15
Aaron posadził mnie na łóżku i ściągnął moją koszulkę, nie protestowałam nie miałam siły na to.
- Gdzie trzymasz koszulki?
- Szafa, górna półka- chłopak od razu znalazł jakiś t-shirt i założył mi go, sama ściągnęłam stanik przez głowę i położyłam się na łóżku
- Zaraz wrócę- jego głos koił moje nerwy, uwielbiałam go.
Wyszedł z mojego pokoju i wrócił po 20 minutach wyraźnie spięty, usłyszałam zdecydowanie za mocne trzaśnięcie drzwi bym myślała że nie jest zdenerwowany.
- Możesz już wrócić do domu wiesz to?-spytałam patrząc mu w oczy
- Wiem, ale nie mam zamiaru tam wracać. A jak już to zabiorę cie tam razem ze mną.
- Aaron, pisałeś że to błąd, po co chcesz zostać?
- Muszę cię chronić. Przeze mnie stało się to co się stało.
- Nie obwiniaj się, to ja zwróciłam ich uwagę. Możesz wracać do domu
- Nie.- ręka czarnowłosego powędrowała na mój zdrowy policzek- Wybacz mi
- Aaron to nie twoja wina, nie mam czego ci wybaczać.
- Nie.. wybacz mi, że zaczyna mi na tobie zależeć
- Oh- spojrzałam mu w oczy, tak piękny stalowy kolor, niesamowicie rzadkie.- To nic złego- uśmiechnęłam się i pogłaskałam jego ramię- Mi chyba też
Nic się nie odezwał tylko lekko wpił się z moje usta, tak delikatnie, topiłam się pod jego dotykiem.
Nie sądziłam, że człowiek jego pokroju potrafi być tak czuły.
Umiejscowił swoje dłonie na moich biodrach i pociągnął mnie na swoje kolana. Usiadłam na nim okrakiem splatając nogi za jego plecami.
- Powinniśmy to robić?- szepnęłam
- Walić powinność słodka- spojrzał mi w oczy i ponownie mnie pocałował
Syknęłam gdy jego ręka przejechała po dość świeżej ranie, poczułam jak się spina i odrywa ode mnie. Bez słowa położył mnie na łóżku i okrył kołdrą. Sam zajął miejsce obok mnie, rozłożył ręce pokazując mi tym gestem bym wtuliła się w niego. Bez zastanowienia znalazłam się przy jego rozgrzanym ciele.
- Dobranoc Chloe
- Dobranoc
***
Wstałam rano z lekkim bólem głowy, uśmiechnęłam się na widok Aarona, który stał tyłem do mnie na balkonie. Rozmawiał z kimś przez telefon, nie wiedział że już nie śpię.
- Śpi- mruknął- Nie wiem, kurwa znajdź go.- zmarszczyłam brwi i wtedy on odwrócił się w moją stronę, zacisnął szczękę i rozłączył się
- Nie podsłuchiwałam- uniosłam ręce w geście obronnym patrząc niepewnie na niego, w końcu to diabeł i nie wiem na ile mogę mu ufać
- Napewno?- uśmiechnął się i zawisł nade mną, przełknęłam głośno ślinę i pokiwałam głową- Dobra dziewczynka- zaśmiał się krótko i cmoknął mnie w usta
- Dziękuje, że mnie nie zostawiłeś wczoraj samej
- Miałem wybór? To moja wina muszę ciebie chronić- wykrzywił usta w niemrawym uśmiechu
***
Minął tydzień, po śladzie na policzku została już tylko ścieżka strupów, nie czułam już bólu.
Minął też tydzień od kiedy po raz ostatni widziałam Aarona.
Nic się nie zmieniło oprócz tego, że praktycznie nie wychodziłam z domu. Maddie i Zayn przychodzili do mnie codziennie.
- Zamówimy pizze?- Zayn spojrzał na nas leżąc na kanapie ze zwieszoną głową
- A może pojedziemy na pizze?- zasugerowałam, chciałam wyjść z domu po takim czasie
- Jesteś pewna?- zapytali jednocześnie, w ostatnim czasie byli bardzo opiekuńczy
- Tak, wyszłabym gdzieś
Oboje się zgodzili i zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Maddie po drodze zaoferowała by Zack i Shawn do nas dołączyli na co chętnie się zgodziłam. Dawno nie widziałam Zacka i nie wiedziałam co się dzieje w jego życiu a przecież był ważną dla mnie osobą.
- Aaron dawał jakiś znak życia?
- Nie- posmutniałam patrząc za okno. Bolał mnie fakt, że nie odzywał się do mnie dopóki coś się nie działo. Przez niego miałam ochotę wpakować się w jakieś bagno tylko po to by znowu mnie ratował.
Moja naiwność przebijała wszystko, po tych pocałunkach miałam nadzieje że mu zależy.. tak mówił. Wyszłam na kretynkę wierząc mu, jego słowa były jedynie skutkiem wyrzutów sumienia.
Dupek
- Hej mała- blondyn zajął miejsce obok mnie i przywitał mnie najlepszym uśmiechem na jaki go stać
- Hej Zack- wtuliłam się lekko w bok chłopaka i odwzajemniłam jego uśmiech- Co tam u ciebie?
- Nic nowego, wyścigi i kluby z twoim braciszkiem i naszą paczką. Ciebie dawno nie widziałem, tęskniłem już trochę
- Trochę?- zaśmiałam się i wpadłam na głupi pomysł- Spotkajmy się
- Że my? We dwoje?- zapytał na co pokiwałam głową- Jasne jesteś wolna w piątek?
- Idealnie, umówieni- zaśmiałam się i przysunęłam do siebie swoją pizze.- Chcecie jechać na plażę? Wieczorem jest jakaś impreza w beach barze.
- Jasne czemu nie, na plaży nie imprezowaliśmy w tym roku
Gdy skonczyliśmy jeść było już na tyle późno, że nie opłacało nam się wracać do domu, więc od razu pojechaliśmy na plażę.
Zmarszczyłam brwi gdy dostałam wiadomość
Od Aaron:
Gdzie jesteś?
Prychnęłam cicho pod nosem i odłożyłam telefon, nie musiałam i nie chciałam się mu spowiadać.
To nie jego interes gdzie byłam i z kim.
- Wow ale tu ślicznie- zachłysnęłam się powietrzem z samego zachwytu nad tym jak magicznie to miejsce wyglądało.
Plażowy bar rodem z filmu, pełno porozwieszanych lampek, leżaki, ludzie pijący drinki i to wszystko przy zachodzie słońca. Spojrzałam
na ocean w którym było widać kilkunastu surferów. Fascynowało mnie to.
- Chcesz coś do picia?- Maddie podeszła do mnie i ciągnąc mnie za rękę zaprowadziła mnie do baru- Dwie lemoniady proszę- uśmiechnęła się
- Lemoniady?- zapytałam lekko zdziwiona, blondynka zawsze zaczyna od jakiś shotów- Urzekła mnie twa zmiana- zaśmiałam się
- Nie mam ochoty dzisiaj pić, ale ty śmiało- zaśmiała się radośnie
Usiadłyśmy na piasek z dala od wszystkich ludzi, obserwowałyśmy morskie falę po prostu ciesząc się swoją obecnością
- Dawno nie miałyśmy takiej chwili sam na sam co?
- Racja słońce- Maddie okręciła się i położyła swoją głowę na moich kolanach- Zayn jest cudownym chłopakiem wiesz? Dawno nie byłam tak szczęśliwa
- Naprawdę cieszę się twoim szczęściem, przynajmniej jedna z nas ma szczęście w miłości.- westchnęłam
- Może Aaron jest bardzo zajęty i nie miał czasu? Wasza cała relacja jest dość pojebana.- mruknęła- Zaczęło się od wyścigu, potem jakieś typy, ta rana, on w twoim łóżku jezuu a te jego wiadomości
- Wiem, doskonale sobie zdaję sprawę, że to nie jest normalna relacja, nawet nie wiem czy to jest jakakolwiek relacja. Nie powinnam tak nazywać tej znajomości. On się tylko bawi i pojawia kiedy to ON tego chce.
- Nie zawracaj sobie nim głowy.
Pokiwałam głową i przymknęłam na chwilę oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro