~~Rozdział 40~~
Czuł się zmęczony... I głodny, choć głównie zmęczony. Nie miał nawet sił, aby podnieść powieki! Cholera, irytowało go to równie dobrze co ta mała bzycząca koło ucha mucha, a to już samo w sobie zabierało całą jego anielską cierpliwość, która mimo waszych założeń, potrafiła być równa co Nezu, no może delikatnie mniej, ale dalej.
Wydał jęk dyskomfortu, gdy postanowił zrobić coś ze swoją aktualną pozycją, która NIE podobała mu się w żadnym stopniu. Dlaczego? Błagam! Jest tyle, masa, wręcz ogrom powodów, aby mówić coś takiego, więc chyba sami jesteście w stanie sobie znaleźć, prawda? Nie? Szkoda, bo autorka w Wasz wierzy i postanawia nie zabijać waszej kreatywności, więc zgadujcie.
Po chwili, która trwała jak wieczność, udało mu się podważyć powieki, ostatecznie widząc lekko rozmazany, ale wreszcie widoczny i w normalnych kolorach- świat. Cudowne uczucie, musicie wiedzieć.
Czując pod sobą miękkie posłania, postanowił podnieść się do siadu, aby zbadać sytuacje, w której to się znalazł, choć sam nie wie dlaczego... Nie w każdym sensie, niby ma tam jakieś przebłyski typu, że Nezu przynudzał bardziej niż Kurogiri podczas dawania mu ochrzanu.
W ogóle to on właśnie zauważył, że od jakiegoś czasu mgła przestała zachowywać się jak ich matka. Kurde... Miał nadzieję, że to tylko na niewielki okres czasu, ponieważ- nie zaprzecza- tęsknił za takim podziałem w ich Lidze. Jakby... To było coś, do czego każdy się przyzwyczaił, ba! oni już się tak związali tymi więzłami przyjaźni, czy cholera wie czego innego, że tak naprawdę każdy odczuł brak zaangażowania ze strony ich wcześniejszego opiekuna. Dobry Boże! On im pić pozwalał cały czas!
Oczywiście, nie żeby się z tego nie cieszyli, ale brak tego wychowania i matczynej troski ze strony Kurogiriego wręcz przygnębiał, co irytowało coraz to bardziej. Dlatego też ostatnio więcej razy wyruszali na jakieś misje, nie chcieli czuć tej dziwnej pustki płynącej ze strony skupiska ciemnej mgły, więc wyruszali w świat, a aby skutecznie odgonić złe myśli, bawili się w swoje ukochane zabawy, które dla wielu pewnie były niebezpieczne i nielegalne.
Podniósł ciążącą rękę, przecierając jedno oko, drugą za to podpierając się, aby ponownie nie opaść na poduszki, które z wręcz nieziemską siłą przyciągały go z powrotem. Zamrugał kilka razy, gdy świat postanowił zostać rozmazany na jeszcze chwilę, ale skutecznie odgonił te uczucie, gdy skupił się na siedzącej niedaleko osobistości.
Jego jakże kochany starszy brat cykał już na tej swojej konsoli, mając założoną nogę na nogę i choć w oddali nie było żadnej pielęgniarki, ani tym bardziej znanej mu starszej pani pod pseudonimem "Recovery girl", wciąż wiedział, że gdyby tylko spróbował stanąć na nogi to nie dość, że by uderzył głową w cokolwiek, nie umiejąc utrzymać się na stojąco, ale też przywołałby niepotrzebnie opiekę lekarską.
- Witamy wśród żywych śpiąca królewno.- przywitał się starszy, choć jego krwiste tęczówki wciąż monitorowały i analizowały wszystko co dzieje się na małym ekranie, aby wywołać odpowiednią reakcję i przejść kolejny poziom, choć cholera wie, czy nie robi tego na nowo, biorąc pod uwagę jego uzależnienie. Nawet jeśli posiada ich multum, że czasem trzeba się dwa razy zastanowić, zanim cokolwiek się ruszy, aby przypadkiem nie zwalić kupki płyt, kart pamięci, czy cholera wie czego jeszcze, to potrafi przegrać 1/4 w jedną noc. Wszystkie, od początku do końca, biorąc pod uwagę wszystkie poboczne questy, jakie twórcy stworzyli.
Czasem naprawdę potrafił przerazić, ale da się do tego przyzwyczaić, a i nie narzeka, gdy mu przypadkiem zrestartujesz grę, łatwo przebije swój wcześniejszy rekord. Cóż... Może i nie jest to zbyt zdrowe dla niego, ale za to chłop ma jakieś "legalne" hobby, prawda?
- Tak, tak, gdzie jesteśmy i co tu robię?- pytanie niby proste, wręcz banalne, a jednak odpowiedzią była chwila ciszy, a ona nigdy nie oznacza czegoś dobrego. Spojrzał się uważnie na niebieskowłosego i wywrócił oczami, widząc, że anorektyk po prostu najwyraźniej przechodzi trudniejszego bossa, ponieważ jego twarz wykrzywiała się w skupieniu, tak wielkim, że nawet włosy roszpunki nie dorastając mu do pięt.
Tak więc kolejne pięć minut przebyli w kompletnej ciszy, w trakcie której zielonowłosy dał sobie sam odzew na pierwsze zadane pytanie, choć dalej mgła zasłaniała mu dostęp do zdobycia informacji, która pomogłaby w znalezieniu rozwiązania tego pierwszego, dlatego też postanowił ponowić swoje zapytanie, gdy tylko niebieskowłosy przejdzie ten poziom.
~~~
- Zabij go - i kolejny raz głos w jego głowię, wygadywał jakieś brednie, a on tylko usiadł w salonie, zajadając się swoim posiłkiem, który składał się z... W sumie sam nie wiedział. Ukradł Katsukiemu 1/3 tego co zrobił i teraz ma coś do zjedzenia. Nikt nie narzekał (nie licząc obrabowanego), więc też był spokój... No chyba, że jakaś dziwna postać w jego umyśle, która nawołuje do ludobójstwa zalicza się do tego świata i powinien zacząć brać ją pod uwagę, zważając na to, że mimo chęci tylko on go słyszy, a co gorsza- nie potrafi go zamknąć. Ile by dał, żeby ten idiotyczny... Ktoś po prostu sobie odszedł! - Wypatrosz go - to już naprawę staje się bardziej niż irytujące.
- "Kogo do cholery ty się chcesz pozbyć?"- zapytał, nie wypowiadając tych słów, a jedyną czynnością, którą wykonał, a była widoczna dla osób trzecich, to odłożenie pałeczek i wpatrywanie się zirytowanym wzrokiem w ścianę.
- Wszystkich - o dziwo dostał odpowiedź, przez co jego mimika przez chwilę wyraziła zdziwienie, ale równie szybko co się pojawiła, tak znikła pozostawiając po sobie tylko wspomnienie, które niektórzy określili mianem "przewidziało mi się".
- "Dlaczego?"- skoro już dostał odzew, postanowił zaryzykować i kolejny raz, a może i teraz też mu się poszczęści?
Chwila ciszy odrzuciła nadzieję, przez co chwycił pałeczki w dłoń i wsadził porcję jedzenia do buzi, aby zaspokoić narastający głód. Mówiąc szczerze od momentu zemdlenia i tak zjadł już wiele, choć teraz nie powiemy ile, ponieważ autorka nawet nie raczyła tego policzyć, choć w tym temacie nie powinno być zdziwienia.
- Ponieważ Cię skrzywdzili. - głos jakby odezwał się tuż przy jego uchu, ba! Czuł nawet jego oddech na sobie. W przypływie sam nie wie czego, obrócił się za siebie, robiąc zamach, ale trafił tylko w pustą przestrzeń. Jednak kątem oka zauważył siebie z gimnazjum, lekko zamazany, wyglądający, jakby bawił się w ekran starego telewizora, w którym pojawiła się usterka. Jednak ten nienaturalnie szeroki uśmiech zapadł mu najbardziej w pamięć. Pokręcił głową, wracając do posiłku.
- Co to było gumowy idioto?!- agresywny blondyn zapytał, uderzając mocno swoim talerzem o stół, przy którym zasiadywał młody aktor. Ten zaś jakby nigdy nic, podniósł na niego swoje spojrzenie, dalej memlając kawałek jedzenia w ustach, aby rozdrobnić go na odpowiednie części, by móc bezpiecznie go połknąć, chociaż i w przypadku jego rozciągliwego ciała nic wielkiego nie mogło się stać, to dalej z przyzwyczajenia gryzł kilkanaście razy, aby przypadkiem się nie zakrztusić.
- Co było co?- dopytał zaraz po przełknięciu żywności. Nie miał pojęcia do czego czerwonooki w tej chwili mógł się przyczepić, ale nie wińmy go, przecież przed chwilą rozmawiał z... Dziwnym głosem w swojej głowie, który kazał zamordować każdego w tym pomieszczeniu po kolei.
- Czemu zabierasz moje jedzenie i od tak je jesz?!- jakby się tym nie przejmując, zielonooki akurat włożył porcje do ust, wywołując większy wkurw ze strony wybuchowego nastolatka. Zaśmiał się, zaraz po połknięciu przez siebie pokarmu, choć ledwo uniknął uduszenia się.
Do nich dosiadł się syn Endevora, który również postanowił zabrać trochę od Bakugo, ponieważ posiadał dosłownie to samo co oni, a oceniając wielkość porcji kucharza, łatwo dojść do wniosku, że każdy dostał tyle samo. Okradziony jeszcze przez chwilę się rzucał, ale po kilku pochwałach jego zdolności kucharskich, zamknął się, dzięki czemu dało się przejść do spokojnej i kulturalnej rozmowy, o którą tutaj od początku chodziło.
Same spożywanie nie trwało długo, ale też nie można tego określić jako "krótko", ponieważ cała trójka żywo nad czymś dyskutowała, a w między czasie chwytała za pałeczki i wkładała sobie do ust kawałek. Jednak gdy to minęło, pewna myśl błysła w umyśle małego złoczyńcy, który już sam nie wiedział, czy to znowu ten dziwny głos w jego głowie, czy już on sam, ale nie przejął się tym zbytnio, ponieważ spodobała mu się ona.
Szybko zniknął za drzwiami swojego pokoju, z kilkoma ciasteczkami, które postanowił zrobić Sato, jako... Sam nie wiedział, po prostu stwierdził, że ma, a po tym padło pytanie o to, kto by zechciał, więc od razu znaleźli się chętni.
Jednak wracając do tematu.
Usiadł na łóżku, chwytając za postawiony niedaleko laptop, aby otworzyć, go i od razu rozpocząć działanie.
Bez jakiegokolwiek marnowania czasu wpisał odpowiednie hasło w przeglądarkę i niewiele się nad tym zastanawiając, otworzył pierwszy widniejący link.
"Test na schizofrenie"
Czyli choroba, która była jedynym normalnym wyjaśnieniem, jego głosu w głowie. Rzecz jasna internet nie jest czymś czemu można ufać, ponieważ mając zwykłe przeziębienie, może wyjść Ci rak pośladka czwartego, czy innego gówna. Jednak on i tak miał zamiar się po prostu pośmiać z pytań i wyniku, więc mu to nie przeszkadzało, wręcz bardziej zachęcało.
Wynik był niespodziewany, normalnie nikt na niego nie obstawiał... Tak, ma.
Śmiech uciekł z ust aktora, który sam aż obrócił się na drugi bok, prawie dusząc się ze swojego rechotu. Dziś będzie już tylko ciekawiej.
~~~
Licznik słów: 1482
Data napisania: 31.08.2021
Data publikacji: ??.??.2021
Notka:
Dobra, teraz będzie trochę rozdziałów bez memów, no chyba, że mnie najdzie, ale nie teraz. Tsuki zabiera się za pisanie kolejnego, aby mieć trochę w zanadrzu, jak nastąpi rok szkolny, czyli do jutra trzeba napisać z kilka.
Cóż... Może i mi się uda skończyć tą książkę szybciej, choć jeszcze sporo wątków, ponieważ Tsuki musi coś jeszcze poprzesuwać, ponieważ wątek z Minetą musi jeszcze wkroczyć, więc taki tydzień, góra dwa w tym fanfiction i dojdziemy do tego:
"Żyje jest kruche, a chwile ulotne jak motyle."
Oj tak... Tutaj się będzie trochę dziać i naprawdę nie kłamię... Pierwszy raz Tsuki coś planowała z wyprzedzeniem, więc lepiej zaufać... Chyba-
Miejsce na przymusowy Story Time, bądź jakiś inny znak
>Miłego dnia
-Ciao
PS. Zanim umrę, chce powiedzieć, że jestem dumna z ilości rozdziałów w sierpniu (9 ich)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro