Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~rozdział 11~~

Ah... Weekend. To było coś, na czym każdemu zależało. Chwila odpoczynku, czas by poukładać myśli, nachlać się w trzy dupy, na kacu obrabować bank, uchlać się jeszcze raz, wytrzeźwieć i wrócić do szkoły w poniedziałek. 

W sumie tak to mniej więcej zazwyczaj wyglądało u dwójki rodzeństwa. Bar w piątkowy wieczór po dwudziestej pierwszej musiał już zostać zamknięty, by ktoś przypadkiem nie dowiedział się smaczków, płynących wraz z potokiem słów śpiewanych przez schlanego Dabsona na karaoke. Do tego dochodziły dzikie tańce Togi i Twice, agresywna gra w UNO aktorów, sztuczki Mr. Compressa i dosyć... Ciekawa rozmowa na temat polityki Mange i Spinnera. No tak to +/- wyglądało. 

- POKER KRÓLEWSKI!- krzyknął Izuku, kładąc agresywnie karty na podłogę. 

- TAK SIĘ NIE GRA W PAJĄKA!- wrzasnął Shigaraki, który rzucił prostokątnymi papierami w górę. 

- A to my nie graliśmy w piotrusia?

- A to nie była wojna?

- Nie, nie, nie. To było Makao!

- Mi to bardziej przypominało remika... 

- Bo to był Brydż.

- Graliście w UNO niedorozwinięte krewetki.-  oznajmił Spinner, który siedział na kanapie obok nich, popijając jakiś bliżej nieokreślony trunek. Magne obok niego jak nic miała coś w rodzaju whisky, ale kto by się tam bardziej w to zagłębiał.

- Zabieram to miasto!- krzyknął nagle Midoriya, a przed nimi z dupy nagle pojawiło się monopoly i jakby się tak przyjrzeć to był jak na razie remis. Takim sposobem zaczęła się kolejna kłótnia, a rodzeństwo uchlane zwykłym piccolo pomieszanym z pomarańczowym soczkiem. Nie picie alkoholu szkodzi im bardziej, niż spożywanie go. No cóż za pojebana akcja.

Gdy dochodziła pierwsza nad ranem Izuku zakładał na siebie swoją maskę i kapelusz, a Shigaraki ojca, zapinając przy tym kurtkę. Wychodzili gdzieś i to na pewno nie była zwykła przechadzka do sklepu i z powrotem. 

- Gdzie idziecie??- zapytała uchlana Toga, która jako jedyna- nie licząc rodzeństwa i Kurogiriego- jeszcze trzymała się na nogach. Ci odpowiedzieli zgodnie z prawą, czyli że idą robić rozróbę w jakimś banku, bo dawno nic nie odjaniepawlali. Blondynka błagała by wzięli ją ze sobą, ale skończyła robiąc Magne warkoczyki. 

- Ne, braciszku...- zaczął dziecięcy głos, któremu towarzyszyło szarpanie za rękaw kurtki, którą miał na sobie zielonowłosy. Ten spojrzał się na niego, zdejmując maskę, dając mu do zrozumienia, że słucha.- Mogę iść z Wami??- te pytanie było bez sensu, bo odpowiedź była natychmiastowa. 

- Nie, jutro gdzieś z Tobą wyjdziemy.- po tym blondynek został sam wraz ze schlaną ligą i Kurogirim, który akurat pucował szklanki. 

~~~

- Tenko jest chory?- szatynka zapytała zielonowłosego, który tylko skinął głową na potwierdzenie tych słów. 

- Midobro! Męsko walczyłeś w piątek.- stwierdził czerwonowłosy, który w jednej chwili pojawił się koło wspomnianego. Ah... Dzisiaj to on nie będzie miał spokoju... 

Tak jak obstawiał, tak i się stało. Przez całe pięć minut co druga osoba domagała się jego atencji, co nie było łatwe zważając na to, iż jest dwadzieścia (łącznie z nim) osób teraz w klasie, więc jakieś dziesięć osób w pięć minut chciało uwagi biednego aktora, który miał zakaz wszczynania bójek. 

Po tym czasie do klasy wszedł czarnowłosy nauczyciel i ogłosił, że mają wybrać przewodniczącego. W międzyczasie, gdy klasa przekrzykiwała się nawzajem, o to kto powinien przejąć te funkcję, niski chłopak chwycił za kredę i zapisał coś na tablicy. Wychowawca- mówiąc szczerze- już spał gdzieś w kącie między ścianą, na której wisi tablica, a tą skąd magicznym sposobem pojawiają się walizki ze strojami bohaterskimi. 

- Czym szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.- ogłosił stojąc przy tablicy, strzepując drobinki kredy z rąk. Takim sposobem niemalże każda osoba zwróciła na niego uwagę, przestając się przekrzykiwać. Takim sposobem nastała cisza, na którą tak bardzo liczył zielonooki.- Kto chce zostać przewodniczącym, ręka w górę.- ogłosił na spokojnie złoczyńca, a kilkanaście osób wykonało polecenie chłopaka.- Ci co nie mają doświadczenia w zarządzaniu klasom, opuścić rękę.- ostały się tylko trzy ręce. 

Izuku chwycił ponownie za kredę i zapisał na tablicy następujące imiona: "Tenya Iida", "Yaorozou Momo" i "Mina Ashido". Obrócił się do klasy i ponownie zabrał głos. 

- Każdy ma prawo oddać głos na osoby, zapisane na tablicy.- w tedy na nowo zaczął się harmider. Wyrywanie karteczek, dźwięk pstrykania długopisem i szepty do kolegów z ławki. Gdy każdy już położył swój głos na biurku nauczyciela, przy którym stacjonował teraz Izuku, zaczęła się niecierpliwa i zapewne najdłuższa chwila w życiu połowy klasy. 

Biały przedmiot ponownie pojawił się w ręce zielonowłosego, tylko po to by zapisać przy następujących imiona ilość głosów.

>Tenya Iida: 10

>Yaorozou Momo: 7

>Mina Ashido: 2

- Tenya Iida przewodniczącym męskiej części, jakieś głosy przeciw?- zapytał, a kilka rąk uniosło się ku górze.- Z sensownymi argumentami.- dodał, a po chwili już nikt nie podnosił swojej kończyny.- Przewodniczącą żeńskiej części Yaorozou Momo, tak samo: ktoś przeciw?- tym razem nikt nie podniósł ręki.- Zatem zapraszam naszych przewodniczących na środek i proszę o wybór trzech osób do komitetu.- dokończył swoją wypowiedź siadając na swoim miejscu i posyłając blondynowi przed sobą zwycięski uśmiech. 

Z resztą poszło już z górki. Tsuyu Asui, Kirishima Eijiro i Ochako Uraraka, takie osoby będą współpracować z przewodniczącymi. Oczywiście Izuku też dostał taką propozycję, ale szybko ją odrzucił. 

Po tym nadeszła pora obiadowa, którą każdy jak zwykle się cieszył. Jedzenie jak zwykle było wspaniałe, a jego ceny nie były jakieś z kosmosu wzięte. Na stołówce były dosłownie wszystkie klasy, a co śmieszne- nikomu miejsca nie brakowało, wręcz było jeszcze wiele wolnego! 

Izuku usiadł obok zielonowłosej żabki, która siedziała niedaleko rekinozębnego nastolatka. Po drugiej stronie stołu, swe miejsce zajmowała Ochako, Bakugo i Mina. Wszyscy mieli różnorodne potrawy, różnej wielkości, takie jakie same se wybrali. 

Zielonooki właśnie miał wziąć do ust pierwszy kęs swojego jedzenia, aż tu nagle rozbrzmiał alarm. Chłopak z upragnieniem spojrzał na swój niemalże nienaruszony posiłek, po czym po prostu zaczął go jeść, ignorując rozkaz skierowany do wszystkich uczniów z głośników.

- Midoriya-kun, a ty nie idziesz, kero?- zapytała pani żabka, siedząc obok nieprzejętego niczym aktora. Ten spojrzał się na nią, po czym wziął swój najwyraźniej ostatni kęs żarełka.

- Sądziłem, że to po prostu jednemu z reportaży, stojących przed szkołą, udało się wejść.- stwierdził nastolatek, odchylając się trochę na krześle.- Ale chyba jednak dobrze by było iść za resztą ludzi...- dokończył i wraz z dziewczyną zaczęli kierować się w stronę, w którą każdy zmierzał. Trwała między nimi trochę niezręczna cisza, jakby oboje chcieli o coś zapytać, ale nie wiedzieli, czy warto. Tak więc po prostu szli przed siebie, a nawet nie doszli do wielkiego tłumu uczniów, a usłyszeli kolejny komunikat.

"Sytuacja pod kontrolą. Prosimy udać się do klas"

Zielonowłosi towarzysze spojrzeli na siebie, po czym zmienili swój kierunek i zaczęli kierować się do wspomnianego miejsca, zostawiając niedokończone jedzenie za sobą.

- A taką miałem ochotę, by zjeść tego kurczaka...- mruknął pod nosem Izuku, wchodząc już do środka pomieszczenia, wraz z Tsuyu. Usiedli na swoich miejscach, czekając na resztę, która musiała najpierw wydostać się spomiędzy ludzi.

Po jakiś pięciu minutach, zaczęli się zbierać, a każdy pierdolił coś o Tenyi i jego naśladownictwie znaku, czy coś. W sumie to niezbyt interesowało to zielonookiego, którego głowa wypełniona była tylko myślą o jedzeniu. 

"Shigaraki będzie musiał postawić mi żarcie z Macu za to"

Z taką myślą zasnął, ponieważ wybór przewodniczącego i komitetu klasowego został już ustalony na wcześniejszej lekcji, więc mieli wolną lekcję, choć tak było w teorii. W praktyce Aizawa coś tam przedstawiał klasie, jednak jakoś niezbyt miał za złe gdy kilkoro uczniów sobie spało, przecież sam by to zrobił.

~tym czasem gdzieś zupełnie indziej~

- Matko Przenajświętsza!- krzyknął niebieskowłosy.- Ja tam prawie umarłem!- próbował uspokoić oddech nastolatek, który miał tylko jedną "misje", która polegała na pomocy paparazzi, prasie, dziennikarzom itp. przedostać się do UA. Takim sposobem "zamknięta" brama została zamieniona w proch.

- Ale jednak żyjesz, więc nie jęcz.- skwitował Dabi, popijając whisky. Był starszy od naszego czerwonookiego anorektyka o jakieś dwa trzy lata, przez co Kurogiri bez jakiś zbędnych ceregieli po prostu dawał temu spalonemu tostu takie dobre trunki.

Takim sposobem rozpoczęła się kolejna kłótnia, pod nieobecnością Izuku.

~~~

Licznik słów: 13001

Data napisania: 07.01.2021

Data publikacji: 9.01.2021

Notka:

>Rozdział krótki, nudny i w chuj do dupy, ale Tsu chciała go opublikować '^' 

>Tsu nie wie ile rozdziałów jeszcze wstawi w tym miesiącu

>Tsu idzie umierać
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro