Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Po nieprzespanej nocy pękała mi głowa. Nie pomogły: aspiryna, śniadanie, kawa ani prysznic. Normalnie zadzwoniłabym do Katherine i poprosiła o wolny dzień, ale dziś Jason miał odpowiedzieć na parę moich pytań dotyczących przeszłości Hyu i niejakiego Feliksa Dravena.

Kimkolwiek był, wzbudzał coś w rodzaju strachu w mężczyznach, z którymi spędziłam wczorajszy wieczór. Wciąż przed oczami miałam wyraz twarzy przyjaciela, kiedy ktoś uderzył w nasz samochód. Poczułam szarpnięcie, a potem usłyszałam przekleństwa. Mimo dezorientacji spowodowanej szumem w uszach, pamiętałam, jak Koreańczyk obrócił się, aby zobaczyć, kto był sprawcą wypadku, a potem gwałtownie ruszył, choć wciąż paliło się czerwone światło.

Kazał mi zadzwonić do Jasona i przełączyć na tryb głośnomówiący, a sam zmieniał biegi i dodawał gazu. Nie pilnowałam prędkości, z jaką jechaliśmy, ale byłam pewna, że na pewno złamaliśmy kilka przepisów.

Gdy wjeżdżaliśmy windą na najwyższe piętro apartamentowca, trzymał mnie kurczowo za dłoń.

Wciąż byłam sfrustrowana tym, że żaden z mężczyzn nie powiedział mi, kim do diabła był Feliks, poza tym, że Hyu go znał i miał z nim jakiś zatarg.

Przebrałam się w jeansy, koszulę w kolorze pudrowego różu i adidasy. Podarowałam sobie makijaż, żadna ilość korektora nie mogła ukryć mojego zmęczenia. Zapowiadali deszcz, więc przed wyjściem z domu chwyciłam parasol i poszłam na stację metra.

Rozsądniej byłoby wziąć taksówkę, bo jeśli poszukiwacz Koreańczyka był tak niebezpieczny, jak Jason sądził, mógł mnie napaść, żeby dowiedzieć się, gdzie znaleźć Hyu. Chociaż wątpiłam, czy zrobiłby to w biały dzień. Potrzebowałam przestrzeni, najlepiej wśród ludzi, w miejscu publicznym.

Być może, przez informacje, jakich mi udzielono, wpadałam w paranoję, bo nieustannie czułam na sobie czyjś wzrok. Wzdrygałam się za każdym razem, kiedy poczułam dotyk innego pasażera lub przechodnia. Tak, jak wtedy, gdy oglądasz horror i przez kilka dni nie możesz zasnąć przy zgaszonym świetle.

Wysiadłam i szybkim krokiem przeszłam dwa skrzyżowania. Bacznie obserwowałam otoczenie. W siedzibie Brookvale Hush odetchnęłam z ulgą. Tu czułam się bezpiecznie.

W windzie spotkałam Julię. Wyglądała na zmartwioną, pytając o miniony weekend.

– Nie masz pojęcia – odparłam. Zadarłam głowę i obserwowałam ekran wskazujący mijane piętra. Kiedy wyświetlił cyfrę siedem, wysiadłam i od razu skierowałam się do gabinetu Jasona. Zapukałam i nacisnęłam klamkę, gdy zaprosił mnie do środka.

Mimo tego, że wyglądał tak jak zawsze, coś mi nie pasowało. Wpatrywał się w szare chmury za oknem. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że on również miał podkrążone oczy oraz bledszą cerę.

– Co z Hyu?

– Jak wychodziłem, nadal spał.

Zajęłam miejsce naprzeciwko szatyna i położyłam dłonie na kolanach. Nie wiedziałam, czy czekać, aż szatyn sam zacznie rozmowę. Być może on czekał, aż zadam pytanie.

Dzięki pracy w tej firmie nauczyłam się, że ludzie niesłyszący konkretnych pytań zawsze powiedzą ci więcej.

– Napijesz się kawy? – zapytał nagle, jakby dopiero zauważył moją obecność, choć siedziałam w gabinecie już od kilku minut.

– Herbaty – odparłam.

Szatyn wstał i wyjął z szafki pod ścianą filiżanki, kartonik z liściastym napojem i kostki cukru. Stał obrócony plecami, czekając, aż czajnik przestanie bulgotać. Nie zdążyłam poinformować go, że nie słodzę, gdy bez pytania wrzucił mi dwie kostki do porcelanowego naczynia. To nie był dobry moment na zwracanie mu uwagi. Szczególnie kiedy widziałam napięcie w jego ciele.

– Skąd znasz Feliksa? – zaczęłam.

Prezes podsunął herbatę w moją stronę i usiadł na fotelu. Napił się swojej i syknął, bo gorący napój poparzył mu wargi.

– Nie znam. Przynajmniej nie osobiście.

– Co możesz o nim powiedzieć poza tym, że jest niebezpieczny?

Ciemnymi oczy świdrował moją twarz i pocierał palcami podbródek z kilkudniowym zarostem.

– Najlepiej będzie, jak opowiem wszystko od początku. Uprzedzam, że to nie będzie przyjemna historia.

Podmuchałam herbatę, upiłam łyk i skrzywiłam się na zbyt słodki posmak, ale nic nie powiedziałam. Trzymałam ją, ogrzewając sobie dłonie. Choć nie było mi zimno, drżałam. Być może z nadmiaru stresu lub zwykłego zmęczenia. Jason wiercił się na krześle, jakby próbował znaleźć wygodną pozycję, zanim wszczął przerwany wątek:

– Na początek musisz wiedzieć, że moje relacje z Hyun-soo nie zawsze były takie napięte. Jako dzieci spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, bo nasze mamy się przyjaźniły. Im byliśmy starsi, tym bardziej zaczynaliśmy się różnić. Oboje wpadliśmy w nieciekawe towarzystwo. O Dravenie pierwszy raz usłyszałem osiem lat temu.

Szatyn przerwał i zagłębił się we własnych myślach. Wyglądał, jakby wracał do dawno zakurzonych wspomnień. Byłam ciekawa, kiedy zepsuła się ich relacja, ale nie zapytałam. Być może kiedyś przyjdzie czas, że sami mi powiedzą. Wibrujący telefon zwrócił naszą uwagę. Jakby wywołany tym, że o nim rozmawialiśmy, Koreańczyk wyświetlił się na ekranie. Odłożyłam filiżankę i odebrałam.

– Halo?

– Hej – odezwał się zachrypniętym głosem. – Gdzie jesteś?

– W pracy. Rozmawiam z Jasonem.

– Aha.

Szum w słuchawce poinformował mnie, że czarnowłosy się poruszał.

– Zadzwonię do ciebie, jak skończę pracę. Chciałabym z tobą porozmawiać.

– Jeśli nadal będziesz chciała po tym, co usłyszysz, to bardzo chętnie.

Zmarszczyłam brwi, choć mój rozmówca nie mógł tego widzieć. Co takiego miał mi wyjawić Jason, co sprawiłoby, że nie chciałabym rozmawiać z jego kuzynem?

– Do usłyszenia – powiedziałam, próbując w ten sposób przekazać mu, że nowe informacje nie zmienią tego, jak go postrzegam. Przyjaciel rozłączył się bez pożegnania, a ja wróciłam wzrokiem do szefa. Znów oglądał chmury.

– Przepraszam. Kontynuuj.

– Hyu był na swoim pierwszym odwyku, gdy Feliks przyszedł do domu ciotki. Przedstawił się jako jego kolega.

– Szukał go?

– Na to wychodziło. Przychodził raz na kilka dni. Matka Hyu mówiła, że był jakiś dziwny. Miał mroczną aurę. – Zrobił cudzysłów w powietrzu i się zaśmiał.

– Powiedział, o co chodziło?

– Nie. W każdym razie, kiedy pojechaliśmy odebrać mojego kuzyna, okazało się, że poprzedniej nocy uciekł z zakładu. Nietrudno się domyślić, gdzie był. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie. Od starych znajomych słyszałem, że zaczął pracować z Dravenem. Był okres, że stanowili najgroźniejszy duet w okolicy. Próbowałem kilka razy przemówić Hyun-soo do rozumu, ale słyszałem tylko, że mam się nie wtrącać.

Mięsień w szczęce mężczyzny niebezpiecznie drgnął. Odruchowo napięłam ciało w oczekiwaniu. Tylko raz byłam świadkiem jego gniewu i to wystarczyło, żeby wzbudzał we mnie lęk, gdy się tak zachowywał. Jason to zauważył i wypuścił długi oddech. Zgarbił się, a czekoladowe tęczówki złagodniały.

– Jak to się stało, że z przyjaciół stali się wrogami? – dopytałam. Nie czułam się dobrze z tym, że poznawałam tajemnice przyjaciela z ust kogoś innego, jednak musiałam wiedzieć co się stało.

– Za którymś razem Hyun-soo prawie przedawkował. Śmierć zajrzała mu w oczy, więc się przestraszył. Jego matka, z moją pomocą, zamknęła go w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy wróciła mu jasność umysłu, wpadł w szał. Przez pierwszy miesiąc paranoicznie się bał i wszczynał awantury. Nikomu nie powiedział dlaczego.

– Zabawne, bo teraz zachowujecie się, jakbyście się nienawidzili.

– Nie zawsze tak było. – Zauważyłam, że nie zaprzeczył.

Herbata już wystygła, więc upiłam kolejny łyk. Przez kilka chwil jedynym dźwiękiem był brzdęk filiżanki o spodek.

– W każdym razie, Hyu w końcu wyjawił, o co poszło. Kilka dni po zamknięciu, miał wykonać robotę z Feliksem. Wiedział, że znajdą kogoś na jego zastępstwo, ale i tak był wkurwiony. Ponoć mieli za to dostać niezłe pieniądze. Pociągnąłem za kilka sznurków wśród znajomych i dowiedziałem się, że szef Dravena wyznaczył mu jakiegoś nowicjusza. Ten spierdolił całą akcję, przez co część ekipy trafiła do więzienia.

– Feliks też? – To by tłumaczyło, dlaczego pragnął zemsty na Hyu.

– Nie, ale obwiniał mojego kuzyna. Musiał się ukryć. W podziemiach chodziły plotki, że obiecał mu zemstę. Ciotka ledwo namówiła syna, aby wrócili do Korei.

– Skoro tam był bezpieczny, dlaczego wrócił?

Jason zmrużył oczy w reakcji na pytanie. Zacisnął pięści i uderzył w blat, a ja podskoczyłam.

– Bo jest idiotą.

Wstałam i okrążyłam biurko. Nie wiedziałam, dlaczego chwyciłam szatyna za barki i zaczęłam masować. Przecież każdy nasz kontakt fizyczny zawsze kończył się tak samo. Byłam jednak przekonana, że tym razem będzie inaczej. Żadne z nas nie było w nastroju na przekomarzanki, czy inne amory. Nawet jeśli poczułam mrowienie w opuszkach palców, gdy go dotknęłam. Uciskałam spięte mięśnie. Szatyn odchylił głowę do tyłu, tym samym opierając ją na moim brzuchu. Ciepło jego ciała skutecznie przebijało się przez cienki materiał koszulki.

Zamknął oczy i pozwolił mi uciskać barki oraz kark. Stopniowo zaczął je rozluźniać. Ten nieprzerwany dotyk budził do życia moje wnętrze. Uchylił powieki, a źrenice miał tak rozszerzone, że czekoladowe tęczówki zostały niemal całkowicie pochłonięte. Wodził spokojnym spojrzeniem po mojej twarzy. To była nasza najnormalniejsza interakcja. Przerwałam masaż, żeby wrócić na swoje miejsce. Jason powstrzymał mnie i położył je z powrotem na swoje ramiona.

– Jeszcze chwilę. Proszę – wyszeptał. – Potem możesz mnie znów nienawidzić.

– Wcale cię nie nienawidzę – wyznałam.

Nie rozwinęłam jednak wypowiedzi. Bałam się, że jeśli zacznę mówić, rozplącze mi się język i powiem mu więcej, niż powinien wiedzieć.

Stałam tak za nim i gładziłam umięśnione ramiona. Wydał cichy pomruk, jakby sprawiało mu to przyjemność. Uśmiechnęłam się lekko, a on odwzajemnił grymas. Na krótką chwilę zakopaliśmy topór wojenny.

– Dziękuję, że to wszystko powiedziałeś. Rozumiem, że Feliks jest niebezpieczny, ale pewnie nie zdążył zauważyć, kto siedział na fotelu pasażera. Wątpię, aby coś realnego mi zagrażało.

Szatyn wyprostował się i obrócił krzesło tak, że siedział teraz twarzą do mnie. Gdy oderwał ciało od moich rąk, świerzbiło mnie, aby znów go dotknąć. Zadarł głowę i spojrzał w moje zielone oczy. Biło od niego ciepło, ale i stanowczość.

– Nie lekceważ go.

– Nie zamierzam.

– Moja propozycja jest nadal aktualna – oznajmił.

Chwycił mnie za biodra. Wciągnęłam gwałtownie powietrze przez nos na ten niespodziewany kontakt. Dlaczego to robił? Czy czuł, jak drżałam pod jego dotykiem?

Miałam wrażenie, że zamieniam się w plastelinę, gdy kręcił kółka kciukiem na stawie biodrowym. Byłam tylko elastyczną masą, którą kształtował jak chciał. Jeśli nie przestanie, zgodzę się na wszystko, co powie.

Pod czujnym spojrzeniem szatyna zwilżyłam wargi językiem. Wciąż opierając dłonie na moich biodrach, wstał. Teraz to ja musiałam podnieść wzrok.

Powietrze zgęstniało. Serce waliło o żebra, a świat wokół nas ucichł.

– Nie mogę – wychrypiałam. – To nie wyjdzie nam na dobre.

Uniósł kącik ust w półuśmiechu. Jakim cudem przeszliśmy z rozmowy o trudnej przeszłości Hyu do tak intymnej chwili? Zachowywałam się tak irracjonalnie w jego obecności, jakby moje serce i jajniki wygrywały z rozumem w ciągu kilku sekund. Cofnęłam się o krok i trafiłam plecami na regał z segregatorami. Jeśli Jason pokona dzielący nas dystans, znów będę uwięziona. Nie dając mu czasu na reakcję, wyminęłam biurko i chwyciłam telefon. Mimo mebla między nami wciąż czułam, jak szatyn przyciąga mnie spojrzeniem. Byłam tylko marionetką, połączoną cienkimi nitkami z jego dłońmi, głosem, zapachem.

– Nie wypiłaś herbaty – powiedział, gdy kierowałam się do wyjścia.

– Jest za słodka – odparłam trochę zbyt wysokim głosem.

– Zabawnie słyszeć to z ust kogoś, kto dodaje trzy łyżeczki cukru do porannej kawy.

– To brzmi tak, jakbym była przez ciebie obserwowana.

– Skąd pomysł, że jest inaczej. – Oparł dłonie na płasko o blat biurka. Ciemne spojrzenie sprawiło, że nie ruszyłam się z miejsca. – Wiem, że jesteś z Hyun-soo, ale to mnie nie zatrzyma.

Błagam, niech ktoś przerwie ten trans! Wbiłam paznokcie we wnętrze dłoni i kiedy poczułam ból, wróciłam do rzeczywistości.

Opuściłam pomieszczenie, ostatkiem silnej woli powstrzymując się przed pozwoleniem Jasonowi mną zawładnąć.

No to już co nieco wiemy o Feliksie... A za kilka rozdziałów poznamy go osobiście :)

Na zachętę wrzucam cytat z rozdziału 19. Przy okazji chcę podziękować za 200 gwiazdek, które dostał od was Skandal! Jesteście cudowni!

D Z I Ę K U J Ę ! <3

"Koreańczyk badał językiem każdy centymetr moich ust. Smakował palonym tytoniem. Chwycił za moją twarz i pogłębił pieszczotę. Wplotłam mu palce we włosy i przyciągnęłam bliżej, choć nie było to możliwe."

Ale... ale... co tu się wydarzyło??? Spokojnie, dowiecie się tego w następnym rozdziale. Zostaw coś po sobie, jeśli podoba ci się ta opowieść - będzie mi bardzo miło :D

SEE YA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro