Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 49

Trzy lata później

Isabell

Coś nowego, coś starego, coś niebieskiego, coś pożyczonego...

Wokół mnie panował istny chaos, druhny panny młodej pstrykały zdjęcia, stukały się kieliszkami wypełnionymi szampanem i żartowały, próbując rozluźnić przyszłą żonę mojego przyjaciela.

Siedziałam w kącie, nie mogąc powstrzymać łez wzruszenia. Kobieta, którą widziałam wtedy w klubie La Femme Royale, gdy szukałam Hyun-soo, siedziała teraz w czarnym, jedwabnym szlafroku na krzesełku, a wokół niej skakała wizażystka.

W powietrzu unosiły się zapachy perfum, alkoholu i lakieru do włosów.

Wymknęłam się z pokoju pełnego roześmianych kobiet i skierowałam w stronę pomieszczenia, gdzie mój przyjaciel szykował się do jednego z ważniejszych dni w swoim życiu. Zapukałam i poczekałam na zaproszenie.

Jako pierwszego ujrzałam Jasona. W czarnym, trzyczęściowym garniturze prezentował się jeszcze seksowniej niż zwykle. Biała koszula dodatkowo podkreślała naturalnie śniadą cerę. Mężczyzna przejechał wzrokiem po mojej czerwonej, przylegającej do ciała sukni i oblizał dolną wargę. Musiałam przyznać, że ta kreacja nie pozostawiała wiele dla wyobraźni. Miała głęboki dekolt, kończący się między piersiami i niemal gołe plecy, jeśli nie liczyć cienkich pasków, skrzyżowanych między łopatkami.

Poczułam, jak rumieniec wkrada mi się na twarz, upodabniając się kolorem do ubrania i odwróciłam wzrok w poszukiwaniu Koreańczyka. Siedział oparty o krzesło i poprawiał włosy. Gdy nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu lustra, posłałam mu pocieszający uśmiech.

– Zestresowany?

– Niby dlaczego? – odparł sarkastycznym tonem. – Mam tylko poślubić miłość swojego życia i nie zrobić z siebie głupka przed najbliższymi.

– Cóż, jeśli to zrobisz, obiecuję to nagrać – rzuciłam, aby rozluźnić atmosferę. – A teraz się pokaż.

Hyun-soo wstał i obrócił się przodem do mnie. Czarny, szyty na miarę smoking leżał na nim idealnie, a koszula w tym samym kolorze dodawała mu powagi i tajemniczości. Nawet róża w butonierce była ciemna jak noc.

– Muszę przyznać, że zaskoczyliście mnie doborem strojów – powiedziałam, próbując powstrzymać rosnącą w gardle gulę.

Hyun-soo wyrzucił z siebie długi wydech i wyprostował plecy. W jego źrenicach widziałam niezłomną radość i już sam ten widok ścisnął mnie za serce. Przytuliłam go, uważając, aby nie zostawić mu śladów od makijażu.

– Odette to szczęściara – wtrącił Jason.

Zaskoczeni obróciliśmy głowy w jego stronę. Byliśmy tak pochłonięci sobą, że zapomnieliśmy, iż on również znajdował się w pokoju.

– Zróbmy sobie zdjęcie – zaproponowałam. Jason wstał i wycelował w nas aparatem. – Hyu się żeni! – wykrzyczałam do aparatu.

Fotografia z tamtej chwili uwieczniła trójkę przyjaciół, którzy zmierzyli się ze swoimi demonami i wyszli na prostą. Jason w końcu wyznał mi, co stało się tamtego wieczora i następnego dnia, a ja... Wystarczyło powiedzieć, że nie wpłynęło to na nasz związek.

Moje koszmary odeszły już w niepamięć, a pamiątkę po Dravenie zakryłam dość sporym tatuażem, przedstawiającym krzew róż. Spomiędzy zawiłych gałęzi ozdobionych kolcami, rozkwitały soczyście czerwone płatki. Część kwiatów dopiero zaczynało pączkować, a kilka oderwanych płatków spadało w stronę nadgarstka. To już zawsze miało mi przypominać, że czasami coś, co wydaje nam się być końcem, może być początkiem nowej historii.

Ten tatuaż wykonała mi właśnie Odette. Kiedy wkuwała igły w moją skórę, uświadomiłam sobie, dlaczego wydawała mi się taka znajoma. Teraz co prawda miała włosy tak jasne, że niemal siwe, ale wciąż była tą szaloną kobietą, dla której Hyun-soo tańczył w klubie.

Po tamtym wieczorze wymienili się numerami telefonów, a gdy Koreańczyk trafił do więzienia, pisali do siebie listy. To wtedy ich uczucie rozkwitło. Niemal od razu po opuszczeniu aresztu, Hyu się jej oświadczył, a ona się zgodziła. Nie było wielkiej niespodzianki i imprezy. Zrobił to prywatnie, na jednym ze spacerów po lesie.

Odette dawała mojemu przyjacielowi niebywałe szczęście i już za samo to otrzymała moją dozgonną wdzięczność. Nikt tak jak on nie zasługiwał na miłość. Poza tym okazała się być świetną towarzyszką. Szybko znalazłyśmy wspólny język.

– Dobra, bo się zaraz poryczycie – odezwał się Jason. – Gotowy? – To pytanie skierował do kuzyna, na co on skinął głową.

Uścisnęłam jego dłoń w geście wsparcia i wyszłam, zanim rozmazałabym sobie makijaż.

– Ja, Hyun-soo Yang, obiecuję już do końca swoich dni oglądać z tobą wszystkie filmy Quentina Tarantino, nauczyć cię koreańskiego, abyś nie kaleczyła tak mojego ojczystego języka. – Goście roześmiali się na ostatnie zdanie, ale szybko ucichli, dając panu młodemu dokończyć nietypową przysięgę. – Przysięgam dawać ci prywatne pokazy i któregoś dnia porwać cię do Seulu. Ale przede wszystkim, przyrzekam kochać cię do końca moich dni, otaczać cię opieką i dawać ci spokój, kiedy tego potrzebujesz.

Normalnie w takiej chwili panna młoda powinna ocierać łzy wzruszenia, ale nie Odette. Ona tylko uśmiechała się tak mocno, że zmarszczki wokół oczu się pogłębiły. Kiedy jednak patrzyła w tęczówki przyszłego męża, z jej spojrzenia dało się wyczytać szczęście i miłość.

– Ja, Odette Florelle, obiecuję kochać cię bardziej niż Hyunjina ze Stray Kids, nie odłączać ci akumulatora, kiedy jestem na ciebie zła, być przy tobie w zdrowiu i w chorobie, nawet gdy będziesz miał trzydzieści siedem stopni gorączki. – Przez tłum znów przeszedł szmer śmiechu, a Koreańczyk chwycił się za serce, udając omdlenie. Zaraz jednak ponownie chwycił wybrankę za dłonie i spoważniał. – Przysięgam cię wspierać i czytać ci Stephena Kinga do snu.

Zaśmiałam się po cichu, słysząc przemowy państwa młodych. Chusteczką dyskretnie ocierałam zbłąkaną łzę. Jason splótł nasze dłonie, gdy nowi państwo Yang zakładali sobie nawzajem obrączki na palce.

Dziesięć minut później odprowadzałam wzrokiem spowitą w czarną, prostą suknię Odette wraz z mężem. Wsiedli do czarnego SUV-a, po czym kobieta wyrzuciła przez okno bukiet ślubny.

Jason zapakował do bagażnika kilka prezentów, po czym stanął obok mnie, gdy machaliśmy nowożeńcom na pożegnanie. Nie było wesela, ani nawet uroczystego obiadu. Młodzi chcieli jak najszybciej ruszyć w podróż poślubną do Korei.

– Tusz ci się rozmazał – szepnął Jason, a jego ciepły oddech musnął zgięcie mojej szyi. Machnęłam na to ręką. Nie dbałam o to. Hyu w końcu ułożył sobie życie i żył jego pełnią. Dziś tylko to się liczyło.

Podciągnęłam nosem, gdy emocje wylewały się ze mnie jak woda z pękniętej tamy.

– Wracajmy do domu – szepnęłam. Głos miałam zachrypnięty.

Jason skinął głową i chwycił mnie za rękę, a potem zaprowadził na parking. Czarny Bentley przywitał nas zbyt nagrzanym wnętrzem. Na szczęście klimatyzacja szybko ochłodziła powietrze. Poprawiłam sobie w lusterku makijaż. Ten samochód był nośnikiem wielu naszych wspomnień.

– Pięknie ci w czerwonym – skomplementował mnie.

– Tobie też – rzekłam zaczepnie. Jego brwi poszybowały do góry, gdy nie załapał aluzji. – Szczególnie dobrze wyglądasz, jak masz ślady mojej szminki na kutasie.

Roześmiał się, a ten gardłowy dźwięk wysłał falę pożądania wprost między moje uda. O, tak! Jason wciąż działał na mnie tak samo.

– Czuję, że muszę sprawdzić tę hipotezę – rzucił, zanim z piskiem opon wyjechał z parkingu przy urzędzie stanu cywilnego.

Widok nagiego ciała Jasona każdorazowo robił na mnie wrażenie. Gładka, opalona skóra naciągnięta na dobrze wyrzeźbione mięśnie; widoczne na ramionach żyły, uwydatniające się zawsze, kiedy zaciskał pięści; szelmowski uśmiech i te czekoladowe oczy, w których widziałam płonące uczucia, jakie do mnie żywił. To wszystko sprawiało, że miałam wilgotne majtki, zanim zdążył mnie dotknąć.

Jason badał moje ciało, jakby za każdym razem chciał nauczyć się go na pamięć. Błądził zachłannymi dłońmi po skórze, pozostawiając palące ścieżki, które już na zawsze miały wypalić się w moim wnętrzu.

Motylki, które niegdyś powstrzymywałam, latały teraz swobodnie. Oddałam im wolność, której tak usilnie od zawsze pragnęły. Będąc w związku z Jasonem, zrozumiałam, że wszystkie moje wcześniejsze miłostki były blade w porównaniu z uczuciem, jakim go darzyłam.

Były niczym nieśmiałe promyki słońca, próbujące przedostać się przez gęste korony drzew, podczas gdy miłość do Jasona Collinsa była jak nieustanne zbliżanie się do najgorętszej gwiazdy w naszej galaktyce.

Już nigdy nie chciałam opuścić jego orbity.

Wszystkie te myśli uleciały, gdy łapczywe usta zostawiały mokre ślady na rozgrzanej z podniecenia skórze. Zacisnęłam dłonie na pościeli, gdy pieprzył mnie palcami, nie przestając całować.

Nagle zawisł nade mną tak, że nasze twarze były na jednej wysokości. Brązowe tęczówki zlustrowały zarumienioną twarz, zanim złożył krótki pocałunek w czubek nosa, podczas gdy ja dyszałam, czując gromadzący się w podbrzuszu orgazm.

– Kocham cię – wychrypiał. Głos miał napięty. On również był podniecony. Potwierdzała to również wbijająca mi się w udo erekcja.

– Ja ciebie też – wysapałam.

– Mówiłem ci, że jesteś najpiękniejszym zjawiskiem na świecie? – Potaknęłam głową i zacisnęłam powieki. Nie mogłam wydobyć z zakamarków pamięci żadnych słów. Zupełnie, jakbym zapomniała ich znaczeń. – Spójrz na mnie. – Brzmiało to na coś między prośbą a rozkazem.

Gdy uchyliłam powieki, napotkałam rozpalone spojrzenie. Rozszerzone źrenice niemal całkowicie pochłonęły tęczówki, przez co jego oczy przypominały dwie tafle czarnego jeziora. Nawet jeśli wyglądało na nieruchome, pod powierzchnią kłębił się istny sztorm emocji.

– Gdybym miał jutro oślepnąć, patrzyłbym na ciebie do tego czasu. Wiesz dlaczego?

Pokręciłam przecząco głową, ale to mu nie wystarczyło. Paląca potrzeba spełnienia była zbyt silna, żebym mogła logicznie myśleć. Mężczyzna zwolnił ruchy palców, zmuszając mnie tym samym do większej koncentracji, gdy przeciągał finał do granic możliwości.

– Nie – wyrzuciłam z siebie, wciąż patrząc mu w oczy.

– W ten sposób mógłbym codziennie przypominać sobie, jakim szczęściarzem byłem, że mogłem ujrzeć coś piękniejszego od zachodu słońca.

Smukłe palce nie doprowadziły mnie do orgazmu. Słowa Jasona to zrobiły. Wypowiedziane zmysłowym tonem, osiadły na mojej skórze niczym najlepszej jakości jedwab. Wżarły się w każdą komórkę, każdy nerw i na zawsze wwierciły się w moje serce i mózg.

Ten zachód słońca był jednym z ponad tysiąca, jakie spędziliśmy wspólnie. Utrzymaliśmy naszą małą tradycję, spędzając te chwile razem. Gdy słońce chowało się za horyzont, głosząc koniec dnia, podziwialiśmy ten widok, na swój sposób obiecując sobie wieczność.

ZDROWIE PAŃSTWA MŁODYCH!!!!

Korzystając z okazji, chciałabym podziękować @kuczynskaola - inspiracji dla postaci Odette Florelle <3 Mam nadzieję, że podobała ci się przysięga i że z tym bohaterem nie weźmiesz rozwodu *patrzy na Theo z ZU* XD

A więc nieubłaganie zbliżamy się do końca. Chcę, abyście byli zaskoczeni finałem, dlatego nie wstawię cytatu z epilogu.

ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD NP. ŻYCZENIA DLA PARY MŁODEJ XD

SEE YA!

1...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro