Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12



- Gdzie on jest?- spytałam cicho

To był dzień w którym miałam wrócić do domu, czekaliśmy w umówionym miejscu na mojego brata, jednak ten się spóźniał.

- Nie wiem, czekamy.- Aaron od dwóch dni nie chciał ze mną rozmawiać- Jak wrócisz do domu zacznij na siebie uważać. Nieprzyjemni ludzie mają cię na oku.

- Jacy nieprzyjemni ludzie?

- Napewno pamiętasz tych trzech facetów z leśnego parkingu blisko twojego domu. Oni są nieprzyjemnymi ludźmi, zwykłe hieny, ale dla ciebie mogą być niebezpieczni.

- Kim oni są?

- Zwykli złodzieje, jednak coraz częściej napadają na kobiety. Nie rób nic by zwrócić ich uwagę bardziej niż już to zrobiłaś.

Przełknęłam ślinę i wlepiłam swoje spojrzenie w postawnego mężczyznę. Zastanawiałam się czemu mi to mówi, czemu nie ma tego po prostu gdzieś.

- Nie będę cie już chronił.- zmierzył mnie lodowatym wzrokiem i rzucił mi mój telefon- Masz tam mój numer. Dam ci 3 szanse by zadzwonić do mnie gdy naprawdę będziesz mnie potrzebowała. Swojemu bratu nie mówisz o mnie nic. Zrozumiano?

- Tak- wysiliłam się na lekki uśmiech

Naglę usłyszałam ryk samochodu. Z daleka rozpoznałam auto mojego brata. Z piskiem zatrzymał się obok nas. Od razu rzuciłam się w jego ramiona

- Boże mała, nic ci nie zrobił?- Shawn dokładnie obejrzał moją twarz- Tak bardzo tęskniłem

- Nic mi nie zrobił, wszystko w porządku. Jedźmy już- powiedziałam wymijająco mimo, że bardzo cieszyłam się z powrotu do domu.

Rzuciłam Aaronowi ostatnie spojrzenie przez szybę. Stał tam nie wzruszony. Nasze spojrzenia na chwilkę się zablokowały po czym po prostu odwrócił się i wsiadł do własnego auta.

- Mów wszystko co się działo

Droga do domu minęła na odpowiadaniu bratu na jego durne pytania o rzeczach niestworzonych.
Shawn naprawdę chyba myślał że diabeł będzie mnie gwałcił kilkadziesiąt razy dziennie.

- Czyli po prostu byłaś na wakacjach?

- Tak Shawn- westchnęłam wiedząc, że musze rodzicom opowiedzieć fałszywą wersję wydarzeń

Wieczorem w końcu znalazłam się w swoim pokoju, godziny przesłuchań wykończyły mnie do tego stopnia, że marzyłam jedynie o odrobinie snu.

Leżąc wygodnie z swoim łóżku myślałam tylko o tym, że jego było wygodniejsze niż moje.
Jego ubrania były wygodniejsze niż moje własne.
Uśmiechnęłam się niemrawo przypominając sobie o tym, że w swoim plecaku mam jego bokserki i koszulkę.

Poczułam wibracje mojego telefonu na poduszce obok, spojrzałam na wyświetlacz. Dziwne uczucie pojawiło się w moim sercu gdy przeczytałam wiadomość od niego

Diabeł
Zjadłbym te pancakes teraz.

Ja
Zostawiłam przepis z szafce gdzie mąka.

Czy to możliwe, że tęsknił?
Niee Chloe to najgłupsze co można pomyśleć.
Położyłam telefon obok, jednak po chwili znowu spojrzałam na wyświetlacz

Diabeł
Spójrz przez okno

Wstałam z łóżka z prędkością światła, zobaczyłam pod lasem zaparkowane czarne auto. A on opierał się o nie jak gdyby nigdy nic.

Ja
Co tu robisz?

Diabeł
Ares może lubi nocne spacery:)

Uśmiechnęłam się lekko, ubrałam bluzę i leginsy. Po cichu opuściłam dom bez psa, to oczywiste, że pies śpi o tej godzinie.

- Czemu tu jesteś diable?

- A ty czemu nie masz ze sobą psa?

- Ares nie lubi nocnych spacerów- powiedziałam zgryźliwie zanim zdążyłam ugryźć się w język

- Więc po co wyszłaś z domu?

- Bo ja lubię nocne przejażdżki a ty masz auto i jest noc- uśmiechnęłam się

Aaron spojrzał mi głęboko w oczy i wyprostował się. Podszedł kilka kroków w moją stronę sprawiając, że dzieliło nas kilkanaście centymetrów.

- W moim domu jest teraz pusto

- A mój materac nie jest tak wygodny i wole twoje bokserki od mojej fancy piżamy- spuściłam wzrok nie wiedząc co się dzieje i czemu to sobie mówimy

Jego ręka powędrowała w moje włosy, delikatnie masował moją głowę i przybliżył się jeszcze bardziej. Moje serce biło szybciej niż normalnie, próbowałam powstrzymać się by nie westchnąć. To wszystko było tak miłe mimo tego, że to diabeł.

- Czemu to robisz?- mruknął cicho w moją stronę

- Co robię?

- Sprawiasz, że czuje rzeczy których od dawna nie powinienem czuć.

- Oh..- szepnęłam patrząc mu w oczy- Może powinieneś tylko się przed tym bronisz.

Nie usłyszałam odpowiedzi, mężczyzna zdecydowanym ruchem puścił moje włosy i bez słowa wsiadł do auta.

Usłyszałam jedynie krótkie ,,wróć do domu,, i już go nie było.
Czułam zawód? niedosyt?

CZEMU DO CHOLERY CHCIAŁAM BY COŚ INNEGO SIĘ STAŁO?!

To idiotyczne. Nie mogłam być z nim bliżej. Musiałam trzymać się z daleka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro