~~Rozdział 39~~
Zielonowłosy otworzył oczy i szczerze mówiąc, nawet nie pamiętał, kiedy usnął. Jednak nie w tym był problem, a w godzinie, która widniała na jego ekranie blokady, a wskazywała równą czwartą nad ranem i nie... On już nie zaśnie, nieważne, jak bardzo się stara. Dlatego też postanowił zrobić coś bardziej czasochłonnego, choć dalej nie wiedział, czym jest to coś.
Czasem tak jest, że czuje się potrzebę zrobienia czegoś pożytecznego, ale nasz umysł świeci pustkami w tym temacie.
Właśnie taki był przypadek Izuku, który ni to wiedział, ni to nie wiedział. Coś tam mu dzwoniło, tylko nie potrafił określić, w którym to kościele, więc patrzył się tempo w sufit, dając myślom wolną wolę, które jak zwykle wykorzystały w całej swojej mocy.
To mu się przypomniała kłótnia z Shigarakim i zaczął rozmyślać co mógł mu wygarnąć, albo jak inaczej ułożyć zdania, aby nie znalazł w nich luki, to ni stąd ni zowąd zaczął się zastanawiać skąd Dabi posiadł swoje blizny, a raczej jak to się stało, że je zyskał, później przeskoczył na tematy związane z przyszłymi napadami i zabójstwami, stwierdzając, że jednak BARDZO chce w sobotę na środku miasta, podczas jednego z większych wydarzeń zrobić KABOOM! No dobra... Nie dosłownie "kaboom", a raczej pozabijać kilkanaście ludzi i ich zwłoki wywiesić na sznurku w wielu miejscach w Japonii. Wiecie... Tak za szyję! Może i niektórym flaki też powyrywa... Tak wiele możliwości, a tak mało przedstawicieli jego gatunku na tym świecie, aby wypróbować wszystko po kolei.
Nagle przypomniały mu się jego stare notesy z analizą bohaterską. Nawet gdzieś je tutaj w tych pudłach przytaszczyłem. Pytanie teraz, w którym dokładnie... Chyba go oznaczałem, albo i (hhvjcghfuyikhg ogarnij dupę autorko i pisz w 3-os, a nie 1-os!)
Dajcie mi jeszcze jedną próbę.
Nagle przypomniały mu się jego stare notesy z analizą bohaterską. Nawet gdzieś je tutaj w tych pudłach przytaszczył. Pytanie teraz- w którym z nich dokładnie się znajduje. Chyba go oznaczył, choć nie jest to informacja potwierdzona (a tym bardziej nie przez stół Z, który znajduję się w Nibylandi i zasiadują tam najsilniejsze możliwe postacie, takie jak kudłaty, Makłowicz, Saitama, Spongebob, Magda Gessler, Shrek, Tabaluga i Goku.)
Wstał z posłania, podchodząc do pierwszej kartonowej skrzyni, tylko po to, aby ją otworzyć i zobaczyć, że to jednak nie te. Odsunął się, rozglądając się ponownie po pomieszczeniu, chcąc znaleźć swój kolejny cel. Rzecz jasna nie zajęło mu to wiele czasu i już po chwili, przeglądał kolejne pudełko, ostatecznie znajdując w nim poszukiwane zeszyty.
Wyciągnął wszystkie dwanaście części, jakie posiadał, siadając na ziemi nieopodal postawionej górki kajetów. Pochwycił za pierwszy, zaczynając go czytać i zmieniać rzeczy, o których dowiedział się sam, bądź i też ich sam dokonał. Wiele też z tych starszych bohaterów poodchodziło, ale nie można zaprzeczyć, że jego szczegółowe notatki na ich temat mogą się przydać nawet i teraz.
- Niewykorzystany potencjał...- mruknął dorysowując jakiś symbol, przechodząc dalej, jakby to co właśnie robił, było najlepsza rzeczą pod słońcem, czymś tak wspaniałym i wciągającym, jak [wymyśl coś].
Nawet nie zauważył, kiedy zaczęła się tworzyć wrzawa na korytarzu, mówiąca o przebudzeniu się większej części uczniów, a to oznaczało tylko, że to czas przygotować się na wyjście do szkoły. Jednak zielonooki zignorował ten fakt, dobrze się bawiąc wypisując, jak to All Might jest zepsuty, zły, niedobry, słaby i tym podobne. Miał wiele stron poświęconych temu herosowi, a to oznaczało, że równie dużo zabawy, a on UWIELBIAŁ zabawę.
Kątem oka spojrzał na zegar postawiony na biurku, czyli jedyny przedmiot, który w sumie zdążył wyciągnąć z pudła. Jednak cyfry na nim przedstawione, na pewno nie były czymś fajnym, ponieważ gumowy nastolatek zerwał się na nogi i pośpiesznym krokiem udał się do łazienki, chwytając po drodze swój mundurek.
Dwie minuty później jedną ręką mył zęby, a drugą zakładał marynarkę swojego szkolnego stroju. Niby wstał tak wcześnie, ale jak tak dalej pójdzie to się spóźni, widzicie tą ironię?
Wypluł pianę z ust, odkładając szczoteczkę na brzeg umywalki, wbiegając do sypialni i od razu przewracając się o próg. Chwilę tak leżał, po czym szybko się pozbierał, chwytając za plecak i telefon, przy czym drugi przedmiot w ruchu wkładał do kieszeni ciemnych spodni. Postanowił zadbać o swoją higienę, ale zmuszony jest zignorować posiłek, ponieważ Aizawa mu nie odpuści, a on woli jeszcze pożyć, przecież dzisiaj wieczorem mieli pić!
Całą drogę pokonał w biegu, a w chwili gdy wbiegł na korytarz, zauważył wielu uczniów na nim, co oznaczało, że jeszcze nie zadzwoniło na lekcję. Podszedł do swojej półki, rozwiązując krawat, aby zawiązać go na nowo, ponieważ zrobił to dosyć... Dziwnie, gdy śpieszył się w to miejsce. Mówiąc szczerze to sam nie wiedział, że da się tak bardzo poplątać tym materiałem. Otworzył skrytkę, wyciągając z niej buty i od razu zmieniając obuwie, które wcześniej miał na nogach.
Niedługo po tym znajdował się już w klasie, rozmawiając z synem płomiennego herosa i wkurzonym pomerianem. Gdzieś tam w kącie oka mignęła mu postać Shigarakiego, który od czasu do czasu, albo kiwał głową, albo odpowiadał jednym słowem na pytania, które zadawał elektryczny uczeń. Najwyraźniej mocno się przywiązał (bądź miał zamiar) do niebieskowłosego przestępcy, ponieważ wraz z Eijiro nie dawali mu chwili samotności i po prostu mówili to co im ślina na język przyniosła.
Wreszcie nasz czerwonooki anorektyk ma przyjaciół, jest z czego być dumnym.
Wejście nauczyciela wywołało natychmiastową reakcję, ale ten zmęczonym głosem polecił zajście na jakąś wielką salę, ponieważ dyrektor Nezu chciał wygłosić kilka słów do wszystkich uczniów, więc i oni mimo wszystko byli zmuszeni się tam wstawić.
Wszyscy pozbierali swoje cztery litery i zaraz za wiecznie niewyspanym wychowawcą podążali do wspomnianego miejsca. Niektórzy szeptali między sobą, inni szli cicho, pogrążeni we własnych myśli, a jeszcze bardziej różnorodna grupa, licząca w sobie jedną osobę, karciła się za nie zjedzenie śniadania.
~~~
Wszyscy stali ustawieni w rzędzie, trochę jak na Festiwalu Sportowym, na którym to ani Izuku ani Shigaraki się nie wstawili, wymyślając jakąś przekonującą wymówkę. Były tu klasy pierwsze, drugie, a nawet trzecie! Nie ma co ukrywać, że było trochę tłocznie, ale w dalszym stopniu dało się oddychać, więc raczej nie ma co narzekać, przecież zawsze mogli stać w dusznym miejscu, ledwo mogąc wziąć porządny wdech.
Niby miał powiedzieć TYLKO kilka słów, ale skończyło się to dłuższą przemową, przy której niektórzy mimo chęci zaczęli albo się wiercić, albo wtapiać się w swoje myśli. Nie każdy ma na tyle silną wolę, aby stać prosto i wysłuchiwać tych wszystkich zdań od szczuro-podobnego czegoś. Cholera tak naprawdę wie.
W pewnym momencie zielonowłosemu wzrok zaczął się rozmazywać, przez co zamrugał kilka razy, mając nadzieję, że to przejdzie, ale zamiast tego przed jego oczami pojawiły się upierdliwe mroczki. Z chwili na chwilę było ich coraz to więcej, a świat znalazł się w odwróconych kolorach. Jego oczy delikatnie się zaszkliły, choć osobiście nie znał powodu. Raczej skupiony pozostał na tym, aby przywrócić swoje głupie ciało do normalności. Jednak gdy jego wizja już całkowicie pociemniała i nie sam już nie wiedział, czy na coś patrzy, czy nie, jego nadzieje na powrót do wcześniejszej chwili pozostały jedynie marzeniem.
Stał tak dalej prosto, nie chcąc szukać w kimś pomocy, ponieważ kim on niby jest, żeby samemu sobie z czymś takim nie poradzić? Mimo wszystko dalej ma swój honor, a tego zniszczyć nie ma zamiaru.
- Powinieneś zjeść te śniadanie- odezwał się głos w jego głowie, na powieka aktora mimowolnie drgnęła. Był zirytowany, że nawet w tym dziwnym stanie potrafi wypowiedzieć jakieś zdanie.
- "Jakbym już do tego nie doszedł, Deku."- skwitował we własnych myślach. Ostatnio doszedł do tego, że ten irytujący ktoś czyta jego niewypowiedziane zdania, jakby to było nic.
Jednak zapomniał o tej sprawie w chwili, gdy zaczął coraz mniej odbierać z otoczenie i nie, nie podobał mu się ten stan rzeczy. W żadnym tego słowa znaczeniu. Teraz nie wiedział co się dzieje wokół niego, a już sama świadomość umieszczenia własnego ciała, posiadała swoją trudność, która zwykle nawet się nie pojawiała.
Mówili, że na chlańsku będzie ruska i polska wódka, ponieważ Kurogiri dostał zniżkę po znajomości. To w sumie wspaniale, że mają barmana w swoich szeregach, który robi im za matkę.
Och... I właśnie film mu się urwał.
~~~
Licznik słów: 1324
Data napisania: 28.08.2021
Data publikacji: 28.08.2021
Notka:
Maaaaaaaaaaaamy to! O mój Boże... Wszystko mnie boli, ale to chyba dlatego, że pisząc Tsuki siedzi w dziwnych pozycjach, ale nieważne.
Ach... Kurde... Jeszcze jedna rzecz została, której nie zdążyłam tu jeszcze umieścić... Trudno, w następnym rozdziale o tym napiszę, mi nie przeszkadza.
Zostawcie Story Time, bądź jakikolwiek inny komentarz==>
>Miłego Dnia
-Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro