Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Peterson dotarł do Prince George po czterech dniach.

W ciągu tych dni zdarzało mu się prawiezamarznąć, przebijać się przez zaspy po szyję i głodować.

Musiał w jakiejś dolinie zostawić skuter, bo zamarzł doszczętnie.

Kiedy dostarł do miasta, Frank dygotał z zimna.

Zapukał do pierwszych drzwi.

-H...halo... Jjj...jest tam... K...kto?

-A kto pyta?

-E...Ernest Hollow. Prawie zamarzłem... Zmierzam na Alaskę...

-Proszę, wejdź!

Wszedł do małej chatki. Było przyjemnie ciepło.

Gospodarzem był stary, parszczony dziadek. Wyglądał na miłego.

-Bo wie pan... Szukam ojca. Od długiego czasu. Jest podobno w Kairze... Muszę się tam dostać na około, przez Alaskę.

-Jako że jestem altruistą, chętnie ci pomogę. Na zapleczu mam dwa skutery śnieżne. Weź proszę jeden. Miło jest wiedzieć, że po tylu latach bezczynności, mogę jeszcze coś zrobić...

GODZINĘ PÓŹNIEJ

-Haloo! Otwórz! Mam do ciebie sprawę. Nie przechodził tędy wysoki młody mężczyzna, Ernest Hollow? To mój szwagier, szukałem go od kilku tygodni... Nie chcę, żeby mu się coś stało...-mówił człowiek w kapturze do starego.

-A był,był. Godzinę temu odjechał jednym z moich skuterów. Mówił że szuka ojca. Pojechał przez góry...

-Tyle wystarczy. -Uśmiechnął się Jeremy.

Kiedy zamknął przypruszoną śniegiem szopkę, w której schował zakrwawione ciało i nóż, wyjął radio i wybrał odpowiedni kanał.

-Bzzz. Mam co chciałem, jeszcze dziś w nocy przyniosę ci głowę Petersona. Możecie ruszać w moją stronę.

-Tylko nie schrzań tej akcji. Jasne? Nie chcę naprawiać twoich błędów...

-Bez odbioru...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro