Jedenasty
DZIĘKUJE ZA 1K WYŚWIETLEŃ! ❤️
Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam na tej zasranej kanapie, oglądając jakiś nudny film. Ze snu wyrwało mnie, przytulając się ciało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego. W półmroku zauważyłam, że jego twarz jest zarumieniona. Dotknęłam odruchowo jego czoła, i poczułam, że jest rozpalony.
Chryste.
Pierwsze co zrobiłam, to obudziłam Harrego i poszłam z nim do łazienki. Chłopiec był przygnębiony i pozbawiony życia, już wtedy ogarnęłam, że musiał złapać jakąś grypę. Kazałam mu siedzieć i chłodzić czoło zimnym ręcznikiem, gdy ja pójdę po Nate i jakieś leki. Gdy weszłam do jego sypialni, nie zastałam nikogo. Zajebioza. Odszukałam mój telefon i wybrałam jego numer, ale jemu nie chciało się odebrać. Napisałam wiec SMS.
Do: Nate
Jak skończysz pieprzyć jakąś szmatę, to zajedź do apteki, bo Harry ma gorączkę, albo wiesz co? Sama sobie poradzę, spierdalaj.
Od: Nate
OK.
Słucham? Ok? Co ja w nim widzę? Udaje świetnego tatusia, a tak na prawdę, gdy przyjeżdża do syna, to ma go gdzieś. Wkurzona, wróciłam do Harrego i zmoczyłam świeży ręcznik. Zmierzyłam mu temperaturę, termometrem, który udało mi się znaleść. Niestety okazało się, że ma gorączkę ponieważ urządzenie pokazało 38,6 stopni. Długo się nie zastanawiając, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam z małym do szpitala. Zarejestrowaliśmy się bez większych problemów i usiedliśmy na poczekalni.
-Gdzie tata?-po pewnym czasie zapytał Harry.
-Niedługo przyjedzie.-uśmiechnęłam się do niego i pomalowałam w głowę. Wyciągnęłam telefon i postanowiłam jeszcze raz zadzwonić do Nate'a.
-Halo?-zapytał zasypanym głosem. Kurwa, mówiłam? Na pewno siedzi u jakiejś cizi.
-Nate, jesteśmy w szpitalu z Harrym.
-Co kurwa? Dlaczego? Już jadę!
-Pisałam Ci, że ma gorączkę, kretynie. Jezu, nie chce mi się z Tobą gadać.
-Prosimy, Harrego Maloley'a (nie mam zielonego pojęcia jak to odmienić XD) do gabinetu.-zawołała pielęgniarka.
-Kończę, przyjedź tutaj szybko.-rozłączyłam się i weszłam do gabinetu. Za biurkiem siedział, przystojny lekarz. Z naciskiem na przystojny. Miał czarne włosy, które zaczesane były do tyłu i kilkudniowy zarost. Był w pewien sposób podobny do Nate'a. Już wiadomo, dlaczego uważam go za przystojnego. Uśmiechnął się do nas przyjaźnie.
-Harry Maloley, tak?
-Zgadza się.-powiedziałam. Mężczyzna otworzył kartę i oparł się na fotelu, zakładając nogę na nogę, a ręce skrzyżował na piersiach.
-Wiec słucham.
-Nad ranem, zauważyłam, że Harry jest rozpalony. Zrobiłam mu zimny okład, ponieważ podejrzewałam, że ma gorączkę. Gdy znalazłam termometr, sprawdziłam temperaturę i okazało się, że ma 38,6. Oprócz temperatury nie ma żadnych innych dolegliwości, zero kataru czy kaszlu.
-Okej.-wziął słuchawki i podszedł do nas.-Ściągniemy teraz bluzkę i sprawdzimy jak oddychasz dobrze?
-Dobrze.-szepnął Harry, a ja zdjęłam jego koszulkę. Doktor wysłuchał go po czym zmierzył temperatura.
-Wyglada to na zwykle przeziębienie, gorączka powinna przejść do 2 dni. Gdy będą coraz dłuższe odstępy, to znaczy, że już przechodzi. Proszę kontrolować temperaturę, gdy będzie wysoka trzeba ja zbijać. Wypisze pani leki i w razie czego podam numer do mnie. Proszę dzwonić jakby pojawiły się jakieś komplikacje.-uśmiechnął się do mnie.-Teraz wypisze lekarstwa.
-Dziękuje, doktorze.-odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam ubierać Harrego.
Gdy wyszliśmy z gabinetu, na korytarzy zauważyłam Nate'a. Podeszłam do niego z małym na rękach.
-Dlaczego nie dzwoniłaś wcześniej?
-Ja? Ja! To ty nie odbierałeś, a ma głupiego SMS, odpisałeś głupie okej!-fuknęłam i posadziłam Harrego na krześle, po czym zaczęłam go ubierać.
-O jakim SMS mówisz kobiety?-podałam mu mój telefon.
-Zobacz sobie.-chłopak włączył wiadomości zmarszczył brwi.
-To nie ja pisałem.
-Domyśliłam się po malince na twojej szyi.-spojrzałam na niego z bólem.
-No nie patrz tak na mnie. To, że ty mnie kochasz, nie oznacza, że ja muszę Ciebie.-momentalnie, zaprzestałem ubierać Harrego.
-Jesteś taką świnią...-pokręciłam głową z niedowierzaniem. Rzuciłam w niego wszystkimi papierami Harrego i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Ej, No Julia. Gdzie ty się wybierasz?
-To już nie jest twoja sprawa.-powiedziałam oschle i odeszłam.
Ponieważ miałam przy sobie wszystkie najważniejsze rzeczy, ruszyłam w stronę PKP. Nie pozwolę żeby dalej bawił się moimi uczuciami. Dzięki mapie, która włączyłam na telefonie, szybko dotarłam na miejsce, po drodze ignorując telefony Nate'a. Kupiłam bilet, na najbliższy pociąg, który był dopiero za trzy godziny. Gdy siedziałam, sama jak palec, cała zmarznięta, żałowałam, że postąpiłam tak pochopnie, Harry też mnie teraz potrzebował, ale z drugiej strony, niech Nate poprosi o pomoc tą dziewczynę, co spędził z nią noc.
-Julia! Tutaj jesteś!-usłyszałam wołanie. W moją stronę biegł Nate. Moje serce, zaczęło szybko bić, a nad ciałem zapanowała nadzieja, może mu jednak zależy? Po chwili, mój umysł otrzeźwiał. Przecież dał mi do zrozumienia, że jestem nikim.
-Odejdź. Nie wrócę z tobą.-chłopak usiadł ja ławce obok.
-Julia, proszę wybacz mi... Nie myślałem nad tym co mówię... Ja na prawdę Ciebie lubię i nie chce Cię ranić.
-Tak? Właśnie widzę.-prychnęłam.-Ciekawe, jakby wyglądało jakbyś serio chciał mnie zranić.
-Przepraszam, teraz wróć z nami, zamarzasz.-przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Nie mogę wrócić, przebywając z Tobą w jednym domu i teoretycznie śpiąc w jednym łóżku, bo ciagle Cię nie ma, nie wyleczę się z tych uczuć. I teraz w tym momencie, też mi nie pomagasz. Sprawiasz wrażenie, jakby Ci na mnie zależało, a za chwile wylewasz na mnie kubeł
zimnej wody. Na prawdę Ci dziękuje, że chcesz mnie chronić, ale gdybys pozwolił mi wtedy odejść... Gdybyś mi na to pozwolił, każdy z nas byłby szczęśliwy.-poczułam, że oczy mnie pieką, a moje ciało drga.-Ja byłabym w końcu szczęśliwa. Zawsze Ashley podtrzymywała mnie ma duchu, a teraz jej nie ma, ale za to jest osoba, która chce mnie zniszczyć. Która pragnie mojej porażki... Nie mogę mieć pewności, że dzisiaj w nocy nie przyjdzie po cie...- i wtedy stało się coś niesamowitego dla mnie, Nate pochylił się nade mną i złączył nasze usta. Automatycznie zapomniałam o całej złości do niego, po prostu przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Od tak dawna pragnęłam tego pocałunku, wiedziałam, że to tylko po to żeby mnie uciszyć, udobruchać, ale wtedy mnie to nie obchodziło, byłam blisko chłopaka, którego dopuściłam do mojego serca, to się liczyło, świat dookoła mógł nie istnieć. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
-Auć, żadna dziewczyna jeszcze nie płakała, bo ją pocałowałem.-zaśmiał się na co się uśmiechnęłam. - Tak jak mówiłem, lubię Cię Julia i jeśli dalej chcesz, możemy spróbować.
-Mówisz poważnie? Chcesz ze mną być?-zapytałam zszokowana.
-Jesteś dobra dla mnie i dla Harrego przez co wiem, że będziesz od nas dbać. Teraz chodź, wracajmy, bo mały czeka w samochodzie. Musimy jeszcze zajechać do apteki.
-Racja chodź.-powiedziałam uśmiechając się szeroko. Może teraz wszystko będzie dobrze...
No i jak myślicie? Dlaczego Nate, tak nagle zmienił zdanie i postanowił być z Julia? Czy będzie tak pięknie i kolorowo już zawsze czy to tylko na chwile? Piszcie co myślicie, jak byście postąpili na miejscu Julii. Dzisiaj krótki, ale czasami muszą być takie rozdziały.
POZDRAWIAM SERDECZNIE MORDECZKI!! Tutaj NAJLEPSZA na świecie psiapsi tej debilki! Czytajcie jej najlepsze opowiadania pod słońcem! PS TO JA JESTEM W ARABACH I MÓJ BARWNY KOMENTARZ "aż się zem opluła". +100 do fejmu ;)). BUZIIII 💋💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro