Rozdział 38
O tym, że zbliżała się siedemnasta, zorientowałam się tylko dlatego, że wokół rozległ się hałas odsuwanych krzeseł. Zerknęłam na zegarek. Przez cztery godziny nieprzerwanie szukałam wszelkich informacji na temat Carrie Hallow. Przejrzałam jej wszystkie konta na social mediach oraz hashtagi z nazwą jej konta #zdrowozcarrie. Większość dotyczyła zamienników popularnych przepisów lub zachęcania do wykupienia u niej indywidualnego programu dietetycznego. Musiałam przyznać, że na zdjęciach wszystko wyglądało idealnie.
Influencerka na każdym filmiku obdarzała widzów śnieżnobiałym uśmiechem i widokiem swojego płaskiego brzucha. Nigdy nie wypowiadała się źle o innych dietetykach czy celebrytach. A to oznaczało, że wywiad z nią będzie nudny, jak flaki z olejem.
Przecież powszechnie wiadomo, że nic się tak nie sprzedaje w świecie plotek, jak dramaty.
Od wielogodzinnego wpatrywania się w ekran rozbolały mnie oczy. Czułam, jak między nimi kiełkuje pulsujący ból głowy. Wyłączyłam komputer i skierowałam się do gabinetu prezesa. Nasze piętro było już puste, więc nie obawiałam się, że ktoś nas zauważy.
Jason siedział pochylony nad jakimiś dokumentami i po omacku sięgał po kawę. Na dźwięk mojego głosu, zadarł głowę i machnął ręką. Biała koszula, za co najmniej kilka tysięcy, właśnie dorobiła się ciemnobrązowej plamy.
– Jezu, przepraszam. Nie sądziłam, że się wystraszysz. – Podbiegłam do niego, po drodze chwytając za serwetki ze stolika przy ścianie. Mężczyzna wstał, przez co napój wylądował również na wełnianych spodniach od garnituru.
Zacisnęłam usta, próbując ukryć rozbawienie myślą, że ktoś taki, jak Jason mógłby się mnie wystraszyć.
– Bawi cię to, panno Fox? – Delikatnie przechylił głowę w bok i zmrużył oczy. Choć mimika mogłaby wskazywać na rozdrażnienie, ton głosu był na to zbyt swobodny.
– Odrobinę. – Zbliżyłam do siebie kciuki i palec wskazujący.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, Jason poluzował krawat i zaczął rozpinać guziki. Zanim zdążyłam się powstrzymać, już śledziłam ruchy jego palców.
Szef porzucił jedwabny kawałek materiału, a zaraz po nim, pozbył się koszuli. Nie pierwszy raz widziałam go nago, ale ten widok wypalał się w moim mózgu każdorazowo. Dopiero kiedy odpiął pasek, wyrwałam się z transu.
– Co ty robisz?
– Pozbywam się brudnych ubrań, a na co ci to wygląda.
– Masz zamiar tak wyjść? – zapytałam, machając ręką w jego stronę.
– Trzymam zapasowy garnitur w szafie – wyjaśnił.
Ułożył ubrania w idealną kostkę, po czym potwierdził swoje słowa. Faktycznie, miał przygotowane trzy garnitury i kilka wyprasowanych koszul w szafce za biurkiem. To była dopiero gotowość na każdą ewentualność. Odwiesił jeden z nich i przekręcił głowę, aby na mnie spojrzeć.
W jego źrenicach coś błysnęło. Przy zadziornym uśmiechu, nabrało to wręcz drapieżnego charakteru.
– Ale najpierw mi za to zapłacisz. – Wskazał na poplamioną koszulę i spodnie.
– Oczywiście. Pokryję wszystkie koszty prania, a jeśli zajdzie taka potrzeba, odkupię ci zniszczone ubrania.
Zapewne kosztowały krocie, no ale trudno. Jak mus, to mus.
Jego powolny krok sprawił, że poczułam dreszcze na karku. Odgłos pozorujący rozbawienie sprawił, że zacisnęłam uda. Jason stał pośrodku własnego biura w samych bokserkach i zbliżał się w moją stronę.
Stanął tak blisko, że korzenny aromat niemal uderzył w moje zmysły. Teraz dodatkowo pachniał czarną kawą. To połączenie sprawiło, że zakręciło mi się w głowie.
– Ręce do tyłu – rozkazał chrapliwym głosem. Byłam prawie pewna, że celowo go tak modulował, żebym stała się mokra.
Okrążył mnie jak drapieżnik, a chwilę później poczułam na nadgarstkach ciepłą skórę i chłodną sprzączkę od paska. Ciasno zacisnął materiał i delikatnie popchnął mnie do przodu. Szłam, aż kazał mi się zatrzymać. Wolną ręką odrzucił leżące na biurku dokumenty i odsunął klawiaturę na bok.
Dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie, jaka miała być owa zapłata, o której wspominał wcześniej.
– Chcesz się ze mną kochać na biurku?
– Nie – odparł rozbawiony. – Kochanie oznaczałoby, że będę delikatny. Ja zamierzam cię przerżnąć tak bardzo, że jutro będę musiał wymienić ten pieprzony mebel.
Zamarłam z rozdziawionymi ustami, nie wierząc w to, co usłyszałam. Może na piętrze redaktorskim nikogo już nie było, ale to wcale nie oznaczało, że nikt nas nie przyłapie.
Silna dłoń przycisnęła mnie między łopatkami. Już sama myśl o tym, że ktoś mógł nakryć na ostrym numerku w gabinecie samego prezesa, wtłaczała w moje żyły pokłady adrenaliny. Gorąco niespodziewanie uderzyło w moją twarz.
Pokornie się pochyliłam. Mogłam to przerwać. Wiedziałam, że Jason nie zrobi nic, na co nie miałabym ochoty. Zamiast tego rozchyliłam nogi, gdy podwijał mi spódnicę.
– Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile razy wyobrażałem sobie, jak pieprzę cię na tym biurku, odkąd dowiedziałem się, że tu pracujesz. – Zsunął wilgotne już stringi i pozwolił im opaść do kostek.
Pogładził oba pośladki, a potem w nie uderzył. Z mojego gardła zamiast okrzyku, wydostał się jęk. Przekręciłam głowę na bok, próbując znaleźć wygodną pozycję. Jason odsunął mi włosy z twarzy i przyjrzał się z zachwytem swojemu dziełu. Źrenice miał tak rozszerzone, że przez moment wyglądał, jakby coś go opętało.
Włożył mi w usta dwa palce. Zassałam je, przez co mruknął z aprobatą. Tymi samymi palcami chwilę później masował łechtaczkę i wilgotne wejście. Wsadził we mnie jeden z nich, delikatnie rozciągając waginę. Drugą ręką wciąż dociskał mnie do blatu. W pomieszczeniu było słychać tylko ciche pomruki, jęki i westchnienia.
Kiedy dołożył drugi palec, wypchnęłam biodra do tyłu, aby zintensyfikować przyjemne doznania. Pierwsza fala ekstazy przetoczyła się po moim ciele, zostawiając na niej warstewkę potu. Pojedyncze kosmyki przykleiły mi się do twarzy.
– Jesteś strasznie niecierpliwa, skarbie. Tak bardzo chcesz być zerżnięta?
– Tak – wysapałam.
Napięcie w moim podbrzuszu stawało się nie do zniesienia. Rosło w siłę, jak napęczniały balon z wodą. Jason zgiął palce i to wystarczyło. Drżałam na twardym biurku, a każde zakończenie nerwowe drżało, jakby porażono mnie prądem.
Pierwszy orgazm był jak zanurzenie w gorącej kąpieli – otulający i rozgrzewający.
Dźwięk rozrywanej folii ledwo przebił się przez szum w uszach. Jason wszedł we mnie jednym płynnym ruchem. Jedną ręką chwycił za pasek i pociągnął. Napięłam ramiona, gdy łopatki wygięły się do tyłu.
Blond włosy przysłaniały mi widok, gdy poruszałam się w rytmie jego pchnięć. Były agresywne i mocne. Mężczyzna zaciskał palce się na moim biodrze. Wrażliwe piersi ocierały się o blat. Materiał biustonosza dodatkowo stymulował czułe sutki. Te wszystkie doznania skumulowały w moim wnętrzu ponowne napięcie.
Pieprzył mnie bezlitośnie, a ból obijania się o dębowe biurko mieszał się z rozkoszą penetracji. Mebel skrzypiał pod naporem naszych ciał. Przez skrępowane ręce nie mogłam się zaprzeć. Byłam całkowicie zniewolona, w pełni kontrolowana przez Jasona, a jednak nigdy nie czułam się tak wolna.
Po mojej lewej usłyszałam donośny łoskot. Coś ciężkiego spadło na podłogę. Nie byłam w stanie obrócić głowy, lecz wiedziałam, co wylądowało na ziemi. Mężczyzna jednak nie przestał. Raz za razem atakował moje ciepłe wnętrze.
Sapałam, przygryzałam wargę i jęczałam. Jason zatracił się w akcie tak bardzo, jakby wpadł w trans. Hałas się powtórzył. Wszystkie przedmioty znajdujące się na blacie, po kolei roztrzaskiwały się, lądując na podłodze.
Potem wszystko zlało się w jedność. Zbyt skupiona na własnej przyjemności, nie przejmowałam się już niczym. W opuszkach palców u rąk zaczynałam czuć mrowienie. Nie potrafiłam stwierdzić, czy to przez zbliżający się orgazm, czy przez zacisk, który utrudniał przepływ krwi.
Odgłosy obijających się o siebie ciał były muzyką dla bestii czającej się w moim wnętrzu. Szarpała się, jakby skuta łańcuchami, pragnąc opanować moje ciało. Napięcie w podbrzuszu było już zbyt silne. Okowy pękały, jedno oczko za drugim.
Orgazm rozprzestrzenił się po każdej komórce w ciągu ułamka sekundy. Spięłam każdy mięsień, nad którym miałam kontrolę, a pod powiekami pojawiły się mroczki. Widziałam je nawet po otworzeniu oczu, gdy wręcz parząca fala zalała ciało.
Jason też był już blisko. Nie widziałam wyrazu jego twarzy, ale ciało miał napięte. Trzymał mnie tak mocno, że na pewno zostawił mi siniaki na skórze. Ból i ekstaza zmieszały się w jedno, gdy przeciągał nasze spełnienie do granic możliwości.
Krzyk pełen ulgi wypełnił pomieszczenie, kilka sekund przed tym, zanim Jason wyszedł ze mnie, a potem pozbył się skórzanego paska.
Rozmasowałam obolałe nadgarstki, wciąż opierając się o blat. Powietrze owiało wrażliwą łechtaczkę, gdy czekałam, aż mężczyzna do mnie dołączy.
– Gdybyś chciała, mam jeszcze kilka koszul do ubrudzenia – zażartował, gdy wyrzucał lateks do kosza.
Nogi miałam jak z waty, a w barku coś strzeliło, kiedy w końcu się podniosłam. Na podłodze było istne pobojowisko: rozbita filiżanka i plamy od resztek kawy na; monitor z pękniętym ekranem, a także klawiatura, z której wypadło kilka klawiszy.
Drobne, ledwo zauważalne rysy pojawiły się na marmurze w miejscach, gdzie wcześniej stało biurko.
– Ciekawa jestem, jak się z tego wytłumaczysz. – Wskazałam na bałagan u naszych stóp.
– Jestem prezesem. Nikomu z niczego nie muszę się tłumaczyć.
Gdy Jason się przebierał, pozbierałam odłamki porcelany i wytarłam serwetkami podłogę. Akcesoria komputerowe odstawiłam na swoje miejsce. Na pierwszy rzut oka, nie można było się domyślić, co się tu wydarzyło.
No i kolejny spicy rozdział mamy za sobą. Teraz trochę od nich odpoczniemy. A ja muszę się schować, bo jak dowiecie się, co zrobił Hyu, będę musiała skorzystać z jakiegoś podziemnego bunkra.
"Zrobił to. Naprawdę to, kurwa, zrobił. Mój mały, nieodpowiedzialny kuzyn, który zawsze unikał odpowiedzialności za wszelką cenę, akurat teraz zdobył się na akt szlachetności."
No, to co? Miło było was poznać XD
ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD I DO ZOBACZENIA W NASTĘPNYM ROZDZIALE.
SEE YA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro