Rozdział 9
Od zdarzenia w klubie minął tydzień. Po kilku dniach upałów, w Brookvale w końcu zawitała burza. Wykorzystałam nawałnicę, jako wymówkę, żeby zostać w domu. Z maseczką na twarzy zasiadłam do książki i postawiłam sobie wyzwanie, że dziś ją skończę.
Poprzedni weekend dostarczył mi sporo wrażeń, dlatego postanowiłam, że ten spędzę samotnie. Kochałam burze. Widziałam w nich dowód na to, że czasem nawet matka natura potrzebuje, za przeproszeniem, wydrzeć ryja.
Dzień byłby idealny, gdyby nie dzwoniący non stop telefon. Matthias nie dawał za wygraną. Nie interesowało mnie, dlaczego po trzech tygodniach od naszego rozstania, przypomniało mu się, że byliśmy parą. Tym bardziej nie rozumiałam, dlaczego wciąż próbował przepraszać. Czy naprawdę sądził, że kiedykolwiek mogłabym wybaczyć zdradę?
Najwyraźniej wyrzucenie z mieszkania, oddanie jego ubrań bezdomnym i sprzedanie konsoli były zbyt łagodnymi konsekwencjami. Nie mówiąc już o założeniu mu fake konta na gejowskich portalach randkowych z dopiskiem „Jestem, jak zupka chińska – łatwy, szybki i tani".
Trzeba było przyznać – chłopak się nie poddawał. Gdy któregoś razu przyszedł pod moje mieszkanie, potraktowałam go gazem pieprzowym. Od tego czasu tylko dzwonił. Liczyłam na to, że w końcu odpuści, jeśli zobaczy, że jego działania nie przynoszą żadnych efektów.
Miałam rację. Siedemnaście nieodebranych połączeń później, komórka zamilkła. Ubrałam dresowy komplet i wyszłam na krótki spacer. Tak naprawdę, zabrakło mi mleka do porannej kawy, ale nie przepuściłam żadnej okazji, żeby zagłuszyć swoje sumienie mówiące mi, że powinnam więcej się ruszać.
Na zewnątrz nareszcie dało się oddychać, ponieważ deszcz skutecznie obniżył temperaturę. Szkoda tylko, że jutro, gdy znów przyjdzie upał, będzie bardziej duszno niż w ciągu ostatnich dni.
Po przyjściu do domu założyłam piżamę i poszłam spać. Potrzebowałam przestrzeni, aby zastanowić się, czy to, co zamierzałam zrobić, miało w ogóle sens. Spotkałam się z Hyun-soo w międzyczasie kilka razy, żeby ustalić konkretne dni i godziny, w których będziemy udawać parę.
Nie miałam pewności, czy Jason w ogóle, w jakikolwiek sposób, mnie pragnął. Co prawda, nadal pamiętałam, jaki był podniecony pod tym cholernym drzewem, ale to niczego nie udowadniało. Najpewniej podniecało go wszystko, co miało cycki i puls.
⚤
Właśnie nakładałam sobie ostatnią warstwę lakieru do paznokci, gdy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich na piętach i spojrzałam przez wizjer. Po drugiej stronie, jakby wywołany moimi myślami, stał Hyu.
Miałam na głowie czerwoną opaskę i płatki kolagenowe pod oczami. Dodatkowo nie miałam stanika, co na szczęście kamuflowała rozciągnięta koszulka i byłam niemal pewna, że na spodniach znajdowała się plama od pasty do zębów. Wyglądałam wprost idealnie na spotkanie z niby-chłopakiem.
Wpuściłam go do środka. Reklamówki zaszeleściły, gdy odkładał je na podłogę, żeby ściągnąć buty.
– Nie spodziewałam się ciebie.
– Chciałem zrobić ci niespodziankę. Przyniosłem jedzenie. – Wskazał na pakunek. – Mam nadzieję, że lubisz krewetki w tempurze.
– Tak przypadkiem uwielbiam.
Uśmiechnął się, odsłaniając rząd białych zębów. Zmrużył przy tym oczy i przez chwilę nie wyglądał jak chodząca seksbomba, a zwyczajny przystojny chłopak. Czarne włosy związał w luźny kok, co nadało mu młodzieńczego uroku. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić, dlaczego płeć przeciwna traci dla niego głowę.
Metr siedemdziesiąt pięć idealnie wyrzeźbionego ciała, łagodne rysy twarzy, zadziorny uśmiech i bijąca od niego na kilometr pewność siebie. Gdy doda się do tego talent do tańca i świetne wyczucie stylu... Aż dziw, że kobiety nie rzucały mu się na szyję. A może to robiły? Skąd miałam wiedzieć? Poznałam go zaledwie tydzień temu, a teraz stał w moim przedpokoju z jednym z przepysznych przysmaków.
– Lubisz Pulp Fiction? – Wskazał na ekran telewizora. – To mój ulubiony film.
– Czyżby? – Zaskoczyło mnie, jak szybko znaleźliśmy wspólny język. Najpierw krewetki, teraz moje ukochane dzieło Quentina Tarantino.
– „Jestem gotów poruszyć niebo i ziemię. Jeśli zwiał do Indochin, niech nasz czarnuch zaczai się w jego miseczce z ryżem i pośle mu kulkę w dupę" – zacytował kultowy dialog Marsellusa.
– Mogę puścić od początku, jeśli chcesz.
Hyu podał mi tekturowe pudełko, a ja zrobiłam mu miejsce obok siebie. Siedzieliśmy tak, na przemian śmiejąc się i cytując ulubione fragmenty. Ani razu nie skomentował mojego stroju. Czas minął nam tak szybko, że nim spostrzegłam, na ekranie już pojawiły się napisy końcowe.
Sądziłam, że pójdzie sobie po seansie, jednak on wyrzucił tylko niedojedzone resztki i ponownie usiadł obok mnie. Pozbyłam się już płatków i opaski.
– Teraz powiesz mi, po co tak naprawdę przyszedłeś?
– Bystra jesteś. – Puścił oczko w moją stronę. – Chcę wiedzieć, czym podpadł ci mój kuzyn.
Odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją o kanapę. Dziwiłam się, że nie zapytał o to wcześniej. Nie lubiłam wracać do tego tematu. A już w ogóle, nie wyobrażałam sobie, jak miałabym opowiedzieć całe to upokarzające mnie wydarzenie, jakiemuś mężczyźnie.
– Twój kuzyn jest dupkiem.
– Nie mogę się nie zgodzić – zaśmiał się. – Ale mam przeczucie, że poszło o coś więcej.
– Ponad miesiąc temu, uprawiałam z nim seks. To miała być jednorazowa przygoda, a teraz jest moim szefem. Przez głupi przypadek wysłałam mu maila, w którym zapytałam, czy się kurwi. Widocznie go to zdenerwowało, bo jeszcze tego samego dnia nazwał mnie dziwką, gdy niemal po raz drugi doszło między nami do czegoś więcej. Zaplanował wszystko, żeby się odegrać.
Słowa wychodziły z moich ust z prędkością karabinu maszynowego. Hyu słuchał uważnie, a z każdym kolejnym słowem, wybałuszał oczy coraz bardziej. Gdy skończyłam mówić, mięsień w żuchwie mężczyzny na zmianę spinał się i rozluźniał.
– Zawiozę cię jutro do pracy. Ten palant pożałuje tego, jak się zachował.
Poczułam, jak ze wzruszenia zaczęły piec mnie oczy. Koreańczyk nie ocenił mojego zachowania. Nie wyśmiał pobudek. Reakcja Jasona rozzłościła go na tyle, aby pomógł mi się zemścić.
Przytuliłam się do Hyu i wdychałam jaśminowy szampon do włosów. Ciepłe, silne ręce mężczyzny, głaskały moje plecy w pocieszającym geście. Walczyłam, żeby nie rozkleić się od nadmiaru czułości.
– Dziękuję – szepnęłam. Gardło miałam skurczone z emocji.
– Jest tylko jedna sprawa. Następnym razem, gdy spróbuję cię pocałować, nie odsuwaj się. Przynajmniej wśród świadków. Jeśli mamy być wiarygodni, powinnaś się przemóc. Nie musimy od razu połykać się, jak wyposzczone nastolatki.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach. Smakował krewetkami. Jednak motyle ani drgnęły. Spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek.
– Tak może być? – wyszeptałam przy jego ustach.
– Tak. – Odchrząknął.
Zaraz po tym wstał i życzył mi dobrej nocy. Odprowadziłam go do drzwi i zamknęłam je. Z okna obserwowałam, jak wsiada do ciemnej Mazdy i odjeżdża. Nie spojrzał w moje okno.
Nasza relacja nie była słodkim romansem. Byliśmy tylko dwójką ludzi, którzy czerpali korzyści z siebie nawzajem. Miałam tylko nadzieję, że żadne z nas przy tym nie ucierpi.
⚤
Potrzebowałam relaksu. Książki nie pomogły, talk-show w telewizji również nie dawał rezultatu. Sfrustrowana leżałam na kanapie, czując, jak napięcie w ciele jest nie do zniesienia. Ruszyłam do sypialni i otworzyłam szufladę z zabawkami antystresowymi. Żadna z nich nie wydawała się odpowiednia.
Pchnięta impulsywną myślą, otwarłam szufladę niżej, wypełnioną przeróżnymi gadżetami erotycznymi. Wyciągnęłam masażer łechtaczkowy o designie pingwinka i uruchomiłam go na średni stopień mocy. Zdjęłam spodenki i palcami kreśliłam kółka wokół wejścia do pochwy. Wilgoć pojawiła się szybko. Zastąpiłam rękę sprzętem, czując, jak całe napięcie ciała zbiera się w moim podbrzuszu.
Przesuwałam pingwinkiem wzdłuż łechtaczki, czując, jak przyjemny prąd rozchodził się po każdym nerwie, przyjemnie go drażniąc. Zamknęłam oczy, chcąc pobudzić wyobraźnie do działania. Pod powiekami zamajaczyła mi twarz Jasona: wyraźne rysy twarzy, naturalnie opalona cera, różowe, pełne wargi zapraszające do pocałunku. Powinnam odsunąć od siebie te wizje i przerwać zabawę.
Mimo to zwiększyłam moc i delikatnie wygięłam plecy w łuk, gdy pierwsza, delikatna fala orgazmu ogarnęła moje ciało. Złączyłam nogi, aby jeszcze zintensyfikować doznania, wciąż poruszając główką masażera po wrażliwym miejscu.
Tym razem myślałam o jego umięśnionych ramionach, długich nogach i smukłych palcach. Pamiętałam ich dotyk. Grały na moim ciele, jak na dobrze sobie znanym instrumencie. Cienka warstwa potu wystąpiła na skórze, kiedy czułam, jak ekstaza wzrasta z sekundy na sekundę.
Ustawiłam moc na maksymalną, nie odrywając zabawki od cipki. Spełnienie przyszło szybko i na moment pozbawiło mnie tchu. Poczułam mrowienie w koniuszkach palców. Podświadomie byłam pewna, że gdyby Jason mógł być świadkiem mojego małego przedstawienia, uśmiechnąłby się zarozumiale i wytykałby mi to przy każdej możliwej okazji.
Cóż, na szczęście, on się o tym nie dowie.
Czy Hyun-soo zdobył już jakieś fanki? Czuję, że niedługo będzie miał ich całe grono XDXDXD
Zostaw po sobie jakiś ślad i do zobaczenia za tydzień! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro