Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Isabell siedziała ze złączonymi nogami na kanapie. Detektyw Dobbley zadawał pytania i notował wszystko, co mówiła. Przed każdą odpowiedzią kobieta dyskretnie zerkała w moją stronę. Starałem się przekazywać jej wsparcie, siedząc trzy metry dalej.

Chowała dłonie między uda, żeby ukryć zdenerwowanie. Zapewne wolałaby miętosić jedną z tych swoich zabawek antystresowych, które trzymała w szufladzie.

Marcella Aniston siedziała naprzeciw Isabell, uważnie przyglądając się jej reakcjom na pytania. Pewnie później zamierzała przedyskutować z partnerem o tym, czy ich okłamała.

Powiedziałem Isabell, że sama ma uznać, co im wyzna. Nie mogłem jej zmusić do kłamstw. Już i tak zrobiła wystarczająco dużo dla mnie i Hyun-soo.

Ciężar poczucia winy osiadł mi na piersi. Byłem pewny, że mój kuzyn sobie poradzi. Jeśli będzie się ukrywał do czasu, aż złapią Dravena, to przekonam go, żeby wrócił do Korei. Mam wystarczająco dużo pieniędzy i znajomości, aby nielegalnie przemycić jedną osobę.

Po kilku rutynowych pytaniach nadszedł czas, aby Isabell zdała relację, co wydarzyło się w jej mieszkaniu tego feralnego wieczora. Kobieta wbiła wzrok w podłogę, nawet z tej odległości dostrzegłem, jak bardzo to było dla niej trudne.

Siedziała przygarbiona, wyglądając na pokonaną. Nie mogłem znieść tego widoku. Zerwałem się z miejsca i kucnąłem przy niej. Sądziłem, że mundurowi zainterweniują, ale nie zareagowali. No tak! Przecież myśleli, że jesteśmy parą, bo tak im się przedstawiłem.

Łzy zalśniły w oczach kobiety, kiedy w końcu na mnie spojrzała. Zapewne w jej głowie właśnie odtwarzał się ten koszmar. Kurwa! Gdybym tylko mógł, bez wahania przejąłbym demony, które w sobie nosiła i gołymi rękami rozerwał je na strzępy.

– Kochanie, wszystko będzie dobrze. Jesteś tutaj bezpieczna – przekonywałem ją.

Wierzyłem w każde słowo. Prędzej oblałbym się benzyną i podpalił, niż pozwolił ją komuś skrzywdzić. Potaknęła i podciągnęła nosem. Aniston podała jej chusteczkę, którą z wdzięcznością przyjęła. Usiadłem obok tak, aby czuła moje wsparcie.

Opowiedziała o tym, jak Feliks poprosił o pomoc w znalezieniu kolegi, a kiedy chciała zamknąć drzwi, wdarł się do mieszkania. Nie opisywała, że się bała, choć zapewne tak było. Skoro ma z nim same koszmary, musiała być przerażona.

Isabell zdawała relację, jakby była widzem, a nie uczestnikiem. Pomijała emocje, mówiła tylko o tym, co robił: jak nią rzucił, gdy spróbowała uciec; jak tłukł naczynia, żeby ją przestraszyć; jak kopnął ją w brzuch, a potem zatkał jej usta szmatą kuchenną i usiadł na niej.

Kiedy doszła do momentu wyjęcia noża, głos miała roztrzęsiony.

– Spokojnie – odezwał się Simon Dobbley. – Nie ma pośpiechu.

Prawie prychnąłem, słysząc tę typową próbę pocieszenia. Nie mogłem tego słuchać. Tak bardzo chciałem zabrać od Isabell jej strach i ból, ale nie potrafiłem. I to doprowadzało mnie do furii. Gniew krążył w moich żyłach i napędzał bestię łaknącą zemsty.

Kilka minut później Isabell zebrała się w sobie i dokończyła historię. Tym razem jej głos był wyprany z emocji, gdy mówiła o tym, jak ją ciął, a potem zostawił na podłodze.

– Resztę już znacie – skwitowała.

Detektyw zanotował coś w notesie i znów zwrócił się w jej stronę.

– Kim jest Hyun-soo Yang?

Nawet nie dotykając Isabell, wyczułem, jak się spięła. Zabrnęła już jednak za daleko, aby się teraz wycofać.

– To mój kuzyn – wtrąciłem.

Policjanci rzucili mi zaskoczone spojrzenia. Dotychczas słowem o nim nie wspomniałem, gdy mnie przesłuchiwali.

– Dlaczego Feliks szukał go u twojej dziewczyny? – Zmrużył oczy widocznie zafrapowany nagłym zwrotem akcji.

– Bo... myślał, że jesteśmy parą.

Aniston i Dobbley rzucili Isabell zaintrygowane spojrzenia. Pani detektyw spojrzała na mnie dyskretnie. Spodziewała się pewnie zaskoczenia na mojej twarzy.

– Dlaczego mógł tak pomyśleć? – zapytała kobieta.

– Wspólnie z dziewczyną pracujemy w jednym miejscu, organizowałem imprezę integracyjną. Hyu też był zaproszony. Znali się wcześniej i zatańczyli kilka piosenek – wyznałem półprawdę. W mojej głowie ta wersja wydawała się bardziej wiarygodna.

– Feliks pokazał mi zdjęcie naszej dwójki – dopowiedziała Isabell na potwierdzenie moich słów. – Przepraszam, ale czy możemy na dziś skończyć?

– Oczywiście. Gdyby coś jeszcze sobie pani przypomniała, proszę o telefon. – Policjanci położyli swoje wizytówki, chwilę później zamykałem za nimi drzwi.

Usłyszałem płacz i szybko zająłem miejsce obok Isabell. Oparła się o moją klatkę piersiową, pozwoliła się przytulić. Kołysałem nas i głaskałem kobietę po plecach. Nie wiedziałem, czy płakała, bo zmuszona była mówić o swoich traumatycznych przeżyciach, czy dlatego, że powiedziała prawdę, czym wystawiła Hyu na celownik mundurowych.

To nie było ważne. Siedzieliśmy tak wtuleni, aż się uspokoiła. Mówiłem poważnie, gdy powiedziałem, że nikt nie będzie jej za to obwiniał. Nikt nie miał do tego prawa. Ani mój kuzyn, ani ja.

Nie wiedziałam, ile czasu spędziłam skulona w objęciach Jasona. Sądząc po tym, że słońce wisiało już wysoko na nieboskłonie, było coś koło południa.

Leżałam teraz na kanapie wpatrzona w niezbyt interesujący sufit, a Jason masował mi stopy. Jego dotyk był subtelny i delikatny, gdy ściskał moje palce oraz śródstopie. Wcześniejsza erotyczna atmosfera gdzieś uleciała.

Jednak nawet ta przyjemna pieszczota nie odgoniła na bok myśli, które uciekały w stronę Hyun-soo. Miałam szczerą nadzieję, że gdy dowie się, co zrobiłam, będzie w stanie mi wybaczyć.

Tkwiliśmy tak w komfortowej ciszy, oboje zatopieni we własnych umysłach. Jason co jakiś czas zerkał w moją stronę, jakby chciał się upewnić, czy wszystko ze mną w porządku.

Nie było.

Nic nie było takie, jakie powinno. Miałam w końcu zacząć współpracę z działem dziennikarskim i zrealizować marzenie, dla którego podjęłam się pracy w Brookvale Hush, a tymczasem ukrywałam się przed jednym z najgroźniejszych ludzi, jakich miałam wątpliwą przyjemność poznać, w mieszkaniu mężczyzny, którego powinnam unikać jak ognia. Zachowywałam się jak ćma z autodestrukcyjnymi skłonnościami. Leciałam w jego stronę, doskonale zdając sobie sprawę, że jeden dotyk może mnie spalić.

– Dlaczego plotki?

Mój głos wydawał się zbyt głośny po tak długiej ciszy. Jason zmarszczył brwi. Rzucił mi pytające spojrzenie, żebym rozwinęła wypowiedź.

– Wcześniej zarządzałeś klubem – wyjaśniłam.

Głęboko westchnął i wbił wzrok w moje stopy, nie przestając ich ugniatać.

– Odpowiedziałem już na to pytanie. W wywiadzie. Nie czytałaś go?

– Przelotnie – skłamałam. – Poza tym to nie była prawdziwa wersja.

Tak naprawdę czytałam go wielokrotnie. W końcu to było moje pierwsze zlecenie jako reporterki, a nie tylko redaktorki. Bo choć lubiłam swoją posadę, nie dostarczała mi ona takiego poczucia spełnienia, jak dziennikarstwo.

– Skąd wiesz?

– Po prostu wiem.

Przesunął językiem po dolnej wardze i uniósł kąciki w uśmiechu. Reakcja mojego ciała jednoznacznie potwierdziła, że erotyzm między nami wcale nie zniknął. Co najwyżej na chwilę włączył pauzę.

– Jeśli ci powiem, musisz to zatrzymać dla siebie.

Uniosłam się na łokciach, słysząc poważny ton.

– Coś na zasadzie „jeśli ci powiem, będę musiał cię zabić"? – zażartowałam.

– Bardziej „jeśli ty komuś powiesz, będę zmuszony go zabić" – zmodyfikował głos, jakby chciał mnie naśladować.

Roześmiałam się, co skutecznie rozluźniło atmosferę.

– Nie pisnę ani słówka. – Przyłożyłam kciuk i palec wskazujący do kącika ust, a potem obróciłam je w geście przekręcania klucza.

Jason błysnął śnieżnobiałymi zębami w uśmiechu. Ten grymas sprawił, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Uwielbiałam go takim oglądać: wyluzowanym, żartobliwym, z błyszczącymi oczami.

– Wygrałem tę posadę w pokera – wyznał i obserwował, jak szok na mojej twarzy zamienia się w śmiech. Otarłam nieistniejącą łzę i zmarszczyłam czoło, bo Jason nie wyglądał, jakby żartował.

– Jak to: w pokera?

– Po prostu.

– Jak do tego doszło? – dociekałam.

– Po naszym numerku w toalecie pojechałem do innego baru. Miałem się tam spotkać ze znajomym. Zaprosił mnie na tyły lokalu na partyjkę, a tam twój poprzedni szef właśnie spłukiwał się do zera. Zagrałem parę razy i już miałem odejść od stołu bogatszy o kilkanaście tysięcy, ale on zaproponował swoje stanowisko. Trzy tygodnie wcześniej sprzedałem klub komuś innemu, więc stwierdziłem, że czemu nie. I wygrałem. Dopiero potem dowiedziałem się, że chodzi o magazyn plotkarski.

– Wiedziałeś, że tam pracuję?

– Nie. To była bardzo przyjemna niespodzianka. – Uniósł jedną brew, gdy zaakcentował słowo „przyjemna".

Znów położyłam się płasko na plecach i splotłam palce na piersiach. Nic dziwnego, że trzymał to w tajemnicy. To pogrążyłoby Davida Hoffmana – o ile ktokolwiek by mu uwierzył. Dla mnie samej to było niewiarygodne, a pracując w dziennikarstwie, naczytałam się naprawdę wielu dziwacznych historii.

Mężczyzna podniósł moje nogi i wstał. Ukucnął przy mojej twarzy. Nawet teraz nade mną górował. Obróciłam głowę, zaciekawiona.

– Wygranie tamtej rozgrywki to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Dzięki temu cię odnalazłem, a uwierz mi, szukałem. Przychodziłem do tego baru każdego wieczora, licząc, że się zjawisz.

– Jason... – wyszeptałam.

– Znam twoje zdanie na temat naszej relacji. Wiem, że wzbraniasz się przede mną, bo się boisz, że cię skrzywdzę. Jednak i tak proszę o szansę.

Przed oczami zamajaczyły mi te wszystkie znaczniki z książek oraz przeczytany cytat. Jasonowi nie chodziło tylko o seks, a przynajmniej już nie.

Tylko czy byłam gotowa na ewentualne spotkanie ze skałą?

Brązowe tęczówki przeskakiwały po mojej twarzy. Czekał. Wiedziałam, że zaakceptuje każdą odpowiedź. I może dlatego, gdy moje serce zatrzymało się na milisekundę, ponieważ zobaczyłam w jego oczach emocję inną niż pożądanie – głębszą i sięgającą dna duszy – skinęłam głową.

Bo prawda była taka, że nawet odkładając seksualne napięcie na bok, Jason dawał mi więcej, niż ktokolwiek wcześniej. Dawał mi siłę, wierzył we mnie, w moje marzenia i ambicje, a teraz także stanął na straży mojego bezpieczeństwa.

Gdy musnął wargami moje usta w delikatnym pocałunku, wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję.

Tym razem spadając, nie złapałam się niczego. Miałam przeczucie, że na dole nie czyhają już ostre głazy i bezlitosne fale, tylko on. Z rozłożonymi ramionami, czekał, aż wpadnę w jego objęcia.

Nie wiem, co w tym rozdziale rozwala mnie bardziej: to, że Isabell musiała w końcu powiedzieć o powiązaniu Hyun-soo z tą całą sprawą; to, że Jason wygrał posadę prezesa w pokera (swoją drogą wiem, że w prawdziwym świecie to by nie zadziałało, ale w Skandalu tak XD); czy jednak to, że Isabell dała im w końcu szansę?

A na was, co zrobiło największe wrażenie?

A w następnym rozdziale czeka nas już SPICE. Na dowód wrzucam cytacik z 34:

"Zadziorny uśmiech był pierwszym ostrzeżeniem. Zdjęcie i porzucenie koszulki – drugim. Ucisk na policzkach, gdy kierował moją twarz tak, abym nie mogła patrzeć nigdzie indziej, tylko na niego – trzecim. Przejechanie językiem po mojej żuchwie, aż do ucha – ostatnim."

To co? Widzimy się w niedzielę?

ZOSTAW COŚ PO SOBIE, JEŚLI PODOBAŁ CI SIĘ TEN ROZDZIAŁ.

SEE YA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro