Rozdział 21
FILADELFIA. ROK 2241
Susanne Nilsen przemknęła pod wysokim murem.
-Pssst. Czysto.
Zza krzaków wyszedł młody, chudy mężczyzna. Miał czarne, krótkie włosy opadające na czoło. Był zwinny i energiczny. Podszedł szybko do wspólniczki.
-Tylko tak, jak planowaliśmy, jasne? Nie chcemy chyba powtórki z trzydziestego dziewiątego?
-Pewnie, że nie. Wszystko będzie dobrze...
-Oby.
KILKA MINUT PÓŹNIEJ
Okno na pierwszym piętrze rezydencji Stephena Kurg'a. Przez szparę wślizgnęła się kobieca sylwetka. Za nią męska.
-Ja na prawo, ty na lewo. Widzimy się w gabinecie. -Powiedziała Nilsen.
Rozdzielili się. Szli korytarzami w poszukiwaniu straży albo właściciela domu.
Po kilku chwilach agentka znalazła uchylone drzwi. Był to gabinet. Od razu znalazła to, czego szukała - żółtą kopertę, zaadresowaną do Kurg'a.
Kobieta zapaliła zapalniczkę i już miała podpalić plik, kiedy usłyszała za sobą kaszlnięcie.
Zobaczyła siwego Stephena, trzymającego nóż przy gardle Hansa.
-Zostaw to. Albo twój kochaś zginie. Mówię serio.
Susanne złapała wzrokiem twarz ukochanego. W jego oczach była determinacja, by skończyć to, co zaczęli. Mrugnął do niej. To był znak.
Dziewczyna błyskawicznie podpaliła kopertę, jednocześnie wyjmując broń z kabury.
Hans złamał nos Stephena szybkim ruchem głowy, ale nie umknął bezkarnie. Ostry nóż rozorał mu prawą gałkę oczną, część czoła i policzka. Krew kapała na niebieski dywan w pokoju.
Kurg złapał równowagę.
-Zabiję cię... -Nie dokończył.
Kula z pistoletu trafiła go prosto w serce.
Nilsen opuściła broń, przypadła do Fleddera i zaczęła go opatrywać.
Chwilę później oboje uciekali w stronę Nowego Jorku...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro