Szesnasty.
O co w tym wszystkim chodzi? Czuję jakbym była w jakimś pieprzonym filmie, a to przecież moje życie. Nikt nie chciał mi nic mówić, wiem, że szykowało się coś dużego. Od tygodnia chłopcy wraz z ojcem Nate'a spędzali całe dnie w piwnicy, a ja siedziałam i czytałam książki, które załatwiał mi Emmett, z którym ostatnio się zaprzyjaźniłam. Pocieszał mnie, gdy Nate mnie poniżał przy wszystkich. Ja wiem, że ściągnęłam na niego kłopoty, ale nie musiał mnie wcale uratować przed gwałtem. Szkoda, że nie da sobie wyjaśnić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja ciągle będę go kochać. Na sam jego widok, mimo że jestem na niego wkurwiona, w moim brzuchu szaleją motyle.
Westchnęłam i zamknęłam książkę po czym odłożyłam ją na stolik. Wyszłam na taras i usiadłam na schodach, skulona zaczęłam płakać. Dlaczego moje życie jest takie popieprzone.
-Mój syn nie jest aż taki zły.-podskoczyłam przestraszona.-Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć.-mężczyzna usiadł obok mnie.
-Wiem, że nie jest zły...-wytarłam łzy.-Nie zakochałabym się w złym człowieku.-spojrzałam na ojca Nate'a. Są tacy podobni...
-Jemu też na Tobie zależy.-prychnęłam.-Tylko boi się, że znowu ktoś go opuści.
-Nic nie usprawiedliwi tego co mi powiedział.-mruknęłam.
-Racja, ale gdy to wszystko się wyjaśni, jestem pewien, że wrócicie do siebie.
-Dlaczego Nathan powiedział mi, że pan jest gejem?-oparłam głowę na swoim ramieniu i spojrzałam na niego z ukosa.
-Chyba wstydził się tego, co robię chociaż sam to robi.
-Hipokryta.-pokręciłam głową.
-On nienawidzi siebie za to co robi, chciałby dać normalny dom Harrr'emu. Chyba bal się jak zareagujesz jak się dowiedz prawdy.-ciagle go bronił. Rozumiem. W końcu sama, nawet teraz, obroniłbym go przed całym światem.
-Widziałam jak zabija chłopaka, który chciał mnie zgwałcić, nie uciekłam wiec dlaczego miałabym uciec tym razem? Domyśliłam się co robi, ale dalej walczyłam o ten związek. Mam dziewiętnaście lat, a dla niego chciałam się pozbyć życia towarzyskiego i zająć się jego synem. Kochałam go mimo tego, że on latał co noc do innej, mimo tego, że ciągle mnie ranił. Gdy on i Harry zachorowali, biegałam wokół nich, gotowałam, sprzątałam, pilnowałam pory lekarstw.
-Julia, on to na prawdę docenia. Nauczyłem go, że nie wolno pokazywać uczuć, trzeba traktować życie jak grę, ma być bezwzględny. Niestety nie bardzo stosuje się do zasad, które mu wpajałem, bo dla ciebie stracił głowę, tak jak ja straciłem dwadzieścia dwa lata temu dla jego matki.-westchnął. - Żałuje, że ich opuściłem i byłem weekendowym tatusiem, ale chciałem ich chronić.
-Przed kim?-zapytałam.
-Przed moim ojcem.
-Dlaczego?
-Tato.-na dźwięk tego głosu w moim brzuchu, jak zwykle, wybuchło stało motyli, a twarz oblały rumieńce.-Nie wpierdalaj się.
-Nie wpierdalam się tylko jest mi szkoda tej dziewczyny, nie jest niczemu winna, a ty ją traktujesz. Widziałeś żebym kiedykolwiek zwracał się tak jak ty do Julii do twojej matki, bądź do innej kobiety?
-Twoje zdanie nic dla mnie nie znaczy.
-A powinno, bo pamiętaj. Gdyby nie ja wąchałbyś kwiatki od spodu.-warknął i podszedł do syna.
-Nikt Cię nie prosił, kurwa.-tym razem to Nate warknął. KURWA. KURWA. KURWA.
-Nate.-powiedziałam piskliwym głosem. Wydaje mi się, że nie dałby sobie rady z ojcem. Jest wyższy, ale gorzej zbudowany.-Nate, proszę Cię. Uspokój się.
-Zamknij się!-krzyknął oraz ruszył w moim kierunku.-Nie mam zielonego pojęcia po co tutaj jesteś. Chociaż, pewnie pierdolisz się z moim kumplem, bo ja dałem ci kosza. -złapał mnie za ramiona i popchnął do ty, przez co wylądowałam na tylu. W moich oczach pojawiły się łzy, natomiast w oczach Nate, pojawił się jakby smutek.-Lekarz Ci nie wystarczył?
-Zaskoczę Cię.-wydukałam.-Jesteś oraz będziesz moich pierwszym...-na twarzy Nate'a pojawił się szok.
-Nie wierze Ci, jesteś zwykłą nic nie wartą dziwką.
-To dlatego teraz mi robisz chore sceny zazdrości?-podniosłam się.-Mimo, że teraz narobiłeś mi siniaków...
-Jesteś psychiczna.-przerwał mi.
-Co się tutaj dzieje?-na taras wyszedł Emett z resztą chłopaków.
-Nic.-warknął Nathan, wyminął ich i wszedł do środka.
-Dlaczego ja go wciąż kocham?-myślałam na głos.
***
PRZEEEEEPRASZAM WAS!
Kompletnie nie mam weny do pisania tej książki wiem co chce napisać, mam wszystko zaplanowane, ale wychodzi gówno jak coś napisze... najgorsze jest to, ze czuje obowiązek w napisaniu nowego rozdziału, bo boje się ze mnie opuścić wiec PROSZĘ WAS O WYROZUMIAŁOŚĆ, GDY NAJDZIE MNIE WENA TO NAPISZE ROZDZIAŁ, A NIE GÓWNO NA SIŁE.
A tymczasem zapraszam na Stalkerke i MESEDŻ - tam nie mam takich problemów z pisaniem :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro