Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzeci

-O Boże!-usłyszałam pisk. Wymamrotałam coś pod nosem i otworzyłam oczy. Zauważyłam nad sobą jakaś dziewczynę, o pięknych czarnych włosach. Usiadłam szybko i okryłam się szczelnie kołdrą. Czarnowłosa miała cała czerwoną twarz i trzymała ręce skrzyżowane na piersiach.

-Em... Kim jesteś?-wydusiłam zszokowana.  Co to za laska i dlaczego naśladuje swoim głosem delfina?

-Kim jestem? Raczej kim ty jesteś i co robisz w łożku mojego chłopaka?-wycharczała. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymałam się. Ale proszę was, ona jest taka zabawna.

-Leże.-odpowiedziałam obojętnie i przewróciłam oczami. Dlaczego Nate nie powiedział mi, że ma dziewczynę? Powinno mnie to zniechęcić do niego, ale wręcz przeciwnie. Dalej mnie przyciąga.

-Wynoś się stąd! Nie chce cię dłużej tutaj widzieć.-wyrzuciła ręce do góry.

-Nie zamierzam nigdzie iść. Co najwyżej, to ty możesz sobie iść, bo ja mam zamiar dalej spać.-posłałam jej fałszywy uśmiech.

-Ty dziwko!-wykrzyczała. O nie, wiec tak gramy?

-Dziwka, ale wciąż lepsza od Ciebie bo to mnie cała noc przytulał Twój chłopak...-wstałam i podeszłam do niej. Skrzyżowałam ręce i oparłam się o ramę łóżka.

-Kim? Co ty tutaj robisz?-w drzwiach pojawił się Nate z reklamówka bułek. Posłałam dziewczynie, która najwidoczniej miała na imię Kim, zwycięski uśmiech. Odepchnęłam się od łóżka, podeszłam do Nate'a, wzięłam reklamówkę i pocałowałaś go w policzek.

-Zrobię śniadanie.-uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.

Podczas gdy robiłam jajecznice, słyszałam krzyki dochodzące z sypialni. Przewróciłam oczami, gdy dziewczyna wyszła trzaskając drzwiami. Nie powiedział mi, że ma dziewczynę wiec to jego wina. Ale mimo to mam wyrzuty sumienia, może gdybym nie była taka wredna i wyjaśniła jej, wszystko potoczyłoby się inaczej, ale cóż.

-Przepraszam Cię za nią, ma problemy psychiczne.-usłyszałam głos za sobą oraz poczułam oddech na karku. Zaśmiałam się.-O jajecznica.-nałożyłam śniadanie na talerz i odwróciłam się.

-To ja będę się zbierać... Em, dzięki za wszystko i przepraszam za tą sytuację... Mam nadzieje, że pogodzisz się z dziewczyną?-Mam nadzieje, że nie. Chłopak parsknął śmiechem.

-Ona moją dziewczyną? Nigdy nie miałem dziewczyny, nie mam czasu na randki i kłótnie.

-Nie.. Nie zamierzasz się nigdy z nikim związać?- zapytałam zawiedziona. Boże, ale głupia jestem... Przecież tacy chłopcy, zawsze wykorzystują dziewczyny, ale przecież mnie uratował.. To nic nie znaczy.

-Watpię w to.-zaśmiał się.-Zostań na śniadanie. A i właśnie.-wyciągnął z kieszeni klucz.-To chyba Twoje, prawda kaczuszko?-przewróciłam oczami.

-Tak dziękuje.-uśmiechnęłam się.-Jesteś wielki.-chłopak poruszył śmiesznie brwiami, Oh, oczywiście, że musiał znaleść w tym podtekst.-Idiota.-uderzyłam go w ramię.

-No co, chcesz sprawdzić?-zaśmiał się.-To jak zjesz ze mną śniadanie?-zrobił ten swój piękny uśmiech.

-No okej...

___________________

-Boże, i co? Przespałaś się z nim?-wypiszczała Ashley.

-Coś ty! Spaliliśmy grzecznie. On się nie bawi w związki, ja też z resztą.-przewróciłam oczami.-Mam dzisiaj wolne, może zaprosimy Jade, Caroline i Joe?

-Świetny pomysł! Może zaprosisz swojego kolegę?-poruszyła śmiesznie brwiami na co wybuchnęłam śmiechem.

-Pomarzyć sobie możesz.-pokręciłam głowa i udałam do łazienki się wykąpać. Rozebrałam się z ubrań Nate'a, które przesiąknięte były jego zapachem, tytoń i drogie, męskie perfumy. Idealnie.

__________________
28 październik
Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy w jakiś sposób uczcić pierwszy miesiąc szkoły, wiec wieczorem wychodzimy do klubu, ale najpierw wszyscy spotykamy się w naszym mieszkaniu. Przed umówionym czasem usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Krzyknęłam do Ashley żeby otworzyła, bo wychodziłam właśnie spod prysznica, ale przypomniało mi się, że dziewczyna poszła do sklepu po alkohol. Warknęłam pod nosem i owinęłam ręcznik wokół ciała. Oczywiście, że muszą przyjść przed czasem. Przeszłam przez zagracony pokój i ruszyłam korytarzem. Gdy spojrzałam przez wizjer, moje serce zamarło. Przed drzwiami stał Nate, tak ten Nate, który nie odzywał się do mnie od dwóch miesięcy, jakby wyparował. Oparłam się o drzwi myśląc nad najlepszym rozwiązaniem. Policzyłam do dziesięciu, żeby uspokoić moje serce. Sięgnęłam po kurtkę z wieszaka i zarzuciłam ją na siebie. Dobra, Julka nie zgwałci Cię przecież, ile bym za to dała, Oh.. Otworzyłam delikatnie drzwi i wychyliłam głowę.

-Hej.-posłałam mu zawstydzony uśmiech.-Pomyliłeś drzwi? Twoje mieszkanie jest obok.-zaśmiałam się z tego nie śmiesznego żartu.

-Hej, nie, ale.. Um.. Masz może wolny wieczór?-zmarszczkami brwi. Czy on chce mnie zaprosić na randkę? Omg.-Bo mam w końcu pralkę, wiem co sobie myślisz, miał pralnię bez pralki.. No wiec to dla mnie czarna magia, a moje ulubione spodnie teraz bedą idealne dla mojego siostrzeńca, który ma półtora roku.-zaśmiał się i posłał mi słaby uśmiech.-Mogłabyś mi pomoc?

-Jasne.-uśmiechnęłam się. To nic, że zaraz wychodzę, to nic, że wystawę przyjaciół dla praktycznie obcego mi człowieka... Ale w jakiś sposób mnie cholernie przyciąga. Nie potrafię temu człowiekowi odmówić, nie dobrze, bardzo nie dobrze!

-To co? Idziemy?

-Zaraz przyjdę, jestem w samym ręczniku.-zarumieniłam się.

-Mi to nie przeszkadza.-zaśmiał się.

-Zaraz będę.-zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszybowałam do sypialni szczęśliwa, że spędzę z nim trochę czasu. Zadzwoniłam do Ashley i powiedziałam, że muszę na chwile skoczyć do pracy, ale dołącze do nich, gdy tylko będę wolna. Ubrałam czarne rurki i zwykła biała koszulkę, na to zarzuciłam jeszcze brązowy Cardigan i byłam prawie gotowa. Nałożyłam na twarz podkład, przypudrowałam ją i przejechałam bronzerem.

Piętnaście minut pózniej tłumaczyłam Nate'owi wszystkie funkcje jego pralki.

-Teraz rozumiesz?-uśmiechnęłam się i oparłam o pralkę, która zaczęła się trząść, ponieważ nastawiłam pranie.

-Nie.-zaśmiał się.-Chyba będziesz musiała mi pogadać z praniem. Uśmiechnął się i podszedł do mnie.

-O nie, nie, nie. Musisz się tego nauczyć sam.

-Nie bądź taka, niedługi stracę wszystkie swoje ubrania.-oparł swoje ręce na swoich biodrach a ja wstrzymałam oddech.

-Mogę ci podać swój numer.-wydusiłam.-Będziesz dzwonić jak coś...

-Świetny pomysł.-uśmiechnął się i puścił mnie po czym poszedł do salonu. Odetchnęłam z ulga i ruszyłam za nim.

-To ja będę się zbierać... Byłam umówiona ze znajomymi.-podeszłam do drzwi.

-Myślałem, że zostaniesz i odwdzięczę ci się za tą pralkę.-chłopak zjawił się przy mnie.

-Właściwie to już odechciało mi się klubu...-zaśmialiśmy się,

-A ty nie jesteś za młoda na alkohol?-wyszczerzyła się.-Ile ty masz lat?

-18 i cicho bądź.-zaśmiałam się i ściągnęłam buty.-A ty? Ile masz lat?

-22 w styczniu.-usiadłam na kanapie a on zniknął w kuchni. Oh, wow 22. Idealnie.

Nate po chwili wrócił z butelka Jacka Dannielsa oraz Coli. Położył wszystko na stole i z komody wciągnął dwie szklanki, do których nalał whisky i colę. Usiadł obok mnie i wyciągnął z kieszeni metalowe pudełko. Podał mi szklankę więc mu podziękowałam.

-Chcesz?-wskazał na metalowe pudełeczko.

-Nie pale papierosów.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-To nie są papierosy.-otworzył pudełko, w którym były skręty.

-Oh... Nie. Nie potrafię palić i nigdy tego nie robiłam.

-Serio? Przecież masz 18 lat, przez całe życie w domu siedziałaś?-zapytał ze śmiechem, a mi zrobiło się przykro.

-Pójdę już.-mruknęłam i wstałam, ale chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w dół,  tak, że siedziałam z powrotem obok niego.

-Sorry, nie chciałem Cię urazić. Mogę cię nauczyć jeśli chcesz...-położył rękę na moim udzie. Boże co się dzisiaj z nim dzieje? Nie widziałam go tyle czasu a on jakby nigdy nic zaczyna się do mnie lepić, a przecież go nie znam. No właśnie nie znam go, a pozwalam na to żeby mnie dotykał... W końcu mogę mu chyba ufać, bo przecież mnie uratował.

-Nie, bo się pewnie od razu zjaram i będę gadać głupoty. -zaśmiałam się.

-No dalej kaczuszko, nie bądź drętwa. Zabaw się.

-Nie jestem drętwa!-sprzeciwiłam się.

-Udowodnij.-uśmiechnął się szeroko.

-OKEJ.-zabrałam skręta i zapalniczkę. Włożyłam go do ust i próbowałam go odpalić, ale się nie chciał.-Chyba masz tutaj jakiś przeciąg...

-Wiesz, że musisz się zaciągnąć, gdy odpalasz prawda, kochanie?-kochanie, o boże, ah.

-Pf, no jasne.-zrobiłam to tak jak powinnam na początku i odpalił się. Po chwili zaczęłam się krztusić. Oddałam mu skręta i pokój wypełnił mój kaszel. Chłopak zaczął się śmiać, a ja zrobiłam się cała czerwona.

-Brawo.-zaciągnął się i wypuścił dym z ust. Boże, ah.. Wyglada tak cudownie.-Nauczę Cię.-pociągnął mnie na swoje kolana i napił się.-Otwórz usta.-nakazał, wiec wykonałam polecenie. Włożył skręta do swoich ust, zaciągnął się i wpuścił dym do moich. Tym razem nie zaczęłam się dusić, ale o tak byłam czerwona, przez naszą bliskość. Wypiłam cała zawartość mojej szklanki, tylko po to, żeby zmniejszyć strach.

-Więc... Kim jest Kim? Skoro nie jesteście razem...

Zaciągnął się i powoli zaczął wypuszczać dym, który ukształtował się w koła.

-Nikim, wskoczyła mi pary razy do łóżka i liczyła na coś więcej. Każdemu daje, a potem się dziwi, że nikt jej nie chce.

-Gdzie byłeś przez ponad 2 miesiące?-zadałam kolejne pytanie, a jego mięśnie się napięły i juz nie był taki wyluzowany jak chwilę temu.

-W Europie. Załatwiałem interesy..-mruknął.-Jesteś głodna?

-Tak, może coś ugotujemy?-uśmiechnęłam się i zeszłam z jego kolan na co Nate zamruczał.

-Może zamówimy chińskie czy coś?

-Wolę sama ugotować. No dalej.-złapałam go i pociągnęłam.-Chłopak się zaśmiał i zgasił skręta.

__________________

-Boże! Idioto!-zaczęłam się śmiać, gdy zapytałam go o oregano, a on dał mi majonez.-Ten pan juz na dzisiaj skończył jaranie.-pokręciłam głową i stanęłam na palcach, żeby siegnąć do pułki z przyprawami. Nagle poczułam jak kładzie ręce na moich biodrach i przyciąga mnie do siebie. Westchnęłam, gdy poczułam jego zapach.

-Ja jestem idiotą?-wymruczał i.... Zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się wić i krzyczeć ze śmiechu, w końcu, gdy udało mi się wyrwać uciekłam do jego sypialni i zamknęłam drzwi po czym schowałam się w szafie.-Otwieraj!-śmiał się.-Zaraz je wyważę!-nagle zrobiło się cicho, ale po chwili szafa się otworzyła, a ja zostałam wyciągnięta przez dwie silne ręce. Owinęłam nogi wokół jego bioder, żeby nie upaść. Nate z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy ruszył w stronę łóżka i rzucił mnie na nie, następnie usiadł na mnie okrakiem. Przez dłuższa chwilę patrzyliśmy na siebie, nagle chłopak zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, przymknęłam oczy i czekałam na ten moment. Gdy jego usta dotknęły moich, dostałam gęsiej skórki, a w moim brzuchu wybuchło stado motylków. Alkohol sprawił, że byłam odważna, położyłam ręce na jego ramionach i przekręciłam nas tak, że to ja byłam u góry. Nate położył ręce na moich biodrach przyciągnąć mnie bliżej siebie. W chwili, gdy chłopak włożył rękę pod moja koszulkę usłyszałam.

-Jesteśmy!

-O chyba jest zajęty.-zaśmiał się ktoś w drzwiach. Wiedziałam, że jestem cała czerwona wiec schowałam twarz w szyi Nate'a.

-Aww.. Słodziaki.-zaśmiała się kolejna osoba.

________________

Boże hej, mamy wakacje, a ja w końcu coś napisałam... Juz wyjaśniam dlaczego taka długa przerwa... Ponieważ In my mind, miało całkowicie inaczej wyglądac, a jest do dupy, ponieważ się spieszyłam, chciałam jak najszybciej dać rozdział, pisałam przez żadnego planu. Chciałabym aby ta historia była na prawdę fajna do czytania, aby ludziom sprawiało przyjemność to, że pisze i gdy bedą widzieć rozdział to z przyjemnością bedą na niego klikać. Dlatego wole się nie spieszyć i zrobić wszystko tak jak ma być...  I też docencie rozdziały maja ponad 1000 słów, ten ma 1706 i wow to chyba moj rekord.

Tak wiec zostawcie po sobie gwiazdkę i komentarz, pokażcie mi rownież gdzie popełniam błędy, zebym wiedziała na przyszłość gdzie uważać❤️😈

GWIAZDKA I KOMENTARZ NIE WSTYDZIĆ SIĘ 💞💁🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro