Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9



Obudziłam się rano śliniąc czyjąś klatkę piersiową. Uniosłam wzrok i napotkałam czarnowłosego

Nawet nie wiem jak ma na imię

-Skończyłaś?- warknął. Jak poparzona odsunęłam się od niego i podsunęłam się na skraj łóżka.- Huh jednak się boisz- jego okropny uśmiech tylko upewnił mnie że wcale nie będzie dla mnie miły.Przysunął się do mnie jak polujące zwierzę- Obśliniłaś mi koszulkę. Spałaś na mnie, tak blisko chcesz ze mną być- był milimetry ode mnie a ja nie miałam już gdzie się posunąć

Wybrałam spadnięcie na ziemie zamiast jego twarzy jeszcze chociażby milimetr bliżej. Zacisnęłam oczy gotowa na upadek, ale jego silna dłoń złapała mnie w talii.

- Idiotka- szepnął gdy jednym ruchem wciągnął mnie do góry praktycznie przytulając do swojej klatki piersiowej.
- Idź i zrób mi śniadanie.

- Wygrywasz co tydzień dziewczyny by ci robiły za matki?- zatkałam usta dłonią gdy uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos.

- Nie. Wygrywam je by robiły za dziwki.

-Oh- wyminęłam go i szybko zeszłam na dół. Miałam bose stopy ale zauważyłam obok kuchni duże męskie kapcie.

Rozglądnęłam się po wszystkich szafkach i zaczęłam robić pancakes dla niego. Nie byłam pewna czy mi też pozwoli jeść, ale zrobiłam ich sporo więc powinien się podzielić.
Położyłam ogromny talerz na stole w jadalni. Poszukałam dodatków i wszystko rozłożyłam na stole. Położyłam talerz dla niego i uśmiechnęłam się zadowolona.

- Zrobiłam już śniadanie- mruknęłam wchodząc do jego sypialni.

-Świetnie, zacznij beze mnie- odwrócił się w moją stronę jedynie w czarnych spodniach. Oblizałam suche wargi i wzrokiem przejechałam po jego wszystkich tatuażach. Gdyby nie to w jakich okolicznościach go poznałam to chciałabym mieć go dla siebie.

- Skończyłaś? To nie muzeum dziewczynko.

- Ekhm tak jasne już ja.. ten- wzięłam oddech i szybko ulotniłam się z jego pokoju.

po 15 minutach usiadł naprzeciwko mnie i z dziwnym uśmiechem zaczął jeść to co przygotowałam. Sama zjadłam dwa a on z piętnaście.

- Dziękuje- mruknęłam i wstałam od stołu. Wsadziłam talerz do zmywarki i na palcach próbowałam dosięgnąć kubka. Lekko go szturchnęłam by mi opadł na dłoń jednak nie złapałam go dobrze i wyleciał mi z dłoni prosto na ziemię. Odłamki szkła rozprysły się po całym pomieszczeniu.

Zaczęłam w panice zbierać to gołymi rękoma byleby jak najszybciej się z tym uporać.

- Co się...Zostaw to- jego ostry ton głosu sprawił, że zaprzestałam czynność i spojrzałam na niego z odłamkami szkła w dłoniach.- Poraniłaś sobie ręce. Wyrzuć to do kosza.

Zaprowadził mnie do łazienki i posadził na wysokim blacie przy umywalce. Przełknęłam ślinę i unikałam za wszelką cenę jego wzroku.
Obserwowałam tylko jego ruchu gdy bardzo delikatnie wyciągał pęsetą odłamki szkła.

- Zapiecze- siedziałam jak zahipnotyzowana  patrząc mu prosto w oczy. Jezu jakie piękne. - Okej?

- Okej- skrzywiłam się gdy zaczął odkażać rane, chciałam wyrwać rękę, ale wiedziałam, że tak trzeba,

- Dzielna dziewczynka- uśmiechnął się do mnie łagodnie i opatrzył mi dłoń.- Następnym razem zapytaj o pomoc.

- Nawet nie wiem jak masz na imię

- Aaron- mruknął, pokiwałam głową i zeskoczyłam z blatu.

~~~

Nudziło mi się. Aaron wyszedł kilka godzin temu a mnie zostawił z ochroniarzem.

- I jak? Szef cie już wyruchał?- obrzydliwy uśmiech wtargnął na twarz mężczyzny.

- Co?! Nie o czym ty mówisz- zirytował mnie fakt, że tak po prostu miał mnie za kolejną dziwkę

- Nie?- jego głos był ściszony a wzrok lustrował moje ciało.- Czyli muszę przetestować jego zabawkę- powoli podszedł do mnie zacierając swoje dłonie

- Nie zbliżaj się do mnie- krzyknęłam wstając z kanapy- Łapy precz- mężczyzna chciał mnie złapać, ale zwinnie uniknęłam jego rąk i uciekłam po schodach do sypialni diabła. Zakluczyłam drzwi i odetchnęłam z ulgą

- Oj głupia- jego głos przebijał się przez drzwi. Usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach.

Panicznie rozglądałam się po pokoju. Drzwi w łazience nie miały zamka, to odpadało. Zanim zdążyłam cokolwiek wymyślić on już był w środku. Szybkim susem dopadł mnie i przywarł do ściany

- I co?Myślałaś, że jesteś sprytna?- zaśmiał się

Łzy zamazały mi obraz, szamotałam się i krzyczałam gdy ten całował moją szyje. Zdenerwowany zasłonił mi usta i siłował się z zapięciem swoich spodni.

- Co jest kurwa?!- przerażający ryk wypełnił pomieszczenie.- Co ty robisz

Aaron stał wściekły w drzwiach sypialni z zaciśniętymi pięściami. Ochroniarz od razu oderwał się ode mnie i ze strachem patrzył na swojego szefa

- Miałeś ją chronić śmieciu a nie krzywdzić!

Zamknęłam oczy gdy wyciągnął go z pomieszczenia za ubrania. Pogrążyłam się w szlochu. Podkuliłam kolana do klatki piersiowej i zastanawiałam się czemu mnie to spotyka.

Nie byłam nawet tak pociągająca by faceci mnie chcieli. Byłam zwyczajna. Miałam grube uda a jedynym atutem była dość mała talia. Z twarzy też byłam przeciętna, miałam ciemno brązowe praktycznie czarne oczy, ładne usta chociaż każda dziewczyna takie ma.

Czemu mi się to przytrafiało?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro