Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Isabell

Caroline Turner była zadowolona z mojej pracy. Nie zaproponowała mi co prawda posady dziennikarki, ale wspomniała o możliwości dalszej współpracy, a to już był dla mnie duży sukces.

Podzieliłam się nim nawet z psychoterapeutą, kiedy zapytał o moje samopoczucie zaraz po tym, jak skończyliśmy omawiać koszmar z udziałem Hyu. Wciąż martwiłam się o przyjaciela. Zgodnie z przewidywaniami, detektywi zamknęli go w areszcie na czas śledztwa. Dzięki jego zeznaniom zmobilizowali się do tego, aby wysłać za Dravenem list gończy.

Udało mi się nawet nakłonić Dobbleya do jednej rozmowy z przyjacielem. Przekonywał mnie, że nic mu nie jest, ale nie mogłam w to uwierzyć. Z własnej woli oddał się w ręce policji, żeby jego dawny wspólnik został złapany. Oddał wolność za to, żebym już nigdy nie musiała oglądać się przez ramię.

Jego ostatnie słowa z naszej rozmowy wciąż tkwiły mi w pamięci – „Ja tylko spłacam dług wobec świata". Maglowałam to zdanie cały dzień, próbując rozłożyć je na czynniki pierwsze. O jakim długu mówił? Co takiego zrobił w przeszłości, że musiał rekompensować to w więzieniu?

Kiedy pytałam o to Jasona, zbywał mnie. Twierdził, że to nie ma znaczenia. Na pewno wiedział, co Koreańczyk miał na myśli, ale z jakiegoś powodu nie chciał się ze mną tym podzielić. Może obawiał się, że zmienię zdanie o jego kuzynie?

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Opuściłam sypialnię w momencie, gdy Jason wnosił wielki karton.

– Co tam masz? – Spojrzałam zaciekawiona.

– Przywiozłem z twojego mieszkania trochę książek.

– Trochę? – Uniosłam brwi, zdziwiona. Wyglądało na to, że zapakował całą moją biblioteczkę.

– Nie wiedziałem, co czytałaś, więc zabrałem wszystkie. – Odstawił paczkę na ziemię i potarł kark zakłopotany. Speszony Jason Collins to coś, czego w życiu nie spodziewałam się zobaczyć.

Chłonęłam ten nietypowy widok jak zaczarowana, nie wiedząc, czy rzucić mu się na szyję, czy jednak zabrać się za odpakowywanie.

Zrobiłam oba. Ucałowałam go czule, po czym klasnęłam w dłonie i podekscytowana zaczęłam wyjmować moje zbiory. Przyniósł prawie wszystko, łącznie z wytartym od ciągłego czytania egzemplarzem Pieśni Mroku i Gniewu.

Ułożyłam je w stosiki według gatunków, a potem przy pomocy Jasona poukładałam w pokoju, który pierwotnie miał stać się moją sypialnią.

Gdy skończyliśmy, czułam pieczenie w ramionach. Delikatny ucisk serca, który poczułam, patrząc na swoje przedmioty w mieszkaniu Jasona, uzmysłowił mi, że coraz bardziej czułam się tu jak w domu.

Mężczyzna objął mnie ramieniem i ucałował we włosy. W odpowiedzi jeszcze bardziej do niego przylgnęłam.

– Będzie mi tego brakowało, kiedy wrócę do siebie – szepnęłam w umięśnioną klatkę piersiową.

Moje mieszkanie było już wolne, lecz Jason wciąż nie chciał, abym zostawała w nim sama. Było za małe na naszą dwójkę, dlatego uzgodniliśmy, że póki Feliks był na wolności, zostanę tutaj.

Sądziłam, że coś powie. Zaproponuje, abym już została. Z drugiej strony wiedziałam, że byłaby to pochopna decyzja, podjęta pod presją i wpływem emocji. Dlatego zdusiłam w sobie uczucie rozczarowania, kiedy milczał.

Poszłam wziąć prysznic, żeby nabrać dystansu do całej sytuacji i dać sobie przestrzeń oraz czas na myślenie. Kiedy wyszłam z łazienki, Jasona już nie było. Zostawił kartkę, że musi coś załatwić i niedługo wróci. Żeby jakoś zabić czas, usiadłam na kanapie, żeby poczytać Spaloną. Potrzebowałam zatopić się w fikcyjny świat pełen aniołów.

Biorąc ją z półki, rzuciłam okiem na ostatnio przerwany tytuł. Nie byłam gotowa, by ponownie po niego sięgnąć. Wspomnienia dnia, kiedy poprzednio miałam ją w dłoniach, były zbyt świeże i bolesne, żeby do nich powrócić.

Jason

Telefon od Harry'ego posłużył mi za wymówkę, żeby opuścić mieszkanie. Wyczułem w postawie Isabell smutek, kiedy nie poprosiłem jej o zamieszkanie ze mną.

Nie wiedziałem, dlaczego tego nie zrobiłem. Przecież teraz żyliśmy razem i było idealnie. Miałem ją ciągle przy sobie. A jednak, kiedy przyszło co do czego, nie powiedziałem ani słowa.

Ledwie wczoraj wyznaliśmy sobie uczucia. Wspólne życie było dla mnie zbyt dużym krokiem w przód. Sfrustrowany walnąłem dłonią w czoło.

– Ty kretynie – wyzwałem siebie na głos, gdy jechałem na spotkanie z Harrym.

Musiałem jednak odrzucić zmartwienia na bok i się skupić. Najemnik mógł do mnie dzwonić z dwóch powodów: albo nie znalazł Dravena i chciał zakończyć współpracę, albo wręcz przeciwnie.

Jeśli to drugie, musiałem być w pełni skoncentrowany. Żadne problemy nie mogły zakłócać mojej głowy.

Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą broń i dodatkowy magazynek. Wolałem być przygotowany na każdą ewentualność.

Zaparkowałem na tyłach Night Shadow. W czwartek o tej godzinie było tu zupełnie pusto, dlatego bez problemu zlokalizowałem mężczyznę w jeansowej kurtce.

Harry stał oparty o latarnię uliczną i wypuszczał chmurę dymu, nie zwracając uwagi, czy zostanie zauważony. Wyrzucił niedopałek i wsiadł na miejsce pasażera. We wnętrzu zapachniało palonym tytoniem, co sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze.

– Skończyły ci się opuszczone budynki? – zapytałem, na co uśmiechnął się jednym kącikiem ust.

– Mam dla ciebie informacje – odparł, nie odpowiadając na wcześniejsze pytanie. – Znalazłem Dravena.

Na dźwięk tych słów włoski na karku stanęły mi dęba, a fala adrenaliny przetoczyła się przez żyły. Rozejrzałem się podejrzliwie, licząc na to, że Feliks jest gdzieś w pobliżu, choć wątpiłem, żeby takie coś miało miejsce. Najemnik wydawał się ostrożny i zapewne nie wepchnąłby się w paszczę lwa.

– Typ jest dobry, ale ja jestem lepszy – rzucił, jakby od niechcenia. – Nie płaci nigdzie kartą, nie sypia w jednym miejscu więcej niż raz i przeważnie porusza się w towarzystwie przydupasa. Tylko tu – wskazał na klub – bywa regularnie dwa razy w tygodniu. Podpytałem, gdzie trzeba. Jeden z kumpli Dravena pracuje tam jako barman i sprzedaje jego towar. Według moich ustaleń powinni spotkać się na koniec zmiany, czyli – spojrzał na zegarek – za jakieś trzy godziny.

– Trzy? To dlaczego jesteśmy tu tak wcześnie?

– Bo nie jestem idiotą-samobójcą – odparł. – Ty go chcesz dorwać. Ja jestem tylko od szukania.

Westchnąłem ciężko i potarłem skronie, gorączkowo próbując wymyślić jakiś plan. Jeśli Feliks zjawi się sam, być może dam mu radę, ale jeśli nie... Skończę w czarnym worku, zanim wzejdzie słońce.

Nie podziękowałem Harry'emu. W tej branży podziękowania nic nie znaczyły. Podałem mu tylko zwitek banknotów w ramach wdzięczności i chwilę później jedyne, co po nim zostało to smród papierosów.

Stukałem nerwowo w kierownicę, zastanawiając się, co dalej. Jeśli Harry się nie mylił, miałem niepowtarzalną szansę, żeby dorwać oprawcę Isabell. Jednak potrzebowałem wsparcia. Odjechałem z parkingu, aby nie wzbudzać podejrzeń i wybrałem numer Christiana.

– Czym mogę służyć? – powitał mnie z rozbawieniem zachrypnięty głos.

– Ilu ludzi jesteś mi w stanie załatwić? – przeszedłem od razu do rzeczy.

Cisza w słuchawce drażniła moje uszy, ale nie chciałem popędzać dawnego kumpla.

– Na kiedy?

Spojrzałem na zegarek na desce rozdzielczej. Według Harry'ego, Feliks mógł się tu zjawić w ciągu niecałych trzech godzin.

– Na teraz – powiedziałem krótko.

– Daj mi dziesięć minut, zobaczę, co da się zrobić. Coll... Wisisz mi za to przysługę. – Rozłączył się.

Ledwo powstrzymałem się przed siarczystym przekleństwem. Znałem Christiana i wiedziałem, że jego przysługi będą mnie sporo kosztować, ale nie miałem innego wyjścia.

Zostawiłem Bentleya trzy przecznice przed klubem i przesiadłem się w czarnego Land Rovera. W środku powitało mnie trzech mężczyzn.

– Jestem Zico – przedstawił się jako pierwszy szczupły chłopak w wełnianej czapce i z kolczykiem w brwi. Mógł mieć nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. – To Bucky. – Wskazał na kierowcę, który machnął ręką. Na łysej, ciemnoskórej głowie miał wytatuowany jakiś wzór, który częściowo zasłaniał teraz zagłówek. – A to Alfie. – Kiwnął głową w stronę mężczyznę siedzącego obok mnie.

Z nich wszystkich Alfie wyglądał najnormalniej. Ubrany na czarno w długie bojówki i obcisły t-shirt sprawiał wrażenie znudzonego, gdy przeczesał dłonią niemal białe włosy i obrzucił mnie szybkim spojrzeniem.

– Coll – przedstawiłem się. – Christian wam wszystko wyjaśnił?

– Wiemy tylko, że chcesz kogoś dorwać, a my mamy ci w tym pomóc – odparł kierowca.

– Chcę mieć pewność, że wiecie, na co się piszecie. Draven to nie jest jakiś tam bandzior. To najemnik z tendencjami psychopatycznymi.

– To tak jak my – wtrącił Zico, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. Dopiero teraz zauważyłem, że żuł gumę.

Miałem szczerą nadzieję, że Christian wiedział, co robi i nie wysłał mi kilku narwanych dzieciaków.

– Słuchaj – odezwał się Alfie. – Mamy mało czasu, więc łaskawie przedstaw plan, zanim robota spierdoli nam sprzed nosa.

Lubiłem go. Nie owijał w bawełnę i zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Zapewne to on był mózgiem akcji, w których ta trójka brała udział.

Nie tracąc ani chwili więcej, dokładnie wytłumaczyłem im, kim jest Feliks, gdzie go znajdziemy i dokąd mają nas potem zawieźć. Uprzedziłem, że może nie być sam, na co mężczyźni tylko błysnęli pistoletami w powietrzu.

Dwadzieścia minut później staliśmy już na tyłach Night Shadow.

– Wchodzę tam, lokalizuję Dravena, a jakby coś się działo, daję wam sygnał. – Powtórzyłem pierwszą fazę planu, a mężczyźni zgodnie skinęli głowami.

To musiałem być ja. Jeśli Feliks rzeczywiście obserwował Isabell, na pewno mnie pozna. Nie przepuści okazji, aby wyciągnąć informacje o Hyun-soo i pójdzie moim śladem do wyjścia. Wtedy będę miał szansę go dorwać.

Plan pozornie brzmiał na łatwy, ale ze względu na brak czasu był zbyt niedoprecyzowany. Tak wiele rzeczy mogło pójść nie tak.

Już nie było odwrotu.

Jason w końcu dokona swojej zemsty! Zbliżamy się ku temu wielkimi krokami. Ale teraz nie o nim. Teraz o dwóch autorkach, których dzieła zostały wspomniane w tym rozdziale.

@MiriaMaddie - autorka "Pieśń Mroku i Gniewu" - Kochana! To moja mała manifestacja! Nie poddawaj się, pisz, dostarczaj nam dalszych emocji!

@thegirlfromstarsxox - autorka "Spalona" - Co prawda niedawno rozpoczęłam przygodę z Rose i innymi bohaterami, ale już teraz mogę ją polecić każdemu fanowi romantasy!

Wpadnijcie na profile dziewczyn i sami się przekonajcie, czy to książki dla was <3

To skoro manifestacje mamy za sobą... Cytacik na zachętę z rozdziału 42:

"Roześmiał się i przycisnął mi coś twardego do ciała. Kurwa!

– Powinieneś wiedzieć, że z ludźmi takimi jak ja nie załatwia się spraw w pojedynkę."

O-o... Chyba nasz Jason ma kłopoty...

ZOSTAW COŚ PO SOBIE, JEŚLI BAWISZ SIĘ TAK DOBRZE JAK JA XD

SEE YA!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro