Episode 1
SOBOTA 16:48
Ciepłe popołudnie, dzięki to słońcu. Słoneczko, które nagrzewa nowy dzień, a dzień ten zmieni
wszystko to, co było widziane oczami Keith'a.
FaceBook
Allura zareagowała na twój komentarz.
Instagram
SpaceDaddy polubił twój post.
Wiadomości SMS
From Coran
- To ty wypiłeś wszystkie butelki mleka?
WhatsApp
Shiro - O której idziesz do Pidge?
Keith - Po 20:00
Lotor - Dawajcie, chodźcie ze mną.
Shiro - Co mamy przynieść?
Hunk - Przyniosę czteropak i trochę trawki.
Shiro - Lol, on nie żartuje.
Ah, ciepłe popołudnie spędzone w parku nad jeziorem. Przyjemne uczucie, doprawdy. Jednak co chwilę brzęczał mi telefon od różnych wiadomości. Jak to nie FaceBook to WhatsApp, więc ani chwili spokoju.
Odczytałem to czym mnie męczą, ale jakoś nie chciałem się tym jakoś przejmować. Schowałem telefon do kieszeni, chcąc odpocząć chociaż na parę minut. Przyglądając się w parku najróżniejszym osobom, czy to widokowi jeziora, człowiek stara się rozluźnić i nie myśleć o problemach.
SOBOTA 22:15
Impreza. Chociaż, kto woli to raczej można to nazwać domówką bądź parapetówką. Oczywiście głośna muzyka w tle, tłum bawiących się jak i tańczących ludzi i migające światła, aby atmosfera była jeszcze lepsza.
Nie da się ukryć, że każdy, dosłownie każdy trzyma piwo. Za tym idzie, że każdy był już ostro zjarany. Szczerze to sam wypiłem już trochę i odczuwam te skutki alkoholu, ale mimo wszystko zabawa wciąż trwa. A dym od papierosów narastał i gęstniał.
- Drugi rok będzie straszny. - Oznajmiła Allura, stojąca wraz z jakąś dziewczyną gdzieś pod ścianą. Rozmawiały na temat nowego roku jak i innych dziewczęcych bzdetach. - Żeby przejść przez to piekło, musisz mylić pozory. Musisz udawać fajną. Nie jesteś, aż tak znana więc ludzie nie będą kwapić by podejść lub pogadać, ale jesteśmy razem z tobą, reszta przyjaciół również-
Przerwał jej gadkę losowy typek, który bez problemu nachylił się do ,,koleżanki" i ją pocałował, a ta nie zaprzeczała. Jak mówiłem, nikt nie wie co się dzieje dookoła.
- Aa, no tak. - Dalej mówiła Allura. - Jeśli czegoś będziesz potrzebować to ymm... Wiesz, że jesteśmy dla ciebie!
Białowłosa odchodząc od ,,parki" natrafiła na Pidge i razem ruszyły w rytmie tańca. Jednak po chwili doszedł do nich Kinkade, który chwycił Pidge i musnął ją po wargach, który przeszedł na głębszy pocałunek. Biedna Allura znowu pozostała sama na lodzie. Czuła się niezręcznie, gdyż wszędzie widziała tańczące pary, więc zażenowana poszła do Ezor oraz Acxy, które siedziały na podłodze i grały w coś z kolejnym losowym typkiem.
Gra polegała na zestrzeleniu kapselka po piwie z butelki.
Ezor, silna kobieta wraz z dopingiem krzyczącym obok strzeliła idealnie w kapselek, który zleciał na ziemie. Okrzyki radości były głośniejsze niż sama muzyka.
A ja? Ja oglądałem razem z kumplami wszystko z daleka w kuchni. Popijamy i palimy, a czy to jest zioło? Kto to może wiedzieć.
- Ludu słuchajcie, mówię wam, że kiedy wszedłem do środka to ona tylko pomyślała: ,,Kim jest ten gorący facet?". - Powiedział zachwycając się Lotor.
- Nie pomyliłeś się czasem? Może jednak pomyślała: ,,Dlaczego on ma tak idiotyczny ryj"? - Odpowiedział mu Hunk.
Wszyscy równo spici.
- Ej no, szczerze mówiąc to ona jest sexy. - Mówi Shiro. - Wręcz niesamowita.
- Wy tak na poważnie? - Nie widziałem nic podniecającego, patrząc na nią.
- Pewnie, że poważnie! - Odpowiedzieli mi chórem.
- Jak nic chciałbyś ją wyruchać. - Hunk.
- To nie tak, że nie mógłbym się z nią umówić, po prostu ona jest nieruchalna. - Odpowiedziałem zażenowanym tym wszystkim. O dziwo, lekko wiedziałem co się dzieje.
- Pojebało cię, to ona właśnie myśli w ten sposób. - Shiro. - W takim razie, powiedz nam, na którą dzisiaj lecisz?
- Dzisiaj?
Przytaknęli na moje pytanie, wyraźnie się uśmiechając. Kaca będą mieli olbrzymiego coś czuje.
Nie jestem aktualnie zainteresowany żadną, ale kpin nie chciało mi się słuchać. Wypatrzyłem sobie taką jedną i to nawet na szybko. Całkiem ładna, blada skóra, blondynka, wysoka. Nie mój typ kompletnie, ale cóż, ładnością nie grzeszy.
- Ta wysoka blondynka.
- Blondynka, sukienka i baleciki. - Odpowiedział najstarszy z blizną na nosie, zaciągając papierosa.
- Jakoś tak cienko ci powiem. - Mówi Hunk. - Nie masz kryteriów żadnych? No wiesz, jak ma wyglądać z twarzy lub czy ma duże cycki?
Nie chciało mi się z nimi gadać na ten temat, ale w końcu jesteśmy na imprezie, więc co innego można robić jak nie gadać o ruchaniu, i która ma większe cycki? Odpowiedziałem coś krótko, zaczęli się śmiać i temat zszedł na coś innego. Jak? No cóż, magia imprez.
Domówka bawiła się dalej i tętniła życiem.
Shiro po kolejnym zaciągnięciu się fajki, przyciągnął uwagę reszty naszego grona. Był jeden papieros. Zioło lub coś gorszego? Magia.
Jak wyszło została resztka i ktoś musiał zabrać ze sobą. Jeden się tłumaczy, że matka sprawdza pokój, drugi mówi mi, że na wejściu zostaje przeszukiwany. Z racji, że wynajmuję pokój z innymi znajomymi zabrałem je ze sobą. Co może pójść nie tak?
Nagle do kuchni wbiegła wspomniana wcześniej blondynka z przyjaciółką, która ostro zezgonowała. Wleciały jak burze do kranu i koleżaneczka wypuściła z siebie resztę soczków, które piła, a blondyna ją wspierała.
- Maria! Maria trzymaj się, będzie dobrze.
Lotor widząc bladą dziewczynę, o której mówiłem zaczął do mnie wymachiwać rękoma w dwuznaczny sposób, po czym się odezwał w ich stronę.
- Ojoj, twoja koleżanka nie wygląda za dobrze, może potrzebujesz pomocy?
- Nie gap się i nie zadawaj idiotycznych pytań. - Dziewczyna podtrzymując włosy drugiej, spojrzała na niego spod byka.
- Ooo, jak miło. - Mówi Hunk.
- Jeju przepraszam! - Toczyła wątek dalej, trzymając włosy. - Nie mam nic do was chłopaki, ale no, nie sądziłam, że tak spędzę ten wieczór.
Długo nie trwało, a prawdopodobnie Maria, znowu oddała swoje nawodnienie. Niestety trochę głośniej i mocniej.
- Maria!
- Ej, powinnaś się zrelaksować. Ona jest grubo pijana, a to nie znaczy, że ty się nie możesz dalej bawić. - Powiedziałem, chcąc ją rozweselić bo widać było, iż jest zła na nią. Spojrzała na mnie, po czym wróciła do Marii. - No dalej Lotor, mógłbyś zastąpić tą damę?
Białowłosy spojrzał na mnie z obrzydzeniem, ale jakoś miałem to w dupie. Odebrałem papierosa od Shiro, a ta się nagle odezwała w moim kierunku.
- Romelle. - Powiedziała z uśmiechem podając mi jedną rękę.
- Śliczna, imię również niczego sobie.
Romelle podeszła bliżej poddają swoją koleżankę Lotorowi. Hunk razem z Shiro szeroko się uśmiechali z tyłu i zaczęli nabijać się z biednego białowłosego. Nie zwracali na naszą dwójkę uwagi.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- Romelle, więc może chcesz się zrelaksować? - Podałem jej końcówkę papierosa. Ta za ciągła się i zaczęła kaszleć.
Zwróciło to uwagę dwóch przyjaciół, jednak wpatrywali się w nas w kompletniej ciszy.
- Hej, ale spokojnie. - Staram się ją uspokoić. - Pokazać ci coś?
Ta tylko przytaknęła i zrobiła krok w przód.
Zaciągnąłem się bucha i przyłożyłem zaciśniętą w pięść dłoń, gdzie jednym końcem dotykała moich usta, drugim jej. Wypuściłem dym, który przez delikatny otwór w dłoni przelatywał do ust tych należących do niej. Gdy opuściłem pięść, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. No naprawdę, jest ona ładna.
A cały czar prysł, gdy tylko Maria się otrząsła.
- Ze mną już lepiej..
- Daj spokój, pomogę. - Lotor.
- Dlaczego on trzyma moje włosy? - Maria.
Lotor złapał wpół przytomną dziewczynę i poszedł z nią najprawdopodobniej do najbliższej kanapy, żeby ta mogła odpocząć bądź wyjść na dwór, żeby nie wdychała jedynie dymu z papierosów. Długo nie trwało, a Hunk wraz z Shiro poszli za nim. Nie obeszłoby się bez nędznej gadki Shiro przy wyjściu.
- Miłego wieczoru życzę.
- Dziękuje? - Odpowiedziała Romelle z uśmiechem, lecz była lekko skrępowana.
Gdy kuchnia była pusta, nasze spojrzenia po raz kolejny powędrowały na siebie.
- A ty jak masz na imię?
- Keith.
- W takim razie, witam Keith. - Po tych słowach zbliżyła się i musnęła moje wargi.
Nie powiem, że było źle, ani dobrze. Po prostu przyjemne uczucie. Nie siłowałem się z myślami tylko odwzajemniłem pocałunek.
Nim się obejrzałem, pocałunek przekierował nas w stronę cichego korytarza przy drzwiach wejściowych. Pocałunki były głębokie, szybkie i pociągające. Jednak w pewnej chwili, blondynka zaczęła rozpinać moją koszulę i rzuciła się na moją szyję. To mnie nie bardzo interesowało.
Nie wiedziałem co mam robić. Nie, że nie chciałem, ale po prostu jakoś nie tego oczekiwałem. Cóż, byłem w kropce, a na szczęście uratował mnie dzwonek do drzwi. Była to policja. Momentalnie przestała ona muskać moją szyję i spojrzała na gliny.
Drzwi otworzyła Allura z Pidge.
- Dobry wieczór. Jeden z sąsiadów zadzwonił ze skargą, odnośnie ciszy nocnej.
To nie był dobry moment na policję, tym bardziej, że miałem zioła w kieszeni. Bałem się, że będą mnie przeszukiwać. Ruszyłem w stronę salonu zostawiając samą Romelle.
Jedni byli przestraszeni na wieść o policji, a drudzy bawili się doskonale. Naprawdę alkohol robi swoje.
Spojrzałem na pierwsze lepsze wyjście - okno.
Pędem przeskoczyłem przez nie i szedłem szybszym krokiem niż zwykle do domu.
Ah, domówka jak się patrzy.
NIEDZIELA 11:27
Można tą godziną nazwać ranek? Popołudnie? Ciężko stwierdzić, gdy biedny mam kaca. Nie mocnego, nie dużego ale odczuwam skutki.
Leniwie otarłem oczy i sięgnąłem po telefon by sprawdzić powiadomienia.
Pierwszym była wiadomość SMS od matki. Napisała mi, że była w kościele i się pomodliła za siebie i za mnie. Dodała, że wierzy, iż Bóg u kara ojca za grzechy. Nie chciało mi się czytać kolejnych dyrdymałów mojej mamy.
Po tym jak pokłóciła się z ojcem, nie chce słuchać ani jednego, ani drugiego. Są w separacji, ale kłótnie narastały w domu, więc się wyprowadziłem.
Od momentu mojej wyprowadzki, bo nie chciałem między nimi wybierać, pisze do mnie prawie, że codziennie. Głównie jakoś co niedziele. Tak jak dzisiaj.
Nie chcąc się tym zamartwiać, patrzę na kolejne powiadomienia.
Wiadomość SMS
From Shiro
Ej stary, ty zabrałeś tą trawkę cnie? Policja po przeszukania Pidge mieszkania, znalazła ją. Jest wściekła na mnie, bo myślała, że to ja ją mam. Matka nie słucha jej tłumaczeń i ją ukarała dość srogo.
Czytając tą wiadomość oczy rozszerzyły mi się jeszcze bardziej. Wstałem natychmiastowo z łóżka i przeszukiwałem kieszenie od spodni.
Na moje nieszczęście do pokoju wparował Coran z telefonem przed twarzą, a za nim wędrowała Narti.
Ledwo się otrząsłem, ale rzuciłem spodnie i wróciłem do łóżka, aby się okryć pierzyną. Byłem w lekkiej koszulce i bokserkach, a to że miał telefon przed ryjem, oznaczało, iż z kimś rozmawia. A ja się właśnie domyślam z kim.
- Naucz się pukać cymbale!
- Nie bądź maruda. Oj mała zobaczysz jaki kacyk jest mordercą. - Mówił Coran do telefonu.
Podszedł do okna i odsłonił zasłony, aby słońce wleciało do pokoju. Oczywiście wszystko szybkim krokiem. Narti natomiast na spokojnie usiadła na moim łóżku.
Po odsłonięciu okno, przysiadł na łóżku, wręcz się na nie rzucił. Przeniósł rękę na środek, tak aby każdy mógł widzieć, Nadię.
- No dalej przywitaj się z Nadią!
- Hej Keith. - Mówiła z kamerki w telefonie Nadia.
- Cześć. - Było to oschłe przywitanie, co spowodowało wzrok siedzących obok mnie współlokatorów.
- Emm, tak jak widzisz, radość od niego, aż wyskakuje od środka i wypływa uszami. - Coran. - Przepraszam za niego, dziecko moje wciąż dorasta. No wiesz, trądzik czy przekonanie dziewczyny by go rozdziewiczyła. Wszystko to i podobne.
Starałem się, oj bardzo starałem się go zabić wzrokiem.
- Nie drażnij go. - Nadia. - Dopiero co wstał.
- On śpi praktycznie całymi dniami! Dodatkowo je i sra. Wygląda to tak, jakbyśmy wychowywali chomika giganta. Ale ciesz się, że nie czujesz jak on śmierdzi. Fuu, zazdroszczę ci.
- Coran, ja tu cały czas jestem.
- Tak, wierz mi, czuję twoją obecność.
Z tego późnego ranka nie było mi potrzeba tych gadek, a spokoju i znalezienia zagubionej trawki.
- Ale Nadio ty moja kochana, opowiadaj jak tam w Londynie? A kochać cię będę jeszcze bardziej, gdy spotkasz Harrego Styelsa i pomyślisz o mnie.
- Pomyślę, nie bój żaby. A jaki plan na dziś macie?
- Będziemy się modlić, by Keith poszedł w końcu się umyć.
Moja irytacja osiągnęła zenitu, ale nie chciałem dramatyzować przed nimi, nie warto. Siedziałem jeszcze trochę w milczeniu i wsłuchiwałem się ich rozmowy. Nadia wspominała, że James dużo pracuje i praktycznie od rana do popołudnia siedzi sama w domu. Coran oczywiście, jako ,,wyrośnięte dziecko" zadawało kolejne pytania, gdzie pójdzie później. Czy odwiedziła to i tamto.
Po chwili Nadia zapytała czy nie pokaże jej mieszkania. Rzecz jasna wyprowadziłem się dość dawno od rodziców, ale ona niedługo po mojej wyprowadzce wyjechała do Londynu ze swoim chłopakiem.
Widziała, że nie jestem zbyt rozmowy aktualnie, ale chciała coś ode mnie wydusić, więc mnie o to poprosiła. Zgodziłem się i zabrałem telefon od Coran'a po czym wstałem z łóżka. A ten niespodziewanie klepną mnie w dupę.
- Ma che culo!* - Coran.
- Pieprz się zboczeńcu! - I wyszedłem z pokoju, w końcu, a za drzwi jeszcze się darł.
- Michelangelo di culo!*
Przechodziłem przez korytarze i pokazywałem jej wszystko po kolei. Zaczynając od łazienki, później kuchnia i duży salon.
- A na sam koniec zobacz jaki mam widok. - Odwróciłem telefon w stronę okna.
- Wow. Naprawdę macie tam fajnie. A jak z czynszem?
- Cóż, mój tata czuł się źle z tym, że nie będę z nim mieszkał. Uznał, że będzie się dokładał do mojego czynszu.
- Oo, to super. A powiedz.. jak z mamą?
- No tak.. z czasem będzie lepiej.
Nie było mi smutno z powodu rozmowy na temat rodziców. Była moją przyjaciółką, więc nie będę robił wyrzutów, iż o to się pytała. Martwi się i to jest normalnie.
Uśmiechnąłem się krzywo i toczyliśmy dalej rozmowę.
- A jak tam żyćko osobiste? Masz kogoś na oku? - Nadia.
Jednak tu mnie zgięła. Mógłbym powiedzieć o Romelle? Niechętnie.
Chciałem szukać wymówki, ale najgłupszy z najbanalniejszych pomysłów wpadł mi do głowy.
- Tak Coran! Już oddaje.
Chce żebym oddał mu już telefon. Może boi się, że znajdę jego ulubione pornosy w przeglądarce.
- Cały Coran, to do później!
- Całusy. - Rozłączyłem się.
- Wołałeś mnie? - Coran.
- Tak, masz telefon. I od dzisiaj pukasz do drzwi zanim wejdziesz.
Narti z Coran popatrzeli się na siebie, i chłopak wydusił z siebie ciche: okej.
PONIEDZIAŁEK 13:21
Zimne popołudnie i chodzący w kółkach ludzie, bo nie mają co robić. Boisko jest pełne ,,młodzieży", którzy w swoich grupkach rozmawiają ze sobą.
W tle gdzieś miga Allura rozdająca coś ludziom. Cała uradowana i szczęśliwa. Podchodzi do pierwszej grupki, coś tam papla i rusza do następnych.
Ja aktualnie przeglądam telefon i czekam na trzech muszkieterów, którzy zasiedli się w łazience. A śmieszne jest to, że skończyli się załatwiać w tym samym czasie.
- Nie myjesz rąk stary? - Hunk zwraca się do Lotora.
- Gdzie tam, nie mogę.
- Bo? - Zwrócili się chórem Shiro wraz z Hunk'iem.
- Bo one. - Uniósł dłonie ku górze. - Dotknęły tyłeczka.
- Jesteś obrzydliwy. - Hunk.
- Nie umyje ich, póki znowu się z nią nie spotkam.
Takich przyjaciół mieć do skarb.
Po wyjściu z toalety, kierowaliśmy się w stronę boiska. Gadaliśmy jeszcze coś o tym, że dziewczyny są bardziej pociągające niż mężczyźni. Dla jasności oni gadali nie ja. Nie mieszam się w teorie, że kobieta osadza swój zapach na chłopaku. Na końcu tematu przeszło na walenie konia, i że zapach kobiety wtedy odchodzi. Tyle z tego zrozumiałem.
Po chwili uradowana Allura opuszczając kolejną grupkę, zauważywszy nas podeszła.
- Cześć chłopaki! Co robicie w piątek wieczór?
- Nic, a co? - Shiro.
- No to idealnie! Zapraszam was zatem na specjalne wydarzenie!
Energia, aż z niej pryskała. A kiedy skończyła paplać, zaczęła rozdawać ulotki.
- Świetlica... - Zaczął czytać Hunk. - Miejsce, gdzie debile idą bo lekcji nie mają.
Gdy białowłosa podawała ulotkę Lotorowi, ten wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Maślane oczka robi tylko dla niej, szkoda że ona tego nie widzi.
W sumie to, aż rozbiera ją wzrokiem.
Allura wspomniała, że wcześniej robiła z dziewczynami projekt o wymianie uczniów i poznawaniu się. Dyrektorowi się to spodobało i poprosił je żeby zrobiły coś podobnego w szkole po lekcjach.
- Ooo, ale fajnie.. Ale beze mnie. - Uśmiechnął się sztucznie Shiro w jej kierunku.
- Taa, ja też nie dam rady. - Hunk.
- Ja mogę. - Równie szczęśliwy jak trochę wcześniej Allura, ponieważ dziewczyna po informacji, że chłopaki nie idą, posmutniała.
- Nie, nie możesz. - Wtrąciłem się. - Przecież idziesz z nami.
- Rozumiem, że będziecie robić wcześniejsze ,,nic" i jak właśnie te debile siedzieć i walić sobie konia do pierwszego lepszego pornola?
Popatrzeliśmy się na siebie i w duchu sobie pomyślałem, że w sumie to nie jest zł pomysł...
- Może inaczej... W pierwszej klasie dopiero poznajemy siebie po trochu. Swoje oblicza, to co nas łączy i jakie mamy zdanie na różne tematy.
- Zgadzam się. - Lotor.
- A idąc dalej, jesteśmy już w drugiej klasie i-
- Allura przypomnę ci tylko. - Wtrąciłem się jej. - Ty też jesteś w drugiej klasie i również nikogo prócz nas nie zna-
- No i super! - Równie chamsko mi się wtrąciła w zdanie. - To do zobaczenia w piątek!
Oddaliła się i pokiwała na do widzenia.
- Ta kobieta w ogóle nikogo nie słucha. - Zirytowałem się, naprawdę.
- Nic, a nic się nie zmieniła.
- Myślę, że jej to nigdy-
- Myślicie, że podobam się Allurze?
Cały Lotor, zakochany po uszy. Musiał coś palnąć. Jak to on.
Spojrzeliśmy się na niego i nie odpowiedzieliśmy mu ani słowem.
- Dobra, to do później po lekcjach. - Podałem dłoń chłopakom, a Lotor dalej się uśmiechał jak chory psychicznie.
- No daj łapę Keith.
- Jesteś obrzydliwy.
Odszedłem od chłopaków, ale z kąta zauważyłem, że Hunk z Shiro uciekli od Lotor'a. Śmiesznie wyszło bo krzyczał, żeby poczekali i biegł za nimi. Chciał przeskoczyć ławkę ale się zahaczył i zaliczył glebę.
ŚRODA 10:34
Lekcja prawdopodobnie biologii. Dopiero co się zaczęła więc ludzie się powoli schodzą do klasy. A nie byłem zainteresowany, aby odrobić zadania na ostatnią chwilę bo byłem wpatrzony w nauczycielkę. Jak nie mogłem sobie wyobrazić, że ktoś może chodzić z tą babą. Znaczy się ma męża, ale jakoś nie widzę na przykład siebie-
- Stary!
Szturchnął mnie łokciem Hunk i zaczął coś gadać.
Mówił, że gapię się na nią, że aż głowa boli. Pierdolił, że każdemu może się zachcieć towarzystwa seksualnego ze starszą panienką.
Ohyda.
Na szczęście, bądź nie podeszła nasza przyjaciółka.
Ta kobieta starszy wszystkich swoim zatarciem.
- Zostawisz nas samych? - Zapytała w stronę Hunk'a. - Proszę?
- Jak miło cię widzieć Acxa! - Powiedział z lekką chrypką grubszy przyjaciel.
- Mógłbyś się przesiąść?
- Ja? A no oczywiście, że mógłbym.
Długo nie trwało, a Hunk zabrał swoje rzeczy i uciekł na inne wolne miejsce. Acxa usiadła obok mnie i zapytała wprost, szeptem.
- Nie zgubiłeś czegoś w sobotę?
- Znalazłaś to?! A tak serio, to o czym mówimy?
Ta spojrzała na mnie spod byka z przymrużonymi oczyma. Pomału się domyślałem o co chdzi, jednak wolałem mieć pewność.
- O twoim dziewictwie.
Tym razem to ja spojrzałem na nią z poirytowaniem na twarzy.
Acxa to moja najlepsza przyjaciółka płci żeńskiej. Wiem, że jak potrzebuje pomocy to mogę ją o to poprosić. Tak samo kochamy się drażnić ale za każdym razem później wychodzi z tego bójka i foch na dziesięć minut.
- Mówimy, mój drogi chuju o twojej trawce.
- Matko, musisz mnie za każdym razem obrażać jak rozmawiamy?
- Masz problem teraz do tego? Poważnie? Słuchaj, jakbym tego nie zabrała od chaty Pidge, policja by to znalazła. Może i określenie ,,chuju" jest ostre to idealne do tego, że zgubiłeś trawkę.
- Okej dobra, przepraszam.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Czekałem, aż mi ją odda ale jakoś zapowiadało się inaczej.
- No powiedziałem przepraszam?
- No i? - Odpowiedziała obojętnie. - Allura mi powiedziała, że nie chcesz z chłopakami przyjść w piątek do świetlicy.
Ostatnie słowa wypowiedziała z uśmiechem. Wiedziałem właśnie co się święci.
- Zawiodłam się na tobie Keith. Myślałem, że dobry z ciebie chłopak.
- Ah.. Okej, przyjdę.
- Chyba dalej się nie rozumiemy.
Ta kobieta zaskakuje mnie cały czas.
- Nie tylko ty ale cała reszta twoich cymbałów ma przyjść. - Mówiła całkiem poważnie.
- Dziewczyno, nie jestem w stanie wyczarować ci takiego cudu. Kurwa, jak się dowiedzą, że mają przyjść na to, bo zgubiłem trawę to mnie zabiją.
- Może pomyśl o czymś innym niż własne dupsko. To Allura, a wiesz doskonale jak jej na tym zależy.
Allura to złota kobieta i zawsze chce pomagać innym. Naprawdę skarb jest z niej, i aż żal się robi na sercu gdy widzi się ją smutną do łez.
- Niech będzie, coś postaram się z nimi zrobić.
- No widzisz jak umiemy się dogadać? Tylko bądźcie wcześniej. Pomożecie w przygotowaniu wszystkiego. - Acxa zbierała swoją torbę z zamiarem wstania z miejsca.
Moja mina zażenowania, po raz kolejny osiągnęła zenit. Tylko jedno mi się nie podobało.
- Chwila, chwila. Trawka.
- Co trawa? - Jej mina była zmieszana i nie do końca wiedziała o co mi chodzi.
- Oddasz mi ją może?
- Oddam spokojnie. Po spotkaniu w piątek.
Wszystko co złe, jak zwykle spada na mnie. Ta się tylko uśmiechała, widocznie bardzo zadowolona z siebie.
Tylko, że jej uśmiech znikł zaraz po wypowiedzi nauczycielki.
- Acxa, bardzo proszę usiądź już. Lekcja się zaczęła.
- Dobrze, tylko przesiądę się do Ezor bo z nią jestem w grupie.
- Jak widać. - Zaczęła nauczycielka, która skierowała wzrok w stronę Ezor i Hunk'a, który się do niej dosiał wcześniej. Poprzez prośbę Acxy. - Hunk dobrze sobie z nią radzi więc tam zostaje, a ty jesteś w parze z Keith'em. Może dzięki temu będziesz mniej gadać.
Było widać, że dziewczyna chciała zabić wzrokiem starszą kobietę. Ale posłusznie usiadła z powrotem obok mnie. A tuż po jej klapnięciu na krzesło, podszedł Hunk po resztę rzeczy i zwrócił się szeptem w jej stronę.
- Dziękuje ci ogromnie, doprawdy.
Oj było słychać w głosie lekką złość. Oj było.
PIĄTEK 16:38
Późne popołudnie po lekcjach. I co mnie czeka? Kochana świetlica. Robię to dla Allury i dla trawki.
Przyszedłem we wskazane miejsce. Nie za duże pomieszczenie gdzie po środku były rozstawione krzesła w rządkach. Gdzieś z boku półka z książkami i inne stoliki. Jedne miały kartki, czyli zapewne Allury papierkowa robota. Dziewczyna się bardzo stara.
Inne stoliki puste bądź ustawione pod okna, by nie przeszkadzały.
- Cześć Keith! - Wydarła uradowana moim widokiem białowłosa. - Nakręcony już jesteś?
- Cześć, tak jestem. - Odpowiedziałem jej obojętnie.
- Jakoś się dziwnie zachowuje cnie? - Zapytała Pidge.
- Zdesperowany jest chłop. - Odpowiedziała jej Ezor.
- Oo, właśnie tak.
- Czuć zdechłe męskie ciało wśród nas. - Powiedziała oparta łokciem o Pidge, Acxa.
Przyglądałem się im w milczeniu. Rozbierałem się z szala i kurtki. A one dalej wymieniały jakie to ze mnie jest chodząca śmierć.
Przerwała im Allura zaczynając swoją gadkę.
- Kochani trzeba pamiętać jaki mam cel na to miejsce! Uczynimy świetlicę tym, co każda szkoła powinna mieć. Nikt już nie będzie chciał od niej uciekać!
- Najsmutniejsza rzecz, jaką dziś usłyszałam. - Ezor.
- Oo! I wyślemy się dla Nadii! - Spojrzała się w moim kierunku. - Keith, chodźże tu!
Zanim zdążyłem podejść do dziewczyn, ustawionych pod ścianą, dość brzydką ścianą to Allura zrobiła zdjęcie. Po zrobieniu uciekła gdzieś w kąt, a ja spojrzałem z politowaniem na nią. Śmiechów i chichów resztę dziewczyn nie dało się nie usłyszeć.
Nie będę kłamać, trochę mnie to rozśmieszyło, ale przy wejściu zauważyłem dwóch chłopaków. Jeden trzymał laptopa i wyglądali na ostrych nerdów.
- Allura. - Podszedłem do niej. - Ludzie się zbierają.
- Aaa! Cześć! Przyszliście na spotkanie?
Ci byli zdezorientowani i rozglądali się po pomieszczeniu.
- To jest świetlica? - Zapytał jeden z nim w totalnych szoku.
- Usiądźcie sobie, mamy sok i ciasto...
_ _ _
Trochę czasu minęło. Siedziałem razem z tymi nerdami i czekałem na cud. Siedzieli w pierwszeł ławce, a zająłem miejsce po środku drugiej rzędu. Ci się dosiadali tylko ze względu na sok pomarańczowy. Cring mnie brał jak to wszystko widziałem.
Dziewczyny było trochę posmutniałe, że nie ma ludzi.
Na szczęście doszła moja ekipa debili, którzy się do mnie dosiedli. W końcu!
- Dobry wieczór! - Ożywiła się Allura i powitała ich uśmiechem.
- Cześć, cześć. - Odpowiedzieli chórem do wszystkich.
Długo nie trwało, a Lotor ruszył się kompromitować.
- Co ty robisz człowieku? Usiądź na dupie. - Shiro.
- Myślałem, żeby ją pocałować...
Hunk chwycił go za ramię i skierował na krzesła, bo ten już chciał iść w stronę Allury.
Gdy chłopaki usiedli wygodnie, zaczęli mnie męczyć.
- Taa, dobry wieczór, a gdzie drinki? Pisałeś o drinkach. - Hunk.
- I o dziewczynach. - Dodał Shiro.
- Ślepy jesteś? Z przodu masz cztery piękne dziewczyny. - Zwróciłem się do Shiro. - A sok pomarańczowy masz z lewej strony. - Tym razem zwróciłem to do Hunk'a.
- Jeb się człowieku. - Odpowiedział z delikatnym śmiechem w głowie Shiro.
Siedziałem po środku i mojej lewej strony siedział mój najlepszy przyjaciel - Shiro. Po prawej był Lotor zapatrzony w białowłosą, a tuż obok był Hunk.
Do sali po mału robiło się tłoczno i przychodziło więcej osób, co uszczęśliwiło dziewczyny. Allura, jak głowa tej operacji rozglądała się po ludziach i z każdym się witała.
Również zacząłem się rozglądać i zauważyłem znajomą mi blondynkę, która usiadła w przeciwnym rzędzie drugiej kolumny krzeseł. Spoglądałem na nią bez ruchu. Ta mnie również odnalazła wzrokiem i puściła i oczko. Nie odwzajemniłem tego. Jak nie czułem się dobrze z tym.
- Zobacz no! Romelle może i tylko ci mrugnęła ale idzie to w dobrym kierunku. - Powiedział Hunk. - Jest w tobie zakochana jak nic.
Słuchanie ich starań były mi niepotrzebne.
Słyszałem kolejne kroki. Odwróciłem się by sprawdzić kto wszedł. Był to chłopak, lecz widziałem go po raz pierwszy. Z szybkich przemyśleń stwierdzam, że jest nowy.
Włosy roztargane we wszystkie strony świata. Dłuższa bluza a na nią nałożona kurtka puchowa. Ciemne jeansy i buty Nike.
Czemu ja takie szczegóły zauważam?!
Jednak, no nie mogę powiedzieć, że źle on wygląda.. Niestety gdy tam się wpatrywałem, on się spojrzał na mnie.
Nasz wzrok się spotkał, jednak się nie speszyłem. Przywróciło mnie na ziemie dopiero wołania Hunk'a.
- Kurwa Keith!
Razem z Shiro gapili się na mnie.
- Jestem na tak.
- Czyli co? - Zaczęli się śmiać. A Hunk pytał dalej. - Coś więcej?
- Tak, tak wyrwałem ją.
Na szczęście przerwała im Allura, która zaczęła swoje wypociny.
- Dobry wieczór! Mam nadzieje, że każdy z was kojarzy nas... - Było widać, że dziewczyna się stresuje, ale ona zawsze sobie umie poradzić.
Po kolei przedstawiała resztę dziewczyn, a ja trochę wyłączony, ukradkiem spojrzałem na chłopaka z tyłu. Był wpatrzony w białowłosą i uważnie jej słuchał, więc odwróciłem się z powrotem do poprzedniego siadu. Ale coś mnie kusiło i co chwila spoglądałem za siebie.
Biedna Allura omawiała wszystko zaczynając jaki jest cel tej śmiesznej świetlicy. A zakochany Lotor zgadzał się n wszystko i przerywał jej przez to razem z Hunk'iem i Shiro. Spowodowało to zdenerwowaniem Acxy.
- Koniec. Kto się znowu odważy jej przerwać, będzie miał połamany piszczel.
Kochana i wrażliwa Acxa.
Allura była w szoku jej zachowaniem ale w duchu jej pewnie dziękowała.
- Dobrze, więc na początku mamy dla was ankietę. Jest ona po to, aby wpisać swoje przemyślenia na temat świetlicy. Co mogłoby się w niej znaleźć lub jakie uwagi macie do nas. A i spokojnie, ankieta jest anonimowa, więc nie bójcie się odpowiadać.
Podała ankiety i długopisy. Z uśmiechem na twarzy powiedziała, że na dziś miała tylko przygotowaną ankietę na taki start, i że to wszytsko.
- Jakieś pytania? - Zapytała.
- Tak ja mam! - Odpowiedział najszybciej jak mógł Lotor.
- Tak, słucham? - Mówiła, trochę z obojętną miną.
- Pytanie dotyczy twojego numeru.. Co jest po 06?
- Cóż.. Po 06 jest 07, 08, 09. Ale Lotor jesteś w drugiej klasie już, powinieneś umieć liczyć.
Sala wybuchła śmiechem, a chłopak nie zdawał się, że ta go odrzuca.
- Chłopaki, zakochałem się.
Shiro wymyślił, żeby ten wpisał swój numer na ankiecie i podpisał się pod nią.
Ja się wyłączyłem i nie mogłem znowu przestać spoglądać na chłopaka za mną. Rozmawiał z jakąś dziewczyną i razem omawiali coś na temat trzymanej przez niego ankiety.
A mój wzrok, cały czas próbował go poznać.
PIĄTEK 18:53
Zimny wieczór. Szedłem w stronę moje przystanku autobusowego. Przyglądałem się rozkładowi jazd, gdy w oddali zauważyłem postać, stojącą przy automacie. Była tyłem, ale rozpoznałem ją po tym jeansach, kurtce i butach. Był to ten nowy chłopak ze świetlicy.
Oglądałem go z dali, ale podkusiło mnie coś i ruszyłem w jego stronę.
Gdy stanąłem obok, nic się nie odezwałem. Po chwili ten mnie zauważył i powiedział.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. Po prostu rozmyślam się nad tym co sobie kupić.
Jego głos był bardzo wesoły. Nie był szorstki ani zaniżony. Był wyższy jak na takiego chłopaka. Teraz jak jestem bliżej, mogę dostrzec przez sztuczne światło, że jego cera jest jak czekoladka, a błękitne oczy błyszczą i odbijają się w automacie.
- Numerek trzynaście nie wygląda źle. - Odparłem.
- Jak tak mówisz.
Od razu sięgnął po drobne i zaczął stukać numer w automacie. Czekał, aż batonik wypadnie, po czym włożył kolejne pieniądze i wybrał ten sam numer.
Ze zmarszczonymi brwiami oglądałem jego ruchy i z lekka ich nie rozumiałem.
Schylił się po dwa batoniki. Spojrzał na mnie i zapytał.
- Aa, chciałeś jednego?
Moje zdezorientowanie było jeszcze większe, ale pokręciłem tylko głową ale już sam nie wiem czy na ,,tak", czy ,,nie".
- Chodź, mam coś dla nas. - Pokierował mnie w stronę przystanku i usiedliśmy tak, że jedno miejsce zostało wolne po środku.
Trzymał papierosa, a gdy się nim zaciągnął spojrzał na mnie i wypuścił dym.
- To spotkanie w świetlicy, było dość dziwne. - Odparł chłopak.
- Zgodzę się. Sama ankieta była dziwna. Zrozumiałeś coś z niej? - Delikatnie się zaśmiałem.
- Tak, ale czy to było wymagane?
- Ankieta? - Nie zrozumiałem do końca jego pytania. A ten wypuścił kolejnego bucha.
- Nie ankieta, ale świetlica i to wszystko fajne jest. - Podał mi papierosa. - Świetlica pozwoli ci poznać nowych ludzi.
Spojrzałem się na niego i zaciągnąłem papierosa.
- Jesteś nowy? - Zapytałem się jak ostatni idiota.
- Jestem, jestem. - Zaśmiał się i kontynuował. - Od trzech tygodni tutaj jestem i siedzę na ostatnim roku.
- Nie jest to trochę dziwne, tak na pięć miesięcy przed końcem szkoły się przenieść?
- A czy to jest dziwne? - Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja nic nie powiedziałem. Moja mina z uśmiechu zmieniła się na ,,twarz myśliciela". Patrzyłem się na niego w skupieniu i próbował ogarnąć co się dzieje. - Wszystko jest dziwne z tobą. - I tutaj obaj zaczęliśmy się śmiać. - Chyba sam przez to jestem dziwny.
- Ale, że w jakim sensie-
- Cześć!
Nie było mi dane dokończyć, ponieważ znikąd pojawiła się Romelle. Nie wiem skąd, może wiedzieć nie chce.
- Co tam? Jak tam?
- Spoko. - Odpowiedziałem oddając papierosa chłopakowi. - A ty?
- Świetnie! Ale no uciekłeś szybko ze spotkania.. Oo mogę?!
Spojrzała się na papierosa znajomego, a ten z uśmiechem podał jej zgadzając się. A mi do uśmiechu nie było. Naprawdę czułem się zmęczony jak ją zobaczyłem. Jakbym miał ciężar na plecach.
Romelle się do mnie uśmiechała jak jakaś narajana. Widziała, że nie jestem chętny do rozmowy, ale starała się wydusić ze mnie każde możliwe słowo.
- Śmieszne to spotkanie było cnie?
Nie chciałem z nią rozmawiać. Spojrzałem na nią w ciszy. Kolega zauważywszy to, zaczął mówić.
- Moim zdanie było dziwne.
- Dziwne.. - Spojrzała na niego z wyrazem bez smaku. Jednak po chwili zaczęli się obaj śmiać. - Okej.
- Jak widać, lubimy dziwne rzeczy. - Te słowa akurat skierował na mnie.
Nie wiedziałem jak się zachować. Może i chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna mnie wyprzedziła.
- Jezu! Ja się nie przedstawiłam. Romelle jestem.
- Cześć Romelle.
Odwzajemnili uśmiech i podali sobie dłonie na przywitanie.
- A ty jak się nazywasz?
- Lance.
- Miło cię poznać, Lance.
Moje spojrzenie podniosło się na nim, kiedy tylko wspomniał swoje imię. Napotkaliśmy siebie, jednak nie było to krępujące.
- Jestem Lance.
~~~~
Wróciłam :) Hejo!
Ponad 5k słów, a to pierwszy rozdział :D
Myślę, że się podobało.
Tłumaczenie odcinków biorę z cda. Skam Polska.
Polecam ;)
Nie biorę całego tłumaczenia, chyba, że ciężko coś zrozumieć.
Nie umiem określić kiedy powstanie drugi rozdział, ale będę się starać :)
Żegnam i widzimy się za jakiś czas ♥
Buźki~
P.S. Jak widać, Hunk to już nie jest przytulny i grzeczny chłopiec X) A Shipy jakie tu powstają, no cóż. Przepraszam :D I jak są błędy to przepraszam :<
Tłumazenie:
Ma che culo! - Co za dupa!
Michelangelo di culo! - Dupa jak Michała Anioła!
Język włoski.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro