Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Ten rozdział dedykuję @MiriaMaddie

Praca w dziennikarstwie nauczyła mnie kilku rzeczy. Po pierwsze: stres i presja mogą być twoimi sprzymierzeńcami albo wrogami. Wszystko zależy od tego, jak twardą masz dupę. Po drugie: w każdej plotce jest ziarno prawdy, tylko czasami musisz kopać bardzo głęboko, by do niego dotrzeć. Po trzecie: nikomu nie ufaj, szczególnie ludziom w pracy - mają to do siebie, że prędzej, czy później, rozplącze im się język. Po czwarte: im mniej ktoś o tobie wie, tym większa szansa, że przetrwasz.

Te cztery zasady utrzymywały mnie na powierzchni od lat. I to właśnie one sprawiły, że kiedy krótkie zebranie zakończyło się, spokojnie wróciłam do swojego biurka.

O moim wyskoku sprzed miesiąca nie wiedział absolutnie nikt. Nie zwierzyłam się z tego nawet najlepszej przyjaciółce. Ufałam Elenie całkowicie i wiedziałam, że mój wstydliwy sekret zostałby z nią bezpieczny, nie osądzałaby mnie. Wolałam jednak wyprzeć tamto wydarzenie z pamięci.

Był tylko jeden, olbrzymi problem. Osoba, która wiedziała o tym, co się stało tamtej nocy, przebywała w tym samym budynku. Co więcej, na tym samym piętrze. I właśnie, w towarzystwie przełożonego - Winstona McAllistera, zmierzała wprost do mojego biurka.

Starałam za wszelką cenę przypomnieć sobie, gdzie skończyłam redagować artykuł do najnowszego wydania Brookvale Hush. Nagle poczułam, jak para ciemnych oczu intensywnie wpatruje się w profil twarzy, niemal wypalając dziurę w policzku.

- Isabello, pragnę osobiście ci przedstawić Jasona Collinsa, naszego nowego prezesa - powiedział z napiętym uśmiechem Winston. Bałam się, że za chwilę pęknie mu twarz, jeśli dalej będzie tak ją wykrzywiał. - Chcemy przeprowadzić wywiad z panem Collinsem, zanim konkurencja się dowie o nowych zmianach i wybór padł na ciebie.

Powstrzymałam chęć przewrócenia oczami. Nie powiedział „zostałaś przeze mnie polecona", czy „uznałem, że ty będziesz do tego odpowiednia". Jego dobór słów sugerował, że ktoś najwyraźniej podjął tę decyzję za niego. Miałam przeczucie, że nowy szef chociaż częściowo maczał w tym palce.

Rzuciłam okiem na Jasona i zanim wstałam, dyskretnie wytarłam spocone dłonie w ołówkową spódnicę. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku.

- Isabella Fox, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało, panie prezesie.

- Jestem tego pewien - odparł, podając mi rękę.

Coś drapieżnego błysnęło w rozszerzonych źrenicach mężczyzny, gdy nasze palce wzajemnie się musnęły. Małe wyładowanie elektryczne przebiegło po, chyba każdym, zakończeniu nerwowym. Gdzie oczywiście musiało się skumulować? U zbiegu ud. O, tak. Moje ciało doskonale pamiętało, w jaki stan ten mężczyzna potrafił je wprawić.

Winston odchrząknął, wyrywając nas tym samym z transu. Przeskakiwał uważnym spojrzeniem między nami, a ja zdecydowanie za szybko wyrwałam dłoń ze stanowczego uścisku Jasona.

- Zostawię was samych, abyście omówili szczegóły - powiedział i na odchodne obdarzył mnie ostrzegawczym spojrzeniem.

W myślach posłałam mu środkowy palec, a potem skupiłam się na szefie.
Bez zaproszenia rozsiadł się na krześle obok i wyciągnął długie nogi tak, że stykaliśmy się czubkami butów. Skrzyżowałam swoje na wysokości łydek i schowałam pod krzesło, by ograniczyć kontakt fizyczny do minimum.

- Proszę powiedzieć, jaki termin byłby dla pana odpowiedni, a ja postaram się zmodyfikować grafik tak, żeby się dopasować.

Reakcja Jasona zbiła mnie z tropu. Parsknął w sposób, który mógłby imitować śmiech i nachylił się w moją stronę, opierając łokcie na biurku.

- Jestem twoim szefem. Wciśniesz mnie wtedy i tam, gdzie ci powiem.

Przełknęłam wyraźnie ślinę, co nie uszło uwadze mężczyzny. Na końcu języka miałam gotową obelgę, którą chętnie bym go poczęstowała. Zacisnęłam szczękę i najbardziej służbowym tonem, na jaki było mnie stać, odparłam:

- Proszę podać termin. - Otworzyłam na ekranie komputera elektroniczny kalendarz.

- Dzisiaj. Podczas lunchu.

- Nie mogę. Lunch jest moją ustawową przerwą od pracy. Poza tym muszę mieć czas na przygotowanie pytań.

- Ile ci to zajmie?

- Tydzień. Na co dzień nie zajmuję się wywiadami, tylko redakcją artykułów, a chciałabym się odpowiednio przygotować.

Jakim cudem nie zająknęłam się ani razu, gdy utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy? Nie mam pojęcia. Już od naszego pierwszego spotkania, czułam między nami dziwne przyciąganie. Samym spojrzeniem potrafił wywołać u mnie gęsią skórkę. Nawet teraz, gdy z całych sił starałam się zachować pozory opanowania, serce tłukło mi się w klatce jak oszalałe.

- Dobrze. Przyjdź do mojego gabinetu, jak będziesz gotowa. - Uniósł jeden kącik ust, po czym wstał i bez słowa odszedł.

Wypuściłam drżący oddech i wyjęłam z szuflady moją fidgetową zabawkę, by zająć czymś ręce i się odstresować.

Na szczęście nie wspomniał o tamtym wieczorze w barze, ale wnioskując po dwuznacznych tekstach, doskonale pamiętał naszą chwilę uniesienia.

Było to przerażające odkrycie, bo podświadomie czułam, że nadejdzie moment, kiedy wykorzysta tę wiedzę. I że nie spodoba mi się, co z nią zrobi.

MAMY PIERWSZY ROZDZIAŁ

Jestem ciekawa waszych opinii.
Czy Jason zapomniał o tamtej nocy?
Co kryje się pod propozycją wywiadu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro