Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~rozdział 6~~

Zanim zaczniecie, czytać to ja ładnie tylko proszę o komentarze. 
Dziękuje

~~~

Ten dzień na pewno nie należał do najlepszych, mimo iż dopiero się zaczynał. Na początku postaramy się przedstawić Wam aktualną sytuację, spokojnie i ogólnikowo, bo bądź co bądź wprowadzanie Was w szczegóły, będzie tylko dołożeniem kilku słów do naszego wspaniałego licznika, co byłoby z jednej strony dobrą opcją, ale nie ma co Was zanudzać.

Tak jak zaczęliśmy dzień nie zaczynał się dobrze. Pierwszą rzeczą jaką jesteśmy zmuszeni Was poinformować, jest niezaprzeczalnie data, czyli 1 Kwietnia- czwartek. Właśnie w ten dzień, akurat po udanym chlaniu ruskiego napoju bogów, mieli zacząć rok szkolny w UA. Coś co musiało przypaść na nieszczęście w ten dzień tygodnia, na pewno nie było korzystne dla jednych i dla drugich. 

Dzięki kolejnym eksperymentom na ich ciele przez psychicznego doktorka, schlali się na trzy dupy już po połowie flaszki! Zapewne już wszyscy domyślają się, że była to prośba Kurogiriego, który nie chciał tracić tak szybko wspaniałego towaru (choć nie oszukujmy się- ma niezłe kontakty by robić zapasy co tydzień i to za połowę normalnej ceny!). Do tego temu choremu na umyśle człowiekowi, chyba zapomniało się, że w ten dzień nie będą starali pozbyć się kaca, a uczyć się w klasie pełnej przyszłych- miejmy nadzieję, że jednak nie- bohaterów. Oh... Jakież musi być teraz jego zdziwienie gdy dostaje opiernicz od fioletowej mgiełki! 

Rozgadaliśmy się trochę, więc pozwólcie, że szybko przejdziemy do kolejnej informacji, przygotowanej specjalnie dla Was, czyli godziny. Zbliżała się właśnie za pięć ósma, więc z czystym sumieniem mogę poinformować, iż nasze nie zdrowe na umyśle rodzeństwo wchodziło właśnie do klasy, która była oznaczona wielkimi literami "1A", jakby ktoś był co najmniej ślepy! 

Kaca rzecz jasna mieli, gdyż co by to był za dzień w szkole? Nie mielibyśmy co opisywać, by nikogo nie zanudziło, choć nie ukrywam próbowalibyśmy znaleźć sposób nawet i bez bezdusznego mordercy, po dobrym chlańsku. 

Opiszmy jednakże ich ubiór, by łatwiej było sobie wyobrazić te dwie postacie. 

Zacznijmy od Shigarakiego Tomury, który przybrał imię "Tenko Shimura"- czyli swoje pierwotne- dla niepoznaki. Jednakże odganiało to tylko niepotrzebne media, do których jak na razie- miejmy nadzieję- nie wyciekła żadna informacja o tym, że zdał ten jakże trudny (wyczujcie proszę sarkazm) egzamin, który i tak był do zdania nawet z zamkniętymi oczami!

Niebieskie włosy (gdyż doszłam do wniosku, iż to jednak nie jest "miętowowłosy") sięgające do ramion były bez zmian, nawet nie spięte, bo po co trudzić się, skoro i tak głowa pęka od samego funkcjonowania. Czerwone oczy, przypominające krew swoich wielu ofiar posiadały w sobie dziwny błysk, choć trochę przygasły, jednakże dalej zagrany iście aktorsko. Bandaż na szyi przypominał młodemu dorosłemu, iż by zacząć zdzierać sobie po raz enty skórę, musiałby najpierw zrobić to samo z białym materiałem, co skończyłoby się pokazaniem wielu, ale to naprawdę wielu niezłych i nawet głębokich zadrapań.

Jednak kark nie był jedyną częścią ciała, gdzie to znajdował się opatrunek. Cały tors jak i również pewna część ręki (od ramienia lekko za łokciem) zdobił ten sam materiał, tylko i wyłącznie przez niedopatrzenie psychicznego doktorka oraz zwykły brak przez niego czasu.

Zamiast koszuli miał na sobie czarną bluzę, na którą nałożona była szara lekko za duża (specjalnie robiona pod te życzenie) marynarka, mówiąca o tym do jakiej szkoły należał. Na lewym nadgarstku znajdował się obwiązany czerwony krawat, by się ktoś przypadkiem nie dociekał jakichkolwiek szczegółów. Na nogach spodnie od męskiego mundurka, które spięte były brązowym paskiem ze srebrną sprzączką imitującą ludzką dłoń (fetysz dalej pozostał). Na nogach zwykłe czerwone trampki z białą podeszwą, czyli jedyne które nie brał na żadną krwawą misję przez właśnie kolor platformy.

Nie można zapomnieć o jego brązowych, skórzanych rękawiczkach z tylko dwoma palcami (środkowy i serdeczny, dla dociekliwych) na obu dłoniach, które w razie podniesienia ciśnienia czerwonooki nie sproszkował czegokolwiek, co znajdowałoby się w zasięgu jego dłoni, gdyż nie takie quirk miał do zaprezentowania w UA.

Chyba wymieniliśmy wszystko co było ważne w wyglądzie wyższego, więc przyszła kolej na drugiego. Zacznijmy również od bandaży, które w tym przypadku oplatały o wiele większy obszar. 


Na pewno był nim tors, gdyż nie można zapomnieć, że nie tylko Tomura został tak brutalnie pokrzywdzony przez chorego na umyśle doktorka. Na dziesięć miliardów procent wspomnianym miejscem wyróżniały się (choć w tym wypadku "nie wyróżniały się") obie ręce zaczynając liczyć od obojczyków kończąc na nadgarstkach. Następnie nie możemy zapomnieć o nogach, na których to biały materiał znajdował się od połowy stopy i kończył się gdzieś w połowie ud. 

Włosy chłopaka niezbyt nasycone zielonym kolorem, dawały swoją barwą dziwny spokój i rozluźnienie, jakby to ten jeden jedyny odcień, był symbolem spokoju i bezpieczeństwa. Białe pasemko, wywołane przez brak odpowiedniej melaniny dawał odczucie, iż chłopak miał albinizm, choć w tym świecie nadludzi padłoby określenie "to z powodu quirk", tak więc tym sposobem coś co byłoby na pewno tematem do wielu teorii, zrobiło kółko wokoło dziwactwa, czym wprawiało w śmiech niskiego złoczyńcę. 

Oczy świecące spokojnym zielonym już na pewno bardziej nasyconym od włosów, choć bardziej ciemnym, ilustrowały większość rzeczy, jakby będącymi w stanie zdobyć wszystkie informacje przez zwykłe ujrzenie jakiegoś nic nie znaczącego człowieka. 

Piegi, które za swoich czasów były bardzo rozpoznawalną cechą u nastolatka znikły bez śladu, zostawiając na skórze tylko mały pieprzyk pod okiem. Usta lekko różowawe, choć nie uciekające od swego pierwotnego koloru (mimo wielu, ale to wielu eksperymentów doktorka, które mogły spowodować nawet brak jakiegokolwiek barwnika w jego ciele), kształtem przypominały uśmiech, na którym widać było lekkie zdenerwowanie. 

Na sobie miał białą koszulę z długim rękawem, na której widniał czerwonawy krawat. Szara marynarka, ważna w ich mundurku szkolnym znalazła swoje miejsce na ramionach, jednakże jej rękawy nie były założone, a spokojnie zwisały, jakby to właśnie było ich przeznaczenie.

Spodnie niewiele różniące się od tych Shigarakiego, wyróżniały się jedynie czarnym paskiem z złotą sprzączką imitującą coś w rodzaju słomianego kapelusza, tak charakterystycznego w pewnym anime. Czerwone buty kończące się dopiero gdzieś w połowie łydki posiadały śnieżną podeszwę i czarne sznurowadła, które zawiązane były na końcu (w najwyższym punkcie obuwia) w zwykłą kokardkę. 

Nie zapomnijmy w tym wypadku wspomnieć, że kompleksu niskości nie da się łatwo wyzbyć, przez co czarny kapelusz, tak bardzo przypominający ten Chuuya'i z bsd, ze złotą wstążką znajdował się na jego włosach, dodając wisienkę na torcie w wyglądzie młodego przestępcy. 

Zwrócili na siebie uwagę niemalże natychmiast, po przekroczeniu progów drzwi, a Ci bardziej spostrzegawczy, zdążyli zauważyć niemałe światełka w oczach niektórych dziewczyn, gdyż nie ma co ukrywać- i w tej klasie były osoby, które znały dwójkę rodzeństwa z popularnych wywiadów, gdzie to akurat wybrali się, jako "najlepsi" aktorzy. Nie uważali się za takich, ale ich szef może pochwalić się nie małym talentem do przekonywania, tak więc skończyło się jak się skończyło. 

Dwójka nastoletnich przestępców udała się do dwóch wolnych ławek, stojących przy oknie. Nie były one na końcu, jak i nie znajdowały się w pierwszych rzędach, a niemalże idealnie po środku. 

Zielonowłosy oparł się o ławkę za pewnym znanym mu blondynem i rozpoczął niezbyt wciągającą rozmowę ze swoim bratem, który w sumie i tak był zajęty grą na konsoli, więc tylko przytakiwał niższemu z przyzwyczajenia. 

Ich rozmowę przerwał głos otwieranych drzwi, a w nich stanęła szatynka, o dwóch dosyć niepokojących w pewnym sensie rumieńcach na obu policzkach, która krzyknęła wręcz na całą salę "to ty!" wskazując na biednego zielonookiego, który nie miał zielonego pojęcia o co chodzi. Znaczy kojarzył ją tylko z tego, że wraz z tym samobójcą uratował ją od zmiażdżenia, czym zapewne uchronił również od śmierci. 

Skacowane rodzeństwo policzyło do 10, by jej nie zamordować, za przyprawienie ich o ponowną migrenę, która akurat zaczęła z nich schodzić. 

Gdy to Tomura już zajęty był swoją arcyważną grą, niższy był zmuszony wytrzymać gaworzenie tej szatynki przy jego uchu, a zaczęło się od tego, że chciała podziękować, ale kolejno się rozgadała i skończyło się na tym, iż dziewczyna prowadziła monolog, a zielonowłosy głupio się uśmiechał, starając się nikomu i niczemu nie przywalić. 

Jednakże pewien ktoś w żółtym śpiworze spowodował nagłą ciszę w klasie, nawet czerwonooki spojrzał z zaciekawieniem, na wspomnianą osobę i niechętnie schował swoje urządzenie do kieszeni, domyślając się co będzie dalej. 

Midoriya od razu domyślił się kim jest "człowiek-gąsienica", gdyż prowadził za dawnych lat wiele, ale to wiele zeszytów z "analizami bohaterskimi". Chyba gdzieś dalej je ma, ale musiałby poszperać w barze, a wysoko postawiony próg motywacji mu na to nie pozwala. 

~~~

przerwa na WAŻNĄ informacje. Jako iż, gdyż, ponieważ, bo wreszcie zaczynamy wątek w głównej mierze z UA, to warto by było przedstawić osobę, która podała mi wiele pomysłów na quirk, gdzie jeden z nich wykorzystałam właśnie dla Shigarakiego! 

@Bezvenna_  - wbijać do niej na profil, bo ja tak mówię. Ma zajebiste prace, so polecam z całeeeeeeeeeeego serduszka ^^

~~~

Wracajmy jednakże już do naszej opowieści, gdyż połowa jeszcze przed nami! Zacznijmy jednak od małego przeskoku w czasie, by nie pokiełbasić przypadkiem przejścia z wątku nr.1 do wątku nr.2. 

Tak więc gdy już wszyscy prażyli się w pełnym słońcu, w swoich strojach sportowych, przyszedł Aizawa Shota- wychowawca 1A, pro heros Eraserhead, pan gąsienica i wielbiciel kotów. Klasa stała w jednej kupce, jedni podekscytowani inni zdenerwowani i w tym wszystkim jest dwójka aktorów, którzy stali w pewnej odległości od nich w cieniu pod drzewem. 

Nauczyciel szybko i treściwie oznajmił, iż będzie TEST praktyczny, a ten kto zdobędzie NAJNIŻSZY wynik wylatuje ze szkoły, czym wywołał jeszcze większy stres. Nie możemy zostawić Was bez wspomnienia o kluczowej informacji- można było używać quirk, co w pewnych przypadkach, np. Takiego Tomury wydawało się i tak, bez sensu. Gdyż nieważne co to byłby za test i na czym by on nie polegał, nasz biedny anorektyk do żadnej niemalże sprawności fizycznej nie miał co stworzyć, a przy okazji brakowało mu jakiegoś dostępu do dymu, ponieważ jakoś nie widziało mu się zatruwać swoje płuca, gdy posiadał niezłego kaca. 

Rywalizacje (gdyż tak to określimy) zaczęły się od biegu na 60 metrów. Wiele dziwactw było przy tym używane na naprawdę różne i kreatywne sposoby. Gdy kolej nadeszła na dwójkę rodzeństwa to oni mieli już jakąś strategię, bo co jak co, ale gdyby jeden z nich odpadł, byłby niezły problem w wielu rzeczach. Takim oto sposobem Izuku rozciągając swoją rękę na wystarczającą odległość, oplótł drugą wokół tali wyższego, po czym było już tylko modlić się, by nie przywalić w jakiś konar, co oczywiście się jednakże stało. 

Niebieskowłosy masował obolałą głowę, patrząc się ze zirytowaniem na niższego, który z uśmiechem założył sobie ponownie kapelusz na włosy. Czas nie był najlepszy, ale najgorszy tym bardziej nie, przez co czerwonooki, mimo iż zdenerwowany przez swojego brata, miał nadzieje, że reszta tych pseudo rywalizacji- jak to określił- nie wyjdzie gorzej. 

Nie ma co Was tak bardzo zanudzać, przez opisywanie każdej z nich osobna, więc przejdźmy do ostatniej, którą był rzut piłką. Midoriya bez problemowo wykonał niezły rzut, który jako tako zdobył niezłą odległość, jednak został jeszcze szef Ligi Złoczyńców, któremu w tej oto chwili czarnowłosy wielbiciel kotów tłumaczy jak rzucić tym przeklętym okrągłym przedmiotem. 

Mimo wszelakich przeciwności losu udało się zakończyć test, gdzie to na trzecim miejscu znajdował się Izuku, a na dziesiątym Tenko, czyli zostają... Chyba. 

Okazało się jednak, że wywalenie ze szkoły było tylko podpuchą i w teorii wszyscy zostali, ale tylko w niej bo w praktyce było widać, że niektórzy jak od zaraz się nie przyłożą do treningów to rzeczywiście będą musieli odejść. 

- Czyli takie buty.- mruknął Izuku idąc wraz ze swoim bratem na końcu tej grupki.- Ne, anorektyczny dupku.- zaczepił towarzysza, na co ten tylko wydał pomruk, co zapewne oznaczało, że słucha, więc niższy kontynuował.- Masz te tabletki na ból głowy jeszcze?

Wyższy spojrzał na niego z ukosa, dalej grając na konsoli, choć mimo iż patrzył się teraz kompletnie gdzie indziej dalej, pięknie i ładnie przechodził poziom. To się nazywa uzależnienie, moi drodzy! 

W chwili gdy weszli do klasy- Izuku dalej nie dostał odpowiedzi na pytanie- zielonooki usiadł na krześle przy swojej ławce i położył głowo wokoło rąk, próbując nie umrzeć od bólu głowy, jaki nastąpił zaraz po przestaniu działania leku. Cierpienie te można było porównać do skoku na główkę w basenie (nie sprawdzajcie nawet jaki to ból masochiści). Jednak Midoriya doznał cudu jakich mało, ino już miał poddać się i iść do pielęgniarki, błagać na kolanach o choć jedną tabletkę na ból głowy- co nie obeszło by się bez wydania, iż ma kaca, przed jego nosem została postawiona butelka z wodą i dwie tabletki. 

Gdy młody złoczyńca obrócił się za siebie, mógł zauważyć jak jego braciak zasiada na krześle i wraca do grania na konsoli. Nawet nie podziękował za ratunek, a w zatrważająco szybkim czasie wziął i połknął dwie tabletki, popijając wodą. Z powrotem schował głowę w rękach, czekając na działanie leku. 

Jednak pewien ktoś nie zamierzał, zostawiać go w świętym spokoju.

~~~

Licznik słów: 2080

Data napisania: 27.11.2020

Data publikacji: 27.11.2020

Notka:

To nie tak, że przed chwilą musiałam dopisywać jeszcze końcówkę (zaczynając od tego, iż wywalenie ze szkoły było tylko podpuchą). No, ale jest, prawda? Jest 9.00, czyli rano, więc wszystko się zgadza.


Skargi, lamenty, zażalenia, prośby, pytania, krytyka, ocena ==>


~Tsu-chan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro