Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

Zanim zaczniemy, małe ogłoszenie!
Chcę wam podziękować, bo dzięki wam statystyki Skandalu rosną w zastraszającym tempie! Przez co czasami nie wyrabiam się z dodawaniem kolejnych bonusowych rozdziałów. Być może ktoś z was zauważył, że nie dodałam takowego na 4000 wyświetleń — przepraszam. Ostrzegam, że na 4500 również nie dodam [zostało mniej niż 100 odsłon do tego wyniku], ponieważ niedługo Skandal osiągnie 1000 gwiazdek. Dopiero wtedy zapodam wam bonusik.

Pragnę też poinformować was, że łącznie z tym, zostało 9 rozdziałów plus epilog, także niedługo zakończymy historię Jasona i Isabell :( Dziękuję, że jesteście ze mną. Kocham was <3 Nie przedłużając...

ENJOY!

Isabell

Nawet fidgetowy bakłażan nie ukoił moich nerwów, gdy w środę, siedząc przy biurku, czekałam na Julię. Została oddelegowana do asysty, aby zawiozła na miejsce wywiadu i pokazała, co i jak. Poza mną i Carrie miała tam być również cała ekipa od makijażu, włosów oraz fotografii, którą moja koleżanka po fachu już znała.

Julia powitała mnie serdecznym uśmiechem, gdy stanęła przy moim stanowisku.

– Gotowa?

– Bardziej gotowa już nie będę – odparłam spięta.

Oto nadszedł. Mój wielki dzień. Moment, w którym okaże się, czy rzeczywiście się do tego nadaję.

Firmowy samochód zawiózł nas do Grand Hotel w południowej części miasta. Wielki gmach, składający się z dziesięciu pięter, idealnie pasował do bogatej dzielnicy Sterling Park.

Wywiad z Carrie Hallow miał odbyć się na parterze, w jednej z sal konferencyjnych. Julia wydawała się doskonale znać budynek, ponieważ bez pomocy konsjerża zaprowadziła nas wprost na miejsce.

Popchnęła dwuskrzydłowe drzwi, za którymi panował istny rozgardiasz. W powietrzu czuć było aromat kawy i lakieru do włosów. Stoliki, które standardowo powinny stać w centrum pomieszczenia, zostały przesunięte pod ścianę, a na nich leżały napoje i drobne przekąski. W prawej części sali rozstawiono tło do zdjęć, oświetlenie oraz sprzęt komputerowy.

Julia pewnym krokiem przemaszerowała od razu do stoiska wizażystki, gdzie na fotelu siedział nasz gość specjalny. Po drodze witała się z każdą napotkaną osobą zdawkowym „cześć". Obserwowałam koleżankę z zachwytem. Czuła się tu jak ryba w wodzie.

– Dzień dobry, pani Hallow. Nazywam się Julia Duncan, a to moja współpracownica Isabell Fox. Będzie prowadzić dzisiejszy wywiad.

Podałyśmy sobie rękę na powitanie. Influencerka wyglądem mogła walczyć o tytuł miss – wysoka, opalona, z atletyczną budową ciała. Wyraźne kości policzkowe, teraz dodatkowo podkreślone konturowaniem oraz jasnoniebieskie oczy w kształcie migdałów sprawiały, że na kobietę patrzyło się z przyjemnością.

Kolejna warstwa lakieru wylądowała na prostych karmelowych włosach, sięgających kobiecie do ramion, tym samym przerywając krótkie powitanie.

– Chodź, pokażę ci, gdzie możesz się przygotować – powiedziała Julia i delikatnie popchnęła mnie w stronę drugiego końca sali. Tam czekały już dwa, wyglądające na wygodne, fotele pokryte welurem w bordowym kolorze. Pomiędzy nimi stał niski szklany stolik.

Rozsiadłyśmy się, po czym wyciągnęłam teczkę i dyktafon. Ze stresu spociły mi się dłonie, przez co prawie upuściłam urządzenie.

– Dam ci kilka rad, a potem będę musiała wyjść. Po pierwsze, staraj się nie czytać z kartki. To nie wygląda profesjonalnie. Po drugie, nie uciekaj wzrokiem od Carrie, część gwiazd uważa to za brak szacunku, a chcemy, żeby miała o nas jak najlepszą opinię. – Posłała mi jeden ze swoich zawodowych uśmiechów. Zapewne wyglądałam karykaturalnie, próbując ją naśladować.

– A po trzecie?

– Po trzecie oddychaj. Pamiętaj, że to nie wywiad na żywo. Wszystko, o czym dziś będziecie rozmawiać, da się zredagować – rzuciła lekko i machnęła ręką.

Dziesięć minut później, starając się zapamiętać kilka pierwszych pytań, ukradkiem zerkałam na mojego gościa. Wyginała się do obiektywu, jakby do tego została stworzona, a jej twarzy nie opuszczał uśmiech, który z dzielącej nas odległości, wyglądał na szczery.

Pozowała najpierw w białym fartuchu z logo Brookvale Hush i przyborami kuchennymi, a potem wręczono jej misy z warzywami i owocami. Gdyby zapozowała z bananem, parsknęłabym gromkim śmiechem.

Sesja dobiegła końca. Carrie podziękowała całej ekipie, a potem usiadła w fotelu naprzeciwko mnie, gdzie wykonano nam obu kilka zdjęć. Czoło miała zroszone potem i z bliska wydawała się zmęczona.

Makijażystka, fryzjerka oraz fotograf metodycznie składali swój sprzęt jeszcze przez kilkanaście minut, zanim zostawili nas same w sali konferencyjnej.

Odchrząknęłam, starając się przywrócić głosowi normalny ton. Z początku luźno rozmawiałyśmy o sesji, po czym gładko przeszłam do zadawania wcześniej przygotowanych pytań.

Rozmawiając z kobietą, próbowałam wyobrazić sobie, że plotkuję z przyjaciółką. Śmiałam się, gdy mówiła coś zabawnego; przytakiwałam, kiedy prowadziła monolog i płynnie przechodziłam z jednego tematu w drugi. Stopniowo początkowa nerwowość się ulatniała, więc gdy rozmowa dobiegała końca, czułam się w towarzystwie dietetyczki całkiem swobodnie.

Ostatnie piętnaście minut wywiadu spędziłyśmy, odpowiadając na pytania jej obserwatorów, ponieważ Carrie rozpoczęła transmisję na żywo na jednym ze swoich kont społecznościowych.

Zanim opuściłam salę, sprawdziłam, czy wszystko się nagrało i usatysfakcjonowana zebrałam swoje rzeczy. Może ten wywiad nie okaże się przełomem w mojej karierze ani nie zdobędzie wystarczającej popularności, żeby otworzyć mi drzwi do awansu, ale i tak byłam z siebie zadowolona.

Pod hotelem czekał na mnie służbowy samochód, a za kierownicą siedział nie kto inny, jak prezes we własnej osobie.

– Jak poszło? – zapytał i pocałował mnie w czoło.

Spięłam się na ten gest. Byliśmy w miejscu publicznym, dodatkowo w godzinach pracy. Gdyby ktoś nas teraz zauważył, plotkarskie hieny – na czele z Daylą – pożarłyby mnie żywcem.

– Chyba dobrze – odparłam niepewnie i rozejrzałam się w poszukiwaniu znajomych twarzy.

Jason najwyraźniej w ogóle nie przejmował się tym, że możemy zostać nakryci. Zresztą, nie powinno mnie to dziwić po tym, co zafundował mi w poniedziałek na służbowym biurku. Cud, że nikt się nie zorientował, co się tam wydarzyło.

– Świetnie. Musimy to uczcić. – Splótł nasze palce i ucałował każde z moich knykci.

Niespodziewana fala ciepła rozlała się w okolicy mostka. Przyjęłam ją z wdzięcznością. Nie było sensu zaprzeczać, że czułam się rewelacyjnie w towarzystwie Jasona.

Kawiarnia Coffee Lounge mieściła się w tej samej dzielnicy, co hotel. Elegancki, aczkolwiek niewielki lokal zajmował część parteru jednego z wieżowców. Wnętrze było zachowane w nowoczesnym stylu, pełnym ciepłych odcieni beży i brązów.

Jason poprowadził nas do stolika. Zwróciłam uwagę, że do kogoś macha. Skierowałam wzrok w tamtą stronę i o mało się nie potknęłam.

Moi rodzice siedzieli na jednej z sof wciśniętych w kąt pomieszczenia. Mimo że dzieliło nas jeszcze kilka stolików, mojej uwadze nie uszedł sposób, w jaki tata zacisnął usta, gdy zauważył, że trzymam szefa za rękę.

– Niespodzianka! – zawołała mama i wyrzuciła ręce w górę. Wyminęła tatę i sprężystym krokiem podeszła, aby zamknąć mnie w szczelnym uścisku.

Kwiatowy zapach perfum otulił moje zmysły, dzięki czemu rozluźniłam się w jej ramionach. Odsunęła się na długość ramienia, aby móc mi się przyjrzeć. Zrobiłam to samo.

Ciemnoblond włosy zaplotła w dobieranego warkocza, co dodawało jej młodości mimo zmarszczek w okolicy oczu i ust. Chyba przesadziła z opalaniem, bo nasadę nosa miała zaczerwienioną tak samo, jak dekolt.

– Jason zaprosił nas na kawę, abyśmy mogli osobiście pogratulować udanego wywiadu. Czyż to nie wspaniałe z jego strony? – Spojrzała na tatę przez ramię, który tylko coś mruknął pod nosem.

– Jeszcze nie wiem, czy był udany. O tym zdecyduje Caroline.

– Na pewno jest świetny, skarbie – rzekł Jason. Najwyraźniej nie mógł się powstrzymać przed spojrzeniem na mojego ojca, gdy wypowiadał ostatnie słowo.

Usiedliśmy przy jednym stoliku, a Jason poszedł zamówić napoje i desery. Pierwszy raz między mną a rodzicami panowała tak napięta atmosfera.

– A więc... Ty i Jason, tak? – zaczął tata, a jego ton sugerował, że nie był zadowolony z tego, co widział.

– Stephen, przestań – skarciła go mama i posłała mi przepraszający uśmiech.

– Cóż, to skomplikowane.

– Ważne, że jesteś szczęśliwa – wtrąciła i subtelnie poruszyła głową, dając mi znak, że mężczyzna, o którym rozmawiamy już wraca.

Następne trzydzieści minut mama gorączkowo przepytywała mnie w sprawie wywiadu i zgrabnie omijała temat związku z szefem. Tata słuchał z zainteresowaniem, ale pochmurniał za każdym razem, gdy Jason mnie dotknął. Czułam jego oceniające spojrzenie niemal przez cały czas.

Nie krył swojego niezadowolenia nawet wtedy, gdy już się żegnaliśmy.

Nadszedł czas powrotu do firmy. Miałam przecież jeszcze sporo pracy, a jutro musiałam oddać Caroline gotowy materiał. Ledwo zamknęłam drzwi od samochodu, a już do moich uszu dotarły słowa kierowcy.

– Twój tata mnie chyba nie lubi – bardziej stwierdził, niż zapytał.

– Chciałabym zaprzeczyć. – Westchnęłam. – On się po prostu martwi, a tyle się ostatnio w moim życiu działo i...

– Nie musisz mi się tłumaczyć. Ojcowie zazwyczaj nie darzą mnie sympatią.

O tak, w to mogłam uwierzyć. Młody Jason był pewnie magnesem na dziewczyny i idę o zakład, że korzystał ze swoich atutów, by dostać się pod spódniczki wielu z nich.

Oczami wyobraźni próbowałam stworzyć obraz nastoletniego Jasona – zmierzwione włosy, łobuzerski uśmiech i ten zadziorny błysk w oku, który miał do dziś.

– Polubi cię. Tylko daj mu szansę – usiłowałam go pocieszyć.

– Zależy ci na tym?

– Tak – wyznałam.

Ojciec przeważnie akceptował mężczyzn, których mu przedstawiałam, ale Jason diametralnie różnił się od nich. Mówił, co myślał; był pyszny i arogancki oraz traktował ludzi z wzajemnością. Nikt nie otrzymywał od niego szacunku za darmo. Za to był też opiekuńczy, pomocny i zaradny. A ostatnio odkryłam, że miał duszę romantyka.

Tylko że mój ojciec nie miał szansy przekonać się, jaki Jason był dla mnie dobry. Widział tylko jego powierzchowność; pierwszą warstwę, którą zbudował, aby przesiewać ludzi na tych godnych zaufania i tych, którzy na to nie zasługiwali.

– W takim razie mi też na tym zależy.

Niekontrolowana wilgoć pojawiła się pod powiekami na te słowa. Przełknęłam emocje, które ścisnęły gardło. Jason codziennie udowadniał, jaka byłam dla niego ważna. Nigdy nie dał mi poczuć, że jest inaczej. Wręcz przeciwnie – wciąż mnie w tym utwierdzał. No, może z wyjątkiem naszych początków. Wtedy był dupkiem. Jednak wszystko, co dla mnie zrobił od tego czasu, wymazało tamto złe wrażenie.

Rana, którą zostawił po sobie Matthias, została przez niego całkowicie wyleczona. Czułam, że mogę mu ufać. Na Boga! Powierzyłam temu mężczyźnie swoje bezpieczeństwo i od tego czasu ani razu mnie nie zawiódł.

Zapach korzennych przypraw załaskotał mnie w nos, gdy brałam głęboki wdech, aby nabrać odwagi do tego, co chciałam wyznać.

– Jason, ja... – Szukałam odpowiednich słów, które nie przychodziły.

Przeczytałam setki książek, obejrzałam niezliczoną ilość filmów romantycznych i powinnam wiedzieć, co powinno się mówić w takich chwilach. A jednak teraz, kiedy patrzyłam głęboko w czekoladowe tęczówki, żadne z nich nie wydało się odpowiednie.

Mężczyzna uśmiechnął się, a w kącikach oczu pojawiły się zmarszczki. Zbliżył moją dłoń do ust i złożył na skórze delikatny pocałunek. Serce zabiło szaleńczo, a gula w gardle ponownie odebrała głos.

– Ja też, skarbie. – Podniósł wzrok i napotkał moje spojrzenie. Biła z niego pewność i ciepło.

Fakt, że od razu wiedział, co chciałam powiedzieć, wprawił mnie w osłupienie.

Jego odwzajemnione wyznanie wystarczyło, by ostatnie cegły muru, który otaczały moje serce, doszczętnie się posypały. Upadały na ziemię, pozbywając się ostatnich niepewności i zahamowań. W ciemnych głębinach oczu Jasona odnalazłam swój spokój, swoją oazę, bezpieczny azyl. Widziałam w nich swoją przyszłość.

Musiałam spojrzeć prawdzie w oczy – należałam do Jasona, odkąd wypłakałam mu swoje żale w przydrożnym barze. Sądząc po wszystkim, co robił i mówił – on również należał do mnie od tamtej chwili.

Cienki głos w mojej głowie szeptał, że popełniłam błąd. Że Jason ukrywał przede mną zbyt wiele sekretów i powinnam poczekać z wyznaniem mu uczuć. Że zaufanie, jakim z łatwością go obdarzyłam sprawi, że będę przez to cierpieć.

I może to było głupie i naiwne z mojej strony, ale w tamtej chwili kazałam mu się zamknąć. Zepchnęłam ten podstępny głosik w odmęty umysłu i zamknęłam na klucz, który oczami wyobraźni wyrzuciłam gdzieś daleko.


No i mamy cute rozdzialik... Jakie wrażenia?

Jednak nie może być za kolorowo... Na dowód wrzucam cytat z rozdziału 41:


"– Mam dla ciebie informacje – odparł, nie odpowiadając na wcześniejsze pytanie. – Znalazłem Dravena."


Uhuhu... No to let's go...

ZOSTAW COŚ PO SOBIE, JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ ROZDZIAŁ.

SEE YA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro