Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 2.

ad astra per aspera.

Alex.

- Czyli... Czekaj czekaj czekaj. Chcesz się tak po prostu, wymknąć w środku nocy z terenu szkoły tylko po to, żeby połazić po mieście w nocy? - nie dowierzała Lydia.

- No, tak. No weźcie, Oksford nocą to coś pięknego. A ja muszę zrobić zapas fajek.

Mimo, że jest ona piękna, Szkoła Thomasa Hardy'ego w Oksfordzie jest najnudniejszym miejscem świata. Nic tu się nie dzieje. Nic. Żadnych dram, bójek na korytarzach, sprzedawania narkotyków... no, chyba że o czymś nie wiem. 

- Jesteś... walnięty. - stwierdziła Skylar.

- A wy nudne. - skrzyżowałem ręce na piersi i oparłem się o oparcie krzesła.

- Przypominam ci, że to ja w tamtym roku ufarbowałam cię na różowo. - przypomniała Lydia.

- Oj, no błagam was, będzie fajnie.

- To jest powalony pomysł, Alex. - westchnęła Sky. - Ale niech ci będzie.

- I ty jesteś przeciwko mnie? - pisnęła Lyds.

- No weź, kiedy ostatnio zrobiliśmy coś ciekawego?

- Jesteście oboje... mocno powaleni. Ale ktoś musi was przypilnować. A teraz jedzcie, bo za 7 minut koniec przerwy.

Dzień minął dość... zwyczajnie. Wieczorem, a raczej w nocy, o północy, gdy jest "okno kontrolowe" (czyli nauczyciele i ochroniarze pilnujący akademików w nocy się zmieniają i nikt nas nie pilnuje przez kilka minut), spotkaliśmy się z dziewczynami za bramą szkoły.

- Gotowe? - spytałem

- Gotowe. - potwierdziła Lydia.

Ruszyliśmy w stronę centrum miasta. Najpierw spotkałem się z moim kumplem, który przemycił mi fajki i alkohol. Później kręciliśmy się bocznymi uliczkami, powoli się upijając. W końcu usiedliśmy na jakiejś ławce pod drzewem.

- Mam pomysł - powiedziała Lydia - Każdy bierze łyk piwa i mówi coś, czego wcześniej żadnemu z nas nie mówił, cokolwiek. Sekret, wątpliwość i tym podobne.

- To ty zaczynaj. - zaproponowała Sky.

- Dobra. - dziewczyna zabrała mi z ręki butelkę i pociągnęła łyk. - No to... Spałam z kimś.

Zaśmiałem się pod nosem.

- Z kim? - spytałem.

- Joshua White.

- Uh- serio? - mruknęła Skylar

- Tak, on był pomyłką. Ale nie żałuję. W sensie... wiecie, przyjaźniłam się z nim, a pierwszy raz chyba powinno się odbyć z kimś, komu się ufa, nie?

- Mnie nie pytaj, ja jestem najmniej doświadczona z naszej trójki. - odparła druga z dziewczyn - Twoja kolej, Alex.

Wziąłem łyk i oznajmiłem:

- Ostatnio stwierdziłem, że może jestem bi, ale na razie nic potwierdzonego i nie czuję potrzeby określania się.

- Amen. - przytaknęły dziewczyny. Podałem butelkę Sky.

- Cholera, jesteście ze mną szczerzy, nie chcę was okłamać, ale to jest dla mnie naprawdę trudne, więc bądźcie wyrozumiali.

Pokiwałem głową i objąłem ją ramieniem.

- Ja... Jestem aseksualna.

Na chwilę zaniemówiłem. Wcale nie dziwiłem się, że to dla niej trudne.

- Jestem nienormalna, prawda? - pociągnęła nosem.

- No coś ty! - zaprzeczyłem. - To w porządku, nie martw się.

- Mam wrażenie, że coś ze mną nie tak, że odebrano mi jakąś ważną sferę życia.

- Ej, bez przesady, to wcale nie takie ważne. - machnęła ręką Lyds. Zaśmialiśmy się.

- To... dziwne, nie uważacie tak?

- Oczywiście, że nie! - zaprzeczyłem. - Czy to cokolwiek zmienia? Nie. Dalej jesteś tą samą Sky, nie ma to wpływu na naszą przyjaźń ani... Na nic.

Dziewczyna kiwnęła głową bez przekonania.

- Czym się tak martwisz? - spytała Lydia, przytulając się do niej.

- Czuję się... Inna. Inna niż wy i wszyscy pozostali.

- Jak długo wiesz? - spytałem.

- Pół roku.

Nic nie powiedziała, nawet słowem nie pisnęła. Mimo, że to wszystko składało się w całość, bo Sky nigdy nie miałam chłopaka ani dziewczyny, z tego co wiem nie całowała się, do wszystkiego związanego z bliskością podchodziła, o ironio, z dystansem, a w przeciwieństwie do Lydii nigdy nie usłyszałem, żeby mówiła, że jakiś przypadkowy chłopak się jej podoba, jest seksowny, whatever. Czułem, że zawiodłem gdzieś jako przyjaciel. Nie musiała przechodzić przez to sama.

- Czy to trudne? - spytała Lyds.

- Ale co?

- Stwierdzić: "nie, nie jestem taka jak inni, nie jestem hetero" i dojść do jakiegoś wniosku.

- Ale ona jest taka jak inni! - poprawiłem ją od razu.

- Sam widzisz, że chyba jednak nie. - mruknęła Skylar i wstała z ławki.

- Sky! Dokąd idziesz? - krzyknęła za nią Lydia.

- Wracam do szkoły. - odparła dziewczyna, nie odwracając się do nas.

- Co robimy? - westchnęła Lyds.

- No idziemy za nią, co się głupio pytasz?

Zanim ją dogoniliśmy, Skylar zdążyła wsiąść do autobusu i odjechać. Musieliśmy poczekać na kolejny.

- Głupia jesteś, wiesz? - burknąłem.

- Boże, przepraszam, wiesz, że nie miałam tego na myśli.

Nasz autobus nadjechał po dziesięciu minutach. Wysiedliśmy zaraz obok terenu szkoły. Przeskoczyliśmy przez bramę i przeszliśmy wzdłuż bocznego muru, gdzie nie sięga monitoring, do akademiku. Weszliśmy przez okno na drugie piętro, potem schodami dotarliśmy na szóste, ponieważ głównym założeniem jest nieprzebywanie na parterze i pierwszym piętrze, bo tam są nauczyciele i ochrona. Po cichu weszliśmy do pokoju dziewczyn.

Sky leżała na swoim łóżku, udawała, że śpi. Lydia zdjęła kurtkę i buty i położyła się obok niej, obejmując ją od tyłu.

- Wiemy, że nie śpisz, głupia. - poinformowała ją. - Przepraszam, nie miałam tego na myśli. Sama wiesz, że to wszystko jest dość skomplikowane i muszę się nauczyć jak mówić, żeby to źle nie zabrzmiało.

Również usiadłem na łóżku, obok nóg Skylar. Położyłem na nich rękę.

- Nie ma nic złego w byciu sobą. My cię i tak kochamy, nie ważne co. Jesteś normalna i wszystko z tobą w porządku. - powiedziałem.

Sky podniosła głowę z poduszki i usiadła po turecku przodem do nas.

- Po prostu... To jest cholernie trudne. Sama tego nie rozumiem, nie wiem kim jestem, jaka jestem, czy to dobrze, czy źle, czy powinnam coś z tym zrobić, bo to nie jest okej, czy jednak jest okej... - mówiła bardzo szybko, gdy po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

- Jeju, - przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem - jesteś normalna, to wszystko jest okej, nie musisz nic z tym robić, to wszystko jest dobre, masz prawo to czuć bo taka jesteś. Wiem, że to jest proces, który jest trudny, ale właśnie dlatego musisz dać sobie czas. I to bardzo durne z twojej strony, że wcześniej nic nam nie powiedziałaś, bo nie musiałaś być w tym sama, serio. 

- Już wszystko z nami okej? - spytała Lyds. Sky kiwnęła głową.

- Mogę was o coś spytać?

- Jasne. - odpowiedzieliśmy z Lydią.

- Jak to jest? W sensie... Widzicie jakąś osobę do której coś czujecie, ale... Co?

- Masz na myśli, że widzisz kogoś, z kim chcesz iść do łóżka? - spytałem. Dziewczyna pokiwała głową. - No to jest różnie, w sensie jeśli ta osoba po prostu odpowiada ci wizualnie no to po prostu...

- Chcesz się z nią przespać. Ot tak. - Lyds pstryknęła palcami. - Chyba, że to jest coś więcej, że czujesz coś do kogoś, jesteś w tej osobie potencjalnie zakochana, wtedy... W sumie nie wiem, w sensie nie byłam w takiej sytuacji, ale raczej...

- Pożądanie i tak dalej. To jest bardzo ciężko opisać.

- Nigdy tego nie poczułaś? Ani razu? Nawet do Orlando Blooma?

Zaśmialiśmy się na słowa Lydii.

- Nawet do Bruno Marsa.

- Nie no to już jest zbrodnia, nawet według mnie on jest... wart uwagi. - zaśmiałem się.

Na chwilę wszyscy zamilkliśmy. Nikt się nie ruszał, po prostu siedzieliśmy. Chcieliśmy z Lydią pokazać Sky, że może na nas liczyć i zapytać o cokolwiek.

- Czy ja się nigdy nie zakocham?

- Co? To tak nie działa! - zaprzeczyłem. - Możesz się zakochać, ale nigdy nie będziesz czuła... pożądania do swojego partnera albo swojej partnerki.

- Więc i tak jestem skazana na bycie wieczną singielką, bo nikt nie wpakuje się w związek, w którym nie będzie mógł ze mną sypiać.

- Ale przecież możesz normalnie się kochać. I odczuwać z tego przyjemność. Fizjologia twojego organizmu działa tak samo jak każdej innej osoby. - wyjaśniłem.

- Będziesz to robić jak wszyscy inni, tylko bez żadnych uczuć ukierunkowanych do osoby, z którą będziesz to robić.

- Może po prostu jestem bi?

- A czy zastanawiałaś się nad tym wcześniej? - spytałem.

- Tak.

- I do jakiego wniosku doszłaś?

- No myślałam, że skoro obie płci działają na mnie tak samo, to jestem bi, ale skoro nie czuję raczej nic... Chociaż z drugiej strony sama nie wiem co powinnam czuć.

Wpadłem na pewien pomysł, który mógł zabrzmieć dość głupio, ale ponieważ nigdy nie czułem do żadnej z dziewczyn nic poza przyjacielską miłością, jak brata do sióstr, nie była to wcale taka durna idea.

- Pocałuj mnie.

- Co?

- Pocałuj mnie, potem Lydię i zobacz, czy coś poczujesz, cokolwiek.

- To będzie dziwne.

- Oj, nie przesadzaj, mało rzeczy razem robiliśmy? - westchnęła Lydia.

- No dobra, ale... Co powinnam poczuć?

- Nic nie powinnaś. Ale możesz. Jak poczujesz, to będziesz wiedziała.

Sky niechętnie przystała na moją propozycję. Mi pocałowanie jej przyszło bez większego trudu bo... w różnych miejscach bywałem i różne rzeczy robiłem. Gdy się od siebie odsunęliśmy, spytałem:

- I jak?

- Nic. A ty coś poczułeś?

- Tak, ponieważ lubię dziewczyny i oczywistym jest, że coś czuję, ale to nic nie zmienia, bo to trochę jak przelizać się z kimś przypadkowym na imprezie.

- No dzięki, wiesz?

- To było tylko porównanie!

Skylar.

- Moja kolej! - powiedziała Lydia.

Znowu nic nie poczułam. Po prostu nic. Czułam się jakaś wybrakowana.

- Nic? - spytała Lydia. Przytaknęłam. - Nie martw się, ja też.

- Dlaczego?

- Ponieważ nie interesują mnie dziewczyny. Ot, cała filozofia.

- Czy dostatecznie rozwialiśmy twoje wątpliwości? - spytał Alex.

- Chyba... tak.

- Musisz tylko wiedzieć jedną rzecz. - dodał, biorąc mnie za ręce. - To, że jesteś aseksualna, aromantyczna czy demiseksualna, kiedyś może do tego dojdziesz, które z tych jest właściwe, to wcale nie znaczy, że jesteś komuś winna seks. To, że jest to dla ciebie coś, w trakcie czego nie czujesz żadnych uczuć do osoby, z którą to robisz, nie znaczy, że jesteś zabawką, okej? Pamiętaj o tym. Twoja zgoda jest tak samo ważna jak każdej innej osoby.

- Dziękuję. - przytuliłam go. - Kocham was.

Lydia również się do nas przytuliła.

- Zawsze możesz nas o coś spytać, jeśli masz jakieś wątpliwości. - zapewniła ją dziewczyna. - Nie czujesz tego wszystkiego, więc sama sobie na te pytania nie odpowiesz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro