Rozdział 25
-Bzzz... Fledder. HANS!? Co się do cholery stało? Czemu nie odpowiadacie? Żyjesz??!
-Wolał bym być martwy.
-Co się stało? Co z Petersonem? Wie o portalu?
-Pewnie tak... Ale co z tego? Dopadnę go, wespnę się po trupach, ale przyniosę ci jego głowę! Nie mogę się wycofać... Żeby przeżyć, musiałem jeść mięso z ciał moich poległych ludzi... Stałem się zwierzęciem... Nie daruję mu tego... Zapłaci. On, i Henry!
-Wracasz do domu. Potrzebuję cię tutaj, atakują nas... Sąsiednie polis... Filadelfia... Zaatakowali. Dziesiątkują cywilów. Wracaj.
-Nie.
-Co proszę?
-Był plan. Peyersonowie żywi, albo w foliowych workach. Wybieram to drugie. Wrócę z ich głowami na palach. Nie powstrzymasz mnie. Nie tym razem. Walić twoje polis, tu chodzi o cały ten świat!
-...
-Zbiorę siły i ruszam za nim. Sam. Nie potrzebuję partaczy, jak Harper. Załatwię to sam. Bez odbioru.
-Dobrze, ale...
Bzzzzzzzzzzz
TYMCZASEM
Frank poprawił okulary, wyłączył radio. Nie sądził,że jeszcze usłyszy głos Hansa Fleddera.
Tym bardziej nie chciał go znowu spotkać.
Zacisnął zęby i przyśpieszył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro