~~Rozdział 22~~
Izuku siedział na krześle w sali 1A, patrząc się w sufit. Ach kac... Nasz kochany kac. Tym razem był już nafaszerowany lekami i wszystkim innym, jednak nie zmieniało to faktu, że dopadało go zmęczenie. Ile by dał za możliwość przesiedzenia cały dzień w mieszkaniu (albo barze).
Tymczasem czwórka osób, które niemal w histerii krzyczały, o tym że prawdopodobnie nie zdają, wywierała współczucie i litość wśród innej części klasy. Ich głośne skomlenia przyprawiały o ból głowy, którego wcześniej i tak ledwo się pozbyto.
Rzecz jasna i to musi się kiedyś skończyć, a na szczęście tym, który przerwał wrzaski w klasie był Aizawa Shota, wychowawca klasy 1A. Można go nazwać katalizatorem, który przyśpieszył nadchodzącą ciszę.
Po szybkim i wyczerpanym przywitaniu się z klasą, oznajmił, że WSZYSCY jadą na obóz, mimo iż część osób nie zdała egzaminów. Wypowiedział szybki monolog, w którym tłumaczył swoje decyzje, jak i informował o dodatkowych lekcjach dla osób, które nie zdały części praktycznej. Jednak każdy widział w tym pozytywy... Nie licząc Shigarakiego, czyli młodego alkoholika, który właśnie został zmuszony do odłożenia swojego ulubionego trunku na bok. Oczywiście, już planował jak go przemyci, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że za dużo zachodu na to, a bycie na kacu podczas treningów nawet nie kusi.
Lekcje mijały swoim tempem, a nasz protagonista zdążył wytrzeźwieć do pory obiadowej, w czasie której panował chaos z początków mitologii Greckiej, ponieważ każdy chciał zdobyć pożywienie dla siebie... Jak i pewien "zboczeniec" znowu robił te swoje nieudane kwestie na nieetyczne podrywy.
- A tak w ogóle dlaczego to robisz?- zapytał w pewnym momencie Midoriya, patrząc się na niskiego (bo w końcu według wiki posiada 108 cm wzrostu!) "znajomego" z klasy, który właśnie został niemal wgnieciony w podłogę tuż obok niego. Kłótnia Tomura'y z Bakugou nie interesowała go w żadnym stopniu, Kirishima zajęty był próbą uspokojenia tej dwójki, a Todorokiego porwały jakieś dziewczyny, tak więc dał upust swojej ciekawości.
- No jak to dlaczego?! Podrywam, by mieć dziewczynę, któ- odpowiedział, choć niepełnie, ponieważ zostało mu przerwane.
- Wiem po co się podrywa, ale dlaczego w taki sposób?- poprawił swoje pytanie, dochodząc do wniosku, że jednak skrótami myślowymi do zboczonego winogrona nie ma szans mówić, tak aby zrozumiało.- W sensie... Obrywasz i jakby no... Nie lepiej zmienić podejście?- wyjaśnił po sekundzie.- I najlepiej zaznajomić się ze strefą osobistą...- dodał, spoglądając na sufit, umieszczony hen hen wysoko.- Wiesz... Kobiety wolą osoby, które szanują ich własną strefę.- ponowił swój monolog, po czym spojrzał na "znajomego" z klasy.- I powinieneś podrosnąć.
- I kto to mówi.- skwitował ostatnią część wypowiedzi zielonowłosego Shigaraki.
- He?! Czy ty sądzisz, że jestem niski?!- zapytał, patrząc złowrogim wzrokiem na brata, siedzącego tuż obok niego. Nie minęło dużo czasu, aż zaczęła się dość ostra wojna na słowa, po czym już miało dochodzić do bójki, między rodzeństwem... Ale o tym innym razem.
~~~
Mówiąc szczerze... Oni nie mają pojęcia jak to się stało. Wyszła propozycja od niewidzialnej dziewczyny i skończyło się na klasowym wypadzie do galerii. Takiej nowiutkiej, największej i najbardziej wypasionej w całej Japonii, aż chce się zniszczyć, prawda?
Shigaraki ubył gdzieś, aby zrealizować swój zakup nowiusieńkiej gry, która właśnie wpadła na rynek, a z jego nieistniejącym szczęściem, w tamto miejsce udawali się też Kaminari, Jiro i Shoji, przez co był skazany na ich towarzystwo.
Midoriya sam nie znał swojego przybycia tutaj. Rzecz jasna brakowało mu parę rzeczy, ale doszedł do wniosku, że te to akurat załatwiłby w zwykłym całodobowym za rogiem, który i tak mieścił się "po drodze" do jego mieszkania.
Dobra, lepiej się w to nie zagłębiać.
Po prostu zielonooki siedział teraz gdzieś w miejscu ich zbiórki, jedząc niemieckie żelki, które wypatrzył w pierwszym lepszym sklepie. Skoro nie miał nic lepszego do roboty, to siedział i obserwował ludzi, bo kto wie, a może trafi na jakiś interesujący dar? Ostatnio tworzyli więcej Nomu, więc w sumie nie zaszkodziłoby dopisać kilku przechodni do listy... Choć na upartego i AFO przyjąłby ciekawe umiejętności, więc nic się nie zmarnuje (... Mówię o tym jak o jedzeniu...).
- A! Czy to on?- zaćwierkała jakaś blondynka do rudowłosej psiapsiółki, wskazując na młodego złoczyńcę, który zdawał się tym nie przejmować.- Nie wierzę, choć zapytamy o numer telefonu!- zasugerowała i obie podeszły do nic nie podejrzewającego niskiego ucznia UA.
- Hu?- mruknął niezbyt logicznie, podnosząc głowę na dwie przybyłe dziewczyny.- Czegoś potrzebujecie?- zapytał, odsuwając się od nich, aby zachować dystans, jednak te jak na złość podeszły jeszcze bliżej.
- Jesteś Midroiya Izuku-san, prawda?- zapytała jedna, na co dostała potwierdzającego skinienie głową.- Dasz mi swój numer telefonu! Proszę, jestem Twoją wielką fanką!- powiedziała głośno, klękając wraz z przyjaciółeczką przez chłopakiem, który spoglądał na nie ze zdziwioną miną.
- Ale... My się nawet nie znamy- zaczął niezbyt chętnie, grając nic nie podejrzewającego nastolatka. Te już miały zacząć gruchotać obok niego jak te gołębie na rynku w Krakowie, aż tu nagle pojawiła się Ochako!
- Midoriya-kun?- zapytała niepewnie, nie wiedząc jak ma normalnie zareagować, na rozgrywaną przed nią scenkę. W tym momencie wszelakie złe rzeczy jakie myślał na jej temat wyfrunęły, jak te pisklęta z gniazd, a zastąpiły je pozytywne przymiotniki, które można nazwać synonimami słowa "zbawca".
- Uraraka-chan!- przywitał się radośnie, zadziwiając brunetkę, samym wspomnieniem jej imienia. Wstał z miejsca i w kilku krokach znalazł się przy brązowookiej z szerokim uśmiechem na twarzy.- Pomóc Ci te torby gdzieś nieść? Wydają się być ciężkie.- zapytał uprzejmie, chcąc się w jakiś sposób odwdzięczyć za tą pomoc. Jednak zanim znajoma z klasy zdążyła jakkolwiek odpowiedzieć, część jej zakupów, wylądowała w rękach złoczyńcy.- Widziałem niedaleko taką wspaniałą kawodajnie, co ty na to, by tam wstąpić? Mamy jeszcze z godzinę, chodź, chodź meine Freunde.- ponaglił użytkowniczkę "Zero Gravity", pchając ją niezauważalnie w stronę wspomnianej
- Chodzi Ci o kawiarnię, Midoriya-kun?- zapytała, lekko zdezorientowana dziewczyna, jednak bez sprzeciwu idąca w stronę, w którą prowadził ją towarzysz. Ten pokręcił przecząco głową, zatrzymując się przy jakimś "niby sklepie".
- Kawodajnia!- oznajmił, a samo to słowo jakby zabłyszczało i uniosło się w powietrzu, jakoby na tęczy, którą robił Spongebob mówiąc coś wspaniałego i na pewno wartego uwagi (chociażby, aby przerobić to na memy). Ruchem głowy wskazał, aby brunetka spojrzała na miejsce obok nich, co rzecz jasna uczyniła. Schludna w wyglądzie kawiarnia, której nazwa wskazywała na tą, którą Izuku powtórzył dwa razy.
Weszli do niej i rozsiadli się przy jednym ze stolików, zamawiając uprzednio napój z ciastem. Kawa z mlekiem i kremówka, oczywiście całość razy dwa. Wszystko to kosztowało 21 złotych i 37 groszy , ale mniejsza. Między tą dwójką rozpoczęła się rozmowa, po czym nabierała na sile, jak każda inna, w którą zwykł zamieszany być zielonowłosy aktor. Tymczasem w tle ich rozmowy grała znana zapewne wielu barka.
~~~
Wracając szczęśliwym krokiem na miejsce spotkania całej klasy, minął Shigarakiego, który uparcie twierdził, że jest lepszym graczem od ludzkiego pokemona, który z resztą szukał tylko dobrej wymówki, aby zagrać z niebieskowłosym, po tym jak dowiedział się, że złoczyńca nałogowo pyka w tą samą gierkę co on.
Jakoś tak wyszło, że Ochako nuciła pod nosem wchodzącą w ucho muzykę w kawodajni, która oczywiście spodobała się części klasy i pytali ją co to za nazwa, bądź skąd taką usłyszała. Zielonooki po oddaniu toreb brunetce (twierdząc, że musi dokładnie w tym momencie wracać do mieszkania), podszedł do czerwonookiego, stukając dwa razy dłonią o szyję, na co wyższy odpowiedział tym samym, po czym odszedł z aktorem.
- Co to za okazja?- zapytał w pewnym momencie ich drogi, dając znać Kurogiriemu, aby w podanej uliczce otworzył portal do baru.
- Skoro tydzień bez alkoholu, to musimy wychlać się dzisiaj.- odparł z przekonaniem, skręcając w ciemną uliczkę, tylko po to, aby zrobić kolejny skręt i przejść przez fioletowaty portal.- Chlejemy!- krzyknął na starcie, po czym każdy członek Ligii Złoczyńców odkrzyknął mu z tym samym optymizmem.- No i przy okazji na trzeźwo nie zrobimy dobrych planów.- dodał, nawiązując do wcześniejszego pytania, kierując te słowa do wyższego nastolatka, który szedł tuż za nim.
Tego co się później działo, lepiej po prostu nie opisywać, bo szkoda Waszych nerwów i mojego biadolenia. Znając tą sytuację mogę bez żadnych przeszkód stwierdzić, że nawet gdybym postarał się to tu uwzględnić wszystko pomieszałoby się i nawet ja, jako narrator nie byłbym w stanie tego dosyć poprawnie posortować, choć widząc ilość słów i tak postaram się to zrobić.
W sumie zaczęło się jak każde inne chlańsko, kilka kolejek, jakieś proste zakłady i... Pierwszym osobą zaczęło już odwalać. Karaoke zostało włączone i na całą moc głośników połączonych z mikrofonem wampirza blondynka wraz z trzeźwym małym "adoptowanym" towarzyszem zaczęła wydzierać się do słów jakiejś ruskiej piosenki. Lepiej nie zagłębiać się w tą sytuację, ponieważ nie zdarzyło się to pierwszy raz.
W kolejnej chwili na parkiecie wywijały już pierwsze osoby, chętne do tańca. Twice używając swojego dziwactwa, wytworzył kilka klonów i zaczął z nimi wywijać dzikie tańce na środku baru. Najwyraźniej jego prawdziwa natura baletnicy dała o sobie znać, ponieważ w różowej spódniczce wywijał piruety do ruskich rapsów.
Dabi przypomniał sobie w pewnym momencie swoje akrobatyczne sztuczki z dzieciństwa i zrobił gwiazdę... Znaczy spróbował zrobić, ale wydupcył się na klony przyjaciela, niewiele o tym myśląc, ponieważ jego pokaz nie został ukończony.
Spinner trzymał w rękach telefon i przeglądał aliexpress do momentu, aż ujrzał jakąś ciekawą rzecz. Bez zbędnego pytania, czy czegokolwiek innego, nacisnął "kup teraz" po czym zapłacił z własnej karty płatniczej, którą o dziwo zdążył wyrobić wcześniej. Lepiej nie pytać po co był mu strój plemnika i jednorożca... Pijani ludzie po prostu nie myślą trzeźwo.
Magne wszedł do szafy, pierdoląc coś o Narni, ale raczej nikt jej nie słuchał. Dało się usłyszeć uderzenie czegoś o coś w rodzaju ściany i stos przekleństw, zagłuszony przez darcie mordy w jakiejś odmianie słowiańskiego języka. Trudno było stwierdzić co tym razem "śpiewała" Toga.
Ktoś wskoczył na stolik i go złamał, inna osoba prawie rozwaliła maszynę grającą, ponieważ zaczęła uważać ją za wroga narodów, czy jakoś tak. Znaleziono zniszczoną umywalkę w łazience i do tej pory nie można dojść kto tego dokonał.
W pewnym momencie, gdy zbliżała się pierwsza nad ranem, a młodego towarzysza wysłano do łóżka (jeszcze gdy zaczęło się robić zbyt niebezpiecznie) , Izuku stanął na ladzie baru i zaczął wygłaszać jakąś mowę motywującą po niemiecku, a reszta mu zawiwatowała... Wystarczyło, że dym odwrócił się na chwilę, a w barze został nieprzytomny Magne, Spinner coś tam biadolący na złamanym stoliku i Compress... Który po prostu pił wino w spokoju. Wrócił niedawno, ponieważ bachor uparł się, że chce zobaczyć jego sztuczki, co oczywiście wykonał z wielką ochotą, ale w pokoju młodego. Takie tam karciane, z jego dziwactwem i tym podobne, takie, które po prostu są pokazywane dzieciom przez magika, czy coś. Nie ważne.
Toga, Twice, Dabi, Shigaraki i Midoriya biegali po ulicach w swoich "kostiumach" złoczyńcy, krzycząc jakieś niezrozumiałe słowa w różnych językach. Wbiegli na komisariat policji, krzycząc coś o napadzie, po czym do ich głów doszło, że chyba tu nic nie dostaną i zwiali do pobliskiego banku, wysadzając sejf. Niebieskooki użył płomieni, aby powstrzymać pościg, Handyman proszkował każdego, kto zbliżył się wystarczająco blisko niego, dwójka najlepszych zwariowanych przyjaciół wkładała pieniądze i resztę wartościowych rzeczy do worków, a Izuku... Ponownie krzyczał coś po niemiecku, dziwnym trafem motywując każdego tu zebranego i stojącego po jego stronie monety.
Otworzył się portal Kurogiriego, dzięki czemu zwiali wystarczająco szybko, jednak dopiero w tedy czekało ich prawdziwe piekło... Wściekła matka. Mimo bycia w stanie lekkiego (bądź mocnego, zależy od osoby) upojenia, każdy z nich zrozumiał co ich teraz czeka.
Włączyły się nagle wiadomości, w których jedna z prezenterek przedstawiała ich akcję sprzed chwili... Spalili osiedle, bank i ukradli wszystko co znajdowało się w tym sejfie.
- ... Czy oni nie powinni o tej porze spać?- zapytał zielonooki, wskazując na tych wszystkich ludzi, którzy zbierali informacje na temat ich nagłej zachcianki zrobienia rozpierdolu.
- Czy WY nie powinniście teraz spać?- skopiował niemal całe pytanie niskiego aktora Kurogiri poważnym tonem. Piątka zamieszana w ten wypad przełknęła ślinę, zaczynając biec do własnych pokoi co i tak nie miało sensu, przecież zdenerwowana marka i do piekła zajdzie, jeśli trzeba będzie.
~~~
Licznik słów: 1961
Data napisania: 08.05.2021
Data publikacji: 08.05.2021
Notka:
... Przed opisem tego co działo się pod wpływem alkoholu miałam... 1200 słów? Może z kotwicą, ale nie pamiętam. Nie ważne, teraz jest ilość, którą z czystym sumieniem mogę opublikować, tak.
Znowu piją
Normalne
Chyba
>Pięćdziesiąt minut po północy, a Tsuki słucha typa z mediów tam na górze
-Ciao!
PS. Zostaw komentarz, nie bądź niemiły
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro