Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3



- Jesteśmy

Wyjrzałam przez okno patrząc na klub do którego szliśmy pierwszy raz. Został otworzony niedawno i po prostu nie było okazji by się tam zapuścić.

Kolejka do środka była strasznie długa, ale ochroniarzem był brat Maddie Zack.
Gdy tylko wychwycił nas w tłumie od razu gestem ręki przywołał naszą trójkę do siebie.

- Cześć Zack- uśmiechnęłam się do starszego o dwa lata blondyna. Zack od zawsze wydawał mi się atrakcyjnym facetem, jednak nie mogłam za bardzo się do niego zbliżać... może dlatego, że był najlepszym przyjacielem mojego starszego brata Shawna. A ten jest nadopiekuńczy..

Po krótkiej rozmowie weszliśmy do środka. Klub utrzymany był w dość specyficznym stylu. Na dole był ogromny parkiet z ustawionym na boku barem, ale to nie to było dziwne tam. Bardzo dużo elementów jak z wyścigów, jakby klub nazywał się RIDERS więc mogłam domyślić się tematyki, ale nie spodziewałam się praktycznie rozebranych tancerek na zawieszonych na suficie motocyklach.

Dziwne.. jak one z tego nie spadały..

Szybko podeszliśmy do baru i zamówiliśmy drinki. Jedna kolejka, druga, trzecia. Dopiero wtedy mogliśmy iść na parkiet. Uwielbiałam tańczyć, czułam się w tym bardzo swobodnie. Wirowałam między ludźmi dopóki nie uderzył we mnie wypity alkohol.

Miałam słabą głowę.. choć to mało powiedziane. Ja w ogóle nie miałam głowy do alkoholu. Złapałam równowagę i zeszłam z parkietu do loży gdzie siedział Zack, który po skończonej zmianie chciał do nas dołączyć.

- Zack!- krzyknęłam i rzuciłam się obok niego

- O tu widać lekko podpita już- zaśmiał się i podał mi szklankę wody- Pij nie będziesz jutro miała kaca młoda

Uśmiechnęłam się wdzięcznie i oparłam głowę na jego ramieniu.
Chwilę porozmawialiśmy, ale gdy tylko poczułam się na siłach ruszyłam znowu na parkiet. Odnalazłam Maddie i Zayna i wcisnęłam się między nich ze słodkimi oczkami by mnie przyjęli.
Ich ogromne uśmiechy znaczyły, że w niczym im nie przeszkodziłam, więc zaczęliśmy bawić się jak nigdy.

Co wytańczyłam to wypiłam i tak w kółko. Czasami Zack do mnie podchodził by potańczyć, czasami może bardziej intymnie niż powinien, ale nikomu nie sprawiało to problemu. On jednak musiał wracać do domu.

W pewnym momencie poczułam się obserwowana. Nie zwracałam na to uwagi, ale poczułam mocny niepokój gdy szłam do łazienki a kilka metrów za mną szedł wielki facet.

Panikujesz Chloe, męska łazienka jest w te samą stronę, ogarnij się

Potrząsnęłam głową i szybko weszłam do damskiej łazienki zamykając się w kabinie. Siedziałam chwilę bez ruchu by mieć pewność, że ten facet nie wszedł za mną.

Po chwili odetchnęłam z ulgą i załatwiłam swoje sprawy.Wyszłam z łazienki natykając się na czyjąś klatkę piersiową. Mruknęłam przepraszam nie podnosząc głowy i szybko chciałam wracać do Maddie i Zayna, ale poczułam uścisk na swoim łokciu.

- Malutka, może chciałabyś być moja na jedną noc co?- podniosłam wzrok i otworzyłam szerzej oczy widząc tego samego faceta który szedł za mną wcześniej.

- Um wie pan co, ja jestem tutaj z przyjaciółmi. Nie mogę naprawdę.- uśmiechnęłam się zestresowana i dotknęłam jego ręki by ściągnąć ją z mojego łokcia- Proszę puścić- spojrzałam na niego błagalnie

- Tyle czasu na ciebie dzisiaj polowałem. Tak wyginałaś te swoje małe ciałko, robiłaś to specjalnie, wiedziałaś, że na ciebie patrze złotko. Teraz pójdziesz ze mną i zapłacisz za te prowokujące kręcenie tyłkiem.

Przęłknęłam głośno ślinę i wyrwałam swój łokieć. Biegiem rzuciłam się w stronę wyjścia na parkiet. Mocne szarpnięcie za włosy sprawiło, że znów byłam w tym samym miejscu. A ogromny facet miał nade mną absolutną kontrolę

- Zostaw mnie!

- Nie szarp się, będziesz taka zadziorna za chwilę- jego obrzydliwy zapach uderzył w moje nozdrza

Zaczęłam się szarpać, wywijać, krzyczeć i wszystko na marne. On w wielkim uśmiechem ciągnął mnie za ramie w kierunku jakiegoś ciemnego kąta.

Gdy mijaliśmy męską toaletę akurat wyszedł jakiś mężczyzna

- Pomocy!!- krzyczałam przez łzy, ale mężczyzna z toalety totalnie zignorował moje wołania

Zostałam rzucona w ścianę a moje słabe ciało osunęło się na ziemie.

- To co skarbie, zabawmy się

Oblech podniósł mnie i zaczął całować moją szyje. Wyłam z psychicznego bólu, krzyczałam o pomoc. Nikogo nie było

- Zostaw mnie brzydalu!- krzyknęłam po czym plunęłam mu w twarz

- Ty mała suko- mocno zdenerwowany przeszedł to rozdzierania mojej sukienki w miejscu gdzie znajdowały się moje piersi. Boleśnie ścisnął jedną przez materiał sukienki

Jak w amoku zaczęłam się rzucać, drzeć się na cały głos, kopałam go, okładała
pięściami, aż w końcu on uderzył mnie.
Moja głowa odleciała na bok pod siłą mocnego uderzenia w policzek. Zaczęłam widzieć mroczki.

Cisza.

Osunęłam się po ścianie, nie słyszałam już mężczyzny, nie widziałam go nawet.
Chwilę zajęło mi odzyskanie świadomości a gdy to zrobiłam zauważyłam jak mój oprawca leży na ziemi z zakrwawioną twarzą a przede mną klękał czarnowłosy mężczyzna

Jego zimne szare oczy wpatrywały się we mnie

- Słyszysz mnie?- spytał jednocześnie ściągając z siebie swoją czarną marynarkę

Pokiwałam głową na tak patrząc na niego niezrozumiałym wzrokiem.
Mężczyzna wziął moją dłoń i wsunął ją w rękaw jego marynarki. Ubrał mnie w nią i zapiął wszystkie guziki. Ubranie było na tyle duże, że sięgało mi do połowy ud

- Dziękuje- szepnęłam z łzami w oczach.

- Z kim tu przyszłaś?- jego ostry ton głosu przyprawiał mnie o zimny dreszcz

Miałam wrażenie że znam ten głos, ale w tamtej chwili nie myślałam o tym

- Maddie i Zayn- wykrztusiłam z siebie dławiąc się łzami

Mężczyzna podniósł i wziął mnie na ręce. Niósł mnie prosto w stronę mojej loży. Maddie i Zayn wyglądali na zdenerwowanych siedząc na swoich telefonach pisząc milion wiadomości

- To wasze?

- Jezu Chloe!- Maddie krzyknęła podbiegając do mnie

Stanęłam na własne nogi i od razu wpadłam w ramiona przyjaciółki.
Płakałam jak opętana, nie mogłam sobie poradzić z moimi emocjami

Nim się obejrzałam tajemniczego mężczyzny już nie było. A ja znajdowałam się na rękach Zayna, który niósł mnie do swojego auta.

Spanikowana Maddie dzwoniła cały czas gdzieś. Nie obchodziło mnie to,
odlatywałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro