Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~Rozdział 44~~

Kolejny dzień nastał, już jakiś czas temu. Wszyscy (prawie wszyscy) przeżyli do przerwy obiadowej, na której rozpoczęli konsumowanie swojego zasłużonego (jak dla kogo) posiłku. 

Wyjątek stanowił Denki, który wylądował u Recovery girl z powodu przegrzania mózgu, ponieważ najwyraźniej za dużo wiedzy starał się przyswoić i mimo iż za przekroczeniem limitu swojego daru, dał radę utrzymać przytomność- tym razem skończyło się do uderzeniem w ławkę na lekcji Present Mica. 

Biedny superheros, nie wiedział co się właśnie stało i przez pięć minut starał się na przemian prowadzić lekcje, i "wybudzać" blondyna. Jednak skończyło się to tym, że wylądował u pielęgniarki, ponieważ zaczynało się robić zbyt niepokojąco. 

Nie myślmy, że leży tam sam. Zaraz przy jego łóżku na przerwie dołączył czerwonooki, który stwierdził, że tym razem nie ma zamiaru dawać Izuku swojego dania. Nawet nie przyszedł do stołówki, ponieważ sam dobrze wiedział, że nie zje. 

Znaczy nie miał ochoty na spożywanie, ale "miła staruszka" wręcz wcisnęła w niego obiad, więc tak czy siak posiłek zaliczony, a anorektyk nakarmiony. 

Niebieskowłosy przechodził właśnie kolejny wysoki poziom, gdy to boroczek zaczął się budzić. Najwyraźniej niechętnie i powoli opuszczał Krainę Morfeusza, który osobiście wolałby zatrzymać go tam na dłużej, a najlepiej to już na wieki wieków (amen). 

- Witamy wśród żywych.- przywitał się Shigaraki, nie podnosząc wzroku znad konsoli, na co dostał tylko pomruk przepełniony niezadowoleniem. Nie wiadomo jednak czy to z powodu samej kultury wyższego, czy też ze słów, a może nawet i czy nie zrobił tego ze względu na dalszy swój żywot. 

- Stary... Ale jestem głodny...- oparł blondyn, drapiąc się po karku i starając pozostać po tej stronie za wszelką cenę, nawet jeśli Morfeusz miałby go już na zawsze wyrzucić ze swojego świata, co wiązało się z przeniesieniem do Fantasosa, albo co gorsza- Ikelosa. 

- Nie ma już nic dla Ciebie.- oznajmił bez skrupułów starszy, właśnie wygrywając kolejną potyczkę z bossem i idąc do kolejnego poziomu, aby i tam pokonać króla, i władcę. Gierka sama w sobie nie była ciekawsza od rozmówcy, ale czerwonooki nie przyzwyczaił się do rozmawiania prosto w twarz. Z tego też powodu, mimo iż enty raz, przechodził ją całą, od samego początku, po właściwie napisy z gratulacjami pod koniec. 

- Ha! Żartujesz sobie?!- zapytał przerażony użytkownik elektryczności, otwierając aż swoje piękne żółte oczy ze zdziwienia i spoglądając na śmiejącego się pod nosem niebieskowłosego.- O ty...!- zaczął, pochylając się bliżej, chcąc zapewne zrobić jakąś pseudo krzywdę towarzyszowi.

Rolę jednak zatrważająco szybko się zmieniły i to wcześniejszy napastnik stał się ofiarą tarmoszenia czupryny pięścią. Niezbyt lekko, ale dalej nie na tyle mocno, aby wyrządzić dodatkową krzywdę. Trochę poboli i tyle. 

~~~

W tym czasie gdzieś na drugim końcu samego UA w pomieszczeniu, które niektórzy nazywają jadłodajnią- inny blondyn z klas trzecich zaczepił nic nieświadomego pierwszaka, który to jednak nie dał po sobie poznać zaskoczenia. Czego innego zamierzacie spodziewać się po utalentowanym aktorze, który w pewnym okresie swojego życia częściej grał rolę, niżeli był tak naprawdę sobą. 

Chociaż... Czy kiedykolwiek zaczynał działać swoim charakterem i własnymi przekonaniami? Ostatnio już sam nie wie, czy własne myśli są jego, czy kogoś kto zamieszkuje jego podświadomość, z dnia na dzień irytując go coraz to mocniej i częściej. 

Tak więc gra. 

Zakłada maskę, zdejmuje, wkłada kolejną, jakby to było nic. Po prostu bierze ją w swoje ręce i z wyćwiczoną precyzją nakłada na własną twarz. Zrobił to tyle razy, że zapomniał, jak wygląda jego prawdziwa twarz.

Mimo wszystko nie przejmuje się tym zbytnio. Najzwyczajniej w świecie zaczyna go to bawić, choć sam już nie wie, czy to uczucie własne, czy kogoś innego. To też go nie obchodzi. Puki nie czuje się pustką skorupą, lalką, kukiełką, czy czymkolwiek innym- jest w porządku. 

Może grać wieki jedną i tą samą rolę, może też zmieniać je co chwila. 

Ważne, aby uniknąć uczucia pustki, która przekłada się później na samotność i inne takie.

A Midoriya nie ma na to czasu. Chce zabić All Mighta, wyplewić bohaterstwo, zająć całą Japonię, później Azje, a nawet cały świat! Chce to wszystko zgarnąć w swoje ręce, ponieważ All for One  powiedział, że jest w stanie. Może i nawet zachęcał do tego, ale zielonooki niewiele pamięta z lat przed samobójstwem, a tym bardziej pierwszych tygodni po.

Jedyne co zapadło mu w pamięć to uczucie pustki, samotności, straty, cholera jasna. Nienawidził tego. Jakby umarł, choć dalej oddychał i miał się dobrze! 

Przerażała go sama myśl straty kogoś, bądź czegoś, co ponowi te cholerne odczucie. Bał się, nienawidził, zamierzał nigdy do tego nie dopuścić. 

Jego problem polegał na tym, że nie znał osobistości, której nie ma zamiaru wypuścić ze swoich rąk. Może to Liga, albo opiekun, zdobyci znajomi, a może i przygarnięty mały nieświadomy do końca szpieg. Wszystko było możliwe, a on nie wykluczał żadnej z tych opcji. 

Dlatego nie chciał się też przywiązywać. Przywiązywanie wiąże się z nałożeniem na swoje ramiona beli, która albo nas złamie, albo pomoże nam przejść przez przeszkodę. Mimo iż uwielbiał ryzyko, posiadał sprawy, które wolał wykonać z rozwagą i jak najmniejszą szansą trafienia na nieszczęśliwy los. Najlepiej jakby to drugie posiadało swoją nieliczną, niemal zerową prawdopodobność. 

Czasem był tym wszystkim zmęczony. Pragnął rzucić to wszystko w kąt, położyć się na łożu śmierci i już nigdy nie wyjść z Krainy bóstw snu, albo innego badziewia. 

Wracajmy jednak do historii, ponieważ autorka znowu się rozgadała, a nasze opowiadanie dalej trwa. 

Izuku został nagle zawołany przez najlepszego ucznia Liceum UA, obok którego stała dziewczyna należąca do Wielkiej Trójki, jak i nieśmiały kruczowłosy młody dorosły, który posyłał aktorowi przepraszające spojrzenia. 

Zielonowłosy zatrzymał się z tacą jedzenie, czekając aż starszy w ogóle poda mu powód, dla którego krzyknął jego nazwisko. Nie minęła chwila, a całe sławne trio z bohaterstwa pojawiło się przed nim, a widocznie trzymany siłą przez Nejire Tamaki, starał się jednak jakoś uciec, aby nie musieć w tym miejscu przesiadywać. Jego ściana go wołała!

- Midoriya, zgadza się?- zapytał jeszcze raz dla upewnienia chłopak, na co dostał potwierdzenie, w postaci skinięcia głową.- Tamaki nigdy mi nie powiedział, że  zdobył tak niesamowitego przyjaciela, jak ty!- oznajmił z uśmiechem i zanim zdążył powiedzieć cos jeszcze, zielonooki postanowił dać na to jakiś odzew.

- Cóż... To miłe, że tak sądzisz...- odparł z lekkim rumieńcem pokrywającym twarz.- Ale raczej nie jesteśmy "przyjaciółmi"- dodał, a róż zniknął z jego polików.- Po prostu Tamaki-senpai to wspaniały przyszły bohater i zgodził się zaopiekować moim młodszym bratem na te kilka godzin.- wyjaśnił, drapiąc się niezręcznie po karku. Nie, on nie miał zamiaru teraz z nim rozmawiać, chciał tylko zjeść swój upragniony posiłek, na który tak długo czekał.- Jeszcze raz dziękuje Ci za to, senpai!- te słowa skierował już do ciemnowłosego, pochylając się lekko do przodu. Na te słowa i ten czyn nieśmiały uczeń podniósł lekko ręce do góry, mówiąc coś, że nie ma za co i żeby już się podniósł. 

Nie na co dzień ktoś kto tobą wręcz szantażuje, niemal kłania się przed Twoją osobą, więc powinniśmy zrozumieć, że czuł się trochę nieswojo i niezręcznie. TYM BARDZIEJ, że wiele osób przypatrywało się temu wydarzeniu, ponieważ rzadkością bywa aby uczeń z trzeciego roku rozmawiał z tym z pierwszego, o tak dziwnie błahych na swój sposób rzeczach. 

Przez resztę tej przerwy obiadowej, aktor siedział w towarzystwie sławnej Wielkiej Trójki UA z Katsukim i Shoto po swoich dwóch stronach. 

Nie obeszło się bez śmiechów, krzyków i... Gry w karty. Dokładniej to na początku wyciągnięto UNO, później to już inna bajka, ale obyło się bez niezręcznych ciszy, za co były piegowaty jest w cholerę wdzięczny, ponieważ to na pewno nie można by było uznać za miłe doświadczenie.

~~~

Licznik Słów: 1241

Data napisania: 3.10.2021

Data publikacji: 3.10.2021

Notka:

Wybaczcie mi za brak rozdziałów, ale wierzcie mi na słowo, że przez cały tydzień ten i wcześniejszy się za niego zabierałam, ale w pewnym momencie zaczęło mnie wkurzać oddychanie siostry i po prostu to rzucałam w kąt.

Ale patrzcie! Oto i on! Cieszmy się!

Miejsce na story time, pytania i wszystko inne, cokolwiek chcecie, może być nawet kropka, w zamian daje spalone ciasteczka==>

~~Jeszcze kiedyś pojawią się na nowo memy~~

>Miłego dnia
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro