Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piętnasty

Minął tydzień od kiedy wróciłam do domu, mama jakby się zmieniła. Wydaje mi się, że zrozumiała jak bardzo mnie skrzywdziła, odtrącając od siebie. To nie tak, że byłam zazdrosna o mojego brata, ja po prostu chciałam więcej uwagi ze strony mamy, bo Alec miał obojga rodziców, a ja tylko ją, w mimo to cały świat kręcił się wokół niego.

-Alex! Szybciej, bo nie zdążysz do szkoły!-pukałam w drzwi mojego brata. -Jeszcze śniadania nawet nie zjadłeś!

Od kiedy jestem w domu, staram się poświęcać jak najwiecej czasu mojemu bratu. Brakuje mi strasznie Harrego, dlatego dzięki Alexowi lepiej mi zapomnieć o tych wszystkich chwilach. Jest bo łatwiejsze niż myślałam, bo ten mały gówniarz należy do dzieci, których jest wszędzie pełno i zrobią wszystko żeby się nie uczyć. Wyglada jak aniołek, a w głębi jest diabłem wcielonym. Mimo, że się w ogóle nie uczy, dostaje ciągle uwagi, ma najlepsze oceny w klasie. W głowie mi się to nie mieści, przecież on po rodzicach na pewno mądrości nie zyskał.

-Chwila!-usłyszałam trzask, a za moment w drzwiach pojawił się mój brat.-Co dzisiaj na śniadanie?

-Naleśniki. Spiesz się, oszołomie.-zaśmiałam się i zmierzyłam jego włosy, a on spojrzał na mnie krzywo.-Dobra nie dotykam cię, spadaj na dół.- i popędził na dół.

Zeszłam spokojnie na dół, gdy wchodziłam do kuchni, zadzwonił dzwonek domofonu. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam Emetta i małego Jack'a. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam drzwi, a następnie wyszłam z domu. Pomaszerowałam do bramy.

-Co wy tutaj robicie?-spoglądałam na nich zaskoczona, a oni mieli ponure miny.

-Musisz wracać z nami.-odezwał się ten większy.

-Słucham? Ja nic nie muszę. Zostaje tutaj, w domu.-skrzyżowałam ręce na piersiach.

-Narażasz swoją rodzine na niebezpieczeństwo do chuja!-odezwał się Jack, aż się przestraszyłam, nigdy nie widziałam go takiego.

-Zostaje, na pewno nie spotkam się Nathanem. Nie ma opcji!

-Tylko my możemy cię ochronić, a to się nie uda do póki ty jesteś tutaj. Ta osoba ewidentnie chce się wykończyć.-mruknął Emett

-Chciałam wam raz ułatwić sprawę, ale ktoś mi na to nie pozwolił wiec do niego wąty.

-Nie bądź idiotką. Proszę wróć z nami.. Zamieszkasz w naszym domu.-powiedział tym razem zapłakany blondyn.-Zabiją Cię, ty nie możesz odejść, opuścić mnie, nas...

-Chłopaki przykro mi, tutaj jest moje miejsce.-westchnęłam i zamrugałam oczami kilkukrotnie, żeby powstrzymać łzy.

-A co jeśli zrobi coś twojej rodzinie?-i w tym samym czasie usłyszałam krzyk Alexa, w domu zaczął wyć alarm, który oznaczał włamanie. Pobiegłam szybko w tamtym kierunku, nie obracając się za siebie. Wbiegłam do salonu i zobaczyłam tą kobieta. Stała i trzymała mojego brata.

-Zostaw go!-krzyczałam.-Proszę Cię! Skończ z tym! Zabij mnie...-błagałam, a po chwili poczułam za sobą obecność.-odwróciłam się i ujrzałam chłopaków z pistoletami. Że co kurwa?

-Przez Ciebie nie żyje mój brat. Wiec ja zrobię to samo z Twoim.-warknęła i przyciągnęła do siebie bliżej Alexa.

-Nie wiem o co ci chodzi, pomyliłaś mnie z kimś...-zaczęłam płakać.

-Nie pomyliłam, Ci dwaj spalili jego ciało.-spojrzała na nich z nienawiścią.-Przez Ciebie, straciłam mojego małego brata! Zabije wszystkich ludzi, którzy są dla ciebie ważni, zostaniesz sama. Nigdy się to nie skończy, będą ginąć ci, którzy będą się do Ciebie zbliżać!-nagle wszystko stało się jasne. Gwałt. Nate. Zabójstwo. Podniosłam się i wytarłam łzy. Nagle nabrałam odwagi.

-Spróbuj. Tknąć. Alexa. Czy. Zbliżyć. Się. Do. Harrego. Zapierdole. Cię.-wywarczałam. - Wydaje ci się, że jestem słabą, bezsilną dziewczyną, tkniesz jeszcze kogoś, a znajdę Cię i rozedrę Cię na strzępy.

-Jeszcze się przekonamy.-nagle pomieszczenie wypełniło się dymem. Podbiegłam na ślepo do okna i otworzyłam je. Po chwili, po dymie i moim bracie wraz z tą kobietą nie było śladu. Wybiegłam z domu, ale ich nigdzie nie było. Nie płakałam, zbyt wiele już łez przez tą kobietę wylałam. Teraz po prostu chce ją zabić.

I zrobię to. Nie zna dnia, ani godziny kiedy skończę z nią.

***

Gdy weszliśmy do domu chłopaków w drzwiach pojawił się Harry i przytulił się mocno do mnie. W tym momencie, żadne słowo nie opisze jak bardzo byłam zaskoczona. Dlaczego nie powiedzieli mi, że oni tutaj będą, przecież wzięłabym sobie jakiś pokój w hotelu. Po chwili w korytarzu pojawił się Nate i spojrzał na mnie bez żadnych uczuć. Odwróciłam wzrok, bo poczułam, że pieką mnie oczy.

-Harry, chodź.-odezwał się.

-Nie.-sprzeciwił się chłopczyk.

-Jak to nie?

-Chce być z mamą.

-Jak sobie chcesz.-mrukną i wyszedł. Wszyscy zaskoczeni obserwowali tą sytuacje. Podejrzewam, że Nate im nie powiedział co się stało, znaczy pewnie ominął to jak się nimi zajmowałam, a przestawił to wszystko tak żebym wyszła na najgorszą.

-Tęskniłem za tobą.-podniosłam go i mocno przytuliłam do siebie. Z moich oczu popłynęły łzy. Miałam już dość tej sytuacji.

-Mówiłam Ci już, że tata znajdzie Ci lepszą mamę.

-A ja mówiłem, że nikt nie będzie lepszy od Ciebie, mamo.-wtulił się we mnie.

***

Siedziałam na fotelu przed kominkiem i piłam herbatę. Chłopcy siedzieli na kanapach, a Emett opowiedział co się dzisiaj wydarzyło. Zżerały mnie wyrzuty sumienia, bo zostawiłam rodzicom kartkę, że pojechałam z Alexem na tydzień do babci, która swoją drogą już wiedziała, że musi mnie kryć.

-Julia, tak mi przykro.-usłyszałam głos dużego Jacka. Odwróciłam się w ich stronę zapłakana.

-Proszę, pomóżcie mi uratować brata...-wstałam i podeszłam do nich. Uklękłam przed ławą.-Potem zniknę z waszego życia, raz na zawsze.

-Nie o to chodzi. Nie chcemy żebyś znikała.

-Chcemy.-odezwał się Nate, a ja myślałam, że się przesłyszałam.

-Nate..-mruknął Emett, ale gdy zobaczył, że zrobiłam się cała czerwona i zaczęłam wstawać podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.-Uspokój się.

-Zostaw. Mnie. Kurwa.

-Julia...-wytrwałam mu się i wycelowałam palcem na Nate'a, który sprawiał wrażenie jakby miał to wszystko w dupie. Myśli, że tylko on może mnie ranić? Przekona się jeszcze.

-Wiesz co?-wymusiłam śmiech.-Wcale nie dziwie się, że matka Harrego Cię zostawiła, nikt by z tobą nie wytrzymał. Myślisz, że jesteś kimś, a tak na prawdę jesteś totalnym zerem. Wiesz dlaczego Harry tak bardzo mnie polubił, bo dałam mu miłość, której znaczenia ty nie znasz. Zamiast cieszyć się chwilami z synem, ty wolisz szukać kolejnych naiwnych dziwek na jedną noc.

-Zamknij się.-wstał.-Nagle taka odważna się zrobiłaś? Boli Cię serduszko, bo je złamałem? Racja wyruchałem Cię i wyrzuciłem z domu, potraktowałem jak każdą, a to nie moja wina, że za dużo sobie myślałaś. Ciebie nie da się kochać, spójrz na siebie. Zwykła szara myszka, która ma tak nasrane w bani, że aż szkoda gadać.

-Nate, synu tak się nie mówi do kobiet.-usłyszałam nowy głos. Odwróciłam wzrok od tego kutasa i ujrzałam starszego, przystojnego mężczyznę. Czy to jest ojciec Nate'a?

-Pan nie wyglada jak geja.-wyrzuciłam z siebie, ale dopiero później zrozumiałam co powiedziałam i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.

-Bo nim nie jestem.-zaczął się śmiać.-Już Cię lubię, dziewczyno.

-Tato, co ty tutaj robisz?-warknął Nate.

-Beze mnie nie dacie sobie rady wiec jestem.

****

Witam wasss serdecznie, przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale niedługo mam ferie i nadrobię nieobecność.
Mogę wam zdradzić, że zbliżamy się do końca :)
Myślę nad 2 częścią, ale bardzo mało osób czyta to ff i nie wiem czy to ma sens.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro