~~Rozdział 55~~
Nie zapominać mi o komentarzach
~~~
Liga szykowała się na kolejną noc wśród alkoholi i dzikich tańców, i innych wyczynów. Niektórzy ubrali się, jakby to była ich ostatnia impreza, zaś kolejni wyglądali jakby już wcześniej coś pili, choć nie zaprzeczam, że w pewnych przypadkach na samej urodzie się nie skończyło i zachowywali się jakby na głowę upadli, albo rzeczywiście łyknęli tam jakieś procenty.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytał Izuku niebieskowłosego przestępcę, gdy sam powoli wkładał na siebie różową bluzę, uważając, aby przypadkiem nie otworzyć ran, bądź się jeszcze bardziej nie skrzywdzić. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby Shinkarasu nie wiedział gdzie i po co idzie, ponieważ nie pozwoli mu w tedy ruszyć się nawet o krok, bo jak to powtórzył wiele razy tego dnia: "Powinieneś się leczyć, a nie zatruwać organizm."
- Rekruci.- jedno jedyne słowo, po czym niesłyszalne wyjście z pomieszczenia. Zielonowłosy tylko wzdychnął, spoglądając na swoją rękę.
Odkąd się obudził, czerwonooki siedział przy jego boku, ale szybko wybył z tą samą wymówką. Po tym niepewnie wszedł blondyn i dowiedział się, że już wcześnie wstał i go trochę przestraszył, na co musiał składać obietnice, że więcej tego świadomie nie zrobi. Z samym Shigarakim widział się jeszcze dwa razy, ale to tylko chwila, w której było kiwnięcie głową, czy krótka wymiana zdań z kłótnią. Ni więcej, ni mniej.
Nie zaprzeczam, że zaczął czuć się trochę samotny, bez swojego starszego brata u własnego boku, ale wiedział, że ma on wiele zadań. Widocznie przyjął kilka żółtodziobów i widzi w nich potencjał, albo Kurogiri upierał się, że mistrz specjalnie ich wybrał i muszą być. Na jedno wyjdzie, ponieważ wychodząc ze słowami "rekruci", zawsze znaczyła nauka walki, bądź kultury, czy/ i szacunku. Czerwonooki wiele wymagał, ponieważ wolał znać ludzi, z którymi się otacza i móc przydzielić im bez strachu jakieś (chociażby najmniejsze) zadanie.
Zwykle o to chodziło.
Zielonooki strącił jednak temat w niepamięć i po cichu wyszedł z pokoju, od razu przechodząc korytarzami i schodami jak najniżej, aby zajść do podziemi, które stwarzały ich tymczasową bazę, nie dłużej niż znalezienie, bądź wybudowanie nowego baru.
W tamtym miejscu pogłębiali swoje relacje i więzi, a wspomnienia zebrane w tam zawsze były zabawne i miło wspominane. Wszystko to zaprzepaścili herosi, po tym jak oni zacyganili jednego z uczniów UA, aby móc zabawić się reputacją tej uczelni i mieć darmowy obiekt doświadczalny. Z pierwszym nie wyszło, zaś drugie wciąż się rozwija. Powolutku i pomalutku, ponieważ pośpiech jest w tym przypadku nie wskazany.
Nie chcą przecież stracić Nomu z tak potężną umiejętnością, jaką są wybuchy, prawda?
Wracając jednakże do naszego protagonisty.
Zielonowłosy wszedł w chwale, dumie i oblany wodą z wiadra do pomieszczenia, w którym wszyscy się zebrali. Ach... Tak, jakiś "śmieszny, nieśmieszny" prank w wykonaniu Twice i Togi, który miał rzekomo rozkręcić i jednocześnie rozpocząć imprezę.
Udało się to, ponieważ nie trzeba było jakiś innych słów, czy czynów, aby każdy chwycił po swoim kieliszku, szklance, butelce wypełnionymi procentami i zacząć zapijać smutki, żale, nieudane sytuacje, czy też po prostu upijać się do nieprzytomności.
Zielonooki nie był wyjątkiem. Ino tylko pierwsza fala szoku przeszła przez niego, jak ten dreszcz, spowodowany nieprzemyślanym żartem, pochwycił za dopiero co otwartą butelkę polskiej wódy, którą miał spożyć Dabi, po czym przechylił ją i jednym łyk opróżnił połowę. Więcej nie zdążył, ponieważ obrabowany wydawał się nie być zadowolonym z tego co właśnie zaszło i jakby chroniąc swoją dumę i resztę trunku, wyrwał szklany przedmiot z rąk gumowca, samemu postanawiając dopić resztę, jeszcze szybciej od konkurenta.
Nie potrzeba im więcej sygnałów, czy zaproszeń, aby rozpoczęli swoją największą bitwę o to, kto ma mocniejszą głowę.
W tym samym czasie Mr.Compress skończył swój dosłownie złoty kielich z winem i rozpoczął gwiazdorzyć, jak ten błazen na imprezach u dawnych władców. Tu karty, tam żągrelka, a jeszcze po niedługiej chwili i własne show, które zakończyło się zaproszeniem na karaoke i wyznaczeniem schlanego jury, którymi okazali stać się Spinner, Magne i sam prowadzący- Mr. Compress. Reszta pogodziła się z byciem kandydatami i zaczynając od Togi każdy począł drzeć się w niebogłosy do wybranych przez siebie pieśni (ludowych, popowych, k-popowych, rockowych itp. itd.).
Jednocześnie użytkownik kreacji opróżnił trzecią butelkę, wycierając jednym ruchem kącik ust, patrząc na swojego wroga, który właśnie w tej chwili rzucił gdzieś dalej czwartą, rozbijając ją tym samym o ścianę.
Nie myślcie jednak, że on to będzie sprzątał. Gdzie tam! Czuje się on teraz jak ta szlachta, a jutro rano wybędzie, więc nawet nie zaprzątaj sobie głowy tym, że kiedykolwiek pozbiera porozrzucane szkło, chociażby i zmuszony siłą, ponieważ każdy wie, że i to nie zadziała. Tym zajmie się prawdopodobnie Kurogiri, albo ktoś kto przegra zakład- tak chociaż rozmyślano.
- Izuku! Twoja kolej!- zawołał schlany Twice, rzucając w stronę młodego aktora mikrofon, który ten pomyślnie złapał. Nie było to dla niego niewykonalne, ponieważ nie takie rzeczy trzeba było łapać podczas swoich dziwnych i niesłychanych treningów z dziwactwem "gomu-gomu".
- Widzę, że stęskniliście się za moim głosem, kochani!- wykrzyknął, wchodząc na stołek, na którym chwilę temu siedział, umieszczając jednocześnie swoją prawą stopę na blacie stołu i uśmiechając się, jakby to on był tutaj władcą i królem.- Nie musicie jednak błagać, moi poddani!- kolejne jego słowa wywołały chóralny okrzyk zadowolenia i pierwszych oznak kibicowania. Nic dziwnego, wszyscy schlani w trzy dupy, sam gumowiec, wydawał się już lekko pod wpływem procentów.- Ten koncert hic! Jest specjalnie dla Was!- to było ostatnie zdanie, przed rozpoczętym rzekomym "przedstawieniem śpiewu".
Fałsz, czy nie- wszyscy dobrze się bawili, dołączając w refrenach, dodając swoje trzy grosze do tego wykonania, które z czystą chęcią i satysfakcją nagrywał ich mały hacker. Cóż... Może i nie jest zbyt dobry w szantażu, ani wyłudzaniu, ale nikt nie zabroni mu nagrywać śmieszne momenty, aby później, gdy już wszyscy wyjdą ze stanu upojenia i kaca, móc im pokazać jak bardzo zjebani są.
Głównie dla śmiechu, zabawy, nigdy dla własnych korzyści.
Nie był taki jak Midoriya, nie potrafił sytuacji przekształcać na swoją własną korzyść, ale miał serce i szczerą ochotę pomocy. To właśnie to najbardziej podziwiali członkowie Ligii, którzy go bliżej poznali. Miał naprawdę wiele sytuacji, aby już na zawsze odejść z tego miejsca, do którego nie chciał należeć, ale miał też swoją lojalność i szczerość, którą obdarzył zielonowłosego manipulatora.
Nie przyznałby się do tego, ale zaczął odczuwać poczucie przynależności, którego przez tak długi czas był spragniony. Teraz zaś, gdy może wreszcie uspokoić do odczucie, postanowił z początkowym wahaniem, oddać się temu, nawet jeśli miał przez to skończyć swój żywot.
Uwielbiał ich na swój sposób. Wciąż nie potrafił się przyzwyczaić i dalej wydawał się dość spięty, gdy któryś z filarów, czy - co gorsza - innych członów, podszedł odrobinę za blisko, naruszając jego strefę osobistą, ale zaczął cieszyć się z tego ciepła, które mu przynieśli, te którego nie potrafił Mirio... Rodzinne, akceptujące takim jaki jest, tolerującym każdą jego wadę i niechęć.
W każdym z członków widział coś pięknego i obiecał - na tą chwilę tylko sobie -, że będzie starał się ich chronić, tę ich miłą, opiekuńczą i jego ulubioną stronę.
Kruczowłosego użytkownika kreacji jako starszego brata, który będzie dbał i chronił Ciebie.
Jaszczurkowego fana Steina jako tego wujka, który zawsze wysłucha.
Silną kobietę z brodą jako starszą siostrę, która zaakceptuje Cię takim jakim jesteś.
Trochę szurniętego na umyśle magika jako nieco dziwnego, ale kochanego członka rodziny, który wypróbuje wszystkiego, aby Cię pocieszyć.
Mężczyznę z rozdwojeniem jaźni, jako drugiego starszego brata, który nie może się zdecydować, czy Cię zwyzywać, czy skomplementować, ale dalej wpierającego w każdej Twojej decyzji.
Niezdrową na psychice wampirzycę, jako młodszą siostrę, która nie pozwoli Ci pozostać w złym humorze dłużej niż trzeba.
Anorektycznego lidera, jako jednocześnie starszego i młodszego brata (zależne od sytuacji), który mimo swojego nastawienia zawsze przyjmie i pocieszy.
I tego, kto go tu sprowadził, głupiego, lekkomyślnego, gumowego idioty, jako młodszego brata z wieloma pomysłami, który nie wiadomo jak i kiedy, po prostu sprawi, że poczujesz się lepiej niż przed złym humorem.
Nie zapomniał też o dziwnym tajemniczym doktorze, jako kimś w postaci wspierającego wujka, a jednocześnie ojca, który zawsze jest kiedy tego najbardziej potrzebujesz.
Kurogiri, jako przykład dawnej mamy, która skarciła, opiekowała się i upominała o zapomnianej czapce... Choć to było kiedyś, teraz? Teraz sam nie wiedział co się stało.
Jednak mimo wszystko kochał ich wszystkich.
Kochał, szanował, podziwiał, ufał.
Nie przyzna się do tego tak szybko, ale...
Ich wspólne chwilę już na wieki wieków, pozostaną wyryte w jego sercu.
~~~
Licznik Słów: 1348
Data napisania: 29.12.2021
Data publikacji: 31.12.2021/01.01.2022
Notka:
Szczęśliwego Nowego Roku!
To był naprawdę cudowny rok, nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem to o 2021, w którym działo się wszystko. Załamania, lęki, odrzucenia, poczucia winy, brak asertywności, powrót do początków, próba zmiany, dostosowywanie się pod społeczeństwo, chęć bycia sobą, strach, zmiana, nowe przyjaźnie, znajomości, wiedza, śmiech, szczęście, wspomnienia dobre i te złe...
Nie mogę uwierzyć, że przeszłam cały ten rok, nawet jeśli momentami chciałam ze sobą skończyć, to cudowne, aż nazbyt, żeby było prawdziwe, tak się cieszę... Zakończyłam ten rok jako Tsuki z 2021, a zacznę jako Tsuki z 2022.
Może będzie lepiej, może gorzej, to nie jest teraz ważne. Nazwałam się autorem swojej własnej księgi mojego życia, dlatego też wszystko jest w moich rękach, nie kogoś innego.
Życzę Wam Wszystkiego Dobrego! Szczęścia, miłości, hajsiwa i rozwijania nowych i tych starych talentów w Nowym Roku, w Nowym Początku wszystkiego.
Miejsce na powalone i inne takie story time z sylwestra + wszystko inne i znak życia==>
>Miłego Nowego Roku!
- Kocham Was wszystkich, czytelnicy <33
PS. Nie mogę się doczekać Story Time z Waszej Sylwestrowej Nocy, hehe
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro