Rozdział 24
W drodze do domu poprosiłam Jasona, abyśmy zrobili przystanek pod supermarketem. Potrzebowałam kilku składników, żeby zrobić ulubione ciasto mamy – sernik z truskawkami na zimno. Wyglądaliśmy, jak zwyczajna para, kiedy pchał wózek, a ja błądziłam między regałami, by skompletować wszystkie potrzebne produkty.
Twaróg, herbatniki, masło... – wyliczałam kolejno w myślach. Uśmiechałam się blado do Jasona za każdym razem, gdy krzyżowaliśmy się spojrzeniami. Brąz i zieleń – kolory natury, przynoszące na myśl spokój i stabilizację. Coś, czego brakowało nam obu w życiu najbardziej.
Marzycielska dziennikarka z nadszarpniętym poczuciem zaufania i bezpieczeństwa oraz wieczny chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny.
Oderwany od rzeczywistości Jason opierał przedramiona na uchwycie wózka i wodził nieobecnym spojrzeniem po półkach i kwadratowych kafelkach. Ja również miałam problemy ze skupieniem. Dwa razy obeszłam dział z produktami sypkimi, zanim znalazłam galaretkę, której potrzebowałam.
Przemierzając samochodem ulice Brookvale, myślami byliśmy w dwóch różnych galaktykach, choć dzielił nas mniej niż metr. Nie odważyłam zapytać, o czym myślał. Być może, tak jak ja, zastanawiał się, jak długo będzie trwać oczekiwanie na niebezpieczeństwo. Przecież nie mieliśmy pojęcia, czy ono w ogóle nadejdzie. Hyu milczał, a Feliks nadal się nie zjawił.
A może zraniłam Jasona kolejnym odrzuceniem bardziej, niż przypuszczałam?
Mój szef wniósł zakupy na górę i pożegnał się szybko. Poczułam dziwną pustkę, gdy zamykałam za nim drzwi. Wisiało między nami tyle niedopowiedzeń, że atmosfera z napiętej stawała się niekomfortowa i ciężka.
Rozpakowałam zakupy i usiadłam na kanapie. Elena wyjechała z miasta, żeby fotografować jakąś młodą parę w dniu ślubu. Dlatego nie mogłam poprosić, aby wpadła do mnie, aby po raz kolejny wysłuchiwać moich żali.
Uwielbiała robić zdjęcia. Świat widziany przez obiektyw wydawał jej się być dużo ciekawszy i barwniejszy.
Potrzebowałam z kimś porozmawiać, ale nie miałam z kim. Świadomość tego, jak mało miałam bliskich ludzi wokół, przytłoczyła mnie. Zdrada Matthiasa odciskała na mnie swoje piętno.
Odchyliłam głowę na oparciu kanapy i próbowałam jakkolwiek poukładać swoje emocje względem Jasona. Dlaczego najpierw go kusiłam, a potem odrzucałam? Robiłam mu tym krzywdę. Sobie zresztą też. Miał rację, kiedy mówił, że nie potrafiłam wybrać. Mur, który stworzyłam, miał chronić moje serce przed kolejnym zranieniem, ale też izolować od ludzi. Nie ufałam sobie w kwestii oceniania cudzych intencji. Chciałam wierzyć, że byłam mądrzejsza po ostatnich doświadczeniach, ale strach był silniejszy ode mnie.
Wyznanie z parkingu huczało w moim wnętrzu. Zostawiło maleńką dziurę w murze. Pukało w ogromne kamienie, skutecznie je krusząc. Był zazdrosny, ale co to właściwie znaczyło? Czy pragnął tylko mojego ciała, a może chodziło o coś więcej? Z frustracji uderzyłam dłońmi o siedzisko. Natłok myśli i przesadne analizowanie tylko wszystko utrudniały.
Wzięłam długi, gorący prysznic. Umyłam włosy, zmyłam makijaż i zapaliłam kilka świec. W półmroku zawsze lepiej mi się myślało. Włączyłam relaksującą melodię z telefonu i wykonałam automasaż, wcierając ukochany żel o zapachu drzewa sandałowego. Nawet nie zauważyłam, kiedy po spłukaniu mydlin zaczęłam sunąć dłońmi po mokrym ciele.
Ściskałam piersi, wyobrażając sobie ręce Jasona zamiast swoich. Smukłe palce badające każdą krzywiznę mojego ciała niemal z nabożnością. Ramiona pokryły się gęsią skórką, kiedy paznokciami przejechałam po wnętrzu uda. Rozchyliłam nogi i dwoma palcami kreśliłam leniwe kółka na łechtaczce. Oparłam głowę o kafelki i pozwoliłam sobie uciec myślami w stronę prezesa Brookvale Hush.
Przypomniałam sobie jego zacięty wyraz twarzy i ogień w oczach, gdy mówił mi te wszystkie słowa. Gdyby tu był, zapewne przyszpiliłby mnie do ściany i pieprzył palcami, aż opadłabym z sił. A potem obrócił plecami do siebie i wszedł we mnie bezlitośnie. Być może chwyciłby mokre włosy, zaczął całować i gryźć, jednocześnie rżnąc mnie bez opamiętania.
Czy wypowiedziałby moje imię, dochodząc?
Te wizje sprawiły, że doszłam na swoich palcach tak mocno, aż ugięły się pode mną nogi. Czułam, jak policzki stają się gorące, kiedy uświadomiłam sobie, że Jason już kolejny raz jest sprawcą mojego orgazmu, chociaż był przy nim nieobecny.
Opuściłam kabinę i owinęłam włosy ręcznikiem, a potem całkiem naga poszłam do sypialni po ulubioną piżamę: luźny T-shirt ze smokiem wylatującym z książek oraz niebieskie szorty w kratę, a po piętnastu minutach rozczesałam mokre kosmyki i wysuszyłam.
Czułam się czysto i świeżo, a dzięki krótkiej sesji relaksu, byłam też bardziej odprężona. Sięgnęłam po mój najnowszy nabytek „Pomóż mi odejść" i przy kubku gorącej herbaty, zasiadłam do lektury. Dzięki zatopieniu się w fikcyjnym świecie, mogłam choć przez chwilę nie myśleć o realnych problemach.
Moją uwagę rozproszyło pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek, było kilka minut po dwudziestej drugiej. Tak się zaczytałam, że nie zauważyłam, kiedy minęły aż dwie godziny.
Osoba po drugiej stronie zapukała ponownie. Niechętnie włożyłam zakładkę między strony i rozprostowałam zdrętwiałe nogi i plecy. Zerknęłam przez wizjer. Po drugiej stronie stał mężczyzna, ubrany cały na czarno. Rozglądał się po korytarzu, jakby kogoś szukał. Być może pijany zgubił kolegę i pomylił mieszkania.
Uchyliłam drzwi, a on gwałtownie obrócił głowę w moją stronę. Czarne włosy opadły mu częściowo na twarz. Nie wyglądał na pijanego, ale na wszelki wypadek nie otworzyłam szerzej.
– Tak?
– Dobry wieczór, przepraszam, że przeszkadzam. Potrzebuję pomocy.
Uśmiechnął się uprzejmie. Z jakiegoś powodu włoski na moim karku stanęły dęba.
Popadasz w paranoję, Isabell. Kulturalny facet prosi o pomoc, a ty panikujesz – zakpiłam z siebie w myślach.
– Słucham – odparłam grzecznie.
Nawet jeśli nie był pod wpływem alkoholu, mógł zażyć inne środki psychoaktywne. Intuicja podpowiadała mi, aby zachować ostrożność.
– Szukam znajomego.
Moje przypuszczenia okazały się słuszne. W duchu odetchnęłam z ulgą, choć dalej badawczo obserwowałam przybysza.
– Musiał pomylić pan mieszkania. Tu go na pewno nie ma.
Na wszelki wypadek postanowiłam nie zdradzać, że poza mną nie było tu nikogo. Nie raz przecież trąbili w wiadomościach, że podejrzane typy lubią badać teren u przyszłych ofiar. Oparłam się o drzwi, gotowa w każdej chwili je zamknąć.
– Rozumiem – odrzekł i potarł dłonie. Zauważyłam, że były pokryte tatuażami. Palce wskazujące i serdeczne zdobiły srebrne sygnety, które wyglądały na drogie.
– A może go pani widziała? Trochę niższy ode mnie, czarne włosy...
– Nie, niestety nikogo takiego tu nie widziałam.
Pragnęłam zakończyć już tę rozmowę. Mężczyzna wzbudzał we mnie poczucie zagrożenia. Spojrzenie niezmącone żadną emocją dokładnie mi się przyglądało. Kiedy uśmiechnął się po raz drugi, ciarki przebiegły mi po plecach. Było w nim coś niepokojącego.
– Może go pani zna? Nazywa się Hyun-soo Yang.
Serce zabiło mi mocno, gdy usłyszałam imię przyjaciela. Nie zawracając sobie głowy kurtuazją, pchnęłam drzwi, lecz one jednak ani drgnęły. Mężczyzna wsadził but w szparę i mocnym pchnięciem otworzył je na oścież.
Poleciałam do tyłu i zderzyłam się ze ścianą. Adrenalina sprawiła, że zaszumiało mi w uszach. Napastnik wkroczył do środka i kopniakiem zamknął drzwi. Cofnęłam się, chcąc uciec do sypialni. Nawet się nie rozejrzał. Ciemne oczy zmrużyły się, a on uśmiechnął się złowrogo.
– Mam przeczucie, że jednak mi pani pomoże. Ale może najpierw się przedstawię. – Wyciągnął wytatuowaną dłoń. – Nazywam się Feliks Draven.
A więc jednak...
Hej, hej, hej... Mam dziś dla was kilka ogłoszeń, także jeśli mogę was prosić o uwagę, będę wdzięczna :)
Po pierwsze: "Pomóż mi odejść", czyli książka wspomniana w 24 rozdziale, to historia Kate, która przez całe życie zmaga się z demonami. Straciła rodzeństwo, a rodzice się nad nią znęcali. W dniu swoich urodzin znajduję ich martwych. To jednak tylko początek złych wydarzeń, które zwalają się na nią jedna po drugiej, niczym kostki domina, bowiem okazuje się, że Kate ma szantażystę.
Wciągający thriller, który trzyma cię w napięciu, pełen zaskakujących zwrotów akcji i hociaków przystojniaków! Znajdziecie to u Sandry @atriabooktok na wattpadzie — już w całości. Ja bardzo polecam!!!! <3
Sandra, gnoju! Życzę ci, aby ktoś docenił twój potencjał i wydał PMO! Ta wzmianka, to moja mała manifestacja!
Po drugie: "Zawrzyjmy Układ" zostało już w całości opublikowane, co oznacza, że czas zwiększyć częstotliwość dodawania "Skandalu". Powiedzie proszę, jaki inny dzień POZA niedzielą by wam odpowiadał? W tej kwestii mogę się całkowicie dostosować.
Po trzecie: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! W końcu się pojawił! Feliks Draven w całej okazałości i konkretnie namiesza już w następnym rozdziale! Na dowód macie cytat z 25 rozdziału:
"– Miałem cię zabić, wiesz? – zapytał, chwytając za szyję i podnosząc tak, aby nasze twarzy były bliżej siebie. – Ale posłużysz mi do czegoś innego..."
Kto jest ciekawy, co takiego wymyślił Feliks? Dowiemy się tego już całkiem niedługo, a tymczasem... Zostaw coś po sobie, to bardzo motywuje mnie do dalszego publikowania. :)
SEE YA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro