Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

– Mówiłam już, że go nie lubię? – zapytała Elena, gdy wciąż rozemocjonowana krążyłam po salonie.

– Tylko jakieś dwanaście razy.

– Nie lubię go – powtórzyła trzynasty raz. – Ten facet traktuje cię, jak jakąś zabawkę. Przecież wiedział, że jesteś w związku z Hyu.

– Ja też nie jestem bez winy.

Przyjaciółka machnęła ręką i upiła łyk wody. Nigdy mnie nie oceniała. Ta sytuacja nie była wyjątkiem. Usiadłam, aby spróbować się uspokoić. Zaraz powinnam zacząć przygotowania do imprezy, a ja nawet się nie wykąpałam. Schowałam twarz w dłoniach, a potem nerwowo przeczesałam włosy.

– Myślisz, że powinnam powiedzieć Hyun-soo?

– A dlaczego nie? Przecież tak naprawdę nie jesteście razem. – Wzruszyła ramionami.

– Wiem, ale i tak czuję się jak dziwka.

– Nie używaj tego określenia w stosunku do siebie! – zbeształa mnie.

Podniosłam ręce w poddańczym geście. Nie miałam najmniejszej ochoty na kolejną kłótnię, a szczególnie z Eleną, która wysunęła koniuszek języka, jak zawsze, gdy nad czymś intensywnie myślała. Popukała palcem wskazującym w brodę. Trybiki w jej głowie pracowały tak dynamicznie, że prawie słyszałam, jak koła zębate w umyśle ocierają się o siebie.

Bordowe włosy rozsypały się na poduszce, kiedy leżąc, patrzyła w sufit. Nie miałam pojęcia, o czym myślała, a to przerażało mnie, jak nic innego. Zazwyczaj czytałyśmy sobie w myślach. Wyjątkiem były sytuacje, gdy Elena obmyślała jakiś niecny plan.

Wtedy stawała się istnym geniuszem zła. Fakt, że nie lubiła ludzi (a przynajmniej większości populacji) i nie przejmowała się niczyim zdaniem, tylko zachęcał ją do wymyślania szatańskich pomysłów.

Jak na przykład zeswatanie mnie z kuzynem Jasona. Chytry uśmieszek na twarzy przyjaciółki spowodował ciarki na całym ciele. Cokolwiek urodziło się w tej ładnej główce, miało zakuć Jasona, co jednoznacznie oznaczało, że był to dobry plan.

Kobieta zerwała się z kanapy i popędziła do szafy. Pospiesznie przesuwała wieszaki z sukienkami, aż znalazła to, czego szukała.

– Nie – zaprotestowałam.

– Tak.

Rzuciła w moją stronę czarną, satynową kreację. Chwyciłam ją za cienkie ramiączka i podniosłam.

– To ledwo zasłania mój tyłek.

– Idealnie. Jasonowi pęknie żyłka, gdy cię w tym zobaczy. Szczególnie kiedy będziesz tańczyć z Hyu.

Westchnęłam ciężko i opuściłam ręce, wiedząc, że nie wygram z przyjaciółką. Naszą uwagę odwróciło pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Czyżby Koreańczyk pojawił się tak wcześnie?

Przez wizjer zobaczyłam kuriera FedEx-u. Otworzyłam drzwi i podpisałam pokwitowanie, gdy wyczytał moje dane. Nie wiedziałam, która z nas była bardziej zaskoczona.

– Matthias?

– Nie sądzę. Spójrz na markę. Balenciaga.

Położyłam pudło na kanapie i pociągnęłam za aksamitne, czarne wstążki. Ostrożnie podniosłam wieko i odsunęłam ozdobny papier. Krwistoczerwona kreacja sprawiła, że serce zabiło mi szybciej.

– Jest liścik. Przepraszam za dzisiaj. Przekroczyłem granicę. Jason. – odczytała Elena.

Delikatnie wyciągnęłam karmazynowe cudo z pudełka. Sukienka posiadała asymetryczny dekolt na jedno ramię i na oko, sięgała mi do połowy ud. Wydawała się stworzona dla mnie. Mogłam się założyć, że gdybym ją przymierzyła, okazałoby się, że pasuje idealnie.

– Nie mogę tego założyć – powiedziałam niepewnie, ale nadal jej nie odłożyłam. Była cudowna. Elegancka, jednak nie przesadnie oficjalna i do tego w moim ukochanym kolorze. Jaka szkoda, że podarował mi ją chodzący roznosiciel chorób wenerycznych.

– Nie możesz – potwierdziła Elena. – Teraz tym bardziej musisz założyć to. – Wskazała na czarną sukienkę. Przy swojej czerwonej koleżance, wyglądała na jeszcze bardziej zdzirowatą.

– Muszę się jej pozbyć.

– Oszalałaś?! – zapytała oburzona przyjaciółka. – Jeśli nie chcesz, ja ją wezmę.

– Nie nosisz sukienek – przypomniałam kobiecie.

– Dla tej zacznę. – Chwyciła ją i schowała z powrotem do kartonu. – Idziesz z mamą do nowego domu – szepnęła do pakunku.

Zaśmiałam się rozbawiona tym widokiem, ale zacisnęłam usta, gdy brązowooka zgromiła mnie wzrokiem. Rozumiałam ją. Sama miałam ochotę zatrzymać to cudeńko.

Zostawiłam przyjaciółkę sam na sam z nową dziecinką i poszłam wziąć prysznic. Umyłam głowę i zawinęłam mokre kosmyki w turban z ręcznika. Dokładnie ogoliłam nogi, pachy i miejsca intymne. Nałożyłam balsam o zapachu drzewa sandałowego i spryskałam ciało perfumami.

Siedząc z ręcznikiem owiniętym wokół piersi, zmywałam stary lakier, by nałożyć świeżą warstwę. Zdecydowałam się na ulubiony kolor. Zamierzałam dobrać do tego szminkę i szpilki, a także torebkę.

Elena oglądała wyścigi żużlowe, kiedy ja kręciłam się między sypialnią a łazienką. Za półtorej godziny miała przybyć moja randka, a nadal byłam w rozsypce. Wysuszyłam włosy głową w dół i poprosiłam kobietę, żeby założyła mi wałki termiczne. Gdy skończyła, zaczęłam nakładać makijaż.

Podkreśliłam brwi, narysowałam kreskę eyelinerem i przybiłam sobie mentalną piątkę, bo wyszła mi symetryczna na obojgu oczach. Całości dopełniła wcześniej wybrana pomadka. Spakowałam ją do kopertówki i zabrałam się za ściąganie wałków.

Hyu przyszedł do mieszkania, gdy ubierałam sukienkę. Wsunęłam stopy w szpilki i obejrzałam się w lustrze. Blond włosy ładnie okalały moją twarz, a dzięki swojej długości, zasłaniały też ramiona i obojczyki.

Czarnowłosy zagwizdał na mój widok. Chwycił mnie za dłoń i okręcił wokół. Gdy jego wzrok padł na cienkie, niezakrywające pleców sznurki, ugryzł się żartobliwie w dłoń.

– Będę mieć dziś najpiękniejszą towarzyszkę.

– Ja też będę miała się kim pochwalić – odparłam, wskazując na czarne, eleganckie spodnie i białą koszulę.

Mężczyzna podwinął rękawy i odpiął dwa górne guziki. Srebrne pierścionki oraz łańcuszek nadawały lekkości całej stylizacji. Zauważyłam też kolczyk w lewym uchu. Ułożył włosy do góry, przez co jego rysy stały się wyraźniejsze.

Elena odprowadziła nas do samochodu, a sama wsiadła na motocykl, którym przyjechała. Obiecała, że jutro odbierze czerwony prezent i wysłała mi buziaka w powietrzu.

– Zdenerwowana? – zapytał przyjaciel, gdy wsiedliśmy do czarnej Mazdy.

– Nie. Po prostu męczy mnie ta cała szopka, bo najwyraźniej nie robi na Jasonie żadnego wrażenia.

– Nie byłbym tego taki pewien. Ale jeśli czujesz się niekomfortowo, możemy udać zerwanie i zostać przyjaciółmi.

– Jesteśmy przyjaciółmi.

– Tak, ale wtedy będziemy nimi dla wszystkich. – Uśmiechnął się blado, jakby poczuł smutek na myśl o nadchodzącym zerwaniu. – Tylko jaki miałbym powód, żeby z tobą zrywać?

Cóż... Teraz albo nigdy. Przełknęłam nerwowo ślinę, wzięłam głęboki wdech, i zaczekałam na konsekwencje. Mimo że nie byliśmy prawdziwą parą, czułam, jakbym go zdradziła i właśnie miała się do tego przyznać.

– I tu wchodzę ja, cała na czarno... – zaśmiałam się, żeby ukryć stres.

Czarnowłosy słuchał uważnie, kiedy spowiadałam się z występku w biurze. Nie wyglądał na złego, jedynie trochę zasmuconego. Zaciskał usta w cienką linię i kiwał głową. Nie skomentował tego wydarzenia, nie ocenił, ani nie skrytykował. Być może dlatego, że milczał i był taki wyrozumiały, poczułam się jeszcze gorzej.

Poklepał mnie po odkrytym kolanie i posłał pozbawiony wesołości uśmiech. Fakt, że przyjemne mrowienie się nie pojawiło, mówił sam za siebie.

– Wiedziałem, że na ciebie leci – skwitował i przekręcił kluczyk w stacyjce.

Przez całą drogę rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Koreańczyk zachowywał się tak, jak zawsze. Z małymi wyjątkami, kiedy myślał, że nie patrzę lub gdy tracił kontrolę nad mimiką twarzy.

Zapowiadała się iście świetna impreza!


Isabell!!! Co ty robisz? Nie oddaje się takiej sukienki — krzyczy mój zewnętrzny głos, ale z drugiej strony, czy szczere przeprosiny nie są warte więcej, niż jakakolwiek kreacja? Poza tym, czy sukienka wybrana przez Elenę nie sprawi, że Jasonowi pęknie jakaś żyłka?

O tym dowiecie się w następnym rozdziale <3 SEE YA! :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro