Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. ,,Harmonogram dnia.''

POV: WIKTORIA BOCHNAK
Bunkier, był dla mnie strasznie klaustrofobiczny. Patrzyłam na ściany, które.. zmniejszały się? No dosłownie miałam takie wrażenie. Jeszcze Kubicki siedział i rozmyślał nad czymś, przeszkadzała mi jego obecność, bo nie miałam ani trochę wolnej przestrzeni. Spojrzałam na Kubickiego a on spojrzał na mnie i się zaczęło.

— Jutro rano, pobódka o siódmej, śniadanie o siódmej piętnaście, a ćwiczenia fizyczne o ósmej.

Ćwiczenia fizyczne? Ty słyszysz siebie? Ty wiesz co mówisz czy gorączkę masz?

— Wiktoria, musimy utrzymać formę, to podstawa z podstaw jeśli chcemy przetrwać. — mówił chłodnym głosem.

— Bartek, jesteśmy zamknęci w bunkrze i jest tu zimno, cholernie się boję bo mam klaustrofobię, a ty karzesz robić mi o ósmej jakieś ćwiczenia. — oparłam się o ścianę.

— Jeśli nie będziemy trzymać się tego planu to mamy pewność, że zginiemy. — wzruszył ramionami. — Rób co chcesz. — wyraźnie było widać, że jest zirytowany.

— No i tak było by lepiej, mam dość twojego towarzystwa. — oznajmiłam, odwracając wzrok.

Chłopak westchnął ciężko.

***

Poranek w bunkrze zaczął się od niewygodnej ciszy. W domu, gdy byliśmy w ósemkę nigdy tej ciszy nie było, no chyba, że dostaliśmy opierdol od Karola albo Natki. No ja wstałam pierwsza i słyszałam jedynie jakieś odgłosy urządzeń i oddechy Bartka który jeszcze spał, na drugim końcu pomieszczenia. Czułam się z nim źle, cholernie źle. Odwalało mu i to w chuj. Ale najważniejsze jest to, że udało mi się wywalczyć to, że nie muszę robić żadnych ćwiczeń porannych.

Po jakimś czasie obudził się Kubicki, bałam się, że znów zacznie o czymś gadać ale odziwo wcale się nie odzywał. Przetarł oczy i podszedł do blatu aby zagotować wodę. W tym czasie gdy woda się mu gotowała, on zaczął robić jakieś śmieszne pompki. Pomyślałam, że się odezwę bo czemu nie, śmiesznie będzie.

— No i po co to robisz. — rzuciłam. — Przecież to i tak nie ma sensu.

Chłopak przerwał i usiadł na ziemi, bo normalną podłogą tego nazwać nie mogę. Zmierzył mnie zabójczym wzrokiem, a po chwili zabrał głos.

— Ma sens, utrzymam formę i też będzie mi cieplej.

— Mhm, utrzymasz formę, jaką niby?

— No ty nawet nie wiesz jaką ja klatę mam rozbudowaną.

— A mnie to nawet nie obchodzi idioto. — powiedziałam. — Po chuj mi to wiedzieć? — rzuciłam chłodno.

— Dlaczego akurat nas musieli zamknąć razem, przecież ja z tobą psychicznie nie wytrzymam.

— Psychicznie? Przecież psychę z tego co mówiłeś masz zajebistą.

— No tak, racja..

— No właśnie, więc wytrzymasz.

— Ta.

Zagotowaną wodą zalał herbatę. Wziął ją i usiadł na kanapie.

— Możemy się już do siebie nie odzywać?

— Możemy. — rzucił krótko.

— No i zajebiście.

Przez resztę dnia się do siebie na odzywaliśmy. Przez ten czas zdążyłam się poryczeć cztery razy. Mam klaustrofobię no i sobie nie radzę w takich ciasnych pomieszczeniach, niech się jebią Ci, przez których tu trafiliśmy, zjebali mi cały plan na życie, nawet paznokci nie mam zrobionych a w tym makijażu długo nie wytrzymam bo jest mocny. Gorzej jak dostanę reakcji alergicznej bo tych kosmetyków jeszcze nigdy nie używałam, dostałam je w celu nagrania reklamy dla marki. Jakbym miała czym go zmyć, było by lepiej.


______________________

Kolejny rozdział, luzny, ale akcja się powolutku zacznie rozwijać.

Z racji iż mam ferie to rozdział wleci jutro o północy lub rano gdy się obudzę, ogólnie to postaram się je wstawiać tak co dwa dni.

miłej nocy/miłego dnia!! 🎀💓

buźki!! 🎀💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro