Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czwarty

           Chłopcy postanowili, że mają ochotę na pizze, ale nie chce im się czekać w mieszkaniu więc pojadą do restauracji. Nate próbował mnie namówić żebym poszła z nimi, ale ja nie chciałam wystawić przyjaciół. Nie mogłam ich zaniedbywać przez chłopaka, który miał mnie w dupie przez pieprzone dwa miesiące i na dodatek łamie serca dziewczyną, dobra Kim może jest suką, ale ewidentnie jej na nim zależało. Nie chciabym być na jej miejscu dlatego musze udawać, że nie oszalałam na jego punkcie. Nasze realcje musza tylko i wyłacznie pozostac sąsiad-sąsiadka inaczej mogę skończyć ze złamany sercem, a tego bym nie chciała. Dzisiaj się wyszaleje, zapomne na chwile o tym niegrzeczym chłopaku, który tak bardzo zawrócił mi w głowie.

***

-Julia!-usłyszałam pisk szczęśliwej Ashley, która była uwieszona na ramieniu jakiegoś blondyna. Spojrzałam na nia z politowaniem, z mojego picia chyba dzisiaj nic nie będzie.

-Ashley.. Coś ty ze sobą zrobiła?-zabrałam ją od chłopaka, który już nie był taki zadowolony jak wcześniej. Biedny, myślał, że porucha. Nic z tych rzeczy na moim dyżurze. Poprosiłam Ash aby zaczekała na mnie przed budynkiem poniewaz nie miałoby to sensu, żebym ją brała ze sobą, to by zajęło zbyt wiele czasu. Weszłam do środka, obiecałam ochroniarzowi, że zaraz wrócę, bo jestem tylko po rzeczy przyjaciółki. Po chwili poszukiwań znalazłam moich znajomych, przywitałam się z nimi i poprosiłam aby dali mi rzeczy Ashley. Szczęśliwa, że już mogę wrócić do domu wyszłam z klubu, ale po Dziewczynie ślad zaginął. Wołałam, krzyczałam przerażona jej imię, biegałam z telefonem, gdzie miałam jej zdjęcie i wypytywałem ludzi czy ją widzieli. Podobno poszła w stronę ciemnego, strasznego parku wraz z jakimś chłopakiem. Nie myśląc długo pobiegłam w tamtą stronę, przemierzałam w ciemności niebezpieczna okolice z nadzieja, że wpadnę na pijaną Ashley, pamiętałam dokładnie sytuacje sprzed dwóch miesięcy, gdy napadł mnie jakiś mężczyzna, w tedy pomógł mi Nate, może powinnam po niego zadzwonić? Przecież ma przyjaciół nie mam na co liczyć, ponieważ są napruci w trzy dupy, a praktycznie nikogo tutaj nie znam. Postanowiłam, że wrócę pod klub, może Ashley tam jest i mnie szuka, podświadomość podpowiadała mi jednak, że stało się coś złego i przyjaciółki tam nie będzie.
        Gdy dotarłam z powrotem pod klub poczułam się bezpieczniejsza, podjęciem decyzje, że zadzwonię po mojego sąsiada. Wiedziałam, że może odmówić, bo jest z kumplami, co ja gadam na pewno odmówi. Stwierdziłam, że jednak napisze do niego SMS. Usiadłam na murku, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer chłopaka. Weszłam w kontakt i zaczęłam pisać wiadomość.

        Do:Nate.
Hej Nate, tu Julia, twoja sąsiadka. Jesteś mocno zajęty?

Po chwili przyszło mi powiadomienie, że odczytał. Po paru sekundach dostałam odpowiedz.

       Od:Nate.
Jestem z koleżanką, ,coś się stało?

Ou.. Boli. Moje serce....

    Do:Nate.
Tak, nie znaczy nie ważne. Miłej nocy.. Znaczy dobrej zabawy. :)

Po wysłaniu tej wiadomości, zanim zdążyły napłynąć łzy do moich oczu, w sumie sama nie wiem czemu, zaczął dzwonić telefon. Odetchnęłam głęboko i odebrałam.

-Halo?

-Co się stało? Gdzie jesteś?-usłyszałam brzęczenie paska. Chyba mu w czymś przeszkodziłam. Kurwa.

-Nate, na prawdę ja sobie poradzę.. Zajmij się koleżanka.-ledwo co udało mi się wypowiedzieć te słowa.

-Nie pierdol głupot, Julka. Mów co się stało, gdzie jesteś, zaraz będę.

-Um.. Ja myśle, że ktoś uprowadził Ashley, gdy przyjechałam do klubu nie kontaktowała, stała z jakimś gościem. Zabrałam ja na bok i kazałam zaczekać, poszłam po jej rzeczy do środka i gdy wróciłam już jej nie było. Pytałam ludzi o nią, a oni powiedzieli, że poszła z tym gościem w stronę parku...No wiec poszła-

-Poszłaś sama do parku o pierwszej w nocy? Postradałaś zmysły?

-A ty co byś zrobił gdyby ktoś kogo kochasz zaginął?-wykrzyczałam.

-Ja nikogo nie kocham. -rozłączył się. Super! Ciagle próbowałam dodzwonić się do Ashley, ale ona nie odbierała. Nagle podszedł do  mnie jakiś gościu.

-Czemu taka piękna dziewczyna jak ty siedzi tutaj sama?-przewróciłam oczami na jego słowa i zignorowałam go. Chłopakowi się to nie spodobało, złapał mnie za ciuchy i szarpnął do Góry. Zdezorientowana wypuściłam wszystko z rąk. -Odpowiadaj mi!

-Zostaw mnie, psycholu!

-Zostaw ją.-usłyszałam za sobą, dzięki Bogu, głos Nate'a.

-Kim ty jesteś?-warknął mój oprawca.

-Jej chłopakiem,a teraz ja zostaw, albo przyszyje ci kutasa do mordy.-moje serce przestało na chwile bić, gdy chłopak mnie popchnął, na szczęście mój sąsiad mnie złapał. Od razu się w niego wtuliłam, czułam jego napięte mięśnie i wiedziałam, że chciał pobiec za tym pojebańcem.

-Julka puść mnie, zaraz mu pokaże gdzie jego miejsce. -warknął nieźle wkurwiony.

-Po co? Proszę chodźmy stąd. Chce odnaleźć Ashley i wrócić do domu.

-Eh.. Niech Ci będzie.

   Po tym jak zebraliśmy moje rzeczy z ziemi, poszliśmy do auta. Postanowiliśmy objechać park dookoła i zobaczyć czy gdzieś nie ma mojej przyjaciółki.  Nigdzie jej nie było.

-Co teraz?-Czułam, że jestem bliska płaczu. -Co jeśli jej nie odnajdę? Boże..-schowałam twarz w dłoniach.

-Pojedziemy do domu, może tam ja spotkamy. Teraz i tak nic nie zdziałamy, a jeśli nie znajdziemy jej do rana to z chłopakami od rana zaczniemy ja szukać, dobrze?-położył dłoń na moim udzie. -Jesteś zmęczona, musisz się położyć.- pokiwałam głową na tak. Chłopak ruszył w stronę domu.

***

Weszliśmy do domu, rzuciłam wszystkie rzeczy na szafkę. Ashley wciąż nie było, poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody.

-Chcesz żebym został na noc?-chłopa oparł się o wyspę kuchenna. - Zajmę jakoś twój czas, nie będziesz ciagle się zamartwiać.

-Dziękuje...-posłałam mu delikatny uśmiech.-Pójdę się wykapać.

-Okej, ja pójdę na chwile do mieszkania i zaraz wrócę.

-Dobrze.

***
     Położyłam się do łóżka, w którym jeszcze wczoraj spałam razem z przyjaciółka. Przytuliłam się do poduszki i zatraciłam we własnych myślach. To moja wina, że to wszystko się tak skończyło. Gdybym byłam z nią, a nie szalała za sąsiadem i nie latała na każde jego skinienie teraz bym leżała razem z Ashley opowiadając sobie dzisiejszy dzień. Gdy myśle o tym, że ona może już nigdy nie wrócić, aż czuje że mnie w środku skręca. Poczułam, że zbiera mi się na wymioty. Pobiegłam szybko do łazienki i zwróciłam cały dzisiejszy dzień. Oparłam się o zimne kafelki i schowałam głowę w dłoniach. To wszystko przez stres związany z moją przyjaciółka, jesteśmy tak bardzo związane ze sobą...

-Julia?-usłyszałam za plecami.

-Nate, proszę cię.. Nie patrz na mnie.-podniosłam się i podeszłam do umywalki. Odkręciłem wodę i przemyłam twarz, następnie umyłam zęby. Wróciłam do sypialni gdzie czekał na mnie chłopak, usiadłam po turecku na łożku i spuściłam wzrok.

-Znajdzie się, nie myśl tyle o tym, będzie dobrze.-przyciągnął mnie do siebie, a ja zaciągnęłam się jego zapachem. Od razu zrobiłam się spokojniejsza.

*Nate*

        Właściwie to sam nie wiedziałem dlaczego tak bardzo się staram dla tej dziewczyny, jest taka bezbronna i sama w tym wielkim mieście, chciałem jej pomoc w tym wszystkim, ale wyjazd zniszczył moje plany, ale teraz wróciłem i  mogę jej pomóc. Zawsze wszystkie dziewczyny pchały mi się do łóżka, nie gadałem z żadna jakoś specjalnie dużo, a ona jest jedyna, z która zamieniłem więcej niż trzy zdania. Dobra, jest jeszcze Kim, ale Kim to dziwka, ona się nie liczy. Myśle, że Julia może być moja pierwsza w życiu przyjaciółką. Kurwa, ale mięczak, chce mieć przyjaciółkę. Jaaaaa pierooooole. Co się dzieje?

       Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, dziewczyna zerwała się szybko z łóżka i pobiegła otworzyć, myślała pewnie, że to Ashley, ale nie usłyszałem żadnych pisków szczęścia wiec poszedłem zobaczyć kto to. To co zobaczyłem przeraziło mnie nawet mnie.

-Ja pierdole..-przed nami leżało martwe, nagie ciało Ashley, a na brzuchu był wyryty napis "ty będziesz następna, suko". Zachowałem zimną, krew, bo jednak nie pierwszy raz widzę martwe ciało człowieka. Przeciągnąłem do siebie Julię, która zanosiła się płaczem. Zamknąłem drzwi i zacząłem ją uspokajać.

-Słuchaj mnie teraz uważnie, zadzwonisz na policję i powiesz im jak było, bez szczegółów związanych ze mną. Masz pod żadnym pozorem nie mowić, że byłem z tobą, i że mnie znasz. Dobrze?

-Dlaczego?

-Nie jestem grzecznym chłopcem, policja mnie nie lubi. Zadzwoń do mnie jak będzie po wszystkim, spotkamy się. Dowiem się kto to zrobił i na pewno ta osoba zapłaci za to.

-Nate... Nie zostawiaj mnie z tym samej..-błagała, a mi serce się krajało.

-Wrócę, obiecuje.  Zadzwoń na policję i pamiętaj co powiedziałem.-potem zniknąłem z jej mieszkania.

***
Hejka! Kto tęsknił? 🙈
Sorki za tak długą nieobecność tutaj i na Arabach, miałam bardzo dużo na głowie i nie miałam czasu myślec o tym wszystkim... Przez stres związany z problemami rodzinnymi wena mnie opuściła, ale teraz się spięłam i stwierdziłam, że muszę coś napisać i jest 1400 słów, zadowoleni?
Komentujcie, gwiazdkujcie to motywuje, serio! ❤️
Przepraszam za jakiekolwiek błędy lub przecinki źle postawione czy coś :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro