Rozdział 29
Pielęgniarka stuknęła kartkami, aby je wyrównać i wręczyła plik dokumentów Jasonowi. Staliśmy tu od siedmiu minut, a ona nadal nie spojrzała w moją stronę, chociaż to ja byłam pacjentką.
Zarumieniła się, kiedy Jason posłał jej uprzejmy uśmiech. Przewróciłam oczami, przyzwyczajona do reakcji kobiet na niego. Gdy siedział w mojej sali, pielęgniarki wpadały do niej częściej niż zwykle.
Poczułam, jak chwyta mnie za dłoń i splata nasze palce. Uniósł kącik ust, widząc moją reakcję na zachowanie pracownicy szpitala. Dopiero wtedy kobieta zwróciła uwagę, że stoję obok i zawstydzona spuściła wzrok.
Odetchnęłam głęboko, dopiero gdy znaleźliśmy się w windzie. Oparłam głowę o lustro. Opuszczenie murów szpitala jednoznacznie oznaczało powrót do rzeczywistości. Chociaż minęło raptem kilka dni odkąd mnie tu przywieźli, czułam się inną osobą. Straciłam poczucie bezpieczeństwa i sporą dozę pewności siebie.
Poranna dawka leków przeciwbólowych sprawiła, że nadal czułam się otumaniona, jednak mogłam się poruszać, a tego dzisiaj potrzebowałam.
Jason wpatrywał się w mój profil przez cały czas, gdy zjeżdżaliśmy na parter. Wiedziałam, że chce ze mną porozmawiać. O wypadku, o Hyu, o zeznaniach. Miałam jednak zbyt duży mętlik w głowie, aby się teraz tym zająć.
Detektywi wydawali się zniecierpliwieni moim brakiem odpowiedzi. Twierdzili, że z każdym dniem zapomnę coraz więcej szczegółów. Mylili się. Choćbym chciała, nie byłam w stanie wymazać z pamięci choćby jednej minuty tamtego wieczoru. Wielokrotnie powracał w snach. Wciąż pamiętałam tamten strach, ból, wszystko.
Jednak przede wszystkim nie chciałam powiedzieć prawdy z obawy o Hyu. Gdybym musiała zeznać, jakie są moje powiązania z napastnikiem, mogłabym pociągnąć Koreańczyka do odpowiedzialności za czyny, które popełnił w przeszłości. A to wciąż nie dawało pewności, że złapaliby Feliksa.
Gorące powietrze smagnęło moją twarz. Przystanęłam i zadarłam głowę w stronę słońca. Tęskniłam za ciepłymi promieniami na skórze, delikatnym wietrzykiem we włosach, odgłosami miasta – za wszystkim tym, co było dla mnie niedostępne w szpitalu.
Jason zapakował mój bagaż i przytrzymał mi drzwi. Zapięłam pasy i odchyliłam fotel, żeby znaleźć sobie wygodną pozycję.
– Co teraz? – zapytałam cicho, gdy zajął miejsce za kierownicą.
– Jedziemy do mojego mieszkania.
– Nie o to pytam.
Jason westchnął ciężko, po czym przygryzł dolną wargę. On też był tym wszystkim wykończony. Codziennie musiał łączyć pracę z opieką nade mną oraz resztą swoich obowiązków. Sińce pod oczami sugerowały, że również nie sypiał najlepiej.
– Nie wiem, Isabell. Naprawdę nie wiem. Chcę, aby Feliks został złapany. Żebyśmy mogli znów poczuć się wszyscy bezpiecznie i wrócić do swoich żyć, ale... – urwał.
– Ale nie chcesz poświęcić Hyun-soo – dokończyłam.
Rozumiałam go. Dokładnie z tego samego powodu milczałam. Jednak czas nam się kończył. Byłam niemal pewna, że policja nie da się dłużej wodzić za nos. Prędzej czy później i bez moich zeznań dowiedzą się, co wtedy zaszło.
– Przepraszam. Obiecałem cię chronić. Nie powinienem stawiać cię w takiej sytuacji.
Skórzane obicie zatrzeszczało, gdy zacisnął palce na kierownicy.
– Dajmy sobie dziś z tym spokój. Prawdę mówiąc, jestem już zmęczona. Pomyślimy o tym wszystkim jutro, dobrze?
Kiwnął głową i wyjechał z parkingu.
Odkąd dwa dni temu przyrzekł mi ochronę, coś się w nim zmieniło. Z wierzchu wszystko wydawało się takie samo. Dalej rzucał uszczypliwymi komentarzami i patrzył z rozbawieniem, kiedy pokonywała mnie krzyżówka. Nasz dotyk wciąż powodował fale gorąca i mrowienie pod skórą. Być może po prostu teraz był w moim przypadku ostrożniejszy, a ja dorabiałam sobie w głowie nierealne scenariusze?
Mimo tego, co przeżyłam, ufałam, że jestem z nim bezpieczna. Nie miałam jednak złudzeń, że jego obietnica była głównie spowodowana poczuciem obowiązku. Gdy zniknie Feliks, moja relacja z Jasonem zapewne wróci do początku.
⚤
Stałam w przestronnym salonie i chłonęłam otoczenie. Podczas mojej ostatniej wizyty byłam zbyt roztrzęsiona, aby skupiać się na takich szczegółach, jak wystrój wnętrza.
Mieszkanie Jasona idealnie odwzorowywało jego osobowość. Kontrastujące odcienie czerni i bieli na ścianach, bez zbędnych ozdób typu obrazy czy zdjęcia. Marmurowa, chłodna podłoga i eleganckie meble w ciemnych kolorach. Typowe męskie mieszkanie z nutą ostrości i elegancji.
– Niewiele udało mi się przynieść z twojego mieszkania, zanim detektywi zabrali mi klucze, więc jeśli czegoś potrzebujesz, po prostu powiedz.
Skinęłam głową. Będę mieszkać z Jasonem! Mężczyzną, którego unikałam jak ognia z obawy, że gdy za długo będę z nim przebywać, poddam się jego magnetyzmowi i ulegnę. Człowiekiem, który wielokrotnie odgrywał rolę głównego bohatera w moich erotycznych snach.
A teraz będę go mieć za ścianą. Będę oglądać go z samego rana, zanim wciśnie się w jeden ze swoich diabelnie drogich garniturów i stanie się korporacyjnym ważniakiem.
I choć wiedziałam od początku, że tak ma się właśnie stać, to dopiero gdy stanęłam pośrodku jego mieszkania, dotarła do mnie powaga tej sytuacji.
– Gdzie ja będę spać?
– Przygotowałem dla ciebie sypialnię gościnną. Masz tam osobną łazienkę i kilka mebli.
Ruszył przodem do wskazanego pomieszczenia. Było dwa razy mniejsze od salonu. Po lewej stronie, pod ścianą, znajdowała się szafa przesuwna z lustrem, a zaraz obok niej ogromne okno. Naprzeciw wejścia stało łóżko. Nawet z tej odległości wyglądało na wygodne. Świeża satynowa pościel leżała już gotowa, by wtulić się w nią i zapaść w sen. Z prawej strony pokoju dostrzegłam drzwi do łazienki.
Biało-beżowe pomieszczenie miało wszystko, czego potrzebowałam: kilka półek na kosmetyki, spore lustro, toaletę i kabinę prysznicową.
– W tej szafce masz ręczniki, a wyżej znajdziesz kosmetyki. – Otworzyłam drzwiczki i oniemiałam z wrażenia. W środku leżały niemal wszystkie produkty, jakich używałam. Wszystkie były oryginalne zamknięte. – Część podpowiedziała mi Elena, a resztę zapamiętałem z twojej łazienki. Nie miałem pojęcia, że wybór szamponu może być tak trudny. – Roześmiał się, a ja razem z nim.
Ten drobny gest sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Przytuliłam się do Jasona, a on zastygł zaskoczony nagłym gestem. Zaraz jednak objął mnie rękoma.
– Dziękuję – wyszeptałam w jego pierś.
– Rozgość się, a ja zaraz wrócę.
Powiedział i pospiesznie wyszedł z pokoju. Znowu to zrobił. Od kilku dni, gdy pierwsza inicjuję kontakt, on zachowuje się, jakby się przestraszył. Spina ciało, a potem znajduje wymówkę lub zmienia temat.
Powoli rozpakowałam swój bagaż. Zauważyłam, że w szafie leżało kilka nowych ubrań: koszulki, bluzy, spodnie, a nawet sukienki i bielizna. Uśmiechnęłam się pod nosem. Każda z nich miała metkę.
Cały Jason Collins. Prędzej obsypie cię złotem, niż powie, co naprawdę myśli.
Ach, ten Jason XD Chyba nieco przerosła go ta sytuacja XD
Po ostatnich szalonych rozdziałach nadszedł czas na kilka spokojniejszych, ale bez obaw — nie będzie nudy! Na dowód wrzucam cytat z 30 rozdziału:
"– Dlaczego? Zawsze mi powtarzałeś, żebym zaczął być odpowiedzialny, a jak w końcu chcę, to mi zabraniasz? – podniósł głos."
Spróbujecie zgadnąć kto i do kogo to powiedział?
ZOSTAW COŚ PO SOBIE, JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ ROZDZIAŁ.
SEE YA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro