3
- Jesteśmy
Wyjrzałam przez okno patrząc na klub do którego szliśmy pierwszy raz. Został otworzony niedawno i po prostu nie było okazji by się tam zapuścić.
Kolejka do środka była strasznie długa, ale ochroniarzem był brat Maddie Zack.
Gdy tylko wychwycił nas w tłumie od razu gestem ręki przywołał naszą trójkę do siebie.
- Cześć Zack- uśmiechnęłam się do starszego o dwa lata blondyna. Zack od zawsze wydawał mi się atrakcyjnym facetem, jednak nie mogłam za bardzo się do niego zbliżać... może dlatego, że był najlepszym przyjacielem mojego starszego brata Shawna. A ten jest nadopiekuńczy..
Po krótkiej rozmowie weszliśmy do środka. Klub utrzymany był w dość specyficznym stylu. Na dole był ogromny parkiet z ustawionym na boku barem, ale to nie to było dziwne tam. Bardzo dużo elementów jak z wyścigów, jakby klub nazywał się RIDERS więc mogłam domyślić się tematyki, ale nie spodziewałam się praktycznie rozebranych tancerek na zawieszonych na suficie motocyklach.
Dziwne.. jak one z tego nie spadały..
Szybko podeszliśmy do baru i zamówiliśmy drinki. Jedna kolejka, druga, trzecia. Dopiero wtedy mogliśmy iść na parkiet. Uwielbiałam tańczyć, czułam się w tym bardzo swobodnie. Wirowałam między ludźmi dopóki nie uderzył we mnie wypity alkohol.
Miałam słabą głowę.. choć to mało powiedziane. Ja w ogóle nie miałam głowy do alkoholu. Złapałam równowagę i zeszłam z parkietu do loży gdzie siedział Zack, który po skończonej zmianie chciał do nas dołączyć.
- Zack!- krzyknęłam i rzuciłam się obok niego
- O tu widać lekko podpita już- zaśmiał się i podał mi szklankę wody- Pij nie będziesz jutro miała kaca młoda
Uśmiechnęłam się wdzięcznie i oparłam głowę na jego ramieniu.
Chwilę porozmawialiśmy, ale gdy tylko poczułam się na siłach ruszyłam znowu na parkiet. Odnalazłam Maddie i Zayna i wcisnęłam się między nich ze słodkimi oczkami by mnie przyjęli.
Ich ogromne uśmiechy znaczyły, że w niczym im nie przeszkodziłam, więc zaczęliśmy bawić się jak nigdy.
Co wytańczyłam to wypiłam i tak w kółko. Czasami Zack do mnie podchodził by potańczyć, czasami może bardziej intymnie niż powinien, ale nikomu nie sprawiało to problemu. On jednak musiał wracać do domu.
W pewnym momencie poczułam się obserwowana. Nie zwracałam na to uwagi, ale poczułam mocny niepokój gdy szłam do łazienki a kilka metrów za mną szedł wielki facet.
Panikujesz Chloe, męska łazienka jest w te samą stronę, ogarnij się
Potrząsnęłam głową i szybko weszłam do damskiej łazienki zamykając się w kabinie. Siedziałam chwilę bez ruchu by mieć pewność, że ten facet nie wszedł za mną.
Po chwili odetchnęłam z ulgą i załatwiłam swoje sprawy.Wyszłam z łazienki natykając się na czyjąś klatkę piersiową. Mruknęłam przepraszam nie podnosząc głowy i szybko chciałam wracać do Maddie i Zayna, ale poczułam uścisk na swoim łokciu.
- Malutka, może chciałabyś być moja na jedną noc co?- podniosłam wzrok i otworzyłam szerzej oczy widząc tego samego faceta który szedł za mną wcześniej.
- Um wie pan co, ja jestem tutaj z przyjaciółmi. Nie mogę naprawdę.- uśmiechnęłam się zestresowana i dotknęłam jego ręki by ściągnąć ją z mojego łokcia- Proszę puścić- spojrzałam na niego błagalnie
- Tyle czasu na ciebie dzisiaj polowałem. Tak wyginałaś te swoje małe ciałko, robiłaś to specjalnie, wiedziałaś, że na ciebie patrze złotko. Teraz pójdziesz ze mną i zapłacisz za te prowokujące kręcenie tyłkiem.
Przęłknęłam głośno ślinę i wyrwałam swój łokieć. Biegiem rzuciłam się w stronę wyjścia na parkiet. Mocne szarpnięcie za włosy sprawiło, że znów byłam w tym samym miejscu. A ogromny facet miał nade mną absolutną kontrolę
- Zostaw mnie!
- Nie szarp się, będziesz taka zadziorna za chwilę- jego obrzydliwy zapach uderzył w moje nozdrza
Zaczęłam się szarpać, wywijać, krzyczeć i wszystko na marne. On w wielkim uśmiechem ciągnął mnie za ramie w kierunku jakiegoś ciemnego kąta.
Gdy mijaliśmy męską toaletę akurat wyszedł jakiś mężczyzna
- Pomocy!!- krzyczałam przez łzy, ale mężczyzna z toalety totalnie zignorował moje wołania
Zostałam rzucona w ścianę a moje słabe ciało osunęło się na ziemie.
- To co skarbie, zabawmy się
Oblech podniósł mnie i zaczął całować moją szyje. Wyłam z psychicznego bólu, krzyczałam o pomoc. Nikogo nie było
- Zostaw mnie brzydalu!- krzyknęłam po czym plunęłam mu w twarz
- Ty mała suko- mocno zdenerwowany przeszedł to rozdzierania mojej sukienki w miejscu gdzie znajdowały się moje piersi. Boleśnie ścisnął jedną przez materiał sukienki
Jak w amoku zaczęłam się rzucać, drzeć się na cały głos, kopałam go, okładała
pięściami, aż w końcu on uderzył mnie.
Moja głowa odleciała na bok pod siłą mocnego uderzenia w policzek. Zaczęłam widzieć mroczki.
Cisza.
Osunęłam się po ścianie, nie słyszałam już mężczyzny, nie widziałam go nawet.
Chwilę zajęło mi odzyskanie świadomości a gdy to zrobiłam zauważyłam jak mój oprawca leży na ziemi z zakrwawioną twarzą a przede mną klękał czarnowłosy mężczyzna
Jego zimne szare oczy wpatrywały się we mnie
- Słyszysz mnie?- spytał jednocześnie ściągając z siebie swoją czarną marynarkę
Pokiwałam głową na tak patrząc na niego niezrozumiałym wzrokiem.
Mężczyzna wziął moją dłoń i wsunął ją w rękaw jego marynarki. Ubrał mnie w nią i zapiął wszystkie guziki. Ubranie było na tyle duże, że sięgało mi do połowy ud
- Dziękuje- szepnęłam z łzami w oczach.
- Z kim tu przyszłaś?- jego ostry ton głosu przyprawiał mnie o zimny dreszcz
Miałam wrażenie że znam ten głos, ale w tamtej chwili nie myślałam o tym
- Maddie i Zayn- wykrztusiłam z siebie dławiąc się łzami
Mężczyzna podniósł i wziął mnie na ręce. Niósł mnie prosto w stronę mojej loży. Maddie i Zayn wyglądali na zdenerwowanych siedząc na swoich telefonach pisząc milion wiadomości
- To wasze?
- Jezu Chloe!- Maddie krzyknęła podbiegając do mnie
Stanęłam na własne nogi i od razu wpadłam w ramiona przyjaciółki.
Płakałam jak opętana, nie mogłam sobie poradzić z moimi emocjami
Nim się obejrzałam tajemniczego mężczyzny już nie było. A ja znajdowałam się na rękach Zayna, który niósł mnie do swojego auta.
Spanikowana Maddie dzwoniła cały czas gdzieś. Nie obchodziło mnie to,
odlatywałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro