5. ,,Jakim cudem wy tu..''
POV: FAUSTYNA FUGIŃSKA
Cisza w bunkrze panowała i zdawała się być jeszcze bardziej przytłaczająca niż wcześniej. Szukaliśmy cały czas czegokolwiek, co by wskazywało na to, gdzie może być Haniula.
Bartek, który wcześniej był załamany i przytłoczony, teraz wyglądał na zdenerwowanego jednak ja potrafiłam wyczuć ten smutek który chował pod maską. Jego ruchy były gwałtowne, przesuwał meble a nawet uderzył pięściami w ścianę kiedy nic nie udało mu się znaleźć.
— To bez sensu! — krzyknął. — Jesteśmy tu uwięzieni, nic tu nie ma! Cholerny bunkier! A Hania.. no przecież nie mogę jej stracić. — Podszedł do schodów które prowadziły do wyjścia. — Wychodzę i idę jej szukać. Wolę zginąć tak, niż bezczynnie siedzieć w bunkrze.
— Bartek, wiemy co czujesz, ale jeśli teraz wyjdziesz to dla nas też nie ma już ratunku, musisz się uspokoić, coś tutaj napewno jest.
— Nie Faustyna, ty nie straciłaś kogoś kogo kochasz i nie wiesz jak się czuję, przestań gadać głupoty!
— Bartek kurwa, ale Hania to moja przyjaciółka i bardzo ją kocham, więc wiem co czujesz!
— Ale to nie jest taka miłość jaką obdarzam ją ja.
— Weź przestań pieprzyć głupoty.
— No japierdole.
— Bartek i Faustyna. Zachowujecie się jak dzieci, kłótnia nic wam nie da, a tylko pogorszy sytuację, jeśli bardzo zależy wam na Hani to musimy działać wspólnie. — wtrąciła się Julita.
Obserwowałam dziewczynę przez dłuższy czas, usiadła na krześle przy ścianie, oparła się o nią i powstało takie jakby, wgniecenie?
— Julitka, zejdź proszę. — podeszłam bliżej.
— Po co? — brunetka wstała i wzięła ze sobą krzesło.
— Słuchajcie, moim zdaniem, w tym miejscu jest przejście, przydałoby się rozwalić tę ścianę.. — nim dokończyłam, Bartek już tu podszedł, wziął krzesło od Julity i zaczął uderzać metalowymi nóżkami o ścianę. — No tak też można. — dodałam, gdy w ścianie powstała dziura.
— To kto idzie pierwszy? — zapytała Różalska.
— Ja. — odpowiedział Bartek.
Wszedł pierwszy przez dziurę i zaczął iść prosto, my ruszyłyśmy zaraz za nim. Tunel był naprawdę długi.. szliśmy z dobre kilka minut.
— Jak myślisz, kto to zbudował? — zapytała mnie Julitka.
— Nie wiem, ale to miejsce nie wygląda na przypadkowe, do czegoś napewno to prowadzi.
— Hmm..
Doszliśmy do jego końca i ukazała nam się taka jakby klamka? Albo coś, co ją przypominało. Świeży za nią pociągnął a naszym oczom ukazał się bunkier. Ucieszyliśmy ale jednocześnie zaskoczyło nas to, kto w nim jest.
— No nie wierzę! Chłopaki! Miłość będziecie okazywać sobie jak z tąd wyjdziemy!
— Jakim cudem wy tu.. — zapytał nie dokańczając Patryk.
— Jak wy to zrobiliście? Skąd wiedzieliście, że tu jest jakieś przejście?
— Dzięki Julitce wszystko.
— Oj niee, to dzięki Fausti.
— Ale jak dzięki mnie? — zapytałam.
— To ty odkryłaś, że jest ukryte przejście w ścianie.
— Ale to dzięki tobie, bo jak się o nią oparłaś to powstało takie jakby wgniecenie, bez tego nie znalazłabym przejścia.
— W takim razie 50/50, obydwie się do tego przyczyniłyśmy. — zbiłyśmy piątkę.
— No ej, ale to ja rozwaliłem ścianę. — odezwał się Bartuś.
— No dobra, fajnie, ale tylko rozwaliłeś a znaleźć nie umiałeś. — zaśmiałam się.
POV: OLIWIER KAŁUŻNY
— Dobra, to skoro jesteśmy tu razem, to mamy towarzystwo urozmaicone, no i przynajmniej wy pomożecie mi uspokajać Patryka. — odezwałem się.
— A Hania? — zapytał Świeży. — Jest tu? — dodał po chwili.
— Nie ma, przysięgam, z resztą Patryk wam potwierdzi on przecież kłamać nie potrafi.
— No w sumie racja. — odezwała się Faustynka.
— Jest nas więcej, więc musimy wspólnie znaleźć rozwiązanie jak znaleźć Hanię. — powiedziała Julita.
Wstałem i podszedłem do dziewczyn i Bartka, Patryk został sam w kącie ale nic mu nie grozi, jest bezpieczny.
— To ma ktoś jakiś pomysł? — zapytałem.
— Zostawiasz tak swojego chłopaka? — powiedziała ironicznie Różalska.
— Ej, przestań, Patryk to nie mój chłopak, wspieram go, bo strasznie to wszystko przeżywa. — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nikt się nie odzywał. Tak jak myślałem, najkreatywniejsi no i Ci z najlepszymi pomysłami są zamknięci razem. Mowa tutaj o Bartku i Wiktorii, nienawidzą się cholernie ale mają takie cechy idealne, że razem stanowiliby zajebisty duet. Jednak im się tego nie przegada. Nienawidzą się nawzajem więc już mogę sobie wyobrazić co się dzieje u nich w bunkrze.
Podzieliłem się z nimi swoimi myślami a oni przyznali mi rację. Byliśmy w dupie..
________________
hejka!! a więc po chwilowej przerwie wleciał rozdział, mam nadzieję, że się spodoba 💋💋
buziaki, miłego dnia/nocy 🎀💓
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro