1. ,,Co się dzieje do cholery?!''
POV: BARTEK KUBICKI
Jak zwykle siedzieliśmy w domu genzie i sobie chillowaliśmy. Chłopaki z chłopakami, dziewczyny z dziewczynami. Jednak byliśmy umówieni na wieczór filmowy, no niby spoko ale będzie też wika a ja jej wręcz nienawidzę, przysięgam.
Dziewczyny zeszły na dół, oczywiście każdą wyściskałem za wyjątkiem Wiktorii. Jak już mówiłem wcześniej, nienawidzimy się. Zmierzyłem ją wzrokiem na co ta pokazała mi środkowego palca.
— Pierdol się. — słowa te skierowałem właśnie do niej.
— No japierdole, Bartek, sam zaczynasz, co ty masz pięć lat, że tak się zachowujesz?
— Nie, to ty się zachowujesz jak przedszkolak, a tego palca to sobie w dupe wsadź.
— Uuu, jak agresywnie, ewentualnie mogłabym go tobie wsadzić ale nie mam ochoty tracić na ciebie czasu.
— No i super kurwa, zamknij się już.
— No ale to ty zacząłeś debilu.
— Nie?
— Tak, to ty poleciałeś z tekstem do mnie.
— A spierdalaj.
— I co, 1-0 dla mnie.
Typiara mnie wkurwiła, no co ona sobie w ogóle wyobraża.
— Dobra, Bartek z Wiktorią, przestańcie już bo chcemy oglądać, a jak wy nie chcecie to wypieprzać na górę i tam się kłócić. — odezwała się niska blondynka.
— Hania ma rację. — stwierdził kostek.
— A ty się młody zamknij i nie wtrącaj. —
powiedziała Wika.
Uciszyliśmy się i oglądaliśmy film, w międzyczasie ja i Wika kłóciliśmy się przez messengera, no bo przecież genziaki będą mieli problem.
Jednakże niespodziewanie nagle zabrało prądu, światła nie dało się zapalić a więc w domu zrobiło się ciemno, nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Każdy z nas zaczął panikować, baliśmy się otworzyć, jednak Haniulka się odważyła no i poszła otworzyć drzwi.
Dziewczyna długo nie wracała i zaczęliśmy się martwić.
— Słuchajcie ludzie, Hani już długo nie ma..
— No..
— Czy ktoś się odważy i pójdzie zobaczyć za nią? — zapytał świeży.
— Na mnie nie liczcie, boję się.. — odezwał się Patryk. Był najbardziej przerażony z naszej teraz już siódemki.
— Dziewczyny też już nigdzie nie idą. — odezwałem się.
— To może ty idź Bartek. — odezwała się Wiki.
— Czemu ja?
— Bo tak.
Westchnąłem i poszedłem do drzwi. Czemu akurat ja? Przecież świeży to chłopak Hani więc on powinien iść za nią.
Otworzyłem drzwi, Hani widać nie było. Poszedłem na ogród i ujrzałem kogoś z karabinem w ręku, podszedłem, jednak zachowałem bezpieczną odległość.
— Kim jesteś?! — zapytałem.
— Tutaj jest jeden! — krzyknął. — Brać go!
— Nie! W domu są jeszcze moi znajomi, nie zostawię ich!
Przyszedł drugi koleś i złapał mnie, no nie pozwolili mi nigdzie się ruszać, za to ten pierwszy zastukał do drzwi tarasowych no i mu otworzyli.
— Cała szóstka, zapraszam za mną.
— Kim ty kurwa jesteś? — zapytała czerwonowłosa.
— Zapraszam po kolei. Czerwonowłosa pierwsza.
— No ale, co się dzieje do cholery?! Po co? Po co Ci broń?
Odpowiedzi nie dostali za to zostali siłą wyprowadzani z domu, jedynie Oliwier wyszedł sam, bo mu się to podobało. Dzieciak.
— Ten z czerwonowłosą razem. — powiedział jeden.
Zabrali mnie gdzieś razem z Wiktorią. No i ogólnie jakoś nas porozdzielali, Hanię straciliśmy, Oliwiera i Patryka wzięli razem, a dziewczyny wraz ze świeżym. Dzieje się coś poważnego, czy porywają nas?
***
Wepchnęli i zamknęli nas w jakimś no chyba bunkrze.
— No i co narobiłeś?
— No ale co ja odrazu. — usiadłem na ziemi.
— Nie musiałeś nigdzie wychodzić.
— NO KURWA TO TY MI KAZAŁAŚ WYJŚĆ.
— NO ALE NIE MUSIAŁEŚ MNIE SŁUCHAĆ DEBILU.
— No i za to, ja wybieram połowę bunkra i ta strona jest moja. — wskazałem jedną ze stron.
— NO CHYBA NIE.
— Ja już wybrałem, druga połowa jest twoja.
— No ty chuju!
— Zamknij się już.
Wstałem i zaparzyłem wodę na cokolwiek do picia, całe szczęście prąd już wrócił. Wziąłem kubki, no kurwa, brudne były. Wziąłem dlatego jakąś szmatkę i je przetarłem.
— Chcesz herbatę?
— Nie, nic od ciebie nie chcę.
— Pf, nie to nie, nie zmuszam.
— A jeb się.
— No aha? Chciałem być miły.
— DAJ MI SPOKÓJ.
— Dobra dobra, wyluzuj.
Zrobiłem herbatkę sobie i usiadłem na ziemi. Myślałem nad tym jak rozplanować kolejne dni tutaj, no bo przecież szybko nas nie wypuszczą, prawda?
__________
No i pierwszy rozdział wleciał, tą książkę ogólnie zaczęłam pisać końcem grudnia i dopiero teraz jest gotowa do wstawiania, mam nadzieję, że się spodoba 🎀
do zobaczenia w niedzielę 💋💋
buźkii 🎀💓💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro