Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Czerwony jak żyła"

Ryszard Riedel umówił się na 16:00,na  spotkanie z swoimi kumplami na dachu.

Nie mógł sie go doczekać,gdyż jeden z jego kumpli powiedział "Chłopie dziś zobaczysz,czym jest prawdziwy raj...".
Riedel był bardzo ciekaw,czym jest ten "Raj".

Czekał wytrwale na godzine 16:00. Siedział przed zegarem i odliczał,co do sekundy.
W całym domu Ryszarda była cisza,głucha cisza...było słychać jedynie tykanie zegara.

Panował spokój dopóki nie wybiła 16:00...

Ridel gdy tylko zauważył przesunięcie małej wskazówki zegara,odrazu zerwał sie i pobiegł do drzwi.

Już miał je otwierać,aż tu nagle otworzyła drzwi jego matka.
Ryszard przepuścił ją w drzwiach i już miał biec po schodach na dach,kiedy nagle jego mama złapała go za kaptur mówiąc "Rysiek ty nigdzie nie idziesz. Ty zostajesz tu, by pomóc mi w przygotowaniu obiadu." Rysiek tylko przerzucił oczami i powiedział "Ale mamo, z kolegami sie umówiłem" .
Jego rodzicielka zkrzyżowała ręce na piersi i rzekła "Żadnego "Ale" pomagasz mi przy obiedzie i bedziesz wolny". Riedel nie miał nic do powiedzenia, po prostu musiał pomóc przy obiedzie.

Rysiek właśnie kończył obierać nożem ostatniego ziemniaka, kiedy to zamyślony spotkaniem, nie wycelował nożem w ziemniaka i przeciął sobie żyłe. Syknął i gdy zaczeła lecieć z rany krew,mówiąc "Jebana żyła,dlaczego tak krwawi."
Poszedł szybko do łazienki i opatrzył rane.

Ryszard nienawidził żył, irytowały go. Zawsze jak sie przeciął na żyle, krwawiły w chuj...
Nie lubił tego. Nie lubił to mało powiedziane,on wręcz nienawidził  tego.

Obiad był już gotowy,Riedel zjadł go w mgnieniu oka i pobiegł "zaznać raju".

Gdy Rysiek był już na dachu słyszał wołanie kolegów.

"Rychu co tak późno" zapytał sie jeden z zebranych.

Riedel nie chciał sie przyznać, że pomagał mamie w przyszykowaniu obiagu.

"Spierdalałem przed psami"skłamał Rychu.

"A co Ci w ręke?"padło pytanie.

"Podczas skoku przez płot zachaczyłem ręką i sie przeciołem"dalej kłamał.

Przyjaciel Rysia zmierzył go wzrokiem i po krótkiej chwili namysłu rzucił "No więc Rysiek...Chcesz doznać Raju?"

Pytany bez chwili zastanowienia odpowiedział "No po to tu jestem"

"To daj pasek"usłyszał.

"Ale po co"dopytywał Riedel.

"Chcesz doznać Raju?"zapytał mu sie jeden z grupy.

Rysiek pokiwał głową na tak.

"TO NIE ZADAWAJ ZBĘDNYCH PYTAŃ!"krzyknął tamten.

Ryszard dał mu ten pasek, na co kolega zacisnął mu go na jego ręce.
Po czym wbił mu strzykawke w żyłe.

Riedel nie wiedział, że ten "raj" to zwykłe dawanie sobie w żyłe. Co prawda nie gardził tym rajem. Prawde mówiąc ten" Raj " mu sie bardzo spodobał,powodował on takie przyjemne uczycie,cały świat sie zaczął rozmazywać i stawać bsrdziej wesoły i kolorowy.

Ryszard spojrzał na swoją żyłe. Nawet w tym raju, była ona weselsza.

Rysiek miał wrażenie, że ta żyła sie do niego uśmiecha. Niewiedząc czemu, Rychu sie zaczerwienił na ten "uśmiech".

Riedel mógłby patrzeć i patrzeć na ten "uśmiech" żyły,bardzo mu sie podobał. Ale efekt narkotyków zanikał i coraz mniej widział ten "uśmiech".

"I jak Ci sie podobało?"zapytał jego przyjaciel.

"Było...było...było ZAJEBIŚCIE" Krzyknął Riedel.

"Gdzie takie cuda, można dostać?"zapytał Ryszard.

"Sprzedaje je diler...nazywa się Szting. Ma bardzo dobry towar. Zwykle stoi przy monopolowym, nie jakiego Anieljusza Prawilnego. Wiesz gdzie, tam przy takich śmietnikach, gdzie przy tym monopolowym łażą jacyś goście z agrafkami." Odpowiedział.

"Dzięki"rzucił szybko Rychu i popędził do tego "Sztinga".

"A myślałem,że trochę jeszcze razem poćpamy..."powiedział jeden.

Gdy Ryszard dotarł na miejsce nikogo nie było. Szukał wzrokiem, jakiejś żywej duszy ale nikogo nie było.

Nagle zauważył postać z krótkimi pomarańczowymi jak marchewka, włosami.

Podszsdł do owej postaci i zapytał jej sie "To ty jesteś Szting?"

Marchewko włosy zaśmiał sie i podszedł do śmietnika. Kopnął w śmietnik, z którego wyłonił sie jakiś inny osobnik płci męskiej.

"Czego chcesz John? Nie widziałem twojej agrafki"powiedział ten w śmietniku.

"Ekchem...masz klienta i z resztą dobrze wiedzieć że to nie ty ją ukradłeś...To pewnie ten ciul Anieljusz"rzekł "John" i poszedł do monopolowego.

"Więc to ty jesteś Szting?" Zapytał Riedel.

"Tak we własnej osobie" powiedział wychodząc z śmietnika. "Czego potrzebujeszszszszszszszszszszszsz?"mówił przeciągając na "sz".

"Chciałbym zakupić to w strzykawce"odpowiedział Rychu.

"Heroine,więc chcecie?"powiedział Szting.

"Jeżeli to tak sie nazywa, to tak"odpowiedział

"A ile chcecie?"pytał Szting

"Tak niewiem pięć ?"odpowiedział kupujący

"Uhuhu duży zakup"powiedział uradowany Szting

Sprzedający podał towar,a kupujący zapłacił sume wypowiedzianą przez Sztinga.

Riedel odchodził już słysząc, jak ten "John" krzyczy "SZTING TY KURWONIU RUSKI JA WIEM ŻE TO TY ZAJEBAŁEŚ MI AGRAFKE"

Ryszard gdy dotarł do domu,poszedł do swojego pokoju i zaciągnął sobie pasek na ręce.

"Teraz znów ujrze twój uśmiech"rzekł do żyły i wpuścił heroine do swojego organizmu.

Heroina szybko zaczeła działać, więc Rysiek znów ujrzał ten uśmiech.

Ryszard zaczął opowiadaćswojej żyle jaki to ona ma piękny uśmiech. A ona słuchała od czasu do czasu chichocząc.

Po miesiącu rozmów z żyłą, Riedel zrozumiał, że jego nienawiść do żył znikła.

Już jej nie nienawidził, a wręcz uwielbiał ją,a może nawet kochał.

Codziennie ćpał dla niej. By widzieć jej uśmiech ,by ją słyszeć.

Czasami juz nie wiedział, czy jest naćpany, czy po prostu oszalał.

Ryszard zdążył uzyskać przezwisko "żyszard". Koledzy zaczeli go tak nazywać,gdyż Rysiek gadał z swoją żyłą.
Żyszardowi to nie przeszkadzało.

Pewnego dnia Rysiek umówił się z żyłą na randke w luksusowym lokalu "Restauracja pod Białą Szmatą".

Gdy już był w lokalu i siedział przy stoliku dwuosobowym,kelnerka podeszła i zapytała sie niespodziewanie "Czy jeszcze ktoś przyjdzie do Pana?"

Riedel spojrzał na nią zdziwiony i odpowiedział "Czy Pani nie widzi? Jest tu moja ukochana żyła! Po co mi inni?"

Kelnerka potarzyła sie na niego zdziwiona i odeszła przestraszona od stolika.

Rysiek siedział z żyłą i patrzył na nią z miłością w oczach.

"Wiesz moja słodka...musze ci coś powiedzieć a dokładniej wyznać"zaczął Ryszard "Bo...bo... ja Cie-" chciał powiedzieć lecz nie dokończył,bo ktoś mu przerwał. A tą osobą był nie jaki Szting.

"RYCHUUUUU!!!"Wykrzyczał Szting"TY WIESZ ŻE JA CI NIE DAWAŁEM NARKOTYKÓW? TAK NAPRAWDE TO BYŁA ORĘŻADKA "

Krzyknął Szting i uciekł wibijając szybe w oknie.

"Och,przepraszam..."przeprosił Rysiek.

"Chciałem Ci wyznać,że"powiedział zestrasowany "Że...że...że...ŻECIEKOCHAM"

Powiedział szybko Riedel i pocałował żyłe.

Żyła także kochała Ryśka.




I ŻYLI DŁUGO I SZCZEŚLIWIE
























































































































































































































A co sie stało z  naszym ulubionym kochanym Sztingiem?

Uciekł gdzieś do indianów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro