Rozdział 7. Wybaczenie.
Ares zawiózł mnie na ziemie statkiem. Akurat zauważyły nas dziewczyny, bracia Raphaela i... On sam. Raphael chciał już iść ale mój brat go zatrzymał. Patrzyłam w ziemie kiedy mój brat rozmawiał z Raphaelem. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na swojej. Spojrzałam na tą osobę. Był to Raphael. Uśmiechał się lekko.
-Mona przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Nie wiedziałem, że twój ojciec posunie cię do czegoś takiego.- Powiedział nadal trzymając moje dłonie.
-R-Raphaelu to ja przepraszam.- Powiedziałam ze łzami w oczach.- N-Nie wiedziałam, że to mój ojciec z-zaplanował.- Dodałam, a po policzkach spłynęły mi łzy. Przytuliłam się do niego. Poczułam jak Raphael odwzajemnia mój czym głaszcząc mnie po plecach. Następnie Raph wziął moje rzeczy i poszliśmy do jego domu. Poszłam z Raphaelem do jego pokoju.- N-Naprawdę przepraszam.- Powiedziałam siadając na łóżku Raphaela.
-Mona spokojnie. Nie gniewam się.- Powiedział siadając obok mnie. Po czasie zmęczeni położyliśmy się do łóżka.
-Raph?- Spytałam wtulając się w niego.
-Tak?- Odparł Raph.
-Kocham cię.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Ja ciebie też kocham.- Powiedział Raphael całując moje czoło. W końcu zasnęliśmy wtuleni w siebie. Bardzo go kocham. Następnym razem na spokojnie porozmawiamy jeśli będzie taka sytuacja co była kilka dni temu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro