2
Howdy!
Wesołych Walentynek wam życzę! Jak tam u was słychać? Która postać jak na razie się wam podoba?
Godzina 9 rano była dla mnie najgorsza. Nienawidziłam wcześnie wstawać, ale musiałam iść na zakupy. Po wieczornej rozmowie z moim zacnym teamem i kłótni z Charlim zasnęłam w fotelu. Kiedy się wreszcie obudziłam zauważyłam, że wciąż byłam na discordzie. W dodatku obecna jeszcze była aktywna Dolores. Zawstydziłam się widząc jej aktywny nick.
-Dzień doberek śpiąca królewno!-na przywitanie zostałam przywitana takim tekstem.-Zaczęłam gdzieś dwóch godzin temu streama, więc jesteś na wizji~
-Em... Siemanko chaty Reesey!-przywitałam się nadal niezbyt kontaktując.
-Mówią, że słodko śpisz no i mamy opowiedzieć co się zdarzyło koło 1-powiedziała niebieskowłosa wyraźnie zaciekawiona moją odpowiedzią.
-Sorry, ale niezbyt kontaktuje dziś... Jak powiem coś niezrozumiałego to z góry przepraszam-poinformowałam widzów kumpeli-Dzisiaj o 1 w nocy na spotkanie zwołał nas właśnie Luke, ale to nie jest główną przyczyną zamieszania. Wiem jak bardzo lubicie Charliego, ale wątpię, że go zobaczycie u mnie czy u innych... dlaczego? Charlie ma ból dupy o dołączenie Luke do naszej drużyny i dał nam wybór: on albo Luke-wytłumaczyłam sytuację pomijając powód spotkania.
-Pytają się, kiedy będziesz streamować...
-Kiedy? To dość trudne pytanie... Wiele się zmieniło w moim życiu i będę musiała wszystko uporządkować... Pod koniec tego miesiąca postaram się wrócić na twitcha-ziewnęłam mówiąc to. Nie wyspałam się-Dobra, ja spadam... Na razie chat, Reesey!-pożegnałam się wychodząc z rozmowy i na dobre wyłączając discorda, grę, której nie wyłączyłam i na końcu komputery.
Wydałam z siebie dziwny dźwięk przy wyciąganiu się. Dosłownie wszystkie mięśnie mnie bolały. Tak to jest jak się nie śpi w łóżku, tylko na siedząco. Leniwie podniosłam się i skierowałam się do łazienki, żeby się do końca ogarnąć. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam ciemne wory pod oczami. Kolejna oznaka, że zarwałam kolejną nockę z rzędu. Umyłam szybko zęby i wypłukałam je.
Wzięłam szczotkę i zaczęłam je rozczesywać i wiązać je warkoczyki zaczynając od prawie czubka głowy. Potem zaczęłam się za maskowanie tych nieszczęsnych worów. Musiałam niestety użyć na całej twarzy nieszczęsnego fluidu. Miałam szczęście, że on nie brudził ubrań (dop. aut. Wyobraźnia działa xD). Po wykonanej czynności zaczęłam się ubierać. Ubrałam się w to:
Dopiero jak się ubrałam, pomalowałam rzęsy tuszem i poprawiłam brwi kredką. Kiedy jako tako byłam gotowa, wyszłam z łazienki i podeszłam do krzesła. Jednym ruchem nie naruszając włosów, zdjęłam czapkę kładąc ją na krześle. Wolałam nie zakładać czapki. Miałam w końcu kaptur od bluzy jakby zaczęło padać. Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi i zeszłam po schodach na dół, do kuchni.
Wyjęłam z lodówki czekoladowy jogurt i zaczęłam go jeść pośpiesznymi ruchami łyżeczki. Tak wyglądały moje codzienne posiłki. Pizza, chińskie zupki, jogurty, chipsy i inne posiłki typu śmieciowego żarcia. Na szczęście miałam taki organizm i figurę, że w ogóle nie byłam gruba itp. (dop. aut. Smutna rzeczywistość, kiedy twój kuzyn je więcej od ciebie, a jest chudy :c). Po zjedzeniu jogurtu spojrzałam na chlebak. Był pusty. Tak samo jak lodówka. Więc jadę na duże zakupy. Gorzej być nie mogło. Nienawidziłam wychodzić w tłum ludzi.
-Młoda idziesz?-usłyszałam znajomy głos mojej kuzynki. Dziwne... nie zapraszałam jej, ani nie proponowałam wypadu na miasto...
-Via?-szepnęłam zdziwiona, ale niestety musiałam jej otworzyć. Otworzyłam drewniane drzwi i popatrzyłam na opierającą się o ścianę budynku. Założyłam buty i wyszłam zamykając drzwi oraz zabezpieczyłam je.
-No to idziemy-mruknęła i pociągnęła mnie za kurtkę, a ja posłusznie ruszyłam za nią.-Porozmawiamy w kawiarni po zakupach-powiedziała poważnie zerkając na mnie kątem oka.
-Wiem, wiem...
| Dwie godziny później |
-Sporo kupiłyśmy-wyznałam siadając przy stoliku, obok siebie położyłam trzy torebki ciuchów i spory koszyk zakupów. Spojrzałam na ciemnowłosą kobietę o czekoladowych oczach.
Sylvia Wright. Jest moją kuzynką starszą o trzynaście lat. Mimo różnicy wieku całkiem dobrze się dogadujemy. Moja matka jest jej chrzestną. Via nigdy nie poznała Thomasa, ani on jej. Rodzina mojej kuzynki i moi rodzice byli skłóceni, kiedy młody się urodził. I to spowodowało, że młody jej nie poznał, Sylvii pokazywałam zdjęcia młodego i w ten sposób go widziała.
Sylvia ma długie sięgające do piersi kasztanowe włosy, czekoladowe oczy i opaloną karnację. Niestety jest wyższa ode mnie. Ma ponad 176 cm, a ja 170. Niewiele, ale jednak. Jeśli chodzi o twitcha czy youtube, to nagrywa dość często po nocach. Nazywa się po prostu Via. Ale najczęściej nazywamy ją Momvia, coś jak na Philze mówią Dadza.
-Zgadzam się... A teraz opowiadaj, byłam na streamie Dolores-odezwała się kobieta patrząc na mnie łagodnym spojrzeniem.
-Więc jak byłaś u Reesey... powinnaś mniej więcej wiedzieć o co chodzi...-wstępnie zaczęłam mówić-Pamiętasz pewnie, że napisałam do ciebie, że masz porozmawiać z Larissą nie? Pokłóciła się z Charlim... Później zaczęło mu nie pasować obecność Lucasa.-przerwałam historię, żeby posłuchać kuzynki co ma do powiedzenia.
-Co ma do Lucasa? Lisa wie?-spytała zmartwiona tą całą sytuacją początkowo wywołaną przez Lucasa, a potem przez Charliego.
-Jeszcze nie i ma się o tym nie dowiedzieć, ona rozniesie Heart'a-powiedziałam patrząc na parujący kubek-Ona nienawidzi, kiedy zostanie skrzywdzony członek jej rodziny... Jej jedyne kuzynki Oceanne i Luna są dla niej mniej ważne niż jej młodszy brat-spokojnie wytłumaczyłam różnicę pomiędzy Lucasem, a pozostałą częścią rodziny Tannerów.
-Powiedz szczerze... szykuje się wojna prawda?-spytała prosto z mostu patrząc w moje ręce, które nerwowo zadrżały-Nie umiesz wybrać pomiędzy przyjacielem, a kumplem z drużyny... Twoja cała drużyna to rodzina, nawzajem się wspieracie i pomagacie... Macie ustalone zasady i ich się trzymacie... Z tego co wiem, Charles je kilkakrotnie złamał prawda?
-Nic się przed tobą nie ukryję Via, ale to prawda co mówisz...-potwierdziłam jej słowa.-Nie umiem wybrać pomiędzy chłopakami, ponieważ oboje są dla mnie tak samo ważni...-powiedziałam podnosząc wzrok na kuzynkę, która spokojnie piła herbatę.
-Dwa miechy... to jest ciężka decyzja Risa-przymknęła oczy zastanawiając się nad uzyskanymi informacjami.-Musimy mieć plan A jak i B... Stworzyć drużynę, omówić strategię i przygotować się na ewentualną przegraną.-Sylvia w dawnych czasach była naszym mózgiem podczas gry. Potem odeszła z naszej drużyny, żeby skupić się na własnej działalności. Nie zapomnieliśmy o niej. Kto dołączy do rodziny, ten w rodzinie zostaje.
-Dokładnie za miesiąc kończy się trasa White Angel i wystąpią na Florydzie. Powinniśmy się wszyscy prócz młodziaków złożyć i polecieć!
-Już wiem co masz na myśli. Chcesz je zwerbować~
1008 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro