Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~Rozdział 33~~

Ach... To jest idealny moment, aby opisać walki, prawda? Więc zacznijmy od pierwszej, co wy na to, aby nie przedłużać? Nie słyszę sprzeciwu, więc lecimy!

Po jednej stronie ringu stoi Kamui Woods, znany również w przetłumaczonej wersji jako "Drzewny duch". Zawodowy bohater z drewna, którego spotkali już nie raz i nie dwa.

Przeciw niemu wystąpił, choć lepszym określeniem byłoby wystąpiła Magne. Jedna z sześciu filarów Ligii, oraz mega silna kobieta, aż strach zadrzeć z nią. 

Początkowo mierzą się wzrokiem, całkowicie pochłonięci analizą wroga, jednak nawet minuta nie mija, a oboje rzucając się na siebie. Woods wyciąga swoje ramię, jako pierwszy wykonując ruch, widać, że gentelmen. Jednak to w żadnym stopniu nie spesza dziewczyny, która uderza w drzewo, przyciągniętym do siebie ciężkim kawałkiem, zniszczonej architektury, który służył za budynek przetrzymujący Nomu, które w tej chwili atakują wpojonych im przeciwników. 

Walka niby wyrównana, ale tą delikatną falę przewagi ma drewniany człowiek, który z każdą mijaną chwilą widocznie wygrywa nad Hikiishi, która jednak jako silna kobieta, nie poddaje się tylko wykorzystuje swoje doświadczenie, dziwactwo i siłę, aby przeciwstawić się temu działaniu, przecież nie może zawieść swojej rodziny, prawda?

W chwili gdy Kamui myśli, że właśnie znalazł lukę w samoobronie wroga, Kenji z całą pewnością siebie, jaką posiada uderza w jego ciało, kopiąc jednocześnie wyciągnięte ramię Nishiya'i. Jej równowaga została zachowana, jakby nie od dziś walczyła w taki sposób, ale nawet nie będziemy zaprzeczać, tak to właśnie ostatnim czasem radziła sobie z silniejszym przeciwnikiem. 

Zaskocz wroga.

Proste i łatwe dwa słowa, zapamiętanie ich do błahostka i nawet autorka, która nie potrafi spamiętać krótkiej listy zakupów, potrafi je przyswoić. 

Kolejną trwającą potyczką i na pewno ciekawszą dla widzów i czytelników jest Mirko vs Himiko. Pierwsza z tych pięknych przedstawicielek płci pięknej używa swoich kopnięć, nie wahając się ani na sekundę, szukając kolejnego zastrzyku adrenaliny w walce z drugą, która za to z czystą chęcią chciałaby wypić trochę krwi od tej białowłosej dzie- czy to aby na pewno dalej dziewica? Hmm... Nie można być tak pewnym... Ale nieważne. 

Blondynka nie powstrzymywała się przed użyciem noża i przecięcia muskularnych kończyn, przecież nikt nie będzie mieć jej za złe, gdy ją zabije, prawda? Dlaczego więc miałaby się powstrzymywać. 

Złotooka przecięła polik dziewczyny, od razu zlizując z niego krew, początkowo chcąc tylko poczuć jej smak, który ciekawił ją nie od dziś... Nie, w sumie to od tego dnia, dokładnie to w momencie, gdy zobaczyła ją, gdy biegła w to miejsce, tak. A sama szkarłatna ciecz zasmakowała jej bardzo, przez co zapragnęła jej więcej. Nie wiń jej, sam(a) pewnie nie możesz powstrzymać się od nie zjedzenia kolejnego nawet najmniejszego kawałka swojego ulubionego jedzenia (albo kremówki). 

Kolejny ruch ręką, ominięcie kopnięcia, ponowna próba i tak w kółko, to skoczy, to kucnie, to odsunie się na bok, to samej powstrzyma atak. Wiele opcji, a noc jeszcze młoda. Będzie to ciekawa rywalizacja, której wygraną będzie więcej krwi od czerwonookiej, a jak wszyscy wiemy kobieta z odpowiednią motywacją zrobi dosłownie wszystko. Od wstania z łóżka po zamordowanie. 

Odpłynęła myślami gdzieś daleko, ale napastnik nie zranił jej w żadnym stopniu i to nie dlatego, że udało jej się tego ominąć, albo coś. Kruczowłosy dorosły walczący jednocześnie z Endevorem, chwycił dziewczynę za nogę, powstrzymując jej kopnięcie, chroniąc jednocześnie nastoletnią członkinie Ligii przed zranieniem.

- Wracaj do żywych wampirze.- zarządził blondynce, ponownie wyprowadzając atak na ognistego pana, dochodząc do wniosków, że te zdanie wystarczy, aby wytrącić młodszą z tego dziwnego transu, w który wpada podczas ciekawej dla niej walki. 

Nie mylił się w żadnym stopniu, ponieważ zarumieniona dziewoja nie czekała na inne zaproszenie, a od razu wznowiła próbę zdobycia więcej czerwonej krwi przeciwniczki, którą tak bardzo chciała posiąść. Jednak jeśli czegoś chcesz, musisz samemu na to zapracować... Albo poprosić Dabiego, gdy jest w dobrym humorze i nie zajmuje się niczym, ale w tej chwili ta opcja odpada, a jednocześnie poćwiartowanie białowłosej brzmi równie cudownie co wypicie jej krwi, a w tej chwili może ugotować dwie pieczenie na jednym ogniu, więc czemu by się powstrzymywać? 

Ta bitwa trwała dalej w najlepsze, a Twice zajmował się emerytowanym herosem, który nie może już spokojnie zjeść własnego Tokoyaki w domu, ponieważ świat znowu potrzebuje go w roli obrońcy życia. Biedny starzec... 

Klony Bubaigawara'y nie dawały rady z szybkością skoków siwowłosego, więc zaczął lekko panikować i gdy to zadawał pytania "I co mam teraz zrobić? Co mam zrobić?", spojrzał z błaganiem na użytkownika niebieskich płomieni, którego traktował jako starszego brata, który był dla niego wzorem, właśnie w tym momencie go oświeciło i teraz stworzył kopię Dabiego, które idealnie sprawowały się podczas niejednej walki i o to chodzi! Teraz mógł dać radę!

Sorahiko nie spodziewał się tego ruchu, ale też nie był nim zbytnio zdziwiony, gdy się pojawił. Znał właściwości umiejętności tego przestępcy, dzięki czemu dawał sobie radę i nie przegrywał tak łatwo z tymi klonami, które mogły w prosty sposób używać potężnego dziwactwa imitowanego.

A gdyby sklonował samą postać Afo? Oj... Lepiej czasem nie myśleć nad takimi rzeczami, a tym bardziej nie o pierwszej nad ranem, ponieważ z tego nic dobrego nie wyniknie, wiem co mówię.

Brodaty starzec postanowił pozbawić przytomności bliznowatego, ale ten nie dał się i zamiast tego, napastnik uderzył w powietrze, prawie przyjmując cios w twarz. Naprawdę mało brakowało, aby nos Torino został połamany. 

Jednak walki walkami, ale jak tam radzi sobie Mr. Compress? Cóż... Magik przeciwko bezwstydnej kobiecie na pewno było sensacją. Pierwszy popisywał się najróżniejszymi sztuczkami, starając się dotknąć dziewczyny, która skupiona raczej była na jego towarzyszu- Shuichim. 

Jednak ta dwójka potrafiła dobrze, wręcz idealnie współpracować, co na pewno nie ułatwiało sprawy początkowej herosce. Dwa na jednego to trochę... Niesprawiedliwe, ale kto by się tam przejmował, samo życie nie idzie ścieżkami równego traktowania wszystkich i wszystkiego. 

W pewnym momencie drugi kapelusznik chwycił przedstawicielkę płci żeńskiej w skąpym stroju, zamykając ją w swojej niebieskiej kulce, którą złapał od razu we wprawione dłonie. 

Jedna walka wygrana.

~~~

Niebieskowłosy lider tej okrzykniętej "złą" sławą organizacji, zmierzał się z Best Jeanist, co nie było na pewno łatwe. Cóż... Sproszkowanie tego człowieka było ostatnią rzeczą jaką pragnął. Mówiąc szczerze to jakoś go ta opcja nie rozweselała, czyżby te miesiące w UA zrobiły coś z nim? 

Pff... Nie, w żadnym wypadku! Po prostu zmienienie go w pył nie zaliczało się do zabawnych przeżyć. Chciał go trochę potorturować! Tak delikatnie, nie jakoś wielce, aby sam błagał na kolanach o śmierć, ale tak, aby na pewno zapamiętał jego osobę. Czy to w zaświatach, czy też i po tej stronie życia. Nieważne, w tej chwili go to nie obchodziło. 

Znalazł się za blondwłosym herosem i w ostatniej chwili chwycił wszystkimi palcami za przed ramię swojej ofiary. Te zaś pod wpływem dziwactwa rozpoczęło proces rozkładu, choć tutaj lepszym byłoby określenie "zamienienia w kamień i sproszkowania". Na obecną chwilę nie przejmował się tym, dlaczego jego dar ewoluował w przeciwnym kierunku, ponieważ nie przeszkadzało mu to nazbyt. Dopóki człowiek mógł zniknąć pod jego dotykiem było spoko.

Czerwonooki powalił bohatera nr. 3 na ziemię, przygniatając go butem do podłoża, tak aby zmieszał się z brudem i błotem. Wyciągnął z buta nóż, który trzymał tam, jakby chciał sproszkować tylko pewną część ciała przeciwnika, a nie całość.

- Oi! Mr. Compress!- zawołał do jednego ze swoich członków, widząc, że ten skończył swoją robotę i aktualnie nie miał zbyt wiele do roboty. Tym czynem zasłużył sobie na atencję starszego, który z chęcią pokazałby więcej swoich jakże cudownych sztuczek.- Chyba będzie trzeba komuś amputować rękę.- oznajmił z sadystycznym śmiechem w głosie, który jednak nie ukrył się za niczym w przypadku magika, który zaś nie czekał na dokładniejsze wyjaśnienie i podszedł do swojego szefa.

- Aż szkoda się zrobiło tej ręki.- stwierdził z ironicznym śmiechem, trzymając Jeanist w błocie, pokazując jednocześnie niebieską kulkę, w której znajdowała się uśpiona Mt. Lady.- Ciekawe co by się stało, gdybyśmy ją spalili~- "pomyślał na głos", czekając na jakąś reakcję od uziemionego, który chwilowo zamarł, jednak nie na długo, ponieważ już po kilku sekundach, poderwał się, chcąc chwycić swoją znajomą z pracy. Jednak dłoń trzymająca ją, powędrowała wyżej, a noga ponownie pchnęła ciemnookiego na brudną ziemię.- Hola, hola, mój drogi, chyba nie chcemy, aby ktoś tu stracił życie, prawda?- zapytał i ofiara, do której skierowane zostały te słowa, mogła przysiąść, że widzi dziwny uśmiech na twarzy napastnika.

Jednak wraz z ścięciem ręki i cichym krzykiem bólu, rozdział ogłosił swój koniec.

~~~

Licznik Słów: 1358

Data napisania: 21.08.2021

Data publikacji: 21.08.2021

Notka:

Wczoraj dwa rozdziały, dzisiaj na razie jeden, ja Was chyba w tym tygodniu trochę rozpieszczam, prawda? Haha, nie no, dopóki jest wena mi się podoba. Czym bliżej końca, tym lepiej.

Zostawcie story time, bądź jakiś znak życia==>

>Miłego Dnia
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro