Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Obudziłam się, przez chwilę nie wiedząc, gdzie jestem ani jaki dziś jest dzień. Delikatnie pulsujący ból głowy i suchość w ustach zmusiły mnie do otwarcia oczu. Światło wpadające przez okno sprawiło, że zacisnęłam powieki i zakryłam głowę kołdrą.

Woń białego piżma i kardamonu przyjemnie otuliła moje zmysły. Wciągnęłam ją głęboko do płuc i rozluźniłam spięte mięśnie. Opuszkami palców gładziłam satynową poszewkę, czekając, aż nabiorę chęci, żeby wstać z łóżka.

Nasłuchiwałam odgłosów domu. Tykanie zegara, trzask zamykanych drzwiczek w innym pomieszczeniu, kroki i... gwizdanie. Zaciekawiona wysunęłam połowę twarzy spod pierzyny. Jason na zmianę nucił i pogwizdywał. Wydawał się mieć dobry nastrój. Ciekawiło mnie, czy nasza wspólna noc była powodem obecnego humoru.

Niechętnie opuściłam posłanie i boso ruszyłam do salonu. Dźwięk naciśnięcia klamki zwrócił uwagę mężczyzny.

Uśmiechnął się od ucha do ucha na mój widok, pokazując niemal wszystkie zęby. Zwróciłam uwagę, że był w samych bokserkach. Przesunęłam wzrokiem po umięśnionych nogach, zaokrąglonych pośladkach i szerokich plecach.

Jason poruszył sugestywnie brwiami, gdy dotarłam do czekoladowych oczu. Uniosłam kącik ust i rozejrzałam się po salonie, byleby na niego dłużej nie patrzeć. Był zbyt przyjemny dla oka. Najgorsze było to, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Zastanawiałam się, czy poruszyć temat minionej nocy. Do niczego między nami nie doszło, a jednak miałam wrażenie, że zburzyliśmy kolejną ścianę w tej relacji. Przyjemnie było zasypiać w jego objęciach. Dawno tak dobrze nie spałam i nie byłam pewna, czy to zasługa Valium, czy Jasona.

Odepchnęłam się od ściany i ruszyłam do pokoju. Mijając mężczyznę, kątem oka dostrzegłam, jak wykrzywiał wargi w zadowoleniu, gdy mieszał roztrzepane jajka na patelni.

Przebrałam się w szorty i zawiązałam włosy w gładki kucyk przy karku. Umyłam twarz, nałożyłam krem z filtrem, po czym wróciłam do salonu. Zapach jajecznicy sprawił, że ślina napłynęła mi do ust.

Na stole obok posiłku Jasona leżały talerz ze śniadaniem i kubek z kawą. Dosiadłam się obok i w milczeniu pochłonęłam całą porcję.

– Jeśli dostaję śniadanie i kawę po nocy w jednym łóżku, ciekawe, co dostałabym, gdybyśmy uprawiali seks? – zażartowałam.

– Cokolwiek zechcesz.

Kofeinowy napój poleciał mi nosem. Zasłoniłam go dłonią, aby nie zachlapać stołu i w osłupieniu spojrzałam na mężczyznę. Twarz miał rozluźnioną, ale jego oczy były poważne. Na ten widok motyle w moim wnętrzu zatrzepotały skrzydełkami. Najpierw ociężale, jakby budziły się ze zbyt długiego snu, potem przyspieszały z każdą sekundą, w której wpatrywałam się w ciemne tęczówki.

Jason wstał, a ja wciąż gapiłam się w miejsce, gdzie przed chwilą siedział. Wrócił z ręcznikiem papierowym. Ujął mój nadgarstek i odsunął go od twarzy. Prawie nie mrugałam, gdy wycierał moją dłoń. Robił to bardzo powoli i dokładnie.

Trzymał ją tak, jak wtedy na zapleczu klubu. A ja znów topniałam pod jego dotykiem. Zmiął zużyty papier, ale nie przerwał kontaktu. Kciukiem drugiej ręki starł kroplę kawy z kącika ust i przesunął nim po dolnej wardze.

Bez odrywania wzroku od moich ust, wędrował palcem w tę i z powrotem. Puls przyspieszył mi niebezpiecznie szybko w reakcji na delikatne muśnięcia. Nie zdawałam sobie sprawy, że rozchyliłam wargi, dopóki koniuszek języka nie spotkał się z opuszką.

Wtedy coś błysnęło w jego oczach. Jednym pociągnięciem zbliżył mnie do siebie, ciągnąc delikatnie za materiał koszulki.

– Obiecałem, że poczekam na twoją zgodę – wyszeptał w moje usta. – Ale z przyjemnością złamię dane słowo, jeśli zrobisz to jeszcze raz.

Chciałam tego. Boże, jak ja tego pragnęłam. Znów poczuć zwinny język, silne dłonie, rosnące podniecenie. Usłyszeć jego westchnienie, gdy całuję go we wrażliwe miejsce za uchem.

Łaknęłam każdego doznania, którego byłby gotów mi zapewnić.

Pożądanie zdawało się wibrować między nami. Mogłam się odsunąć, ale kogo chciałam oszukać... Byłam świadoma, że to wydarzy się prędzej, czy później, jak tylko zgodziłam się z nim zamieszkać. Nie mogłam uciekać przed tym wiecznie, szczególnie gdy byłam skazana na jego przytłaczającą obecność.

Dlatego zrobiłam to, co jako jedyne przyszło mi na myśl. Ponownie wysunęłam język, aby go dotknąć. Jason błyskawicznie zrozumiał aluzję. Obiema dłońmi chwycił za moje policzki. W ciągu ułamka sekundy nachylił się, by za chwilę zmiażdżyć moje wargi swoimi.

Mokry dźwięk pocałunku był jedynym, co słyszałam, gdy oddawałam mu pieszczotę. Przesunął dłonie wzdłuż mojego ciała, po czym nieznacznie się cofnął, co zauważyłam głównie dlatego, że ciepło jego ciała nie było już tak intensywne. Palcami dotarł do talii, próbując na oślep odnaleźć krzesło, które nie tak dawno zajmował.

Usiadłam okrakiem na jego udach, wplotłam palce między czarne kosmyki i delikatnie za nie pociągnęłam. Z gardła mężczyzny uciekł warkot. Zahaczył zębami o dolną wargę, po czym przejechał po niej językiem.

Krew szumiała w uszach, skóra mrowiła z podniecenia, serce waliło jak oszalałe, podczas gdy pożeraliśmy się nawzajem. Nie było nic delikatnego i czułego w tym pocałunku. Każdy ruch języka wysyłał nową falę rozkoszy wprost do mojego – już pobudzonego – podbrzusza.

Gdzieś zadzwonił telefon. Zignorowaliśmy go.

Jason oderwał się od moich ust, zaczął wytyczać mokre ścieżki wzdłuż żuchwy, a następnie w dół szyi. Odchyliłam głowę, dając mu większy dostęp do odkrytej skóry. Jego palce gładziły mnie po plecach. Ich subtelność była zupełnym kontrastem od zachłannych ust.

Poruszyłam biodrami i wyczułam pod sobą erekcję. Bezwstydnie ocierałam się o niego, marząc o pozbyciu się ubrań i oddaniu Jasonowi swojego ciała. W tej chwili bezdyskusyjnie należało do niego. Żaden mężczyzna nigdy nie wprawiał mnie w taki stan i byłam niemal pewna, że już żaden inny tego nie dokona.

Zabawę przerwało nam pukanie. Spojrzeliśmy po sobie.

– Spodziewasz się kogoś? – wydyszałam.

Sapałam, jakbym przebiegła kilka kilometrów. Jason potrząsnął głową, a kilka kosmyków opadło mu na czoło. Niechętnie zsunęłam się, aby mógł sprawdzić, kto przyszedł. Spojrzał przez wizjer i się zgarbił.

– To detektywi. Uprzedzali, że się zjawią, ale nie sądziłem, że tak wcześnie. Już otwieram – ostatnie zdanie rzucił w kierunku drzwi.

Po podnieceniu nie został ślad. Zastąpiła go panika. Na palcach podeszłam do Jasona i chwyciłam go za ramię.

– Nie wiem, co mam im powiedzieć. – Skakałam spojrzeniem między tęczówkami mężczyzny. – Nie uzgodniliśmy wspólnej wersji.

Jason zacisnął usta w cienką linię. Nie mieliśmy czasu, aby cokolwiek wymyślić. Ujął moje dłonie i schował je w swoich.

– Powiedz im, co uważasz za słuszne. Nikt nie będzie cię obwiniał ani się wściekał, jeśli wyznasz prawdę.

– A co z Hyu? – wyszeptałam. Nie miałam pewności, czy detektywi nie podsłuchują pod drzwiami.

– Ukrywa się. Póki go nie znajdą, mamy czas, aby obmyślić jakiś plan. Isabell... – urwał i westchnął, jakby szukał odpowiednich słów. Sekundy nieznośnie mijały, a ponowne pukanie uzmysłowiło nam, że mundurowi się niecierpliwią. – Zdradź im tyle, ile zechcesz. Będę tu z tobą cały czas.

Ucałował mnie w czoło i klepnął w tyłek. Ruszyłam do swojego pokoju, aby doprowadzić się do porządku. Jason został w przedpokoju, ale kątem oka dojrzałam, jak naciąga T-shirt na okolicę krocza. W innej sytuacji ten obrazek wydałby mi się komiczny, ale teraz nie było mi do śmiechu.

Usłyszałam pukanie jeszcze dwa razy, zanim dobiegł do mnie dźwięk otwieranych drzwi i niezrozumiałych słów rozmowy z policjantami.

Poprawiłam włosy w lustrze i ochlapałam twarz chłodną wodą. Usta wciąż miałam nabrzmiałe od pocałunku, a zielone tęczówki błyszczały. Wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując dodać sobie otuchy. Drżącymi dłońmi wygładziłam koszulę i odchrząknęłam.

Przyszedł czas na podjęcie decyzji.

Trzeba przyznać... Ci detektywi to dopiero mają wyczucie czasu :/ Zepsuli taką piękną chwilę, ehhh... Następny rozdział otworzy nam tajemnicę pt. "Skąd Jason wziął się w Brookvale Hush" XD.

Wrzucam teaser w postaci cytatu z rozdziału 33:

"Tym razem spadając, nie złapałam się niczego. Miałam przeczucie, że na dole nie czyhają już ostre głazy i bezlitosne fale, tylko on. Z rozłożonymi ramionami, czekał, aż wpadnę w jego objęcia."

Co takiego powie Jason, że Isabell tak zmieniła śpiewkę? Tego dowiemy się w następnym rozdziale.

ZOSTAW COŚ PO SOBIE JAKIŚ ŚLAD

SEE YA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro