~~Rozdział 18~~
Kilka kolejnych dni Izuku trenował z członkami tej małej organizacji, dzięki czemu chcąc nie chcąc jakoś się polepszył. Nie było to planowane, jednak oni to na nim wręcz wymusili.
Gdy zielonooki jadł śniadanie czwartego dnia swoich staży, do pomieszczenia wpadł zdyszany blondyn, starając się złapać oddech. Niebieskowłosa spojrzała się na niego, wyczekując informacji, jakie najwyraźniej przybyły miał przekazać.
- Mamy...- zaczął, po czym wziął głębszy wdech, prostując się.- Mamy zgodę na śledztwo w sprawie zabójcy bohaterów.- oznajmił, machając na dowód kwadratową kartką, na którym znajdowała się nawet pieczątka odpowiedniego biura. Po wyznaniu tej ważnej nowiny, każdy w tym pomieszczeniu zwrócił wzrok, wyczekująco na Liv.
- Remus, Yumijan i Midoriya.- zawyrokowała, a Ci co nie zostali wybrani zamarudzili ze smutkiem, jakby wysłanie na tą misję, było co najmniej premią.
~~~
Izuku siedział w pociągu, udając, że nie zna dwójki członków biura Die Letze Hoffnung. Otworzył akurat messengera, wchodząc na konwersacje z jego "bratem" i nagle go olśniło!
Podróba Słomianego: O, udało Ci się jednak
Handyman: Czy ty we mnie nie wierzyłeś?
Podróba Słomianego: Tak
Handyman: ...
Handyman: A idź kopać gnój
Podróba Słomianego: Sam se idź, jak Ci zależy
Podróba Słomianego: Dobra, nie ważne
Handyman: Omijasz temat? Ciekawe...
Podróba Słomianego: Teorię spiskowe zostaw Icy'Hot
Handyman: Nie było mnie tam tylko kilka dni, a ty-
Handyman: Dobra, nie ważne
Handyman: To nie ma sensu
Podróba Słomianego: Jak Twoje życie
Handyman: Znalazłem kolejny powód, dla którego jesteś tylko podróbą
Podróba Słomianego zmienił nazwę użytkownika Handyman na Podróba Smokera
Podróba Słomianego: Teraz i ty jesteś podróbą
Podróba Słomianego: Arschloch.*
Podróba Smokera: Czy ty nie masz co robić z życiem?
Podróba Słomianego: Tak
Podróba Smokera: ... Nie miałeś być na stażach? ಠ_ಠ
Podróba Słomianego: Jestem
Podróba Słomianego: Nie jestem Tobą, przecież!
Poróba Smokera: -,-... Idę się nachlać w cztery dupy, puki Shinkarasu wyszedł gdzieś z młodym
Podróba Słomianego: Ej! To nie fair! Też chce!
Podróba Smokera: To se kup
Podróba Słomianego: Haha, bardzo kurwa śmieszne
Podróba Smokera: Skoro tak uważasz...
Podróba Słomianego: Umrzyj.
Podróba Smokera:
...
Izuku nie zobaczył jednak ostatniej wiadomości, ponieważ wyświetlacz telefonu wygasł, za pomocą odpowiedniego przycisku, wbudowanego w tym ustrojstwie. Zielone tęczówki powędrowały na świecące się bilbordy za oknem. Zbliżali się do miasta- to było pewne.
Coś nagle zaatakowało jadącą maszynę, przedzierając się do środka. Remus i Yumijan skończyli sobie na chwilę dokuczać, by spojrzeć na wielkiego mutanta, który widziany był po raz pierwszy podczas ataku na USJ. Mózg wystający na zewnątrz, ciemno fioletowa skóra, dziób i te oczy bez jakichkolwiek emocji. Jak on tu się znalazł? Nie wiedziano na obecną chwilę.
Niemiec od razu rozpoczął ewakuację, podczas gdy japonka stanęła naprzeciw stworzenia, napinając łuk. Ze strzały dymił pomarańczowy gaz, a oczy kobiety skupione były na jednym celu.
- Pomóż posłańcowi Hitlera.- skierowała te słowa do niskiego złoczyńcy, który i tak miał taki zamiar. Skinął jedynie głową na zgodę, po czym starał się uspokoić wystraszonych, zmieszanych, zdziwionych i podekscytowanych ludzi, prowadząc ich wszystkich do czegoś w rodzaju portalu.
"Krewny Kurogiriego?"
Przeszło przez myśl Midoriya'i, gdy po raz pierwszy zobaczył quirk chłopaka. Wiedział, że ten rodzaj jest bardzo problematyczny dla jego organizacji, więc musiał się pozbyć, bądź przeciągnąć na swoją stronę.
Jednak nie było sensu z tym drugim. To było kilka dni, ale jak na niego przystało podłapał wszelakie zachowania całej dwunastki członków. Jurgen nie zboczyłby z wybranej ścieżki, nie ważne jak wiele gwoździ, by na niej leżało.
Fioletowłosa postrzeliła Nomu, jednak regeneracja tego mutanta od razu zadziałała, przez co nie pozostała nawet blizna po zadanym ataku. Spróbowała inaczej. Gaz ulatniający się z ostrza na patyku zbliżony był do koloru czerni, jednak widoczna fioletowa poświata starała się jakby oznajmić światu "To jest ciemny odcień mojej barwy!".
Ta też nic wielkiego nie zrobiła. Rozwścieczone monstrum rzuciło się na dziewczynę, ta jednakże sprawnie to ominęła, nie dając się dziabnąć, czy zranić. Wystrzeliła kolejną strzałą, ale to odbiła się od ciała mutanta.
- Tsh, co to za dziwoląg!- krzyknęła wkurzona, tym że żaden z ataków nie zadaje większych ran, a gaz zapieczętowany w włóczni nie uspokaja potwora.- Wezwij pomoc i zaprowadź młodego w bezpieczne miejsce.- zarządziła, widząc, że oboje skończyli już swoje wcześniejsze zadanie.
Blondyn bez słowa sprzeciwu popchnął niskiego aktora do portalu, karząc mu skierować się wraz z ewakuowanymi pasażerami do miejsca, gdzie nie zostaną zranienia, po czym otworzył kolejne przejście, dając tym samym znak jednej z pobliskich organizacji o problemie.
Izuku prawie potknął się o kamienie, zauważając, że nikogo wokół nie ma. Dobrze dla niego. Kątem oka zauważył, że w małej uliczce przesiaduje ostatnio zyskujący na popularności złoczyńca. Od razu przyczaił się przy ścianie, nasłuchując, czy nie planuje czegoś na głos, albo czy nie jest w trakcie pozbawienia kogoś cennego życia.
Wszelakie znaki wskazywały na to drugie.
Wychylił się lekko, prawie wyciągając telefon z kieszeni, ale zatrzymał się w połowie wykonywania czynności.
"Czy ja próbuje grać właśnie bohatera? Śmieszne!"
Oznajmił w myślach, wysyłając polecenie, a raczej prośbę o Kurogiriego. Zniknął w innej uliczce, w której pojawił się znany mu portal... Będzie musiał spytać swoją "mamę" o pochodzenie, bo sprawa z Remusem nie daje mu spokoju.
~~~
- Ho ho ho! No kogóż my tu mamy~- zaśpiewał wręcz Lacheln wchodząc do uliczki, w której Stain miał właśnie przebić ciało młodego szkolącego się herosa.- Zabójca bohaterów we własnej osobie! Jak miło.- stwierdził z uśmiechem, stając w pewnym dystansie od tej dwójki. Kapelusz lekko zakrywał jego oczy, dodając tajemniczego uroku.- Czyżbym przeszkodził w kolejnej próbie wybicia młodych poten- zatrzymał się w wypowiadaniu swojego słowa.- wybicia młodych ludzi?- zapytał poprawiając się. Specjalnie zrobił tą gafę, jakby chcąc wskazać na to, że nie widzi żadnego potencjału w tym człowieku.
- Lacheln...- oznajmił z przekąsem, obracając się w stronę ostatnio trochę mniej szalejącego młodego złoczyńcy.- Co taki ktoś jak ty, robi w takim miejscu jak to?- teraz to on zadał pytanie, ignorując swoje wcześniejsze.
- Ja? Robię sobie wycieczkę po kraju, który za niedługo pobije.- uśmiechnął się pod maską, czego rzecz jasna nie mogli zobaczyć.- To miasto chyba spalę w całości... O! Albo zostawię całe i wybuduje wielki mur wokół, jakby był to ośrodek dla żydów!- zaczął przedstawiać swoje plany na przyszłość, jakby to co mówił miało się w ogóle spełnić.
- Kogo masz zamiar tutaj więzi- Iida nie dokończył pytania, ponieważ jego głowa została odcięta. W jednej chwili, zabójca bohaterów po prostu przeciął szyję herosa na stażu. Szkarłatna ciesz porała się, a odczepiona kończyna przeturlała się do innego superbohatera, którego krzyk umarł w gardle.
- Och... Miałem zamiar wsadzić tu wszystkich bohaterów, z kajdankami tamującymi quirk na nadgarstkach.- odpowiedział na niedokończone pytanie, jakby w ogóle nie przejmując się zabitym przed jego oczami znajomym z klasy.- Szkoda, że już się o tym nie dowiesz...- dodał, powstrzymując śmiech.
Zabójca bohaterów rzucił się na szpiega w UA, ale ten ominął go sprawnie, przechodząc przez portal, który powstał za pomocą Kurogiriego. Jedynie optymistyczne "Auf wiedersehen!" dało usłyszeć się po drugiej stronie ciemności.
~~~
Trzęsąca się ręka trzymała dzielnie telefon w obu dłoniach, tak że wszystko co działo się za ścianą było nagrywane. Łzy bezgłośnie spływały po jego polikach, jednak stał tam dalej, czekając, aż odpowiednie służby przyjadą i zabiorą zbójcę bohaterów, którego pokonał nastolatek na stażach.
Izuku Midoriya udawał przerażonego w swoim stroju herosa, stojąc między zabitym znajomym z klasy, a związanym na wszelakie sposoby Stainem. Sam zielonooki był ranny i posiadał głębokie rany po cięciu, z których ciągle sączyła się krew. No tak... Ktoś musiał w końcu pokonać złoczyńcę, skoro Lacheln tego nie zrobił.
Głos syreny policyjnej ustał, gdy tylko wozy zjawiły się tuż obok uliczki. Gumowy chłopiec nie ruszył się jednak z miejsca. Stał jak stał, a słona ciecz nie przestawała wypływać z jego kanalików łzowych.
Nie za bardzo skupiał się na tym, co dzieje się wokół niego, raczej zajęty był pogrążeniem się w myślach, patrząc gdzieś w dal, choć na jego drodze stała ściana. Wydawał się nie w tym świecie co trzeba, a sprowadzenie go sprowadzenie go z powrotem na Ziemię graniczyło z cudem.
~~~
- Tch... Co żeś sobie myślał, starając się pokonać zabójcę bohaterów!- okrzyczał zielonookkiego Shigaraki. Osobiście był z tego faktu niesamowicie zadowolony, ale kamery i podsłuch nie pomagały w szczerej rozmowie z młodym złoczyńcą.- Jeny... Same z Tobą problemy.- oznajmił, siadając na krześle obok łóżka rannego. Ten tylko odwrócił wzrok, jakby zawstydzony.- Będziesz przesłuchiwany.- odparł po chwili ciszy, a zielonowłosy skinął delikatnie głową, sam będąc świadom tego co ma się wydarzyć.
- Dobry braciszku Izu!- przywitał się, wchodząc do sali mały blondyn i od razu podbiegając do aktora.- Jak się czujesz?- zapytał z wyczuwalną troską, wchodząc na łóżko, by być bliżej swojej rodziny.
- Dobrze.- oznajmił tworząc lekko fałszywy uśmiech. Czuł się niesamowicie, ale rzecz w tym, że grał przygnębionego nastolatka, starającego pogodzić się ze swoją słabością, a teraz próbującym zamaskować cały smutek, rozmawiając z młodszym rodzeństwem, dla którego był kimś więcej. Proste.
- Ne, braciszku Izu kto to?- zapytał mały człowiek, wskazując palcem na kolorowowłosego. Ten odpowiedział zgodnie z prawdą, że to jego przyjaciel, który również został ranny podczas chęci pomocy mieszkańcom miasta, a niebieskooki słuchał tego z wielkim zaciekawieniem, jakby właśnie Midoriya mówił o tym, że Todoroki uratował cały świat, latając na tęczowym jednorożcu.
Minęły z dwie godziny, po czym nadszedł czas wyroku, ochrzanu, czy cokolwiek jeszcze mogło być ze strony tymczasowych opiekunów uczniów na stażach. Izuku został pochwalony za dobrą początkową reakcję, jednocześnie dostał kazanie o tym, że nie powinien był na własną rękę starać się pokonać zabójcę demonów.
Shoto po drugiej stronie tak naprawdę niczym nie zawinił, a wręcz przysłużył się ratując wielu cywili. Nie miał żadnego wywodu, ponieważ nie działał na własną rękę, jednocześnie słuchając się poleceń od Endevora, u którego to właśnie był na stażach.
Rozmowa niezbyt się kleiła, a obrażenia zielonookiego zostały już całkowicie zagojone, ale nie został wypuszczony i najwyraźniej nie zostanie do czasu zakończenia przesłuchania. Jednak jakby na złość te odbędzie się dopiero, gdy psycholog, który miał przyjść za jakiś czas nie wyrazi zgody na wypytanie zielonowłosego o szczegóły, ponieważ takie działanie mogło wywołać traumę, albo jakieś zaburzenia w psychice, do czego nie można doprowadzić... Czy coś w ten deseń. Izuku mimo wszystko wolał się nie zagłębiać.
~~~
Licznik słów: 1681
Data napisania: 17.04.2021
Data publikacji: 17.04.2021
Notka:
Hahaha... No kto się spodziewał, że z dwóch tygodni wyjdzie trzy i kotwica? PRZEPRASZAM! Byłam w tamtym tygodniu święcie przekonana, że rozdział jest na ten piątek, a dzisiaj aka wczoraj to ja nawet nie umiałam zebrać się do pisania :'>.
Zanim mnie zabijecie to spójrzcie na tą piękną trumnę:
Jest nawet wykładana w środku, haha!
Życzenie mi śmierci, użalanie się, historia dzisiejszego dnia, co mieliście na obiad, jakaś oznaka życia, czy cokolwiek innego==>
>Tsuki idzie pisać kolejny rozdział, tak.
-Ciao!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro