~~Rozdział 1~~
|3-os|
- Zazdroszczę Ci- dziecięcy, jednak z nutką męskości głos odbił się od pustych ścian.- Ty masz tyle szczęścia...- nastoletnia, choć dosyć niska sylwetka stanęła w miejscu, do którego dochodziło światło księżyca.
- Shin...- odparł ze wściekłością w głosie mężczyzna, przygwożdżony do ściany. Nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie wiązało się z wypowiedzeniem znienawidzonego przezwiska nowego złoczyńcy.
- No wiesz co...- odparł sztucznie smutno tak zwany "Shin", kucając, by twarz ofiary i myśliwego były na równi.- Tak trudno wymówić Lächeln?- zapytał, podkreślając ostatnie słowo iście niemieckim akcentem. Mężczyzna nic nie odpowiadał, jednak młody złoczyńca, był cierpliwy. Kręcąc nożem w swoich palcach, wyczekiwał odpowiedzi ze strony bruneta. Ta jednak nie nadeszła, nawet po godzinie czekania. Chłopak skończył zabawę ostrym przedmiotem i spojrzał się prosto w oczy ziejące nienawiścią.- Nie lubisz mnie? Aniki nauczył mnie co robić z takimi ludźmi.- uśmiechnął się niewinnie, zamykając przy tym oczy. Wyglądał dosłownie jak mały, słodki brzdąc.
Ostra broń momentalnie przebiła gardło skrytego pedofila, którego policja uważała za niewinnego. Nie był w stanie wydać nawet krzyku bólu, śmierć była natychmiastowa. Lächeln jak dziecko rysował kredką po kartce. Jednak kredką był nóż, a kartką ciało. Uśmiech, który narysował na twarzy mężczyzny wyglądał strasznie, mimo to nastolatek uznał to za słodkie.
Zamaczając palec w krwi ofiary, zaczął malować nią na podłodze niewielki napis "Shin", który chwilę później przekreślił nożem. Jednakże policjanci i herosi są zbyt ułomni, by zrozumieć przekaz.
- Wracamy- odparł męski głos, należący do miętowowłosego. Młody zabójca wstał i w podskokach udał się w stronę mężczyzny.- Nie musisz udawać już niewinnego dzieciaka... Izuku- oznajmił czerwonooki, by po chwili zauważyć, jak wspomniany poprawia swój cylinder i prostuje się. Jego dziecięcy wyraz twarzy zamienił się w poważny. Aura momentalnie stała się mroczna. Szef niesławnej jeszcze ligi złoczyńców uśmiechnął się pod nosem, by po chwili wraz z towarzyszem po swojej lewej, przekroczyć fioletowy portal.
~~~
- Gdzie znowu polazł ten bachor?!- krzyknął na cały bar Shiragaki, nie przejmując się nieistniejącymi tłumami ludzi.- Mieliśmy znowu chlać, a ten znowu gdzieś spierdolił.- mruknął wściekły zasiadając na jednym z taboretów, tuż przy ladzie barmana.
- Mówił, że zaraz wróci- odparł jakby nigdy nic Kurogiri, przyzwyczaił się do tego debila przed sobą, a nawet do tego, że co tydzień w środę piją czystą ruską wódkę, a co piątek wino. Mimo ograniczania trunków dwójce "rodzeństwa" (jak to lubił nazywać), oni zawsze znajdywali sposób by upić się do nieprzytomności.
Tak jak mówił barman, po chwili do baru wkroczył niski nastolatek- na oko metr pięćdziesiąt osiem wzrostu- siadając tuż obok dosyć wkurzonego Tomury. Chłopak ubrany był w za dużą o jakieś dwa- trzy rozmiary różową bluzę i zwykłe czarne spodnie. Ino czerwonooki zauważył niższego i młodszego od siebie dzieciaka, nie powstrzymywał się od zbędnego komentarza.
- Bez tego Twojego śmiesznego kapelutka jesteś naprawdę niski.- na odpowiedź dostał zbyt niewyraźną, by zrozumieć wypowiedź. Jednak humor młodemu jak i swoją drogą starszemu poprawił widok czystej ruskiej wódki, przed sobą. Nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie od ich matki (jak to w żarcie określają), wypili całą szklankę za jednym łykiem.
Zadowoleni ze smaku napoju bogów w ruskiej wersji, wypełnili szkło tym samym, lecz lekko innym (zważając tylko i wyłącznie na datę) trunkiem. Jakoś nigdy nie mieli problemu upicia się po butelce, ale dzisiaj jak po dwóch dalej byli trzeźwi, coś było nie tak. Czyżby potrzebowali więcej do upicia się? Innej opcji nie widać, choć zawsze to ich psychiczny doktorek mógłby poprzestawiać coś w ich ciałach, głupie ale zapewne mają racje.
Na ich nieszczęście po piątej już butelce Kurogiri zamknął schowek z wódką na wszystkie dziesięć spustów. Głównie tych antyquirkowych. Skąd on to wytrzasnął? Wie to tylko mgiełka i Afo, który czuwa prawie nad wszystkim co dzieje się w barze.
- Ne~ Ku- zielonowłosy nie był w stanie dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż została przerwana wkroczeniem do baru grupki herosów z UA. Czerwonooki spojrzał się wprost w zielone tęczówki, od razu wiedzieli co muszą zrobić.
- Ne, barmanie! Polej nam czystej ruskiej!- krzyknął Tomura, Kuro popatrzył się na niego z gniewem w oczach. Nie wiedział kto właśnie przekroczył progi ich tajnej, lecz dostępnej dla każdego bazy. Dla dwójki nieletnich to nawet lepiej.
- Już wystarczająco dużo wypiliście.- odparł dosyć ostro, mogłoby się wydawać, że aż za bardzo, ale kto by się tym przejmował? Grupka co właśnie zasiadała do stolika spojrzała się na trójkę przy ladzie, widzieli- gdyż takie trudne to nie jest- że bachory przed nimi są nieletnie, ale nie spodziewali się, że już mogli coś wypić, a tym bardziej być dalej trzeźwym. Nie pojmowali tego.
- No weź, to jeszcze tylko butelka~- nie dawał za wygraną Izuku. Herosi coraz bardziej dziwili się zachowaniem młodych ludzi, jednak nikt z tej piątki nie zareagował znacząco. Barman za ladą nalał do dwóch szklanek po czystej wódce, jak podejrzewali- ruskiej.
- Więcej nie dostaniecie, po pięciu butelkach powinno wam starczyć.- odparł wręcz wysyczał na nich Kurogiri. To był chyba najgorszy (choć jednocześnie najlepszy) moment, w którym Toshinori mógłby zareagować. Podszedł do lady.
- Nie jesteście za młodzi na wódkę?- zapytał dwójkę młodzieńców, którzy zdążyli opróżnić już tylko połowę szklanki trunku. Izuku wypluł napój, który w tym czasie nie został jeszcze połknięty i zasłonił się ręką. Shigaraki dalej trzymał przysłowiową pałeczkę.
- A ty nie za stary, by chodzić po barach?- zapytał piorunując go wzrokiem. Kuro, który jako dobra matka nie pozwoli swoim dzieciom tak nie ładnie (tylko gdy udają "cywili") wyrażać się do starszych. Obrócił się w stronę ludzi, po czym zamarł na pół sekundy. Od razu zrozumiał co młodzi planowali od początku. Ścierką przyłożył Tomurze, który nie spodziewał się aż takiej przemocy, przez co spadł z taboretu.
- Wyrażaj się dziecko.- odparł surowo. Młody Midoriya podbiegł do miętowowłosego, próbując zasłonić sobie grzywką oczy. Włosy miał nieco bardziej wyblakłe, a do tego gęste jedno pasemko całkowicie białe. Nie chciał za żadne skarby zdradzać swojej tożsamości, co jak co, ale mimo, iż na misje chodził bez żadnej maski, to na swój debiut miał takową na całą twarz. Po lewej stronie była biała, a po prawej czarna, widniał na niej uśmiech.- przepraszam za niego, wychował się bez rodziców, przez co ma niewyparzony język- zwrócił się do chuderlawego blondyna. Ten tylko kiwnął głową, zamawiając napoje dla swoich towarzyszy.
Shigaraki dosyć szybko pozbierał się z ziemi bez pomocy zielonowłosego, spojrzeli przelotnie na ladę, po czym chwycili po dwie butelki czystej ruskiej i zaczęli spierdalać, by tylko wkurzony Kurogiri ich nie złapał. To nigdy dobrze się nie kończyło. Tym razem pochwycił ich za nim jeszcze wbiegli po schodach do tak zwanych "schronów".
| Izuku |
Zabrał nam nasze cenne skarby, po czym zaczął reprymendę i kazał wracać do pokoi. Przez ten cały czas musiałem jakoś próbować się nie ujawnić, bo jednak jako znany jakieś pół roku temu Izuku Midoriya, byłem poszukiwany jako zaginiony. Na moje szczęście, jak to określił Shiggy zabijałem swoje ofiary zanim te zdążyły jakkolwiek przekazać jak wygląda moja twarz, więc na spokojnie mogłem robić jak na razie zakupy, nie żeby handyman miał się gorzej. Herosi umieją go poznać, gdy siedzi w tych swoich czarnych ubraniach obklejony tymi wszystkimi rękami.
Siedzieliśmy w pokoju grając w UNO, bo monopoly po ostatniej grze zostało doszczętnie sproszkowane. Mówi się trudno, choć i te karty długo nie pożyły, bo w pewnej chwili do pokoju wszedł Kuro, a ten idiota przede mną przypadkiem dotknął wszystkimi pięcioma palcami kilka kart, które akurat dawał na środkową kupkę. Można stawiać znicz dla UNO, zostały tylko dwie karty :C.
- Jak mogłaś mamke!- krzykną sfrustrowany Shiggy, nie żałując sobie ukochanego przezwiska mgły.- Teraz już kart żadnych nie mamy!- zrobił obrażoną minę, zakładając rękę jedna na drugiej. Czarna mgiełka wywróciła tylko oczami (o ile było to możliwe), po czym przeniosła nas nagle do gabinetu doktorka. Było to aż tak gwałtowne, że Aniki wpadł na jakieś łóżko, a ja na niego. Pod wpływem nagłego ciężaru i siły, łoże się rozpierdzieliło, a na tych strzępach dalej zdezorientowani my.
- Zejdź ze mnie grubasie!- krzyknął pode mną miętowowłosy, coś czułem, że ma z dwa żebra złamane, ale to tylko moje przeczucie... Które zazwyczaj się sprawdzało -w-''.
- He?! Że ja jestem gruby! Spójrz na siebie!- również krzyknąłem obrażony i obróciłem się tak, że siedziałem na czerwonookim.
- Jakbyś nie wiedział to prawie wpadam w stan anoreksyjny, deklu!- powiedział co wiedział, spychając mnie z siebie. Spadłem na strzępki łóżka, materaca nie było, bo ten anoreksyjny dupek go sproszkował.
- No i co do siły się od razu uciekasz!- miałem wściekłą minę, on z resztą też. Oboje byliśmy wkurzeni na siebie, ale to dosyć nieźle wkurzeni. Zabijaliśmy się oboje wzrokiem.
- Chło- zaczął doktorek, choć nawet nie dokończył, bo oboje spojrzeliśmy na niego z mordem w oczach. Przełknął ślinę, by ponownie wznowić wypowiedź.- Chłopaki spokojnie, musimy przepro-
- Zamknij się! Nikt Cię nie prosił o nic!- krzyknęliśmy zsynchronizowanie, że aż Kuro szczęka opadła (o ile i to możliwe).- Przestań mówić to co ja! Zamknij się!- oboje podnosiliśmy głos na siebie w tym samym czasie. Właśnie w tym momencie do akcji wkroczył pan mgiełka, waląc nas po głowach jakąś książką.
- To bolało mamke...- mruknęliśmy znowu zsynchronizowanie. Co jest?- Możesz przestać? No weź Izu/Shiggy- było prawie, że to samo.- No ej! To nie jest już śmieszne!- znowu zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć, ale tym razem przerwał doktorek.
- Siadać tam, ale już!- mówiąc, a raczej krzycząc to wskazał na dwa fotele, na których niemal od razu usadził nas Kuro, zapinając mocno antyquirkowymi pasami. Już wiedzieliśmy co nas czeka, oj wiedzieliśmy...
~~~
| 3-os|
Dzwonek do drzwi.
- Weź otwórz Shiggy- odparł zielonowłosy wpatrując się w ekran włączonego telewizora. Zaciekawiony oglądanym właśnie programem nie miał nawet ochoty spojrzeć na cokolwiek innego.
- Sam to zrób Izu- odmruknął mu miętowowłosy, również ciekawy dalszych wydarzeń z oglądanego serialu. Żaden nie miał zamiaru odwracać od niego wzroku, oj nie... Nawet jeśli za drzwiami czeka All for One to oni dupy nie ruszą. Za nimi stanął Kurogiri ze ścierką.
- To tylko Spongebob, niech któryś otworzy drzwi.- odparł poważnie, jednak żaden z nich nawet nie zwrócił uwagi na jego osobę. Kanciastoporty był tą bajką, której przerwać się wręcz nie dało. Oboje z "rodzeństwa" kochali tą dziecięcą bajeczkę całym sercem, a ich oczy nie chciały spojrzeć na coś innego.
Nagle telewizor zniknął, za sprawą Kuro, który wręcz nakazał otworzyć drzwi. Niechętnie dwójka nastolatków podeszła do drzwi i je otworzyła, a za nimi stał dosyć dobrze znany im mężczyzna.
~~~
Licznik słów: 1711
Data napisania: 23.09.2020
Data publikacji: 25.09.2020
Notatka od autorki:
Napisałam pierwszy rozdział i właśnie od tego momentu można stwierdzić, że zaczyna się historia.
Odmłodziłam Shigarakiego i ma teraz 15 lat, a Izuku 14. Jak można było wyczytać wcześniej protagonista mierzy 158 cm, to również zmieniłam, jak można się domyślić xd. Fabuła raczej będzie lecieć sobie ładnie z anime, choć Izu nie dostanie One for All'a, a na All for One też nie zasłuży xd. Jak wygląda teraz Izu?
Ma zielone, ale wyblakłe (lekko) włosy, z takim jednym dosyć gęstym białym pasemkiem na grzywce. Na lewym uchu ma dwa srebrne kolczyki. Jego ręce od nadgarstków aż lekko poza łokciem, zdobi biały bandaż, za to na nogach licząc pd połowy stopy kończąc gdzieś w połowie łydki. Piegi są już z lekka wyblakłe. Na łuku brwiowym jest blizna, przez to, że mądry Izu spadł ze schodów. Jak tego dokonał? Kto tam wie.
Wracając.
Nasz zielonowłosy nosi różnorakie stroje, ale na misję coś w tym stylu:
Plus zaczepiasty cylinder tego samego koloru co płaszcz na zdjęciu, mający złotą wstążkę.
No, mam nadzieję, że kumacie
Wszelakie pytania można zadawać tu -->
~Tsu-chan
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro