rozdział 4
-Uważaj!- krzyk granatowowłosego spowodował, że złotooka nastolatka zoriętowała się co zaraz się wydarzy. Rozpędzona ciężarówka właśnie jechała w jej stronę,a światło zmieniło kolor na czerwony. Pod wpływem impulsu odepchnęła młodszą siostrę w bezpieczną stronę i już chciała uciekać gdy ciężarówka zwolniła jednak zdołała ją potrącić. Jej cały świat był zamglony. Nie była pewna słyszanych głosów ani rozmazanych twarzy. Po prostu poczuła się tak bardzo senna i zmęczona, że nie była w stanie dłużej kontaktować. Ośmiolatka widząc stan starszej siostry zaczęła płakać i przeciskać cię przez tłum ludzi by ją przytulić. Jednak blondyn utrudniał jej to. Podniósł ją do góry i przytulił.
-Nie płacz, będzie dobrze.-wyszeptał udając spokojnego. Asuma rozpłakała się jeszcze bardziej gdy wyczuła, że chłopak też się boi, a jego głos nieznacznie zadrżał.-Yato co z nią?
Pomarańczowe tęczówki wpatrzone były w granatowowłosego boga, który uważnie przyglądał się wypadkowi. Niebieskooki dostrzegł kilka obleśnych robaków w powietrzu i na ramieniu kierowcy. Przyglądał się on uważnie dziewczynie, ale nie mógł dostrzec tego czego chciał. Odczuł ulgę.
-Jeszcze żyje.-odpowiedział chłopakowi. Nie czekali długo na to by karetka pojawiła się na miejscu zdarzenia i zabrała dziewczynę. Chłopcy postanowili zająć się młodszą siostrą przez jakiś czas, nie czuliby się dobrze gdyby ośmiolatka została sama.
-Hej mała, spokojnie.-granatowowłosy podszedł do blondyna i pogłaskał ciemnowłosą.-Wszystko się ułoży. Twoja siostra jest silna i z tego wyjdzie. Może odprowadzimy cię do domu? Wytłumaczymy wszystko rodzicą i jutro razem z nimi odwiedzisz swoją siostrzyczkę?-niebieskie oczy wpatrzone były w zapłakaną twarzyczkę dziewczynki. Próba pocieszenia jej nie powiodła się tak jak oczekiwał. Brązowooka jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Nie chcę do domu! Nie chcę! Chcę do Kisy! Do Kisy!-szlochała rozpaczliwie. Blondyn przytulił ją do siebie i zaczął głaskać.
-Yato co robimy?-zapytał niepewnie chłopak. Ta sytuacja była dla niego nowością i nie wiedział jak postąpić.
-Zabierzemy ją do Kofuku. Potem coś wymyślimy.-powiedział poważnie. Jego ton głosu był zimny. Blondyn pokiwał głową na jego słowa i ruszyli w kierunku domu przyjaciółki.
-Yatuś!-z niewielkiego domu wybiegła różowowłosa nastolatka, która rzuciła się na granatowowłosego.
-Kofuku mamy problem i czy mogłabyś nam...-blondyn nie miał okazji dokończyć gdyż przerwał mu ciemnowłosy mężczyzna, który również wyszedł z domu.
-He? Czemu niby mamy wam znowu pomagać. Nauczcie się radzić sobie sami.-oschłę słowa nie zraziły nowoprzybyłych. Blondyn wyszedł zza boga i pokazał małą dziewczynkę, która wymęczona płaczem zasnęła.
-Ooo jaka ona słodka!-różowowłosa puściła niebieskookiego boga i podeszła do niskiego nastolatka. Ciemnowłosy uciszył ją by przez przypadek nie obudziła kruszynki.
-Wchodźcie.-powiedział Daikoku zabierając kruczowłosą z rąk blondyna.
Po wytłumaczeniu sytuacji Yukine czekał na odpowiedź ze strony domowników. W międzyczasie Yato był całkowicie nie obecny.
-Dziewczyna może zostać u nas, zajmiemy się nią, a co do tej drugiej powinniście sprawdzić co u niej.-odparł ciemnooki patrząc na spokojnie śpiącą ośmiolatkę.
-Yato idziemy?-zapytał blondyn gdy bóg nie zareagował na słowa swoich towarzyszy.
-Tak, zaraz.-pomarańczowooki westchnął na słowa niebieskookiego i ruszył do wyjścia. Gdy nastolatek wyszedł Yato nachylił się nad stołem.-Gdy potrąciła ją ciężarówka zauważyłem coś nietypowego. Ayakashi zaczęły do niej lgnąć no i...
-No i co?-zapytał zaintrygowany mężczyzna.
-Yato rusz dupę!-krzyk Yukine przeszkodził w dokończeniu wypowiedzi przez granatowowłosego. Niebieskooki otrząsnął się i wstał z miejsca.
-Chyba mi się wydawało.-powiedział otrząsając się z wspomnień. Ruszył w stronę swojej zniecierpliwionej broni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro