Szósty
*Nate*
-Jak się czujesz, kaczuszko?-zaśmiałem się cicho i podszedłem do niej. Dziewczyna była strasznie blada i ogólnie bez życia. Byłem zaskoczony tym, że nawet nie chciała na mnie patrzeć.-Halo? Julia?-złapałem ja za rękę, a ona ją wyrwała.
-Wyjdź Nathan, nie chce na Ciebie patrzeć.-słowa, które wypowiedziała dziewczyna, zamurowały mnie. O co jej kurwa chodzi? Człowiek się stara, a ta ma wszystko w dupie.
-Ja pierdole zaraz nie wytrzymam, specjalnie zostawiłem rodzine i przejechałem 100 kilometrów, najprawdopodniej łamiąc wszystkie prawa drogowe, a ty chcesz mnie wyrzucić? Super.
-Nie interesuje mnie to, rozumiesz? Wyjdź.
-Zajebiście. Jadę Cię spakować, a potem zabieram do mojego domu, bo nie potrafisz sama zadbać o siebie. -warknąłem i wyszedłem trzaskając drzwiami. Co za szmata, nie docenia dobroci ludzi wokół niej. Ta.. Jeszcze zobaczy.
***
Po wypisaniu ze szpitala, Nate tak jak obiecał, zabrał mnie do siebie, myślałam, że to będzie jego mieszkanie, dlatego chore było dla mnie to, że chce mnie spakować, ale okazało się, że jest to domek oddalony około półtorej godziny od miasta. W samochodzie odezwał się do mnie tylko dwa razy, z czego za pierwszym razem się pokłóciliśmy, wiec oberwał ode mnie po głowie i się zamknął. Przez resztę drogi jechał z zaciśnięta szczęką i dłoniami na kierownicy, potem tylko powiadomił mnie ze jesteśmy na miejscu. Nie rozumiałam tego człowieka, od śmierci Ashley nasza relacja z bajki zmieniła się w koszmar, co w sumie mogło być moją winą, moją, co? Moja wina? Wolne żarty, żadna moja wina, miał we mnie wyjebane, wiec ja miałam prawo też mieć go w tyłku.
Musiałam dzielić pokój z moim sąsiadem, z czego nie byłam zadowolona lecz ignorowałam jego osobę, bo marzyłam tylko o tym żeby zasnąć, ponieważ gdy dotarliśmy na miejsce było trochę po dwunastej w nocy. W łożku chłopak próbował się do mnie przytulić, ale skrzyczałam go i kazałam się wynosić w wyniku czego był zmuszony do ewakuacji na dół, bo ja nie miałam największej ochoty na jego towarzystwo. Tak jak bardzo chciałam spać, gdy był przy mnie, to jak poszedł odechciało mi się i męczyłam się do czasu, aż na niebie pojawiły się pierwsze promienie słońca.
Skutkiem mojej nieprzespanej nocy było to, że obudziłam się po południu. Odświeżyłam się i ubrałam dres, który spakował mi Nate. Zeszłam na dół, a w kuchni zamiast chłopak ujrzałam pulchną, starsza kobietę, w krótkich brązowych, kręconych włosach, na mój widok od razu szeroko się uśmiechnęła i podeszła do mnie, po czym zrobiła coś co mnie wbiło w podłogę, przytuliła mnie.
-Przykro mi z powodu przyjaciółki.-poklepała mnie po plecach.-Chodź zjesz coś, syn mówił mi, że musisz się teraz zdrowo odżywiać, wykupił chyba cała aptekę.-zaśmiała się i puściła mnie.
-Syn?-wydukałam.
-Oh... Nie przedstawiłam się, jestem Margaret, mama Nate'a.-kobiecie zrobiło się przykro, najwidoczniej miała nadzieje, ze jej syna opowiedział mi o niej.
-Na prawdę przepraszam, nie wiedziałam, Nate nie powiedział mi gdzie mnie zabiera.-posłałam jej uśmiech.-Oh jestem taka głodna, zjadłabym konia z kopytami..-zmieniłam temat, na co kobieta się zaśmiała i powiedziała żebym usiadła w salonie, a ona mi przyniesie mi posiłek
Usiadłam na kanapie i podciągnęłam nogi pod brzuch. Wiec gdzie jest Nate? Julka stop, nie interesuje cie ten kretyn. Ugh. Pani Margaret przyniosła mi kurczaka i pełno warzyw, których nienawidzę, chce pizzę... Ale okazało się, że mama Nate'a na prawdę ma talent kulinarny i zjadłam wszystko, aż nie zostało żadnego okrucha na talerzu, potem dała mi żelazo i witaminę D3. W końcu moja ciekawość wygrała wiec zapytałam, gdy siedziałyśmy i oglądałyśmy serial.
-Proszę pani, a gdzie jest Nate?
-Pojechał gdzieś z Harrym, chyba na basen. -posłała mi uśmiech.
-Kto to Har..
-Jesteśmy!-do pokoju wszedł chłopczyk, który nie miał więcej niż cztery latka.
-Babciu patrz! Tata kupił mi nowy traktor!-wskoczył Margaret na kolana i pokazał zabawkę. Babciu? Tata? Co tutaj się odpierdala? Z szokiem wypisany, na twarzy spojrzałam w stronę drzwi, gdzie stał Nate i patrzył na mnie. Nie mogłam nic z siebie wydusić, głos ugrzązł mi w gardle, czy Nate, mój Nate ma syna? Co on kurwa jeszcze przede mną ukrywa? Świat zaczął wirować, a ja usłyszałam krzyk, wszystko było jak przez mgle, ciagle w uszach odbijały mi się prośby Nate'a żebym się obudziła, ale czy chciałam?
***
Otworzyłam oczy, w pomieszczeniu panował półmrok, ale zauważyłam pewna postać w fotelu w rogu. Mężczyzna miał twarz schowana w dłonią, oczywiście od razu go rozpoznałam.
-Nate?-wychrypiałam. Podniósł wzrok na mnie.
-Na reszcie.-westchnął i podszedł do mnie i usiadł na łożku.
-Co się stało?
-Zemdlałaś.- i w tedy wszystkie obrazy uderzyły mi do głowy. Nate. Ma. Syna.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-spojrzałam mu w oczy.-Dlaczego do cholery jasnej ukrywałeś tak ważna rzecz przede mną? Myślałam, że coś dla Ciebię znaczę...-ostatnia część wypowiedziałam najciszej.
-Miałem się chwalić, że dziewczyna, którą kochałem zostawiła mnie z dzieckiem? Z resztą, skąd mogłem wiedzieć, że będziemy utrzymywać kontakt, myślałem, że będziesz jak reszta, wskoczysz do łóżka i się zmyjesz.
-Aha, czyli masz mnie za dziwkę?-w moich oczach pojawiły się łzy.-A ja głupia idiotka myślałam, że ci na mnie zależało. -warknęłam i wstałam z łóżka, ruszyłam w stronę drzwi, a chłopak za mną wiec zaczęłam biec, a on za mną.
-Julka, cholera to nie tak..-chciał się wytłumaczyć.
-Jestem taką pieprzona idiotka!- wybiegłam z domu i usiadłam na schodach płacząc. Schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam, jak Nate zarzuca na moje plecy swoją bluzę.
-Wracaj do środka, przeziębisz się. Musisz o siebie dba...
-Mam w dupie moje zdrowie.-Wstałam i spojrzałam na niego.-Zauważ, ze życie mi się wali, a jedyna osoba, która mi została uważa mnie za dziwkę!
-Julka, kurwa.-złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną. -Zrozum, nie jesteś dziwką i nigdy nie będziesz, jesteś wspaniała dziewczyna i niedługo będzie dobrze. Przepraszam. Na prawdę źle się określiłem.. Po prostu od czasu gdy odeszła ode mnie matka Harrego, z żadną dziewczyną nie byłem tak blisko jak z tobą. To nowa sytuacja dla mnie i dla dobra mojego syna, wolałbym żeby nie musiał bawić się "koleżanki taty". Wszystko robię tylko dla niego. Gdyby mi na tobie nie zależało, nie przywiózłbym Cię tutaj. -miał racje, ale ze mnie egoistka. Myśle tylko o sobie. Podeszłam do niego i po prostu się wtuliłam , chłopak objął mnie mocno. W tej chwili pomyslałam, że to właśnie w jego objęciach chciałabym być do końca życia. Chyba się zakochuje...
HEJKA NIE WIEM CO SIE DZIEJE ALE PISZ PODZIĘKUJCIE TaLaxx11 I WBIJAJCIE NA JEJ PROFIL BO DZIEWCZYNA MA TALENT, ROBI WURWIFAJNE OKŁADKI I PISZE SUPCIO KSIĄŻKI.
1050 słów, całujcie jej stopy.
Pst, na tym jpg widać jaki kolor oczu ma nejt bo tam nie miał ich zjaranych XDDDDDDDD
(Sylwia grzeszczak heheheheh moja dusza romantyczki )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro