniej, ale to chyba dobrze, co nie?
To ja się zabieram za pisanie kolejnego, a wy cieszcie się tym!
Miejsce na Wasze Story Time, zażalenia, pytania i wszystko inne ==>
> Miłego dnia/nocy
- Ciao!
PS. Jesteście Wszyscy wspaniali, Tsuki jest z Was dumna <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro