~~Rozdział 3~~
|3-os|
- He?! Jaja se ze mnie robisz?!- już od rana głos Shigarakiego roznosił się po jeszcze nieczynnym barze.- Nie, nie i jeszcze raz nie!- zaprzeczał z całych sił. Kuro jednak nie wzruszony tym dalej pucował swoje kieliszeczki, by były idealne.
- Czego drzesz mordę, debilu?!- kolejny krzyk tym razem od zielonowłosego odbił się od ścian pomieszczenia. Chłopak wstał przez wrzaski swojego wkurwiającego brata, a obudzony Izuku to zły Izuku.- Jest pierdolona czwarta nad ranem! Na dworze jeszcze ciemno!
- To kurwa wytłumacz mamke, że nie idziemy do UA!- odkrzyknął miętowowłosy, nie przejmując się tym, że obudzi małego blondyna, śpiącego na kanapie. Kłótnia trwała dalej w najlepsze, ale teraz rodzeństwo nie krzyczało na siebie, lecz na mgłę, za ladą.
~~~
- Bai, bai Shiggy, Izuku!- niebieskooki machał wesoło rączką na pożegnanie do dwójki naburmuszonych nastolatków. Tak. Rok temu kłótnie wygrał Kurogiri, a dwójka wiecznie kłócącego się rodzeństwa właśnie miała wychodzić na pociąg, by sprawdzić swoje umiejętności na teście teoretycznym i praktycznym.
Tomura ubrany był w zwykłe czarne spodnie dresowe i biały T-shirt. Biodra przepasane były niebieską chustą, a na ramionach nałożona była czarna kurtka. Na nogach miał najprawdziwsze glany, bo jak to stwierdził "chodzenie nimi po istotach jest naprawdę wspaniałym uczuciem"
Włosy miał związane czerwoną gumką do włosów w malutką kitkę, a szyję oplatał biały materiał, zwany bandażem.
Za to Izuku miał na sobie luźne jeansowe spodnie, przepasane skórzanym paskiem i czarną koszulkę, na której napisane było "Halt die Klappe", w wolnym tłumaczeniu na nasz język wyszłoby "Zamknij się do cholery"
Włosy miał zostawione w spokoju, a jego policzek zdobił biały plasterek. Obie ręce od nadgarstków aż po łokcie "przyozdobione" zostały białym bandażem, by w razie W uniknąć spojrzenia ludzi na jego starsze jak i nowsze blizny.
Trenowali od dwunastu miesięcy swoje nowe dary, gdyż te, które mieli do tej pory zostały uwiecznione na kartach pamięci wszystkich herosów w Japonii, przecież są poszukiwanymi przestępcami! Ich cechą rozpoznawczą nie jest tylko strój, czy namiastka wyglądu, a ich moce. Mieli je tak charakterystyczne, że detektywi od razu wiedzieli na kogo zwalić rozwalenie galerii i spalenie połowy miasta, choć z tym drugim to kwestia sporna. Gdyby nie Dabi to nie spalili, by tej połowy, bo mając tylko zapałki, czy nawet benzynę, wcześniej czy później zostaliby złapani, a Kurogiri, by ich nie uratował.
All for One przygotowywał ten plan- jak się okazało- od dłuższego czasu, a że akurat na ten rok All Might miał uczyć w UA, to postanowili skorzystać. Oczywiście takie informacje nie były łatwe do zdobycia, ale rodzeństwo jako znani aktorzy mieli niezłe wtyki. Rzecz jasna nie korzystali z nich, bo nie widzieli w nich sensu, ale jak już na coś się przydało to chyba dobrze, co nie?
A skoro już mowa o ich sławie, to trzeba wspomnieć, że było to przypadkiem. Szukali pracy, poszli na przesłuchanie, dostali robotę i tak jest w sumie do... Dziś. Myśleli o graniu jakiejś pobocznej, albo epizodycznej postaci, by chociaż zarobić, a tu okazało się, że mają taki wielki talent, że nic tylko pogratulować.
Ich szef nie był jakiś stary. Mężczyzna był ledwo po dwudziestce, a wyglądem nie miał co gardzić. Był przystojny. Włosy brązowe, zazwyczaj związane w warkocza do pasa, czarne oczy, które z niewiadomych powodów zawsze uwodziły kobiety i rząd białych zębów. Twarz mimo iż była piękna to dorównywał jej sposób ubierania mężczyzny. Nosi on bowiem zwykłe golfy, albo w razie od humoru koszule, zawsze rozpięte u góry. Na nogach zazwyczaj znajdują się ciemne spodnie, podwiniętymi nogawkami, bądź czarnymi męskimi glanami- to właśnie stąd Tomura postanowił również zacząć je nosić.
Ma on duży rozgłos wśród dziewcząt, choć nie tylko. Niekiedy dało się wy słyszeć i od męskiej części wiele słów o nim... Głównie tych o tym jaki jest przystojny, choć zdarzały się też takie bardziej zboczone.
Wracając jednak do teraźniejszości...
Dwójka rodzeństwa niechętnie jechała pociągiem, ale to w dosyć ciekawej pozycji, jakby nie znając kultury. Shiggy siedział na jednej części ławy (że tak to nazwę) z nogami również na niej położonej. Zajęty był on bowiem grą graną na swojej konsoli w słuchawkach, by nie słyszeć niepotrzebnych komentarzy od innych, nielicznych pasażerom. Izuku za to opierając się o plecy swojego brata, wciągnięty był w słuchanie jednej ze swoich playlist. Miał zamknięte oczy, nie chcąc być rozpraszanym, przez widok ludzi, a jednocześnie miał wyjętą jedną słuchawkę z ucha, by usłyszeć moment, w którym dojadą na miejsce, bo co jak co, ale przegapić przystanek, jest w cholerę łatwo, a tym bardziej, przystanek w centrum.
Podróż trwała dobrą godzinę, choć zdaniem dwójki złoczyńców, jakby trwała dłużej nie stałoby się nic wielkiego. Najwyżej spóźnili się na egzamin teoretyczny.
Spokojnym krokiem, szli przez główną ulicę, by dotrzeć pod same bramy UA. Liceum te bowiem, było najbardziej znanym i prestiżowym budynkiem do szkolenia nieletnich bohaterów w całej Japonii. Znajdowała się w światowej topce, choć mimo wszelakich zabezpieczeń Izuku znalazł wzrokiem z dwie luki, a Shigaraki aż trzy, ale ostatnie wyszłoby tylko z pomocą Kurogiriego.
Nie tracąc wiele czasu zaczęli kierować się do środka budynku, choć jak zawsze coś musiało wyjść nie tak. Tym razem, był to spektakularne potknięcie się zielonowłosego o własne nogi, miętowowłosy tylko stanął odrobinę dalej, czekając, aż ofiarę wreszcie przyciągnie grawitacja. To jednak się nie wykonało przez pewną szatynkę, ojć... Chyba zapisała się na czarnej liście Tomury.
- Mogłaś go zostawić- zajęczał starszy z rodzeństwa.- Zrobiłby wspaniałą glebę i media miałyby co do swoich artykułów pododawać...- w głosie był lekko załamany, choć tak naprawdę tymi słowami, chciał zaznaczyć, że wie o obecności ich "fanów". Tak, wiedział o nich, a tym bardziej nienawidził ich. Nie chciał sławy, jasne? Miał zamiar tylko zarobić na nową konsolę, którą w sumie do dziś nie ma, bo Kuro mu zabronił :C.- Dobra, ruszaj się małpo, bo nie mamy czasu- chwycił brata za kołnierz i zaczął go ciągnąć, aż pod samą salę, bo nasz kochany Lächeln miał długaśnego laga, od w sumie zahaczenia o swoje nogi.
Test teoretyczny zaczął się kilka minut później, a oboje z prawilnego rodzeństwa znali odpowiedzi na większość pytań. Oczywiście mogli, przecież oddać pierwsi, ale to zwróciłoby na nich uwagę, czego jak na razie za cholerę nie chcieli. Gdy połowa uczestników oddała swe prace, w tedy to nie wiele się śpiesząc i oni podeszli podając ich arkusze. Wrócili rzecz jasna na miejsce, by przez kolejne dwadzieścia minut, wysłuchiwać ciszy, choć nie ukrywając to było o wiele lepsze od wrzasku Present Mic'a.
Nie zagłębiając Was w szczegóły, opowiem wszystko w skrócie. Są roboty za punkty, które trzeba wyeliminować. Od jeden do trzy, jest oczywiście też po zero, który ma tylko przeszkadzać. Uczestnicy mogą wziąć ze sobą, cokolwiek tylko zechcą, co oczywiście wykorzysta czerwonooki, bo do jego nowego quirk jest potrzebna pewna rzecz.
Za poleceniem herosa, poszli przed makiety miasta, uprzednio chowając swoje torby w specjalnych szafkach. Co jak co, ale gdyby coś się stało konsoli wyższego, to by wszyscy mieli przejebane.
Wspomniany włożył do kieszeni zapaliczkę i papierosy, nie żeby palił, ale jego dziwactwo wymaga dymu, co jest z jednej strony niezłe w sytuacji pożaru, a z drugiej jeśli nie znajdzie żadnego siedliska wspomnianej substancji, to trzeba będzie sięgnąć po inne środki. Jakby Kurogiri to zauważył, zdzieliłby go wałkiem, wybijając z głowy ten pomysł.
Izuku tylko kiwnął głową dając znak, że go nie wyda, bo przecież to w chuj ważna misja i nie mają czasu na sprzeczki.
Ruszyli w stronę makiety, nie szli wolno, ale nie można też rzecz, że szybko. Kilka minut minęło zanim już całkowicie doszli, ale gdy to nastąpiło zostali ochrzanieni, przez jakiegoś innego uczestnika w okularach.
- Słowo, a zdzielę Cię wałkiem jak mamke niedawno tego debila.- odparł wrogo nastawiony już do tego jegomościa. Nie dość, że już znał cały wygląd miejsca ich testu, co oznaczało w skrócie- czyli palimy. To na dokładkę jakiś kujon raczył się ich przyczepić, bo przyszli o dwie minuty za późno. "Obiecuje kurwa, że jak wylądujemy razem w klasie, to będzie moim wrogiem v1" przeszło mu przez myśl, ale nie zatrzymało się na długo, bo głos Present Mic'a zabrzmiał w głośnikach.
~~~
Licznik słów: 1311
Data napisania: 15.10.2020
Data publikacji: 16.10.2020
Notka od autorki:
Myślałam, że nie skończę tego rozdziału! Całe szczęście, że wena choć na chwilę wróciła. I know, że słów dużo nie jest, ale musiałam zatrzymać chwilowo akcję, by kolejny rozdział mógł by być stricte o teście praktycznym. Specjalnie dla Was postaram się rozpisać, ale oczywiście nie obiecuje, bo moje ostatnie opisy nie idą za dobrze -w-".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro