Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

-I to wtedy nabawiłeś się tej pierwszej blizny? -Spytał Frank.

-A jak... Reszta to twoja zasługa...

-Ee... Helen! A ty masz jakąś historię w zanadrzu?! -Zmienił szybko temat długowłosy mężczyzna. -Jeszcze nic nie mówiłaś...

-Ja? Hmmm... Nie. Miałam zwykłe, spokojne życie.

-Nikt nie ma takiego życia. Nie w dzisiejszych czasach... -Powiedział w zamyśleniu Fledder.

-Daj pan spokój z tą filozofią... Głowa mi pęka... -Mruknął Frank.

-A co do głowy... -Hans wyjął zza pazuchy piersiówkę pełną spirytusu.

-Skąd to masz?! -Zdumiała się Helen.

-Podebrałem Hessowi... Skubany był alkoholikiem. Chcesz łynia? Rodziców nie ma w domu... -Dopiero po chwili dotarło do niego to, co powiedział. -Wybacz... Rozkręciłem się...

-Nie... Już i tak nic nie pamiętam... Zapomniałam. -Powiedziała Luck i wzięła łyk alkoholu. -Uuuu! Mocne!

-Daj spróbować... -Poprosił Frank.

-E e e e e! Mało mam. -Zaprotestował Fledder.

-No, w sam raz dla mnie. -Powiedział Peterson biorąc głęboki łyk. -Aaach. Serio dobre... No. Było w sam raz...

-Cholera... -Mruknął Hans. -A tak w ogóle, to skąd masz ten płaszcz?

-Kupiłem sobie w Sewilli... Niezły, nie?

-Ta... Tym bardziej, że znaliśmy jego właściciela. Jeremy Harper. Moulton. Pewnie jakiś nieustraszony poszukiwacz przygód znalazł jego ciało... A właśnie. Mam coś twojego.

Hans wyjął z kieszeni poobijane i pęknięte okulary. -Myślę, że powinieneś to mieć. To twoje.

Frank zszokowany zabrał okulary i długo się im przyglądał. Po chwili wrzucił je w ogień.

-Co było, to było... To już zamknięty rozdział mojego życia...

-Jak chcesz...

Zapadła cisza. Po chwili gdzieś blisko obozu rozległo się wycie.

- Przygotujcie się... -Szepnął Hans i wyjął pistolet.

Reszta zrobiła to samo.

Nagle w blask ogniska weszła sporych rozmiarów bestia. Było to połączenie wilka i szczóra. Długi ogon, psi łeb i włochate, szare futro. Do tego ostre pazury i kły. Było takich w ciemności więcej...

Hans ustrzelił dwa takie potwory, Helen jednego a Frank trzy. Kiedy zrobiło się cicho, szybko się spakowali, zgasili ognisko i pośpiesznie ruszyli w ciemność...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro