~~Rozdział 20~~
Został tydzień do egzaminów semestralnych w UA. Jednak to nie zmieniało faktów, że ponownie trzeba było wybrać przewodniczącego męskiej części klasy. Odbyło się to łatwiej niż za pierwszym razem, czego uzasadnienia możemy szukać w wydarzeniach i śmierci dwójki znajomych z klasy.
Katsuki Bakugou.
Nikt nie wie jak do tego doszło, ale to właśnie on został mianowany na funkcję, którą do tej pory sprawował Tenya. Mimo iż Yaorozou jako tako trzymała blondyna na smyczy, to większość i tak bała się o swoje życie.
Mniejsza z tym.
Teraz była przerwa obiadowa i to się liczyło.
Izuku zajadał się swoim posiłkiem doprawionym alkoholem, który nielegalnie przemycił na teren szkoły, ponieważ i tak jest złoczyńcą, więc co mu szkodzi. Todoroki jadł przed nim sobę na zimno, a zaraz obok heterochromika swój posiłek pałaszował Bakugou, jednocześnie coś tam krzycząc do Kirishimy. Zaraz obok niego siedział Shigaraki na wyjściu, grając w jakąś grę na swoim nintendo, mało przejmując się posiłkiem, który zresztą i tak miał zjeść jego brat.
- Mam pewne podejrzenia co do egzaminu praktycznego.- zagadał w pewnym momencie Midoriya, kierując te słowa do nastolatka przed nim. Syn Endevora spojrzał nad niego, przełykając jeden z wielu kęsów swojego wspaniałego obiadu. Miał najwyraźniej coś odpowiedzieć, ale przerwał im głos ucznia klasy B.
Jednoznacznie wszyscy spojrzeli się w stronę czerwonookiego towarzysza, który jakby nigdy nic dalej jedną ręką przechodził potyczkę, a drugą najwyraźniej blokował cios z tacy, na której blondyn trzymał swój posiłek.
-Podobno miałeś spotkanie trzeciego stopnia z zabójcą bohaterów.- stwierdził, kierując te słowa do niskiego zielonowłosego nastolatka, odpuszczając już sobie, atakowanie niewinnego w tym temacie złoczyńcy, dzięki czemu mógł on powrócić do swojej gierki, wykorzystując pełnie swoich możliwości.- Tak jak na festiwalu sportowym, klasa A musi przyciągać uwagę, co?- zapytał, a jego wzrok wskazywał na to, że czuje się bardziej prestiżowy od znanego aktora.
- Nie było mnie tam.- mruknął były piegowaty, biorąc do ust kolejną porcję jedzenia. Jednak jego pomruku nie usłyszał blondyn, przez co nie zwrócił na to nawet uwagi. Bakugou dalej kłócił się z Eijiro, więc oni niezbyt przejęli się natarczywym szarookim.
- Ale to nie dlatego, że ludzie wiele od was oczekują.- kontynuował swój monolog Monoma.- Po prostu przyciągacie kłopoty.- stwierdził fakty, które nie były prawdziwymi faktami.- Straszne.- dodał przeciągając te litery, tworząc przy okazji mroczną atmosferę wokół siebie.
- Nie tak bardzo, jak Twoja teraźniejsza postawa i wygląd.- odparł niebieskowłosy, niezbyt przejmując się otoczeniem, ponieważ nigdy tak nie robił.- Pasowałbyś na złoczyńcę, nie pomyliłeś fachów?- zapytał, nie odwracając głowy od swojej konsoli.
- Spójrz się na siebie, odstraszasz samym wyglądem.- oznajmił Neito.- Widziałeś ty kiedyś poma- nie dokończył jednak swoich wywodów, przez cios w potylicę. Autorką tego uderzenia była niejaka Itsuka Kendo, która tak jak powalony nastolatek również należała do klasy B.
- Wybaczcie klaso A.- rudowłosa zwróciła się do nieporuszonej wielce piątki osób przy stoliku.- Serce tego gościa... No wiecie...- zaczęła spokojnie, odkładając na chwilę tackę z żarciem powalonego na bok. Izuku kiwnął lekko głową, wiedząc do czego zmierza. Katsuki przestał wydzierać się na czerwonowłosego i teraz oboje słuchali co ma do powiedzenia przyjaźnie nastawiona niebieskooka. Przeprosiła ich za zachowanie blondyna, po czym odeszła gdzieś dalej, biorąc po drodze tacę, na której znajdował się posiłek powalonego (którego też wzięła).
- Wracając do tego, o czym zacząłem.- wznowił Izuku, a Todoroki spojrzał się na niego, dający tym znak, że go słucha.- Istnieje możliwość, że będzie to walka z robotami, które pojawiły się już na egzaminie wstępnym. Za każdym razem UA organizuje coś takiego, więc możemy podejrzewać, że taki test pojawi się i u nas.- wyjawił na wierzch swoją hipotezę, a do dyskusji przyłączył się czerwonooki pomeranian.
- To będzie za łatwe, skoro w naszej klasie wybito już dwie osoby.- odparł, jakby nigdy nic, kończąc swój posiłek.
- Zważając na te okoliczności, możemy oczekiwać czegoś więcej.- zaczął Shoto, również skończywszy swoją sobę.
- Obstawiam, że będzie to coś związanego z walką!- powiedział Eijiro, połykając ostatni kęs ze swojego talerza.
- Na sto procent pojawi się silniejszy przeciwnik.- mruknął Shigaraki, wtrącając swoje trzy grosze do dyskusji, która trwała w najlepsze, aż przyszła chwila gdy musieli zbierać się na lekcje. Oczywiście, jak wszyscy wiemy Kirishima jest typem dobrego ziomka, który zawsze pochwali się znalezioną informacją. Tak więc i klasa zdobyła potrzebne dane.
~~~
Cały Boży tydzień większa część uczyła się, albo kogoś innego do egzaminów. Oczywiście Shigaraki i Izuku byli tą mniejszością, która zajęła się kolejnym planem zniszczenia Japonii.
Gdy pozostał już dzień do testów, choć lepszym określeniem byłaby "noc", nasza kochana Liga Złoczyńców stała w różnych miejscach przy rynku, czekając na pewien znak. Na środku tego miejsca odbywał się koncert, jakiegoś zespołu, a ludzie bawili się świetnie.
W pewnym momencie na niebie rozbił się jeden fajerwerk (śmieszna odmiana), a muzyka dosłownie ucichła. Kompozytorzy spojrzeli się po sobie, a jednego z nich zajął niebieski ogień. Wybuchła oczekiwana panika, po czym wszystkie wyjścia z rynku zostały zablokowane, przez ogień i pojawiających się złoczyńców. Bohaterowie już zmierzali do tego miejsca, ale nie na tym się skupiajmy.
Lächeln w przeciągu kilku sekund pojawił się na scenie, poprawiając jednocześnie swój kapelusz. Wyrwał mikrofon z ręki, która jako jedyna ostałą się po spalonym ciele, po czym postukał w niego dwa razy, sprawdzając, czy jest włączony.
- Spalenie żywcem to wspaniała śmierć, prawda?- zapytał do mikrofonu, a publiczność spojrzała się na niego ze strachem, powoli rozumiejąc co się właśnie dzieje.- Oczywiście istnieje też opcja wykrwawienia się i sproszkowania, ale to chyba nie brzmi tak kusząco jak ogień, co nie?- kolejny raz zwrócił się ludzi. Zszedł z podestu i skierował się do jednego z młodych dorosłych, którego zajął już ogień.- Jakie są Twoje ostatnie słowa?- przystawił urządzenie do twarzy płonącego, zachowując odpowiedni dystans.
- Zgnij w piekle!- krzyknął, rzucając się na złoczyńcę, chcąc zapewne w akcie desperacji i jego podpalić, ale ten tylko odsunął się na odpowiednią odległość, dzięki czemu uniknął spalenia.
- Jak miło.- oznajmił, komentując słowa poległego. Miał zamiar jeszcze się bawić, ale ogień rozprzestrzeniał się na nieszczęście zbyt szybko. Rzucił gdzieś za siebie mikrofonem i chwycił jedną z ofiar, które były na liście do "zamienienia w Nomu". Chciał zrobić tak samo z kolejnym, ale zmuszony został do odsunięcia się od niego, by uratować swoje ciało od uderzenia All Mighta. Nie żeby cokolwiek miało to do rzeczy, gdy charakteryzował się swoim gumowym quirk, ale... Nie zapominajmy, że ta moc w prawdzie należała do jego "bohaterskiej" wersji, więc dowiedzenie się tego, przez jego największego wroga było jak strzałem w stopę.
- Guten Abend, All Might!- przywitał się radośnie, machając do niego.- Wie geht's dir?- zapytał grzecznie, poprawiając swój kapelusz. Jednak zamiast odpowiedzi otrzymał atak, który zręcznie wyminął.- Gut oder nich gut? Oder so lala?- nie poddał się jednak i dalej oczekiwał odpowiedzi na swoje pytanie.
Nagle pojawił się silny podmuch wiatru, a Lächeln tylko chwycił mocniej swoje nakrycie głowy, dalej unikając ciosów umięśnionego blondyna. Zielonowłosy podśmiewywał się pod nosem, gdy zaczynał czuć adrenalinę, której tak dawno nie mógł pochwycić. Skoczył do góry i z całej swojej siły przywalił niebieskookiemu z pięści. Maska z jego twarzy prawie spadła, jednak zdołał ją utrzymać na swoim miejscu.
- Młody Midoriya?- zielonooki usłyszał te dwa słowa od umięśnionego goryla i od razu przywdział swoją rolę.
- Midoriya? Izuku Midoriya?- zaczął kręcić się wokół.- Wo? Wo? Wo ist er?- zatrzymał się, spoglądając na lekko zdziwionego All Mighta, który mimo wszystko dalej próbował go trafić. - Wiesz gdzie jest mój słodziutki obiekt badań?- zapytał, skacząc wokół bohatera numer jeden.- Podobno jest w UA, ale po tym jak meine Kumpan włamał się do USJ, nie widziałem go na Festiwalu sportowym, więc sądziłem, że odszedł. Dalej jest w UA? A może gdzieś na tym rynku?- rozejrzał się w około, szukając tak naprawdę siebie w tym tłumie.- No powiedz mi All Might!- nalegał, zwracając swoje ciało w stronę przeciwnika, któremu akurat udało się lekko przeciąć ciało złoczyńcy.- No nie bądź taki! I tak się dowiem, jak będzie trzeba!- odparł z pewnością w głosie.- Tak tylko narobisz więcej strat!- oznajmił, jednak poczuł pociągnięcie do tyłu.
- Zmywamy się.- odparł handyman, wskakując do otwartego portalu. Toshinori nie zdążył wbiec za nimi, przed zamknięciem się czarnej dziury, przez co poniósł kolejną klęskę. Jednak udało mu się zapobiec większej ilości strat w ludności. Nie był z siebie dumny, gdyby tylko udało mu się chwycić tą skaczącą małpę, gdyby tylko przybył tu chociaż odrobinę wcześniej... Wypuścił powietrze, przywdziewając na siebie swój durnowaty uśmiech, podchodząc do pozostałych złoczyńców, którzy nie dostali możliwości ucieczki przez portal (najwidoczniej, byli zwykłymi pachołkami, które przydały się na jedną misję Ligii). Walka jeszcze się nie skończyła.
~~~
Licznik słów: 1405
Data napisania: 24.04.2021
Data publikacji: 24.04.2021
Notka:
Ach... Wreszcie napisane. Nie pytajcie dlaczego chce to opublikować dzisiaj, po prostu tak i tyle. Jak już mam daleko w poważaniu regularność, to co mi szkodzi, co? Ogólnie to słów nie jest zbyt wiele, ale z początku miałam opory, by napisać choć jedno zdanie poprawnie i bez powtórzeń... Pod koniec też się tak zdarzyło.
Jakby kogoś to obchodziło to jesteśmy z akcją gdzieś w połowie 21 odcinka 2 sezonu.
Pytania, skargi, zażalenia, wszystko co dzisiaj robiliście, co jedliście na śniadanie, albo chociaż jakiś znak, że ktoś to czyta --->
>Tsuki wraca do jęczenia, że "nie ma nic w lodówce"
-Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro