Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słaby przepis na wygraną...[cz.1]

Po tym jak trenowaliśmy kilka tygodni na "naszej" wyspie, wróciliśmy do Strikelandu. Spraliśmy dupe Niepokonanym, Barce i Hydrze oraz Orionowi. Po tych czterech meczach, mieliśmy tydzień przerwy, a po tym tygodniu trener rzekł "Po waszym wypoczynku, będziemy grać z Libią, nową drużyną Super Ligii." Po tym tygodniu laby, wyjechaliśmy do Afryki, zmierzymy sie z drużyną Libi "FC Blackconquerors", nowa, bardzo zachwalana przez media drużyna. Siedzimy wszyscy właśnie w apartamencie, w hotelu który załatwił nam trener. Dziewczyny niestety musiały wracać na uczelnie, a szkoda bo miały jeździć z nami do końca miesiąca. Głupie studia... No dobra, nie głupie, ale troche uporczyweee....Wracając, siedze z drużyną właśnie w salonie i oglądamy TV, informacje ze świata i właśnie jest reportaż o drużynie. 

"Reporterka" Chris, Jacob i Eric to główni atakujący drużyny Blackconquerors, wychowali sie w bogatych drużynach, ćwiczyli w najlepszych kompleksach i uczyli ich najlepsi z najlepszych, jak sami mówią "Wychowali nas bogowie, nie ludzie". 

"El Matador" Że co kurwa!? Kpią sobie! - Uniósł sie, nie dziwie sie.

"Reporterka" W do datku jak sami mówią w ich drużynie są tylko najlepsi zawodnicy z całego świata. 

"Rose" "Wychowali nas bogowie, nie ludzie" Chyba skisne! - Opadłam na kolana brata

"Shaker" Mam już ich dość, a jeszcze nie weszliśmy na mórawę! 

Zapomniałam wspomnieć, że mamy trzy dni przed meczem z Blackconquerors, dziś laba a jutro i pojutrze ostry trening.

"Claus" Mam świetny pomysł! - Wstał i stanął na przeciw nas - Pojedźmy do Safarii! Jedziesz takim autem po otwartym terenie gdzie zwierzęta chodzą luzem. Są takie strefy gdzie można wysiadać z aut bo nie ma tam drapieżników. Co wy na to?? - Po krótkim namyśle wszyscy sie zgodziliśmy. 

Jak byliśmy na miejscu wsiedliśmy do Jep'ów (Dżipów). Ja wsiadłam do auta razem z bratem, chłopakiem, Joe, Matadorem i Tygrysem. Reszta ekipy jakoś sie podzieliła, mieliśmy CB radio w aucie, więc możemy ze sobą gadać. 

"Rose" Świetny pomysł Claus - Powiedziałam przez  radio.

"Claus" Wiedziałem że wam sie spodoba. 

"Shaker" O jest postój bez zwierząt, wysiadamy? - Spytał ogulnie. 

Wszyscy odpowiedzieli coś w stylu "Pewnie, czemu nie?". No to wysiedliśmy z aut i rozeszliśmy sie troche żeby rozprostować kości. Oddaliłam sie dość mocno od "bezpiecznego terenu". Poczułam sie obserwowana... Coś ewidentnie było nie tak...

Jedna sekunda i już leżałam na ziemi pod ciężarem wielkiego mięsożernego kota. Przycisnęłam sie jak najbardziej mogłam do ziemi, warczał mi prosto w twarz. Kiedy coś zaszeleściło w trawie, odwrócił głowe w tamtą strone... Wtedy ja odepchłam go nogami i dałam dyla, niestety ten skurwiel rozwalił mi spodnie, co z tym idzie miałam trzy piękne rany na udzie. Na szczęście udało mi sie ucieć, a tego skurwiela potraktować kryształami, przez co spieprzył. Przysiadłam sobie i zabandażowałam ranę, uprzednio ją dezynfekując, po czym zdjęłam poszarpane spodnie i schowałam je do plecaka, wyjęłam z niego nową pare spodni i założyłam, po czym udałam sie do ekipy, co było troche trudne bo noga tak napierdalała.. Prawie nie mogłam chodzić, a o bieganiu nie wspominam... Ale udawałam ze wszystko jest ok, przecież nie moge zawalić meczu.

Po pobycie w safari, udaliśmy sie z powrotem do hotelu, poszłam od razu do kibelka. Uprzednio wzięłam piżame i bielizne. Zdjęłam spodnie i odwinęłam rane, na końcu odwijania krew mi zaschnęła i troche zaropiała, przez co musiałam oderwać bandarz który sie zeschnął razem z krwią i ropą, co sprawiło mi ból i omało nie pisknęłam na cały apartament. Ściągnęłam reszte odzieży i weszłam pod prysznic, zanim odkręciłam wode wzięłam sobie mały ręczniczek, zawinęłam go w rulonik i zacisnęłam na nim zęby po czym obmyłam rane, która zaczęła jeszcze bardziej nakurwiać. Kiedy piekło sie skączyło ubrałam sie w piżame, uwczeso bandarzując rane. 

Wyszłam z łazienki i od razu padam na łóżko które dzieliłam z Shakerem. Chłopak po chwili położył si obok mnie, uśmiechnęłam sie pod nosem i z trudem odwruciłam do niego, wysiliłam sie także na uśmiech. Chłopak objał mnie i przyciągnął do siebie, również g objęłam. Tak też zasnęliśmy. 

Obudziłam sie następnego dnia, wstała i popatrzyłam na budzik, szósta rano... Godzina do treningu, Shaker nadal spał. Obudziłam go i razem udaliśmy sie do kuchni na śniadanie, po czym wróciliśmy sie do sypialni. Wybrałam ubrania i już chciałam wyjść do łazienki, kiedy zatrzyał mnie głos chłopaka. 

"Shaker" Nie dasz mi popatrzeć? - Zrobił mine typowo pedofilską. 

"Rose" Shaker... - Powiedziałam zirytowana, po czym udałams ie do łazienki. Ściągnęłam piżame, założyłam stanik i reszte góry. Zdjęłam opatrunek i zrobiłam nowy, tamten wylądował w koszu. Ubrałam czarne getry i koszulkę SS z małym związaniem z przodu, do tego korki, włosy uczesałam w luźnego koka, do tego lekki makijaż, sam tusz do rzęs i ailaner. Wyszłam a w salonie oraz w kuchni znalazła sie już reszta ekipy. 

"Rose" Hejj.. - Powiedziałam ledwo żywa, ale wysiliłam sie na uśmiech. 

"Rasta" Dobrze sie czujesz? Blada strasznie jesteś..

"Rose" Tak, jest ok. Jedziemy? 

Nie czekając na odpowiedź ludów udałam sie na zewnątrz i wsiadłam do autokaru. Po chwili dołączyła do mnie reszta i autobus ruszył. 

Trener oświadczył że dziś trenujemy na stadiomie, tam też sie udaliśmy. Pod budynkiem wysiedliśmy. Jak nieprzytomna udalam sie za resztą do szatni, odłożyłam tylko torbę, bo byłam przebrana po czym udałam sie na boisko. Gdy reszta dołączyła do mnie trener kazał zrobić nam 90 kułem wokół boiska.

"Trener" Po jednym na każdą minute meczu. - Rzekł jak zawsze stanowczym tonem. Zawsze śmigałam jak strzała po boisku, a dziś ledwo truchtałam, wszystko przez tę waloną noge... Może powinnam im to powiedzieć? Nie, nie moge. Wtedy nie zagram, a jak nie zagram to nie będe im potrzebna i skącze na ławce... NIE MOGE. 

"Trener" Co jest Rose?! - Krzyknął zaniepokojony 

"Rose" Nic! Troche jestem niewyspana! Koszmary! - Skłamałam, pierwsza lepsza wymówka. 

Ogulnie trening minał tak, że jak zawsze byłam dobra i dobrze mi wszystko szło, to tym razem tak nie było, nic mi nie wychodziło i w dodatku byłam wolna jak ślimak. 

Po mojej porażce na treningu wróciliśmy do hotelu, poszłam od razu do kibla, zmieniłam szybko opatrunek i tak jak wczoraj wykąpałam sie, ubrałam piżame i już o osiemnastej poszłam spać. 

OK SŁOWA WYJAŚNIEŃ. WIĘC OD OSTATNIEJ PUBLIKACJI MINĘŁO TROCHE CZASU, TROCHE DUŻO... ALE OD TAMTEJ PUBLIKACJI WENA POWIEDZIAŁA "WAL SIE, SPIEPRZAM Z TĄD" I TAK TEŻ ZROBIŁA...ALE WRZUCAM WAM TEN ROZDZIAŁ. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro